Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1492088
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 lutego 2019 , Komentarze (8)

Wstałam późno, ale już pracowałam trochę. Przepisuję krzyżówki. Układam też jeszcze. Z przyjemnością do tego wróciłam. Uwielbiam to i uwielbiam swoje życie. Jest bardzo dobre i szczęśliwe, pełne miłości, spełnienia. Nie idealne, ale dobre. Los mi obecnie oszczędza większych problemów i odpoczywam po burzliwej młodości. Nie od dziś wiem, że nie młodość, ale właśnie dojrzałość jest dobra. Moja młodość to były stresy i gonienie za mrzonkami, chude lata. Były też marzenia i plany, które teraz dopero realizuję. Nie wszystkie jednak. Z czasem dorosłam i niektóre cele stały sie zbędne. Część musiałam zweryfikować, bo ich realizacja to byłby zbyt duży wysiłek, a ja wysiłku nie lubię. Część planów to były plany nie moje, a przejęte od innych. Nie chcę żyć życiem innych. Ma być lekko i przyjemnie. Z młodości często wspominam tylko bliskch, których już nie ma w tym ukochane zwierzątka. Myślę, że moi bliscy są ze mnie dumni. Żyję zgodnie z ich ideałami. No prawie. Porzuciłam między innymi budowę basenu kąpielowego, hodowlę drobiu oraz kóz i owiec. Basen przesał mnie bawić, a zwierzęta chciałabym hodować, ale nie chcę ani sprzedawać ani zabijać. Co więc z nimi zrobić?

Dieta trwa. Pełna mobilizacja. Chyba będzie nawet trójka na drugim miejscu na początku marca... Dziś grochówka z zielonego grochu, bo zakupy mi przyszły. Mam zapas na jakieś trzy miesiące. 

Wczoraj w kuchni widziałam czarnego kota, a raczej widmo. Czasem tak mam.:) Ostatnio widziałam, gdy przybył mi nowy kot. Moze i tym razem tak będzie. Psychozy nie mam i nie małam, a jako dziecko widywałam zmarłych i anioły. Teraz widzę tylko w medytacjach....:)

Ostatni obraz z zajęć. Nowy to juz wiosna, bo przygotowałam sobie taki wzór. W domu jednak jeszcze trzy pejzaże z zimą namaluję. Dziś chcę skończyć abstrakcję. Zapowiada się nieźle.

16 lutego 2019 , Komentarze (2)

Od kilku dni siedzę nad krzyżówkami. Ułozyłam 40 do dwóch wydawnictw. Poziom jednego znam i jestem w stanie takie krzyżówki ułożyć. Kiedyś z tym wydawnictwem współpracowałam, ale układałam panoramy. Czy mi sie teraz uda załapać nie wiem. Wydawnictwo ma też czasopisma z jolkami, ale nie wiem czy układa komputer czy autorzy. Lubię układać jolki i potrafię to robić. Drugie wydawnictwo jest nowe i nic praktycznie o nim nie wiem. Ułozyłam zadania na różnym poziomie i zorientuję się gdy wyślę. Mam jeszcze jedno czasopismo z jolkami od A do Ż i kilka czasopism z Rozrywki. Też chcę ułożyć trochę. 

Ostatnio zdjęłam jedną zupę. To było konieczne, bo szybkie spadki się skończyły, a ja nie mam cierpliwości czekać. Teraz jem 2-3. Przypuszczam jednak, że będę musiała niedługo kombinować, gdy znowu spadków nie będzie. Szybciej ten przestój przyszedł w tym roku i mniej zrzucę niż myśłałam na tym etapie. Trzeba będze, gdy tak się stanie szybciej zacząć dodawać kalorii, a po kilku miesiącach znowu atak. Może się tak uda. Może teraz choć 3 kg spadną. Zrobię przerwę i pod koniec lata znowu dieta. Ech... Jak nie tak, to tak ale do przodu... Dzś zupa curry z kalarepy...

Józek ostatnio chce wyjść na dwór. Po prostu sie rwie. Stoi w łazience pod tylnymi drzwiami i miauczy. Ponoć w poprzednim domu wychodził czasem. Zastanawiam się czy nie kupić mu szelek i nie wychodzić z nim. Kocham tego kota i chcę by był zadowolony.

Czeka mnie praca, bo laptopa nie miałam i był weekend w środę i czwartek.

15 lutego 2019 , Komentarze (14)

Wczoraj mi przyszły majtki. Są w rozmiarze 46-48. Przymierzyłam i weszłam bez problemu...Uf. Pamiętam romiar 54-56. Tak sobie myślę, że jak do 42-44 zejdę, juz paniki nie będzie. Chyba jednak w tym roku to się nie uda jeszcze. Najgorszy jest biust. Jeszcze rozmiar 50 i to górna granica. Przez ten biust moja sylwetka wydaje sie ciężka i nieproporcjonalna. Kiedyś miałam rozmiar 34 dół, a 40 góra. Ciuchy było dobrać trudno i nadal tak jest.

Jak narazie u mnie zima w odwrocie. Wyglada na to, że już przedwiośnie. Chyba mi sie z mrozami upiekło. Zima mi w tym roku nie dokuczyła i dobrze. Teraz juz sie zaczynam martwić latem, a raczej upałami. Oby ich nie było w tym roku... Lubię gdy lato jest z umiarkowanymi temperaturami. Moze być nawet deszczowe. Gdy byłam dzieckiem i nastolatka to z upału mdlałam. Do dziś to pamietam i ze strachem lata oczekuję.

Dziś Krzysiek jedzie do miasta i ja tez jadę. Muszę być na poczcie z krzyżówkami i w kawiarence internetowej z wydrukiem obrazów. Trzeba zacząć chyba malować wiosnę z tym, że jeszcze jeden obraz zimy wydrukuję. Koniecznie chcę go namalować jeszcze w tym roku.

Ostatnio rozmawiałam z kobietą, która prowadzi galerię malarstwa. Okazuje się, że teraz w internecie malarstwo realistyczne prawie sie nie sprzedaje. Ponoć ludzie szukaja abstrakcji. Ma być nowocześnie. Ja jestem po kursie vedic art i wiem w czym rzecz. Dusza mi się jednak rwie do pejzaży, kwiatów, ptaków, zwierzat. Muszę to chyba przemyśleć i abstrakcję tez zacząć malować jeśli chcę więcej sprzedawać. Dobrze, że juz wiem na czym stoję.

Dziś dwie porcje zupy, kefir i pomarańcza. Jutro może kolejny spadek. Chcę zrobić zupę curry z fasolką albo z kalarepką, może z cukinią. Do tego ryż. Mam już piątkę na drugim miejscu.:)

14 lutego 2019 , Skomentuj

Dziś pewna szóstka na drugim miejscu. Bardzo mnie to uskrzydliło. Humor od razu mam lepszy. Diety nie mam dość, ale w tym roku nieprzestrzegam jej tak na sto procent, bo czasem cos zakazanego wpada. Wczoraj to był banan i to cały, a ostatnio zamiast kefiru był serek homogenizowany. Pewnie dlatego wolniej chudnę. Nic to poczekam spokojnie na to co ma przyjść. Dziś cztery porcje zupy. Będzie ogórkowa z ogórków kwaśnych i zupa z batatów z pieczarkami. Krzysiek mi kupił pieczarki mini i jem je z łupinami, bo mi sie obierać tego nie chce. Nie otruję się przecież.

Krzysiek do kardiologa prywatnie nie pójdzie. Nie zgodził się i chce czekać do lipca. Niby czuje sie dobrze i wynik z badania tez tragiczny chyba nie jest z tego co zrozumiałam, ale i tak bym wolała by poszedł wcześniej. Na upór jednak nie ma rady. Przecież go nie jestem w stanie zmusić, bo niby jak. Siłą go nie zaprowadzę, a tłumaczenie nic nie daje.

Jutro jadę do miasta. Muszę i nie da się tego odroczyć. Wrócę taksówką bardzo szybko, ale i tak trochę nerwów stracę.:(

Sebastian przyjedzie w poniedziałek albo we wtorek. Chciał wcześniej, bo martwi sie o mój chory palec. Chce mi draństwo przebić, zeby ropa zeszła. Ja się tego boję. Nie jestem odporna na ból i bardzo się igły boję. Na razie kombinuję z riwanolem, fioletem, maścią ichtiolowa i gorąca wodą. Oby samo się oczyściło. Ropę widać więc chyba jest płytko pod skórą. Tylko czemu to nie pęka:(...

Wczoraj małowałam abstrakcję. Dziś skończę. Dziwnie mi...

13 lutego 2019 , Komentarze (7)

Po wczorajszym dniu spadku brak. Powoli zaczynam wyglądać na piątkę na drugim miejscu. Czy się w tym tygodniu uda do tych kilogramów zejść? Trochę wątpię, bo nie idzie. Nie chcę rozczarowań. Wolę miłe niespodzianki. Teoretycznie mam jeszcze trzy dni na spadki. Teraz jem na przemian-dwa dni ataku z mniejszą ilością jedzenia i jeden dzień z większą. W zeszłym roku to sie sprawdziło, to może i w tym. Taka taktyka sprawiła, ze przez ponad 5 miesięcy praktycznie nie miałam przestoju. Teraz też tak chce. Wczoraj śniło mi się 83 niecałe na wadze. Oby szybciej. Gdy już tyle będę mieć, to pewnie już siódemka mi sie będzie śnić. :) Chcę się odchudzać do dłuższego przestoju. Ten w upały sie nie liczy. Zawsze wtedy puchnę i ważę więcej. Najdłużej jednak dietę planuję do września. Wtedy już nie dam rady, bo przyjdzie jesienny głod i trzeba będzie stałe posiłki wprowadzić. Trzeba też będzie zwiększyć kaloryczność. To jednak jeszcze szmat czasu i sporo mogę zrzucić jeśli wszystko pójdzie tak jak planuję.

Przyszedł mi abażur do lampy.  No i jest problem, bo nie pasuje na typowe zarówki. Muszą być E27- świeczki. Kupiłam ledowe. Ponoć są bardziej trwałe. No zobaczymy. Abażur jest cudny i daje piękne złote światło. Nastrój teraz w domu jest inny. Wnętrze zachwyca ciepłem i zrobiło się klimatyczne, przytulne. Lubię takie. Krzysiek narzeka, że ciemno...

Teraz czekam na półkę. Będzie wisiała w ganku nad drzwiami. Znajdą na niej miejsce butelki zdobione w technice decoupage. Mam ich trochę. Połkę powiesi Sebastian, bo Krzysiek nawet do wiertarki nie podchodzi.Ostatnio kusi mnie butelki pomalować akrylami. Ładne by byly malowane farbkami do szkła, ale musiałabym skombinować przeźroczyste butelki. W tej chwili mam tylko zielone po oliwie.

Moja najmłodsza koteczka Maja skończyła dwa lata jesienią. Jest łagodna dla ludzi, ale goni niektóre koty. Jest tez dość psotna. Pieszczot za duzo do tej pory nie potrzebowała odkąd dorosła. Ostatnio jednak zaczyna przychodzić do Krzyśka na kolana i do mnie pod kołdrę gdy śpię. Lubi Sebastiana. Uspokoiła sie trochę i częściej leży i dobrze. W tym roku, moze wczesna jesienią uda mi się ja wysterylizować. Najpierw jednak Puńka i Rozi, bo sa starsze. Do zeszłego roku kotki dostawały tabletki, bo bałam siesterylizacji. Kocurki oczywiście sa pokastrowane, ale to prostszy zabieg. W zeszłym roku musiałam wysterylizować Onkę. Miała cięcie boczne i teraz jestem tego gorącą zwolenniczką.

12 lutego 2019 , Komentarze (2)

Dziś trzy porcje zupy. Nie lubie dni z czterema ostatnio. Niby jem do syta, ale waga po nich nie ma szansy spaść i chyba dlatego. Wolę trzy porcje i zadowolenie, ze być może jutro będzie mniej. To oczekiwanie i radość, gdy faktycznie jest mniej uskrzydlaja mnie na cały dzień. Dziś właśnie taki dzień z oczekiwaniem. Ma byc zupa z czarnej fasoli. Dodam makaronu i pieczarek no i warzyw korzennych. Tych musi być dużo.

Ostatnio odezwał sie do mnie redaktor z redakcji szaradziarskiej. Ponoć mogłabym dla nich układać krzyżówki. Zajmowałam sie tym przez ponad 15 lat i było to moje głowne źródło dochodu. Wtedy jednak zarabiałam na krzyżówkach panoramicznych. Teraz robi je przeważnie automat i dlatego sa na tak niskim poziomie. Inne krzyżówki tez oczywiście układam i bardzo to lubię. Na razie muszę zdobyć ich czasopismo ze wzorem. No i zobaczymy. Może do tej pasji wrócę. Chciałabym, bo to doskonałe ćwiczenie pamięci. Pytanie jeszcze ile płacą? Krzyżówki juz robię. Do końca tygodnia z 20 chcę przygotować. Najgorsze jest przepisywanie. Nie znoszę tego.

Zaczynam sie ogladać za materiałami do kartek. Dziś kupiłam koronki bawełniane. W tym tygodniu moze jeszcze kupię papier, tusz,  maski i stemple. Malować chcę na razie kredkami akwarelowymi. To pozwoli troche zaoszczędzić, bo nie trzeba będzie markerów kupować. Teraz czekam na pieniądze.

Wczoraj kupiłam kaszę- bulgar, mannę, gryczaną, pęczak i orkiszową oraz różne fasole i groch zielony. Teraz na zakupy czekam. Opłaca mi sie lepiej zakupy robić w internecie. Zapłacę mniej za kuriera niż za taksówkę i chodzić nie trzeba.

11 lutego 2019 , Komentarze (4)

Nowy tydzień niestety nie zaczął się kolejnym spadkiem.  Oby już waga więcej nie pokazała. W tym tygodniu planuje zrzucić z 50 dkg. Zrzucać będę spokojnie. Może się uda. Świętować będę, gdy piątkę zobaczę. O ile już zobaczę. Dziś dwie zupy-musztardowa z pieczarkami i jajkiem i z batata. Mam też zjeść pomarańczę i kefir. 

Dziś muszę umówic Krzyśka do kardiologa prywatnie. Normalna wizyte ma w lipcu. Nie wiem czy się zgodzi iść prywatnie. Jest skąpy i może stanąć okoniem. Mnie zależy, żeby poszedł. W przyszłym tygodniu idzie do psychiatry. Chodzi prywatnie co trzy miesiące. Tez się denerwuje, że trzeba płacić. Kardiologa może juz nie znieść:( Czuje sie dobrze...

Sebastian jest chory. Ma podwyzszona temperaturę-katar i problemy z gardłem. Leków nie bierze, nie ma i kupić nie chce. Jest uparty jak muł, a ja sie zamartwiam. Prosiłam, żeby leżał i wygrzał się, a śmiga do pracy. Krzysiek niby tez z katarem chodził do pracy, ale gorączki nie miał.

Dziś może będę malować. Znowu akrylami. W tym miesiącu chcę koniecznie namalować jeszcze jeden pejzaz zimowy. Jest oryginalny w niebieskiej tonacji. Mam na niego miejsce w pokoju dziennym. Pokochałam akryle i niestety zaniedbałam akwarele i pastele. Pod koniec miesiąca może do nich wrócę. 

Sebastian chce kupić motocykl, a prawa jazdy nie ma. Uwielbiam jazdę na motocyklu i zawsze chciałam go mieć. Trochę sama jeździłam, bo mój pierwszy mąż miał. Zastanawiam się czy bym sobie poradziła ze skuterem. Moze pomyślę w przyszłym roku jak jeszcze trochę schudnę. Może większą dawkę ruchu zaakceptuję i odważniejsza się stanę. Wątpię jednak. Zamiast skutera chyba jednak jeśli pieniadze będą, książkę wydam.

10 lutego 2019 , Komentarze (2)

Tydzień był pracowity, bo oprócz normalnych zajęć trzeba było przenieść blogi na strony facebooka. Teraz mam kilka-poezja, galeria, grafika, wrózby no i scrapbooking i copywriting. Te ostatnie nowo załozone. Chcę co jakiś czas wykupić reklamę i zobaczymy czy to cos da. Jeszcze nie wszystko przeniosłam. Skończę moze w przyszłym tygodniu. Wstawiam tez grafiki, głownie logo do sklepu i piszę wiersze o wiośnie do antologii. Dziś chcę odpocząć, bo pilnego zlecenia nie mam jak narazie. Będę spać, czytać i może malować. Z pisaniem problem, bo ma zastrzał i palec rwie.:(

Dietę trzymam wzorowo. Jeszcze trochę i już piątka na drugim miejscu. Zobaczymy jak będzie jutro. Moze coś mniej, bo dzisiaj też trzy porcje zupy. Będzie zupa z ciecierzycy i pieczarek. Chyba zaczynam żyć z powrotem dietą. Ta rywalizacja z samą sobą nieźle na mnie wpływa. Jeszcze jednak tak podekscytowana jak w zeszłym roku nie jestem. Moze to pora roku. W zeszłym roku odchudzałam sie wiosną.Wszystko sie obudziło to i ja też. Jesienią przyroda zwalnia bieg, zimą śpi i mój nastrój za tym podąża. Zawsze byłam bardzo od rytmów natury uzależniona.

Zima mi nie dokuczyła w tym roku. To zasługa remontów, które zrobiłam i sił wyzszych, które nie zesłały siarczystych mrozów. Zima jest z gatunku tych ulubionych-niewielkie mrozy i śnieg. Na razie mrozow większych nie widać i dobrze, bo rury od wody nadal nie zabezpieczone. To juz chyba trzeci rok jak sie za to zabieram bez efektu. Teraz to zrobi Sebastian. Przyjdzie chyba 19 II i zostanie około tygodnia:).

Zajęcia z malartwa będą w ferie normalnie. Ulzyło mi. Praca nad obrazem posuwa się do przodu. W przyszłym tygodniu może skończę.

Mam sklerozę coraz większą. Wczoraj zapomniałam skasować bilet i jechałam na gapę. :( Zorientowałam sie w domu. Dobrze, że mnie nie złapano, bo i wstyd i koszty.

9 lutego 2019 , Komentarze (4)

Dziś kolejny dzień, gdy jedzenia mniej przygotuję. Będzie moze zupa pomidorowa z ryzem i ziemniakami. Dodam pieczarek i groszku. Jutro liczę na spadek. To już ostatni moment, bo w poniedziałek mija miesiąc diety. Ile się  uda w przyszłym miesiacu zrzucić? Oby chociaż dwa. To będzie dobrze. Moze czwórkę na drugim miejscu zobaczę? Ależ to będzie radość... Na razie siódemki z przodu jeszcze w głowie nie widzę, ale pracuję nad tym. Ostatnio z ciekawości liczyłam CPM i dla osoby leżącej o mojej wadze to około 1800 kalorii. Tyle by było gdyby metabolizm był normalny, ale nie jest i nie będzie jeszcze długo o ile kiedyś wogóle. Gdybym schudła tyle ile chcę, powinnam jeść około 1400 kalorii oile metabolizm się naprawi. Jeśli nie to jeszcze mniej... Nie zmienię trybu życia i trzeba będzie to zaakceptować. W zasadzie jestem najedzona gdy jem normalne jedzenie w ilości odpowiadającej około 1200-1300 kalorii. Do tego wrócę stopniowo gdy już w tym roku schudne ile zechcę. W zasadzie dietę skończę gdy pojawi sie przestój. W przyszłym roku dalsze boje od stycznia i tak do skutku....:) Dziś 60 dkg mnie. Sama nie wiem jak to sie stało, że aż tyle...

Krzysiek zarobił o 500 zł więcej i kusi mnie kurs pisarski. To III stopień. Ma być nauka pisania z humorem i pisania o seksie. Ma byc dopracowanie dialogów. Wiedza dla mnie bardzo cenna. Trochę sie jednak boję czy pracę szybko znajdzie i wolę pieniadze przytrzymać. Gdyby mnie choć z 200 zł wpadło tobym sie na kurs zapisała. Jeszcze zobaczę. Moze...? Mam czas dwa tygodnie. Już myślałam, że pieniądze mam, a tu klops. Facet szukał kogoś dopisania na czacie erotycznym. Niestety okazało się, że to był  czat prywatny, a nie firma. Jestem copywriterem, a nie panienka do wynajęcia i zrezygnowałam. Płacił dobrze nawet. Nie żałuję, bo mógł się okazać jakimś frustratem albo i gorzej. Nie chciałabym by ktoś taki mnie namierzył i mój adres znał. Nie lubię ryzyka. Co do oporu psychicznego przed samym pisaniem to go nie mam. Niedawno realizowałam zlecenie do sexshopu. Pisałam też juz na chacie erotycznym. To tez teksty. Ktoś to musi robić i nie widzę powodu dlaczego tobym nie miała byc ja.

Krzysiek jest bardzo sczęśliwy, ze nie chodzi do pracy. Po całych dniach prawie lezy, czyta, przysypia z okularami na nosie i rozwiazuje krzyżówki. Wiedzie zycie staruszka-emeryta i dobrze mu z tym. Lubie gdy jest szczęśliwy. Gdybym więcej zarabiała, albo gdyby miał nieco wyzsza rentę nie goniłabym go do pracy. Szkoda mi go... Sebastian za to nie ma lekko. Pracuje ostatnio po całych dniach w warsztacie samochodowym. To praca dorywcza. Wczoraj dźwigał skrzynie biegów i dzis go okropnie boli kręgosłup. Ma chory od dziecka, To duża wada i nie powinien dźwigać. Przyjedzie to trochę u mnie odpocznie, bo będę go gonić do leżenia i  do spania.

Dziś zajęcia w osrodku kultury. Będzie dalsze malowanie pejzazu. To zima, ale nasycona też oranzem i fioletem. Obraz jest bardzo klimatyczny, ale dość trudny dla mnie ze względu na drzewa iglaste. Nie lubie ich malować. Oby wyszedł tak jak trzeba. Prędko chyba nie skończę. W domu maluję kolejny obraz i dziś może też coś podziałam.

8 lutego 2019 , Komentarze (23)

Jeszcze dwa dni i minie miesiąc. Dziś tylko trzy porcje zupy. Jutro i w niedzielę tak samo. To kara za to ptasie mleczko, które ostatnio zjadłam. Będzie grzecznie, bo waga ma spaść. To ostatnia szansa, żeby wstydu nie było. Cos mi sie widzi, że będzie jednak, bo do 4 kg spadku troche braknie. To się nazywa łakomstwo i brak opanowania. Krzyśka oczywiście sklełam za te słodycze, ale mleko sie juz rozlało. Kupuje tez ostatnio banany. Ich mi tez nie wolno. Chyba jest złośliwy, bo kiedys się o nie nie mogłam doprosić.

Oby tylko następnych pokus nie było jak Sebastian przyjedzie. On żyje zupkami chińskimi, rybami w pomidorach, zapiekankami i pizzą. Jak go poproszę to je z kurczakiem, którego ja nie dotknę. Przyjedzie juz za niecałe dwa tygodnie. Mam nadzieję, ze nic nie wypadnie. Bardzo sie cieszę. Planujemy by teraz przyjezdzał częściej, ale na krócej. Znowu o ślubie mówi... Ja oczywiście rozwodu z Krzyskiem nie planuję, ale możliwe, ze gdyby Krzyśka nie było, byłby Sebastian. Szkoda, że dwóch mężów nie można w Polsce mieć... Oni są różni i się uzupełniają. Krzysiek dba o mnie- robi mi nawet kawę, zebym nie musiała wstawać z łózka. Sebastian dba o dom i naprawy wszelkie robi oraz zakupy. Obaj są niezbędni w moim życiu.

Wczoraj skończyłam obraz. W naturze mi się nawet podoba. Ze zdjęciem jest problem, bo róż nie chce wyjść tak jak trzeba. Jak ja nie znoszę robić zdjęć. Trzeba sie ruszać, gimnastykować, a one i tak wyjść tak jak chcę nie zamierzają. Zaczęłam kolejny obraz. To też zima w tonacji rózowej. Bardzo klimatyczny pejzaż...

plama żółci

łąka pod zagajnikiem

pełna mniszków

czy ktoś teraz myśli

o jesiennej szarudze


Tanka- Agata Rak

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.