Na razie awantury z Sebastianem nie było, co więcej jest wręcz sielanka. Traktujemy sie dobrze, podchodzimy do siebie delikatnie. Jesteśmy tolerancyjni. Oby tak dalej i tyle na ten temat.
Dziś dzień odpoczynku, ale Sebastian chce pomalować szafę. Trzeba połozyć drugą warstę lakieru na biblioteczkę, ale juz teraz jest piękna. Wczoraj mi powiesił dwa kwietniki w kuchni. Na jednym stoi cissus, a na drugim bluszcz. One lubią chłodno i liczę na to, że zimę przetrwają. Na razie rosną ladnie...
Dziś mam drugie konchowanie uszu. We wtorek chyba ostatnie, ale nie musi być, bo konch mam dużo. Tym razem kupiłam 30 sztuk. Konchy są jakieś takie dziwne. Niby rozchylone na górze, ale mniej niz te co miałam ostatnio. Już po pierwszym zabiegu była poprawa, bo ucho nie boli i nie przytyka się ani na moment.
Wczoraj było przesilenie letnie, czyli najkrótsza noc w roku. Było palenie świec i okadzenie domu.
Zrobiłam dzem truskawkowy. W tym roku chcę zrobić tez śliwkowy, gruszkowy i jablkowy. Zrobie też ogórki konserwowe w curry, musztardzie i tradycyjne. Dżemy lubimy tylko ja i Krzysiek, bo Sebastian nie tknie. Jeśli chodzi o ogorki to je tylko tradycyjne. Jest okropnie wybredny. Krzysiek za to zje wszystko co mu przygotuję.
Nadal medytuję z kamieniami i czas ten często wydluzam... To część moich kamieni, ale nie tych do medytacji na czakrach, bo tamte są mniejsze. Te leżą na ławie w pokoju dziennym, tuż obok mnie i działaja na mnie w dzień... Druga część leży w sypialni obok lózka...:) Na razie więcej kamieni nie kupię. Tu jadeit, chryzopraz, rodonit, rodochrozyt, apofyllit ze stilbitem, szczotka ametystu i szczotka cytrynu...