Wczoraj był sadny dzień. Sensacja na całą ulicę. Moja mama nagle zaniemogła, bo nie była w stanie chodzić, ani się podnieść i mówić wyraźnie. Musiałam wezwać pomoc, bo nie dało sie do niej wejść. Podjechałła straż i policja i to na sygnale. Połowa sąsiadów z ulicy wyległa przed domy. Trzeba było siłą otowrzyć drzwi i Mama była wściekła i cały czas mi się odgrażała i ubliżała mi. Pogotowie podejrzewao udar i zabrało ja do szpitala neurologicznego wbrew jej woli. Pojechała zaniedbana jak to ona i bez papierosów. Była wynoszona w kocu. Okazało się, że to nie udar, ale trzeba było przebadać ja psychiatrycznie. Mnie chyba wydziedziczy. Tak jest wściekła.
Mam nową wersalkę w pokoju dziennym. Jest szersza od poprzedniej i teraz gdy jest rozłożona czyli cały czas, przejście jest węższe. Jestem jednak zadowolona, bo jest bardzo wygodna i lepiej pokój wyglada. Nie wygląda jednak tradycyjnie, ale jak pokój typowo do wypoczynku - leżenia, czyli zgodnie ze swoim przeznaczeniem...:) Przy okazji brat Krzyśka pomógł wynieść dywan, który był pod meblami. Musimy kupić nowy z tym, że mniejszy. Już mam wybrany i jutro moze kupię. Krzysiek przestał psioczyć i pieniądze da. Mamy też nowe zasłony. Są przywiezione z Ryk od mamy Krzyśka. Nie były uzywane. Pokój będzie odmalowany. Pokój nie jest i nie będzie reprezentacyjny i nie ma być. Ma być przytulny i wygodny. Ma być dla nas, a nie by olśnić gości.
Zaczynam jesienne pranie wszystkiego co sie da. Niektóre rzeczy wypiorę ponownie dopiero wiosną. Niestety kapy czy grube koce zimą są nieprane, bo nie ma gdzie suszyć. Wnętrza przecież sa niedogrzane i suszyć mogę tylko cienkie rzeczy przy piecu. Tak wiem, ze to rozwiązanie prymitywne, ale mnie nie przeszkadza. Krzyśkowi też nie. Oboje wychowaliśmy się w czasach gdy takie rozwiązania były powszechne i wychodzimy z założenia, że nie ma sensu ich zmieniać. Tym razem dywany nie są prane, bo kupimy nowe tez do sypialni. Do sypialni muszę kupić dwa dywany w tym jeden na ścianę. Łóżko stoi przy północnej ścianie i od niej ciągnie mimo boazerii. Boazeria zostanie mimo, ze jest niemodna.
Krzysiek zaczyna myć okna...Jesień...:)
Czy
na strunach
cichej nocy
gra wiatr
pierwszy
chłodny wieczór
szept pieca
wkradasz się
w moje myśli
ubrana w
zapach twoich włosów
wspominam
zarys sylwetki oczy gesty
znów szukam warg
chłonę wyznania
powiedz
czy pielęgnujesz
to co było
tęsknisz
czy jutro
zastanie nasze
splecione
dłonie