Wygląda na to, ze jeszcze trochę na siodemkę poczekam. Moze do wtorku, bo dziś będzie wiecej kalorii. Wczoraj też bylo. Był też grzeszek w postaci chleba. Zjadłam kromkę z ogórkiem, a to nie bylo pieczowo pełnoziarniste. Mimo tego jestem dobrej myśli i mam nadzieję, ze ta siódemkę zobaczę szybko. Od jutra zaczynaja sie dwa ostatnie tygodnie diety. Chyba, bo juz jestem zmęczona ograniczeniami. Ciekawe jednak co zrobię jeśli waga nadal będzie spadać. Chyba diety w takim przypadku jednak nie zakończę. Szkoda by było.
Dziś Sebastian chce mnie wyciągnąć na spacer. Opieram się oczywiście, ale to moze być opor daremny. Zauważylam, że coraz częściej mu ostatnio ustępuję. Nie wiem czy to dobrze czy źle, ale spięć jest mniej. Na razie jeszcze tym razem nie bylo. Chyba muszę mu pozwolić decydować, bo nie zawsze moje musi być na wierzchu. Spacer miałby być do sklepu i z powrotem, czyli około 1500 m. Zawsze to ruchu więcej.
Dziś mam do obejrzenia dwa porogramy dokumentalne. Jeden to film o dzikich kotach, a drugi z serii Zaginione cywilizacje.
Sebastian strasznie sie denerwuje, że tyle siedzę przy komputerze. Uważa, ze jestem uzależnona i powinnam sie leczyć. Często mi mowi, żeby laptop odstawić choć na chwilę. Moze ma rację.