Już środek tygodnia. Nie mam specjalnej ochoty do pracy, ale sie mobilizuję i działam. Dziś mam pisać określenia do krzyżówek. Powinnam tez kilka zadań ułożyć. Muszę przygotować rozkład miłosny tarota. To bardzo dokładna wróżba. Pytania nakreślają wyczerpująco wszystko co się w zwiazku dzieje. Będę też wróżyć. Jestem w trakcie finalizowania zakupu kursu psychodietetyka. Liczę na to, że mi pomoze w odchudzaniu. Pieniądze juz wpłaciłam. Będzie więc może i nauka.
Krzysiek jeszcze pracy nie ma i licho wie czy znajdzie. W tej firmie gdzie miał sie zgłosić poszukują kogoś do obsługi kosy spalinowej. On oczywiście nie potrafi, a kosa w domu jest i Sebastian chciał go uczyć. Była następna praca, ale trudny dojazd. W sąsiednich miastach praca jest. Niestety z drugiej zmiany nie dojedzie.
Dieta WO trwa. Dziś trzeci dzień. Stwierdzłam, że gotowany kalafior bez dodatków jest wstrętny. Mój nastrój jest raczej kiepski. Czekam na lepszy. Oby prędzej humor mi sie poprawił. Dobre choć to, że waga spada. To budujące. Marzę o ziemniakach i straczkowych. Jem mniej niż trzeba, bo jedzenie mnie nie kusi. Z przyjemnością jem tylko ogórki, pomidory i jabłka. Zawsze taka byłam albo jadłam gdy mi smakuje, albo głodowałam. Gdy jeździłam na kolonie, wracałam szczuplutka. To samo było w internacie - mdlałam, a nie jadłam.
Wodociąg zrobiony.. Rury były w fatalnym stanie i aż dziwne, że nie było awarii na dworze. Niestety u mamy wody nie ma. Hydraulik twierdzi, że rdza zatkala baterię. Miał przyjechać dzisiaj, ale moja mama się wściekła i nie wiem czy nie zrezygnuje.