Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1489603
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 lutego 2020 , Komentarze (16)

Wygląda na to, ze jeszcze trochę na siodemkę poczekam. Moze do wtorku, bo dziś będzie wiecej kalorii. Wczoraj też bylo. Był też grzeszek w postaci chleba. Zjadłam kromkę z ogórkiem, a  to nie bylo pieczowo pełnoziarniste. Mimo tego jestem dobrej myśli i mam nadzieję, ze ta siódemkę zobaczę szybko. Od jutra zaczynaja sie dwa ostatnie tygodnie diety. Chyba, bo juz jestem zmęczona ograniczeniami. Ciekawe jednak co zrobię jeśli waga nadal będzie spadać. Chyba diety w takim przypadku jednak nie zakończę. Szkoda by było.

Dziś Sebastian chce mnie wyciągnąć na spacer. Opieram się oczywiście, ale to moze być opor daremny. Zauważylam, że coraz częściej mu ostatnio ustępuję. Nie wiem czy to dobrze czy źle, ale spięć jest mniej. Na razie jeszcze tym razem nie bylo. Chyba muszę mu pozwolić decydować, bo nie zawsze moje musi być na wierzchu. Spacer miałby być do sklepu i z powrotem, czyli około 1500 m. Zawsze to ruchu więcej.

Dziś mam do obejrzenia dwa porogramy dokumentalne. Jeden to film o dzikich kotach, a drugi z serii Zaginione cywilizacje. 

Sebastian strasznie sie denerwuje, że tyle siedzę przy komputerze. Uważa, ze jestem uzależnona i powinnam sie leczyć. Często mi mowi, żeby laptop odstawić choć na chwilę. Moze ma rację.

1 lutego 2020 , Komentarze (14)

Dziś mija trzy miesiące odkąd codziennie ćwiczę jogę. Zaczynałam od 15 minut, a teraz jest okolo 35. Czasem dlużej, gdy dochodzi You tube. Jest bardzo duży postęp w sprawności i giętkości. Nie chodzę tylko biegam gdy trzeba, a człapałam wcześniej jak staruszka. Po wyjściu z przejścia podziemnego nawet zadyszki nie mam i serce mi nie galopuje. Zobaczymy jak będzie latem w upaly. Wtedy zawsze czułam się gorzej i byłam mniej sprawna. Na razie jestem bardzo zadowolna...:)

Dziś powinno być mniej jedzenia, a jestem głodna. Coraz bardziej mam ochotę na niedozwolone węglowodany typu owoce czy ziemniaki. Nie wiem czy do 15 II wytrzymam. Siódemka tuż tuż. Moze juz jutro, a moze w poniedziałek? Pomierzę się jednak dopiero w poniedziałek, bo wtedy trzeba wpisać wymiary w tabelce na wyzwaniu. Jeszcze jestem bardzo obszerna, ale nic dziwnego, bo to ostatnie kilogramy otyłości. Myślę, że psychicznie łatwiej zniosę nadwagę, choć to różnica tylko niecałych 4 kg. Oby mi się udało je zrzucić w tym roku. Gdy się uda kupię sobie pizzę albo chipsy..:) Ostatnio marzę o zupie grzybowej z makaronem. Chyba sobie w poniedziałek ugotuję, bo mam ciemny makaron...Dziś znowu na wadze mniej...

Nowy rowerek jest już skręcony. Jeździ mi się dość trudno, bo ciężej chodzi niż ten stary. Na razie muszę dojść z monitorkiem. Ciężko go zresetować.

A na koniec wiersz. Nie, nie wzdycham do kobiety. Wiersz pisałam na warsztaty. To wariacja..:)

życie i ty

trwasz i smakujesz

barwy zapachy myśli – żyjesz

wczoraj i dziś

kipisz uczuciami o zmierzchu

dostrzegam to co minęło

odmierzam dni między przeszłością a jutrem

jak krople deszczu

momenty kładę na szalę dumam

ty miód i ogień

zmienna i nieskalana

pachniesz tajemnicą wszechświata

i czegoś jeszcze

czyżby miłości

czuję

dusze wtuliły się w siebie

 

31 stycznia 2020 , Komentarze (24)

Koniec tygodnia. Było w nim trochę wrażeń nie tylko miłych. Waga ładnie spadła, ale mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec. Oby nadal spadała, bo kusi mnie nadwaga. Jeszcze tylko kilka kilo. Bardzo bym chciała szybko zobaczyć szczuplejszy model na Vitalii, a później będę gonić moją mamę. Ona strasznie przytyła ostatnio. Już jest otyła, ale nie pozwoli sobie nic powiedzieć. Nie przejmuje się i odchudzać się nie zamierza. W dodatku mnie za odchudzanie krytykuje. Czasem ciężko mi z nią rozmawiać i w ogóle się nie rozumiemy.

Nadal pracuję bez zaangażowania i krócej niż normalnie. Większe tempo narzucę sobie chyba dopiero od piątku, gdy pojedzie Sebastian. Na razie jestem na urlopie, bo dawno go nie miałam. Mam jednak wyrzuty sumienia.

Czekam na Sebastiana. Jest dla mnie wsparciem. Pozwala mi ogarnąć prace męskie w domu i koło domu. Tym razem chce jeszcze zrobić wjazd, bo samochody z węglem grzęzną odkąd podjazd zostal rozkopany.

Mam sporo zmartwień związanych z moim synem Adrianem. Mimo 30 stki nadal ma  niepoukladane życie. Muszę go wspierać finansowo. Wspiera go też ojciec, ale odkąd jest na rencie ma mniej pieniędzy ode mnie.On już do pracy nie wroci i więcej pieniędzy mieć nie będzie. Adrian do domu wrocić nie chce, bo jego mieszkanie wymaga remontu. Jest też problem z kolegami, którzy mają na niego zły wpływ. 

30 stycznia 2020 , Komentarze (16)

Tydzień się kończy i miesiąc, a ja z tekstami w  lesie. Powinnam napisać dziś jeszcze dwie prognozy na portal. Jedną anielską i drugą z kart lenormand. Długo z tym nie zejdzie, ale mam problem się za to zabrać. Na jutro zostawię horoskop tranzytowy dla stałej klientki.

Jedna z moich kotek znowu ma ruję. Koteczka jest niewykastrowana, bo jest dzika i złapać ja trudno. Muszę jednak to zrobić dla jej dobra i naszego, żeby jej krzyków nie znosić. Gdy jej sie ruja skończy będziemy ją łapać. Niczym nam to nie grozi, bo jest łagodna i nie drapie. Ona tylko panicznie boi się ludzi. Oswoić jej się nie dalo. Gdy była mała, siedziała na poczatku z rodzeństwem w klatce, później w ganku. Brałam ja często na ręce i próbowalam do siebie przekonać. Nie udało mi się niestety. Jej siostra jest bardziej oswojona, bo leży ze mną na kanapie. Jej brat Śnieżuś tez leżał i pozwolił sie głaskać. Odszedł na serce gdy go złapałam w klatkę łapkę po tym jak uciekł z domu. To było kilka lat temu. Wszystkie kocięta wyciągnęłam z krzaków malin, gdy były malutkie, bo matka je porzuciła. 

Dziś więcej jedzenia. Będzie nawet krokiet z pieczarkami. To mały grzeszek, ale zamierzony i wliczony w bilans, bo bardzo juz miałam ochotę. Jutro 5 tygodni diety. 

Znowu miałam próby włamania na moje konto email. Tym razem z Korei, Tajwanu i USA. Istna plaga...

29 stycznia 2020 , Komentarze (12)

Waga spadła i już nie mam tego co nabralam. Ulżyło mi, ale ta walka o każdy kilogram trochę mnie juz zmęczyła. Wyglądam na koniec tego etapu, ale poki waga spada z diety nie zrezygnuję. Tak niewiele juz brakuje do magicznej siódemki z przodu. Oby już... Pamiętam jak schodziłam poniżej 90 kg. Też szło ciężko, ale się udało. Uda się i teraz. W tej chwili noszę 48, a czasem 46 rozmiar. Gdy zaczynalam się odchudzać nosiłam 56.

Rozregulował nam sie telewizor i nie potrafię tego naprawić. O tym by Krzysiek zrobił nawet nie myślę. Ten telewizor jest cos felerny. Ciągle coś z nim nie tak i ciągle trzeba regulować. Juz dwa razy był problem. Raz naprawil brat Krzyśka, a raz ja. Do wymiany jest tez dekoder. Ja miałam nc+, a teraz to canal+. Nawet nie wiem gdzie jest nowy punkt. Brat Krzyśka pojechał na kurację. Wróci chyba koło 18 II. Poszukałam serwisu i pan podjedze chyba w czwartek. Dałam tez ogłoszenie na Oferię o złożenie rowerka.

Wczoraj Krzysiek był w mieście i kupił mi colę 0. Dziś sie nia raczę. Pyszna jest...

Dostałam zaproszenie do antologii z opowiadaniami kryminalnymi. Na razie myślę i pomyślę do połowy marca. Moze się uda fundusze zdobyć tobym wzięła udział.

28 stycznia 2020 , Komentarze (14)

Wczorajszy dzień jakoś przezyłam. Ciężki był, ale wszystko załatwione. Dziś spokojny dzień w domu. Mam zrobić pranie i napisać dwa teksty ezoteryczne. Do tego będą wróżby.

Wyprobowałam nową maskę do wlosow. Jest z olejem kokosowym i pięknie pachnie. To naturalny kosmetyk. Trzyma się ją do 5 minut. Coś dla mnie, bo cierpliwa nie jestem. Gdy zaczęłam zmywać, bylam przerazona tłustymi wlosami. Bałam się, że będę miała strąki, ale nie. Po wyschnięciu włosy sa fajne, bardzo miękkie. Mam jeszcze drugą, drożdżową Babuszki Agafii. Wypróbuję wkrótce.

Dziś kolejny dzień diety. Będzie mniej kalorii. Moze jutro coś waga spadnie. Jeszcze troche do wyczekiwanej siódemki z przodu brakuje, ale już zaczynam myśleć o normalnym jedzeniu. Marzę o makaronie, pieczywie, ziemniakach, a kopytka z sosem śnia mi sie po nocach. Wrócę do tego, ale powoli. Wychodzenie potrwa z dwa miesiące. W lutym jeszcze kopytek nie zjem... Na razie idzie ciężko. Mam zaparcia i zbieram wodę. Waga troche wzrosła... Wprowadziłam otręby...

27 stycznia 2020 , Komentarze (16)

Dziś jadę do miasta. Mam troche do załatwienia i wrócę poźno. Muszę byc u psychiatry. Muszę iść do punktu naprawy komputerów, bo ktoś mi sie włamał na konto pocztowe i wysłał z niego ofertę sprzedaży drogiego telefonu na OLX. To był ktoś z Kłodzka. Oczywiście ogłoszenie skasowalam, ale teraz trzeba chyba od nowa wgrać Windows, bo na laptopie ponoć wirusów nie ma. Skanowalam kilkoma programami i nic nie wykazały, a ogłoszenie bylo dane. Idę tez w tej sprawie na policję.

Ostatnio w internecie znalazłam idealne wymiary dla mojego wzrostu i okazuję się, że uda, ramię, łydka i szyja mogą mi jeszcze schudnąć. Po 2-3 cm, ale jednak. Myślalam, że mam szczupłe i bałam się co będzie dalej. O reszcie nie wspominam, bo powinnam wazyć 50 kg, by idealne wymiary mieć. Poza biustem, który zawsze był większy. Oczywiście nie będę do tego dążyć...:) Ideał dla mnie, ba marzenie to 58 kg, ale w życiu takiej wagi nie utrzymam. Nawet jeśli mi sie uda jakimś cudem schudnąć. Jak będzie 63-65 kg to będę się cieszyć. 

Czekam dziś na rowerek, bo ma przyjść. Złozy go dopiero Sebastian. Przyjedzie chyba 12 II.

Dziś mam zamiar zjeść więcej, żeby metabolizm nie zwolnił. Jeszcze niecałe trzy tygodnie diety przede mną o ile przestoju nie będzie. Jeśli się pojawi, wyjdę z diety, ale łagodnie, żeby jojo nie było. Niewiele juz do siódemki z przodu brakuje. Chyba w tym roku sprobuję dojść do nadwagi. Szansa chyba jest. Moze w maju, albo we wrześniu lub pod koniec sierpnia o ile upalu nie będzie. Chyba ta sama dieta co teraz.

Znalazłam dwie następne bluzki. Chyba kupię... Niestety, albo stety :) prawie wszystkie ciuchy do wymiany...

26 stycznia 2020 , Komentarze (22)

Ależ się dzisiaj wyspałam. Czasem mi tego brakuje. Dzień będzie spokojny. Chcę psychicznie odpocząć. Dziś chcę zjeść malo, bo jutro tygodniowe ważenie. Dieta plaż południowych z tym jest dla mnie dobra, że nie chce mi się wcale jeść. Mogę więc zdjąć sporo kalorii i chudnąć szybciej. Moze się uda zejść na tym etapie do 79 kg, a wtedy granica nadwagi już tuż, tuż. :) Na razie waga się waha. Dziś 50 dkg więcej, ale zaparcia.

Kusi mnie morsowanie. Jeśli chodzi o zahartowanie, to wprawy trochę mam, bo lubię zimne prysznice/poza zimą/, śpię w nieogrzewanym prawie wnętrzu i chodzę boso po śniegu. Jestem odporna i zapomniałam już kiedy byłam chora i brałam antybiotyki. Mimo to obawiam się trochę o serce. Niby na nic nie narzekam, ale w mojej rodzinie z obu stron problemy z sercem były. Problemem jest też miejsce. Rzeka jest stosunkowo blisko, ale nie znam dna, a woda mętna. Ponoć w miejscu o którym myślę woda jest do kolan, ale licho wie. Jest jeszcze jezioro, ale stosunkowo daleko. Nie wyobrażam też sobie rozgrzewki przed wejściem do wody i zmieniania mokrych ciuchów w bezlistnych krzakach. Obawiam się też ciekawskich i drogi pieszo do domu.

Joga mi idzie. Pracuję teraz z oddechem. Jeszcze niedawno pod koniec treningu, miałam dość szybki. Teraz staram sie oddychać wolno przez cały czas. Wydłużyłam więc trochę trening, żeby wszystkie wybrane asany zrobić. Teraz schodzi mi 35 minut. Na rowerze jeżdżę juz pełne 15 minut.

Krzysiek wczoraj znalazł na targu nową patelnię z granitową powłoką. Miałam taka kupić...

Moze to kupię...

25 stycznia 2020 , Komentarze (25)

Jeszcze dwa dni i koniec tygodnia. To się wiąże z wypełnieniem do końca tabelki na wyzwaniu tu na Vitalii. Trzeba by coś zrzucić i chyba przez te dwa dni zjem mniej. Na razie idzie dobrze, ale kalorii zdjęłam w niektóre dni. Nie umrę, bo za trzy tygodnie koniec diety i zacznę kalorii dodawać. Czuję sie dobrze i jestem zdrowa, bo wyniki mam ok. To znaczy, że dieta mi nie szkodzi. Powoli myślę o tym co będę jeść po diecie. Znowu zbieram przepisy...

Dziś chcę skończyć i wysłać materiał do antologii. Wiersze są już gotowe, ale trzeba je wygładzić. Kilka jest starszych. Antologii komercyjnych w tym roku nie planuję. Mogę jednak wziąć udział. Czas pokaże. Dwoch wydawców namawia mnie na tomik, ale nie ulegnę, bo to i koszty i promocja, ktorej sie obawiam. Nie zniosę imprezy typu wieczorek poetycki, a ona jest konieczna, by tomik się sprzedał. O tego zalezy czy koszty mi się zwrócą.

Dziś chcę sobie zrobić maseczkę. Kupilam taką naturalną w tubce, której się nie zmywa. Trzeba zetrzeć tylko nadmiar. Fajna jest po niej skóra. Dziś moze jednak zrobię drożdżową, bo Krzysiek idzie do pracy i nie będzie podgladał. Nie chcę mu się pokazywać z maseczką na twarzy i zabiegi robię gdy on nie widzi.

Przyszedł mi stanik i jeansy. Stanik to miseczka E i jest idealna. Bardzo się cieszę, bo było G. Gigantyczny biust zawsze mi przeszkadzał. Jeansy to rozmiar 48 i są lekko luźne. Moja sylwetka zaczyna nabierać proporcji. Najgorsze są teraz ramiona- zbyt barczyste. Oby szybko to spadło, ale klepsydry podobno tak tyją... Nigdy nie miałam problemu z szerokimi ramionami :(

Kupiłam rower...

24 stycznia 2020 , Komentarze (30)

Dziś mija czwarty tydzień diety. Schudłam 6,1 kg. Dziś spadło 40 dkg. Chce teraz schudnąć jeszcze 1-2 kg. Czy się uda? Jeśli tak, to cel na ten rok zrealizuję bardzo szybko. Moze więc później zawalczę o 76. To już nadwaga...:) Ależ bym się cieszyła, gdyby mi sie udało tyle schudnąć. To jest realne...

Zastanawiam się nad basenem. Jest jeden około 8 km ode mnie. Jest tam między innymi basen kryty płytki - rekraacyjny. Jest grota solna, która mnie bardzo kusi i można skorzystać z masażu, jakuzzi. Jako renciści mamy z Krzyśkiem zniżki. Można by się czasem wybrać, bo wodę kocham. Powrót by był taksówką. Krzysiek nie mówi nie. Moglibyśmy jeździć w południe w poniedziałki. Wtedy chyba by dużo ludzi nie bylo. To jest ponoć ten basen...

Wczoraj była u mnie kosmetyczka i zrobiła mi paznokcie. To manicure biologiczny. Jestem bardzo zadowolona. Lakiery, które kupilam są dość trwale. Lekkie, bardzo lekkie odpryski pojawiają się dopiero po 5 dniach. Jak coś zarobię kupię kolejne kolory - ciemnozielony, granatowy i fioletowy. Paznokcie mam zdrowe. Są elastyczne, nie łamią się i nie rozdwajają. Nie używam odżywki, bo jej nie potrzebuję. Zachorowałam na coś do pielęgnacji ust, bo mi pierzchną. Na razie uzywam pomadki bezbarwnej. Robię też czasem maseczkę z miodu. Niestety moje dłonie są zbyt suche mimo używania kremu . Zauważyła to kosmetyczka. Coś z tym muszę zrobić... Moze kupię maskę...

Przyszły mi botki. Są wygodne mimo 7,5 obcasa. Teraz gdy je założę patrzę na Krzyśka z góry, gdy się zgarbi jak to on. Znalazłam kolejny sweterek. Tym razem też fikuśny, bo jest odkryte ramię. Chyba kupię.... To już koniec ciuchów poza bielizną i kurtką ze skóry eco.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.