Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1490735
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 lutego 2019 , Komentarze (11)

Nie wszystko w moim życiu układa się tak dobrze jakbym chciała. Ostatnio gwiazdy mi nie bardzo sprzyjają. Szkodzi mi jowisz ustawiony w kwadraturze do mojego punktu kariery. Szaleję by cos zdziałać i nic nie wychodzi. Trzeba to jakoś przetrwać, bo wkrótce pójdzie w inne rejony zodiaku. Sprzyjać będzie w przyszłym roku, ale nie do końca. Na razie mam zamiar zadziałac magicznie. Pierwszy będzie rytuał typu egzorcyzmu. Bywa pomocny w przypadku stykania sie z toksycznymi ludźmi. Trzeba go wykonać, gdy księżyc idzie na nów. Zielę juz wybrałam i zebrałam. To w  większości gałązki z okolicznych drzew i krzewów. Kolejny będzie rytuał na pieniadze. Gdy ostatnio go zrobiłam łatwo zarobiłam pieniądze na meble. Następny będzie rytuał na spokój i harmonię. Jeszcze w tym miesiącu. Znam też rytuał na osiąganie celów. Zrobię go na odchudzanie ale wiosną, bo nie mam teraz potrzebnych roślin.

Kupiłam wreszcie książkę o której od dawna myślałam. Niby stosuje aromatoterapię, ale uzywam olejków gotowych. Znam sie tez na okadzaniu, ale chcę wiedze poszerzyć. Autor jest rzeczywiście znawcą magii i mam do niego zaufanie. Chcę kupić jeszcze dwie jego książki, ale muszę trochę zarobić.

Dziś dwe porcje zupy. Ma być barszcz ukraiński i pieczarkami. Jutro moze coś z wagi spadnie. No i oby, bo już bym chciała 84 kg mieć. Tak niewiele brakuje mi do zrzucenia 20kg. Myślałam, że wtedy odetchnę, ale jeszcze na to nie pora. Chcę siódemkę z przodu i chyba dopiero wtedy. Pewna nie jestem, bo apetyt rośnie w trakcie. Wczoraj miałam sen. Ja przed lustrem całkiem szczupła. Wygladałam nieźle i obym się tego doczekała.

Wczoraj złapałam zlecenie z oferii na pisanie przepisów kulinarnych. Trzeba tez wstawiać zdjęcia, ale nie moga to byc zdjęcia z internetu. Po raz pierwszy zrobiłam kilka zdjęć typu fotografii kulinarnej i przeszły. Co wiecej zostały uznane za bardzo dobre. Tylko aparat kiepski. Chyba mam nowe zainteresowanie...:) Na razie będę w większości gotować wypracowane zupy. Będę opracowywać przepisy i robić zdjęcia. Moze na ławke zarobię. Problemem jest Nozbe. Firma kontaktuje sie za pomoca tej aplikacji, a ja jej nie rozumiem wystarczająco jak narazie...:(

26 lutego 2019 , Komentarze (8)

Wczoraj Sebastian nic prawie nie robił cały dzień. Skręcił tylko półkę. Sporo za to spał. Raczyli sie też z Krzyśkiem piwem. Dziś juz cos zrobi ale nie wiem co. On nie lubi gdy mu sie cos narzuca i go kontroluje. Nauczyłam sie już, że trzeba mu powiedzieć co jest do zrobienia, a on czas wybierze sam. Do tego co miał zrobic doszło wycinanie części malin, cięcie gałęzi i skopanie ogrodu pod ziemniaki. Oby w tydzień sie wyrobił. Musi, bo go do domu nie puszczę.

Krzysiek dziś jedzie do miasta na zakupy. Trzeba kupić jedzenie i opłacić rachunki.Trochę mu z tym zejdzie. Nie wiem czy w tym tygodniu jeszcze raz pojedzie. Trzeba iść do banku po pieniądze na wegiel. Węgiel mamy kupić może w przyszłym tygodniu. Na razie wykańczamy ten co jest i drewno. Mało opalu poszło w tym roku, ale za to spora będzie niedopłata za prąd. 

Dziś odstępstwo od diety. Zamierzone, bo liczę, że organizm trochę oszukam. Chcę zjeść zamiast zupy krokieta i bułkę z gulaszem angielskim. Do tego kefir i pomarańcza albo banan. Będzie około 900-1000 kalorii, a więc więcej niż normalnie. Jeszcze wczoraj narzekałam na spadki w ubiegłym tygodniu, a pożegnałam 0,5 kg. To chyba nie tak mało. Gdyby w tym tygodniu spadło tyle samo to byłabym usatysfakcjonowana. Byle do 83 kg. Od wczoraj trochę mniej...:) Chyba sie ostatnio miotam i z waga i z pracą. Trzeba by sie wyciszyć...

25 lutego 2019 , Komentarze (12)

Ostatnio zdałam sobe sprawę, że jestem okropnie łakoma. Gdy mam zupę, która lubię z trudem wytrzymuję do kolejnego posiłku. Najchetniej bym zjadała wszystko na raz. Kontrolę zachowuje z trudem, bo nie lubie sie z soba zmagać. Nie lubię odmawiać sobie przyjemności zwłaszcza tych łatwo dostepnych. To nie jest głod, bo go nie czuję. To psychczna ochota, nienasycenie. Nie znoszę tego uczucia. Krzysiek już nic nie kupuje z tych rzeczy, które lubię. Dlatego chudnę. Do psychologa sie nie wybieram. Inaczej muszę sobie z tym poradzić.

Z dieta chyba przerwa do lipca już niedługo, bo mało chudnę. Mało zrzuciłam, ale trudno. Teraz będę na zupach chyba jeszcze z tydzień tylko, a później zacznę dodawać kalorii i niektóre posiłki zamienię na pokarmy stałe. Diety nie mam dość, ale waga nie spada juz szybko i waha się. Ja cierpliwa nie jestem i nie mam zamiaru tego znosić. Myślałam, że choc 83 kg będzie...Ech...:( Czyżbym miała w tym roku siódemki jeszcze nie zobaczyć? No cóż... Trzeba sie będzie z tym pogodzić albo i nie, bo kusi mnie dukan albo posty na płatkach owsianych...:( Jeśli już to raczej na krótko... Dwa kilo zrzucę i przejdę na normalna dietę. Może organizm potrzebuje szoku? Bardzo mało tym razem spadło i jak na razie jestem okropnie rozczarowana. Chyba jednak mój organizm wredny jest, a tak go niedawno chwaliłam...

Sebastian wstał i jedzie. Tym razem będzie u mnie tylko tydzień. Trochę krótko i pewnie zleci szalenie szybko, ale trudno. Musi przecież pracować i kolega-właściciel warsztatu na niego czeka. Z trudem sie wyrwał, bo roboty ma bardzo dużo. Następny raz przyjedzie pewnie na święta. W tym roku chcę by wpadał co połtora miesiąca na kilka dni. Pracy czeka na niego bardzo dużo. Jest niezastąpiony, bo kto by mi te drobne rzeczy typu szyflady, pólki, chlebaka robił? Kto by ciął itd. Krzysiek nie chce i nie potrafi.

A na koniec grafika. Powstała jakiś czas temu...

24 lutego 2019 , Komentarze (4)

Waga nie drgnęła na minus i do poziomu akceptowalnego nie spadła. Jeszcze trochę i chyba przerwa. Coś tak czuję. Jakoś te wahania w zeszłym roku lepiej zniosłam. W tym roku się chyba troche przeliczyłam. Chciałam zrzucić szybciej i więcej, a tu opór organizmu. Zapisałam sie na kilka wyzwań i niestety nie dam rady. Denerwuje mnie to. Nie poddaje sie oczywiście na stałe. Zrobię przerwę na kilka miesięcy i pod koniec lata zacznę atak ponownie. Mam jednak czarne myśli i wiarę, że do nadwagi w tym roku zejdę, straciłam. Oby siódemka na przodzie była, to będzie dobrze.

Krzysiek się starzeje w zastraszajacym tempie. Przysypia nad gazetą i stęka, gdy schodzi z łóżka. Zaczynam sie martwić co będzie z pracą. On chyba potrzebuje spokoju i odpoczynku. Do emerytury jednak jeszcze kilka lat zostało. Pojawiła sie szansa na pracę na umowę zlecenie. Będzie to aktualne chyba od kwietnia. Praca jest przy pielęgnacji terenów zielonych. Nie wiem czy się dostanie i czy podoła. Mam jeszcze trochę grubszych wydatków w zwiazku z domem i nie wiem czy dam radę sama na to zarobić. Raczej chyba nie. Przydałyby sie z 3 pełne wypłaty to by było ok. Myślę o szafie do przedpokoju, pomalowaniu domu. No i może o wodociągu. Te ostatnie pieniądze mam, ale nie chcę oszczędności ruszać...

23 lutego 2019 , Komentarze (6)

Kupiłam ostatnio dobrą ziemię do warzyw i ogród w donicach jednak będzie. Skromny, bo zaledwie kilka donic. Moze z 3 pomidory, ze dwie papryki i kilka ogórków krzaczastych. Kuszą mnie sałaty, bo ładnie mi kiedyś poszły. Teraz niestey ślimaki je gnębią. Dobrze też szły kalarepki, ale nie wiem czy w donicach by sie udały.  Trzeba będzie częściej zasilać. Pójdę do kolezanki to mi powie co robi, że takie udane zbiory z donic ma. W ciągu kilku dni kupię jeszcze troche kwiatów. Ziemi jest 80 litrów. Ciekawe kto ją do domu wniesie.

Jeśli chodzi o dietę, to chyba zaczynają się problemy. Waga zaczyna sie wahać. Nie podoba mi sie to, bo koniecznie choćjeszcze 2 kg chciałabym zrzucić. Nie wiem czy sie uda na tym etapie, bo cierpliwością nie grzeszę... Dziś dwie porcje zupy tylko, to może jutro cos spadnie. Jeszcze nawet dwa miesiące diety nie minęły. Dziś zupa kalafiorowa z pieczarkami i ziemniakami. No i oby do przodu.

Powinnam kupić papier do scrapbookingu, bo stemple mi juz idą i napisy również. Niedługo zaczne robic kartki wielkanocne. Powinnam tez kupić farby akrylowe, bo jeszcze kilka podobrazi na obrazy lane mam. To koniec zakupów na chwilę obecną.

Znowu pracuję na czacie erotycznym. To jednak bardziej czat towarzystki, bo pisze sie o wszystkim. Był temat filmów, pracy, muzyki, kuchni. Dla mnie to nudna praca i jest raczej kiepsko płatna, ale skoro innej nie mam to dobra i ta. Mam jednak szansę troche zarobić i choć na materiały plastyczne będzie. Potrzebuję szybko 400 zł dodatkowe zarobić, bo ławke chcę kupić...

A na koniec obraz typu pouring. Średni wyszedł, bo za mało kontrastów. Farby źle dobrane. Dzisalbo jutro kolejna próba. Mam jeszcze mały obrazek do zalania i troche farb wygrzebałam. Nowe juz idą...

22 lutego 2019 , Komentarze (2)

Dziś znowu spadku niema. Liczę, że do końca marca waga jeszcze będzie spadać, ale mogę sie przeliczyć, bo w tym roku ciężej idzie. Może jednak z 2 kg spadnie. Dalej w szczególach nie planuję, bo to za bardzo sensu nie ma. Wszystko zależy od tego czy będzie przestój czy nie. Tak czy tak jednak w tym roku jeszcze kilka kilo chcę zrzucić. Mam czas. Mój organizm do tej pory działał bez zarzutu. Potrzebował jednak przerw i dlatego odchudzam sie etapami. Ja te przerwy tez bardzo lubię, bo można posmakować tego i owego. Gdy poprzednio dodawałam kalorii jadałam krokiety, zapiekanki, chleb z boczkiem, kopytka, pizzę, majonez, frytki, kotlety z sera, a nawet sporadycznie chipsy i było ok. Przytyłam 3,5 kg, ale to i tak mało, bo zawsze przez całe życie na zimę tyłam conajmniej 5kg. Każdej wiosny sie odchudzałam i do tego przywykłam. Tak pewnie będzie i wtedy, gdy juz schudnę tyle ilę trzeba.

Prace w domu nie posuwaja sie do przodu, bo zimno i Sebastian jeszcze nie przyjechał. Powoli planuję jednak co trzeba będzie zrobić w czasie jego nastepnej wizyty. Będą opryski środkiem chwastobójczym. Będzie robienie wodociągu i może skręcanie ławki. Chcę kupić ławke parkową, solidna na zeliwnych nogach. Mogłabym wychodzic do pracy na dwór. Brałabym kocyk, poduszki i lezałabym na podwórku. To by sie mogło udac, bo dzieci od sasiadów chyba sie troche wyciszyły. 

Zrobiło sie chłodniej. Szkoda, bo juz szykowałam nowe poncho na jutrzejsze zajęcia. Przypuszczam, że bratki, które ktoś mądry posadził na klombie w centrum miasta, zmarzną. Planuję prace koło domu. W najblizszym czasie będzie wycinanie gałęzi w sadzie. Tym razem będze w użyciu sekator, bo gałązki cienkie. Zejdzie kilka dni z tym że pierwsze podejście juz było w środę. Trzeba sad przygotować na niszczenie perzu w kwietniu. Do wyniesienia sa też gałązki. Lubię nawet tą wiosenną gorączkę z pracami koło domu. Coś sie dzieje. Na razie podziwiam przebiśniegi. Juz jeden kwiatuszek jest...

Dziś sporo pracy w tym krzyżówki i kolejny obraz typu pouring. Juz ostatni, bo tańsze farby sie kończą. Te lepsze sa do malowania. Zakupy wkrótce... Dziś moze brązy, czerń, żółć i biel... Moze dodam czerwieni.

21 lutego 2019 , Komentarze (12)

No i jeszcze nie mam czwórki na drugim miejscu. Zaczynam sie denerwować, bo waga ani drgnie. Uciekam od 90kg coraz bardziej. Teraz czekam na 83kg, czyli minus 20kg i na siódemkę z przodu. Oby szło tak szybko jak do tej pory. Może jednak uda się w tym roku do nadwagi zejść. Święto będzie...:)

Chudnę, ale zdałam sobie sprawę, że przy moim trybie życia już zawsze będę musiała jeść mało. Tak 1300-1400 kalorii to maksimum. Spróbuję gdy schudnę jeść więcej, ale może się to nie udać. Mogę tyć, bo ruchu nie zamierzam włączyć. Brak mi na to czasu i ochoty. Myślę, że już nigdy nie będę mogła jeść dużo węglowodanów, choć je lubię. Góra 2 kromki chleba i np. 2 ziemniaki. To mało dla mnie, ale trudno...

Nauczyłam się jeść zupy i na razie do pokarmów stałych w zasadzie nie tęsknię. Myślę, że jeszcze z miesiąc będę na zupach. Może dłużej. To zależy od tego kiedy przyjdzie przestój. Walczyć z nim nie będę. Nie lubię rzadnych walk i walczę tylko wtedy, gdy bardzo muszę. W tym wypadku sa inne, prostsze sposoby. Wczoraj przejrzałam wpisy z zeszłego roku. Chudłam w zasadzie dobrze tylko trzy miesiace. Później mało i były wahania. W tym roku już nie będę czekać nie wiadomo na co. Zaczną sie problemy, to od razu dołożę sałatkęi zacznę podnosic kalorie. Nie będę już kombinować i denerwować się. Trzy, cztery miesiące przerwy starczy i może metabolizm znowu ruszy. Oby jeszcze w tym roku. Coś bym więcej zrzuciła. Może siódemka będzie, albo i nadwaga:)

Kupłam pierwsze żarówki ledowe i jestem rozczarowana nimi. Światło okropne, białe jak z jarzeniówki. Trzeba będze sie przyzwyczaić, ale będze to trudne, bo lubię przytulne, ciepłe wnętrza, a tu światło jak w sklepie albo w prosektorium.

Ostatnio przyszła mi wiadomość na skrzynkę o kwiatkach. Kupiłam rózowego amarylisa i trzy lilie do doniczek. Amarylisy są cztery ładne i mam dylemat. W domu mam białego i wchodzi w rachubę jeszcze łososiowy albo biało-różowy. Sezon się zaczyna... Niedługo trzeba będzie kupić ostrokrzew o żółtych liściach. Moze cos jeszcze do kupna będzie. Na pewno liliowce, funkie, floksy, marcinki. Moze irysy. Kwiaty jednak kupię chyba na raty, czyli po trochu...

Pierwszy wylewany obraz na kleju i z silikonem. Zupełnie nieudany. Nie tylko z powodu grudek. Drugi był jeszcze gorszy, a trzeci juz niezły... Dziś chyba kolejna próba. Chcę te nieudane zalać jeszcze raz o ile wyschną... Krzysiek wściekły, bo zapaćkałam wannę i ubrudziłam kubki. Wygonił mnie na dwór. Ostatnio zauważyłam, że niektórzy na takim tle malują... Interesujące...

20 lutego 2019 , Komentarze (15)

Dziś dwie porcje zupy. Ma być zupa z fasoli adzuki. Do tego oczywiście pieczarki i warzywa korzenne, cebula, czosnek, zioła. Zaprawiam zupy tłuszczem czyli oliwa z oliwek i niewielka ilością chudej śmietany. Zupy smakująmi na tyle, że jużraczej nigdy mąką zup nie będę zaprawiać. Na stałe zrezygnowałam tez z rosołków i przypraw z solą typu vegety. Polubiłam jogurty naturalne i kefiry, ale nie dojrzałam do tego żeby z serków homogenizowanych i jogurtów owocowych zrezygnować. Wrócę do nich tak jak do majonezów kieleckich, kupionych sosów czosnkowych i pomidorowych, chipsów czasami i ptasiego mleczka np. raz w miesiącu. Czasem tez zjem hamburgera, pizzę, zapiekankę i kupną napoleonkę czy wypiję colę. Nie jestem fit maniaczka i nigdy nie będę... Uważam, że to co jest dozwolone dla ludzi mozna z umiarem jeść. Wczoraj zjadłam krokieta zamiast porcji zupy. Ależ mi smakował. Dziś myślałam o sałatce. To chyba wpływ pełni... Jestem zachłanna na przyjemności. 

Co do ćwiczeń, to też mam inne zdanie niz wiekszość osób tutaj. Gdzie trzydzieści lat temu były siłownie? Moze w dużych miastach. Gdzie były zajęcia typu jogi itp. Internetu nie było to i filmow na youtube tez nie. Książka o jodze wyszła chyba tylko jedna, a kasety chyba dwie- areobik i callanetics. Z moich znajomych ćwiczyła tylko jedna. Miała parcie na idealne ciało, bo była modelką. Ja nie ćwiczyłam całe życie, a wagę miałam w normie. Ludzie też chudli i nie wszyscy byli grubi choć o sporcie myślały wtedy zaledwie jednostki. Nie jest tez prawdą, że ludzie mieli wiecej ruchu. Niekoniecznie. W mojej rodzinie(domu) były wtedy trzy samochody i nikt pieszo ani rowerem kilomerów nie stukał. 

Popularne były diety 1200 kalorii i inne niskokaloryczne. Wszyscy tak wtedy chudli i nikt nie twierdził, ze trzeba jeść by schudnąć. Wręcz przeciwnie. Kto wtedy chodził do dietetyka? Chyba ludzie chorzy.  Ja zostałam sobie w tamtych czasach i dobrze mi z tym. Tym bardziej, że korzystanie z tej wiedzy, która mam wychodzi mi na dobre. Chudnę, czuję sie dobrze i o to przeciez chodzi. Schudłam bez mordęgi i zbytnich wyrzeczeń ponad 18 kg. Mam apetyt na więcej i będzie wiecej. A jojo? Moze i kiedyś będzie z 5 kg, ale to 5 nie 40.

Nie chciałam tym postem wywołać burzliwej dyskusji. Napisałam to by to z siebie wyrzucić, to i owo podsumować, zapamiętać by z czasem do tego wrócić.. Wolno mi, bo to mój pamietnik... Bez hejtu proszę...

19 lutego 2019 , Komentarze (4)

Ostatnio jestem trochę głodna czasem. Zwłaszcza wtedy gdy sa tylko dwie porcje zupy. Jak policzyłam to tylko 600-800 kalorii i cztery posiłki. Uważam ten głód za zdrowy objaw. Może się jednak okazać, że już za 4 tygodnie trzeba będzie dietę przerwać, bo już niżej nie zejdę. No cóż zobaczymy. Oby nie wcześniej. Mam nadzieję, że choć 2-3 kg jeszcze spadnie. Dziś zupa chrzanowa z ziemniakami, warzywami i pieczarkami. Ostatnio robię chrzanową z dodatkiem chrzanu ze słoiczka. Nie wiem czy tak wolno. To jednak wygodne, a zupa jest bardzo smaczna. Dodaję do niej jajek, to kaloryczność nieco wzrasta. Dziś pewnie z powodu tego głodu śniły mi się frytki z sosem czosnkowym. Nie ulegnę, poczekam na nie cierpliwie. Dziś trzy porcje zupy to głodu nie będzie.

Wczoraj byłam w mieście z Krzyśkiem u lekarza. Dziś siedzę w domu. Będzie praca i coś z przyjemności. Nie wiem czy mi się uda coś artystycznego podziałać. Myślę o obrazie. Tym razem będzie to raczej coś realistycznego. Czekają dwa obrazy zimy. Powinnam przepisać trochę krzyżówek. Muszę przygotować rytuał egzorcyzmu. Mam też przelewanie wosku i szepty. Kobieta mi juz zapłaciła, ale przygotowanie rytuału trwa, bo muszę wybrać sie po rośliny. W tym momencie muszę uzyć gałązek itp, bo liści przeciez nie ma. Trochę roślin mam ususzonych, ale jeśli sie da staram sie używać  żywych. Rytuały sa skuteczne, ale potrzebny jest tez wkład własny osoby, która sie oczyszcza. Musi się kąpać w soli przez kilka dni i mówić afirmacje. Nie ma tak lekko. 

Dziś miał przyjechać Sebastian, ale ma bardzo dużo pracy. Czeka 8 samochodów. Obiecał więc właścicielowi warsztatu u którego pracuje, że jeszcze zostanie by pokończyć co sie da. Czy przyjedzie jutro nie wiem jeszcze. Raczej nie...

Lekarka zasugerowała, by Krzysiek wystapił do ZUS o rentę z tytułu całkowietej niezdolności do pracy. W tej chwili ma częściowa niezdolność już stałą. Chyba w przyszłym tygodniu Krzysiek do ZUS u po wniosek pojedzie. Gdyby dostał to i pieniędzy by więcej było. Ciekawe ile. 

18 lutego 2019 , Komentarze (30)

Wczoraj miał przyjechać Sebastian, ale nic z tego. Zaspał na autobus. Próbowałam go budzić, niestety wypił kilka piw i spał jak zabity. Nawet nie odebrał. Te piwa go kiedyś zgubią. Krzysiek też lubi piwo, ale pije mniej. Ja piję czasem piwo smakowe. Lubię za to nalewki głownie owocowe i wino grzane albo ajerkoniak. Piję jednak bardzo rzadko. Dziś też zaspał. Mam go dość...

Dziś po raz pierwszy spojrzałam na siebie łaskawym okiem i nawet sięsobie podobam :)... Widać, że schudłam i nie jest już tak strasznie tragicznie. Faktycznie powinnam kupić dobry biustonosz, bo to główna przyczyna kiepskiego wyglądu. Nie wyglądam dobrze, bo to w końcu jeszcze otyłość, ale to juz nie ponad sto kilo. Jeśli chodzi o sprawność, jest bardzo dobrze. Ruszam się szybciej co mi sie podoba. Mam wrażenie, że wraz z kilogramami odmłodniałam, choć młodo nie wygladam... Staciłam juz prawie cały dodatkowy podbródek... Wszystko jednak zrobiło sie luźne jakieś takie. Tu na zdjęciu patrzę w dół i dlatego jest... O zabiegach specjalnych jednak nie myślę, bo uważam starzenie się za normalny etap w życiu.  Gdy mierzę się rano, to już nie mam 120cm w biodrach i w buście, a miałam po 137. Brzuch też ładnie spada i metra juznie mam w talii. Tracę z tułowia około 1cm na 1 kg. Nogi też mi jeszcze zeszczuplały. Mam 35 w łydce i 55 w udzie. Tyle mogłoby już być. Teraz śmigam juz w leginsach nawet do miasta. Myślę, że jeśli zrzucę jeszcze parę kilo, będzie dobrze. Tak bym chciała już 76 kg wazyć...:) Oby już w tym roku...

Denerwuje mnie zbędne owłosienie na twarzy. Kiedyś zajmowała sie  mną kosmetyczka-córka koleżanki i usuwała mi włosy woskiem. Później sie goliłam. Teraz wszystko jest strasznie widoczne-czarne i grube. Nie wiem co z tym zrobić. Wosku nie chce, bo boli i laseru też nie z tego samego powodu. Chyba spróbuję rozjaśniania wodą utlenioną.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.