Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1594988
Komentarzy: 56243
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 4 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 maja 2019 , Komentarze (14)

Nadal jestem na diecie i nawet mnie odstępstwa nie kuszą w dzień. W nocy za to śnią mi się frytki, zapiekanki i cola. Dziś to była bułka z serem żółtym. Dzisiaj ma być sałatka z buraka, leczo, jabłko pieczone z cynamonem, sałatka z pomidora. Waga nadal nie spada :( już mam dość mojego organizmu. Zrobiłam zakupy na wychodzenie...

Od wczoraj znowu układam krzyżówki.To lubię robić. Za to nie lubię przepisywać. Ostatnio nie mam za dużo pisania. Nadrabiam krzyżówkam i  wrózeniem. Mimo to w tym miesiącu zarobki kiepskie. Z zakupami trzeba będzie przystopować. Nie lubię tak, ale z drugiej strony mam trochę więcej czasu, a to juz korzyść. Nadal  pracuję nad uważnością. W książce jest rozdział o internecie. To mój złodziej czasu. Ciągle mam zamiar ograniczyć, ale mi nie wychodzi. Moze książka pomoże. Czytam też Życie w średnowiecznym mieście. Chcę kupić Stulecie Winnych. 

Jutro chciałabym pojechać na warsztaty, bo Rozi czuje się dobrze. Może skończę obraz. Nie mam planu na nastepny. Powinnam góry albo morze albo wiejską chatę poczynić. 

Dziś mija tydzień od operacji Rozi. Jest wszystko w porządku. Wczoraj grzała się przy piecu i wypróbowała nowy drapak. Czas zacząć zbierać na sterylkę Majki. To już ostatnia. Megusia jest za stara, a Czarnusia i Suzi sa dzikie. Nie uda mi sie ich złapać, żeby je zawieźć.

Taką matę im kupiłam. To już kolejna, bo robią z niej strzępy, ale przynajmniej omijaja bibloteczkę. Zainteresowanie było duże...

23 maja 2019 , Komentarze (16)

Minęło dwa tygodnie diety. Leci bardzo szybko. Na wadze prawie o 5 kg mniej. Chcę wytrzymać jeszcze do 42 dni o ile spadki będą. Czy uda się 5 kg zrzucić? Gdyby się udało to by siódemka z przodu była. Ależ by to była radość. Zostałoby wtedy tylko trzy kilogramy do granicy nadwagi. Moze by się udało jednak krótki post zrobić we wrześniu? Tak mnie to kusi. :) Chciałabym już mieć nadwagę i szczuplejszy model na Vitalii :) Swoją drogą dieta mi zadziwiająco pasuje i nawet z przyjemnościa gotuję. Lubię być na diecie o ile są spadki, a tu od kilku dni ani gram. Dziś bigos, sałatka jarzynowa, jabłko, pomidor.

Wczoraj znowu zrobiłam porzadek w kosmetykach. Poszły do kosza maseczki, bo nie mam do nich cierpliwości i kolorowe lakiery do paznokci. Zostawiłam srebrny brokatowy i perłowy biały. Z koloru na paznokciach rezygnuję. Z paznokciami robię sobie na razie sama i nie jestem z tego co robię zadowolona. Kolorowy lakier za bardzo rzuca się w oczy. Nie będę juz raczej kupować masek i olejków do włosów, bo włosy mam zdrowe i tego typu specyfiki są mi zbędne. Stawiam ostatnio na minimalizm jeśli chodzi o kosmetykii. Uzywam to co niezbędne i do tego kombinuje i np. kremu do rak uzywam tez do stóp albo cała z wyjątkiem twarzy smaruje się balsamem. Jeśli chodzi o makijaż to w grę wchodzi puder w kamieniu, szminka albo błyszczyk i kredka do oczu. Tusz do rzęs wyrzuciłam juz dawno.

22 maja 2019 , Komentarze (31)

Nadal trwam. Jest mi łatwiej ostatnio. Ważne, ze waga spada. Na razie mniej  o 4,3kg. Marzę o zrzuceniu jeszcze 5 kg ale chyba się nie uda. Nadal jem mniej niż trzeba. Będzie problem z wychodzeniem, bo trzeba będzie długo na bardzo niskiej kaloryce być. Z tego też powodu juz mi sie chyba nie uda we wrześniu znowu zdjąć kalorii. Siódemki więc raczej nie zobaczę w tym roku, bo jesienią sie odchudzać nie zamierzam. Kolejny etap w przyszłym roku w styczniu chyba. To będą chyba zupy albo posty Hildegardy z Bingen i WO w lecie. No i tak do skutku. Mimo tortur i walk nadal jeszcze planuję zejść do wagi w normie. Chciałabym dojść do wymiarów około 99 w biodrach  w buście i 69  talii. Nie wiem czy się uda. To i tak sporo, bo rozmiar 40 i 44. Dziś warzywa po grecku, sałatka z buraków i frytki z selera, jabłko, pomidor.

Dziś oprócz pracy będzie czytanie. Teraz pracuję z radykalnym wybaczeniem i uważnością. Dużo medytuję. Myślę, że te dwie książki bardzo mi pomogą. Na razie nie chcę zaczynać innych z rozwoju. Dwa tematy do przerobienia w jednym czasie to dość. Oprócz tego czytam Życie w średniowecznym zamku. Jak dla mnie to bardzo ciekawa pozycja.

Kupiłam trochę kosmetyków pielęgnacyjnych w tym krem o zapachu pomarańczy. Wszystko to kosmetyki naturalne. Jeśli chodzi o mnie, to nie używam kremów intensywnych. Wolę lekkie i nawilzajace. Ważny jest dla mnie zapach. Starość i tak przyjdzie...

21 maja 2019 , Komentarze (22)

Więcej czasu spędzam teraz w kuchni i nawet mnie to nie denerwuje. Gdybym się w to wdrożyła, to jest szansa, że dużego jojo nie będzie. Będę gotować potrawy niskokaloryczne zamiast zajadać się chlebem z kiełbasą albo dżemem. Jeśli zjem tylko dwie kromki dziennie to nie przytyję. Co do metabolizmu to mam zamar kiedyś spróbować go naprawić. Mam książkę na ten temat i nawet do mnie trafia. Wcześniej jednak chcę schudnąć  tyle ile mam zamiar. Marzę o 58 kg, ale czarno to widzę. Dziś będą gołąbki, jabłko zcynamonem i zupa ogórkowa, pomidor. Waga trochę spadła. Jeszcze trochę i będę wazyć tyle co Krzysiek. Czekam na ten moment. W przyszłym roku będę gonić Sebastiana.

Od kilku dni staram się też częściej wstawać z kanapy. Do tej pory wstawałam tylko do toalety, bo wszystko podawał mi Krzysiek. Teraz próbuję sie zmusić do aktywności. Wystraszyła mnie bezradność, gdy kot wlazł pod łózko i nie chciał wyjść. Krzyśka nie było i musiałam sie schylić, żeby go wygonić. To było trudne :( Trudne jest obieranie nawet cebuli i kalarepy. Mogę sobie być słabą kobietą, ale chce być samodzielna. Myślę o opasce sportowej, żeby liczyć kroki. 

Najgorsze już za Rozunią. Dziś juz czwarta doba po operacji. Wszystko jest w porządku. Jest bardzo grzeczna. Z kolan mi nie schodzi, ale jeszcze się wzdryga. Nadal jest w kaftaniku i będzie jeszcze 10 dni.

Wczoraj byłam u kolezanki i znowu mi zazdrość. Ma cudny ogród kawiatowy i warzywnik. W ogrodze kwiatowym ma nawet fontannę. Ma masę roślin z tym, że rabaty sa komponowane także kolorystycznie. W ogrodzie spędza każda wolną chwilę, ale to uwielbia. Ja na taki ogród nie mam szans. Nie przepadam za praca w ogrodzie i wychodzę jak mi się przypomni.

Kolejne książki na które czekam. 

20 maja 2019 , Komentarze (29)

No i zaczyna się nowy tydzień. Ja w weekend trochę pracowałam, to wielkiej różnicy dla mnie nie będzie. Teraz kończę przepisywać następną partię krzyżówek. Chcę w tym tygodniu wysłać. To nowe wydawnictwo i wysyłam tylko kilka zadań, bo nie wiem czy sa otwarci na nowych autorów. Problem jest tez taki, ze zadań nie wykorzystanych nie odsyłają. Ułożyłam duże jolki od a do ż. Jeśli cos przyjmą powinni nieźle zapłacić. Ile czas pokaże... Chcę kupić trochę roślin do domu i na dwór. Zaczynam układać kolejne krzyżówki. Teraz zarabiam na roletę antywłamaniową do pracowni albo na kratę. Cena jest zbliżona, ale przeraża mnie mechanizm do rolety i zamykanie, otwieranie. Krata wygodnejsza.

W piątek Krzysiek zerwał pączki sosny na syrop. Strasznie klął przy tym. Teraz syrop się robi. Już puszcza. Uważam, że taki syrop jest bardzo skuteczny. Staram się robić co roku z tym że wcześniej pączki zbierałam sama. Teraz sosna urosła i  nie moge dostać, a na drabine nie stanę, bo sie boję. Chciałabym w tym roku zrobić tez nalewkę. Już na jedną mam, bo byliśmy w sobotę na krótkim specerze. Trochę poodychałam świezym powietrzem, posłuchałam ptaków. W miejscu gdzie teraz rosna drzewa jeszcze nie tak bardzo dawno były pola uprawne. Szumiały zboża. Zbierałam tam chabry, maki i kąkole. Słychać było skowronki. Teraz ich juz nie ma. Nie widać tez zajęcy i kuropatw. Są bazanty, dziki i sarny. Spacer sprawił mi przyjemność.


Wczoraj w nocy ktoś chyba był na podwórku. Mama twierdzi, że pukał jej do okna.

Dieta WO trwa nadal. W sobotę zjadłam przepyszne gołabki z warzyw. Będę je robić częściej nie tylko na diecie. Dzisiaj będzie będzie trochę problemu z gotowanem, bo zostały resztki. Miał Krzysiek jechać na zakupy, a pojechał w sprawie pracy. Ma mi kupić cukinię, bo chcę zdrobić leczo. Moze kupi. Problem jest tak, że nie chudnę, a nawet przytyłam. Daję sobie jeszcze pare dni. Jeśli nie zacznę chudnąć to zrobię wychodzenie, bo wniosek taki, że dieta na mnie nie działa.

19 maja 2019 , Komentarze (10)

Z mojego nowego smartfona jestem bardzo zadowolona. Jest idealny poza aparatem, który jest kiepski. To stary model, ale nowego nie potrzebuję. Wybrałam Nokię. Zdjęcia będę robić starym. 

Kolejny dzień diety. Trzymam się bez problemu i czuje się dobrze. Niestety waga spada już jakby wolniej. To frustrujace. Myślałam, że w drugim tygodniu kolejne 3 kg zrzucę, a tu raczej nic z tego. Mój organizm nie chce współpracować. :( Miałam nadzieję na szybkie spadki, a tu trzeba się nauczyć cierpliwości. Tak mam na każdej diecie. Ludzie chudną błyskawicznie, a ja się denerwuję. To już była dieta ostatnej szansy. Celowałam w 10 kg, a jeśli 7 kg zrzucę trzeba będzie sie trzeba cieszyć. Chyba, że jeszcze ruszy, bo szło na pełnię. Dziś zupa ogórkowa, sałatka z brokuła i kalafiora z ogórkiem, brokuł z marchwią, jabłko...

Znalazłam Krzyśkowi pracę. Ma jechać w poniedziałek się dowiedzieć. Oby chwyciło. Praca jest za pracownika gospodarczego. To jedna zmiana od 6 do 13 i da radę dojechać. Szczęśliwy nie jest. 

18 maja 2019 , Komentarze (10)

Powoli myślę co będzie po diecie. Nie bardzo mam ochotę wracać do chleba z gipsem. Jadam też sporo konserw z ziarnami. Coś chyba z tym będze trzeba zrobić. Ziarna mogę gotować i pieczywo piec. Tylko czy czasu mi na to wystarczy? Nie przepadam za siedzeniem godzinami w kuchni. Nie jestem fanką słodyczy, ale czasem coś jednak jem. Ostatnio zainteresowały mnie słodycze wyrabiane w domu. Jest ich sporo w tym ptasie mleczko. Co ciekawe są mniej kaloryczne. Chyba coś zrobie gdy diete skończę i przeprowadzę wychodzenie. Myślę by kupić tą książkę? ... Ponoć chipsy tez można w domu zrobić...

i moze tą

Na diecie nadal jestem i uczę się nowych smaków. Dotarło do mnie, że nie wszystkie sałatki musza być z majonezem. Niektóre potrawy będę jadać i po poście. Ot choćby sałatkę z buraków, ogórków kiszonych, kopru, cebuli, jabłka. Dodałam do niej przyprawy plus sok z cytryny i bardzo mi smakowała. Tylko co zrobić z lenistwem? Chleb z kiełbasą szybciej sie robi niz sałatkę... Uczę się też nowych sposobów przygotowana posiłków. Tak długo żyję, a jeszcze cebuli na suchej patelni nie przypiekałam. Ne wiedziałam też, że mozna warzywa dusić na wodzie. Dziś gołąbki z warzyw, sałatka z buraka, jabłko i pomidor. Wczoraj byłam ze stresu głodna. Nie nie czułam ssania w żołądku, ale chodziło za mna mięso i węglowodany. Cały dzień o tym myslałam, ale nie zjadłam. Nadal WO. :)

Rozi czuje się dobrze. To teraz najważniejsze. Chodzi, wchodz na kanapę, je, próbuje się myć, podkłda główkę do głaskania. Nie jest agresywna i ładnie połknęła tabletkę. Tak jestem z nią związana psychczne, że wczoraj czułam gdy ja usypiali. Zrobiło mi się słabo. W tej klinice usypiają sami. Uważam to za minus. W poprzedniej przychodni było się z kotem do czasu gdy zasnął. Można go było uspokajać i głaskać. W tej jest sam i bardzo się boi. Rozi była przerazona. Wręcz zastygła ze strachu. Odetchnęła dopiero w domu. Nie wiem czy to koniec problemów, bo znaleźli zmianę na jajniku.

17 maja 2019 , Komentarze (22)

Dziś nerwowy dzień, bo operacje Rozuni. Strasznie sie martwię. Później będzie problem z podawaniem leków, bo moze gryźć. Boję się też, ze z bólu będze dostawała ataków szału jak Punia. Jutro chyba na zajęcia z malarstwa nie pojadę jednak, bo trzeba będzie jej pilnować. Same czarne myśli...Ech... Jutro będzie lepiej :)

Przyszła mi książka Prawo przyciągania. Nie czytam jej jeszcze, ale przejrzałam i z ciekawości zrobiłam sobie test na inteligencję finansową. Jest tragicznie do tego stopnia, ze gorzej być nie może. Cud, że w ogóle cokolwiek zarabiam. Chyba niedługo się za książkę zabiorę. Wcześniej jednak muszę popracować nad nastrojem, emocjami i złością. Postępy już są. To i owo muszę też wybaczyć sobie i innym.

Nadal jestem na diecie WO. Dziś zjem kapustę duszoną z koperkiem, sałatkę z gotowanych warzyw - marchwi, selera i pietruszki oraz ogórków i cebuli, jabłko i może pomidora albo kalarepę.

Wczoraj był pan zmierzyć okno od pracowni. Wstawią mi za około 2-3 tygodnie. Ulży mi.

16 maja 2019 , Komentarze (8)

Dziś chyba trzeba będzie zadzwonić do tartaku w sprawie drzewa. Kończy się drewno na rozpałkę i trzeba coś kupić. Sebastian chce załatwić jak przyjedzie i ewentualnie pociąć. Krzysiek by rąbał i znosił. Już jest wściekły, bo robota się szykuje. Gdy miną deszcze, to będzie musiał dalej pracować w sadze. Ma nadzieję, że o tym zapomniałam. Kiedyś go pytałam jaka praca by mu odpowiadała i stwierdzł, ze w biurze. Gdy był w technikum miał praktyki w jakimś kantorku. Niestety na biuro nie ma szans, bo nic nie potrafi. Nawet obsługi komputera, a uczyć się nie chce. Sebastian się do pracy na etacie też nie bardzo nadaję. Nieraz pracuje po całych dniach, a nieraz jest na rybach albo śpi. Ja też na stałe bym pracować nie mogła. Zawsze byłam wolnym strzelcem - pracuję gdy mam ochotę i z domu wychodzić nie chcę. Pasujemy do siebie.

Pieniądze na okno mam i zastanawiam się kiedy okno wstawić. Krzysiek twierdzi, że sobie poradzi z fachowcami, przesuwaniem mebli i gruzem. Jeśli tak twierdzi toby nie trzeba na Sebastiana czekać.

Dietę trzymam. Dziś będzie kalafior z marchwią i curry, surówka z kapusty kiszonej, jabłka i marchwi oraz frytki z selera. Szkoda, że nie mam blendera. Mogłabym robić zupy krem. Może kupię. Przyda się, bo posty mam zamiar co jakś czas robić.

Mam ostatnio trochę problem, bo chyba puchnę. Kupiłam pokrzywę... Mam też zaparcia, a na colon pack mi teraz szkoda pieniędzy. Zastanawiam sie skąd te problemy. Nie wiem czy wszystko się ureguluję z czasem. Może.

Kupiłam...

15 maja 2019 , Komentarze (18)

Idzie do przodu. Nawet szybko. Powinnam 42 dni wytrzymać jak pójdzie tak jak do tej pory. Nie stresuję się już dietą i czuję się dobrze. Dziś chcę zjeść młodą kapustę z koperkiem, pieczone z cynamonem jabłko i sałatkę z buraków z majonezem z kalafiora. Polubiłam majonez z kalafiora. Jest smaczny i fajne skleja sałatkę. Głodna nie będę. Ja mam grupę krwi A i w zasadzie powinnam jeść posiłki wegetariańskie. Mięso jest nie dla mnie. Faktycznie za duzo go nie jem. Normalnie jem  góra 3 razy w tygodnu po trochu. Zimą moze trochę częściej. Zależy to od temperatury. Gdy jest zimno, jem częściej. Inaczej jest mi zimno, bo żyję w niedogrzanych wnętrzach. Problem w tym, że jadam tylko wieprzowinę i wołowinę. No i ryby. Miałam kilka podejść do wegetarianizmu, ale nie wytrzymuję zimą chłodu. Zastanawiam się czy to ne wymówka?

Wiosna i już mi trochę żal, ze warzywnika w tym roku nie mam. Ta gorączka, wsadzanie, podgladanie czy roślinki rosną nawet mi odpowiada. Teraz oglądam blogi i mi smutno, że u mnie nic nie rośnie. Lubię wieś - klimat, drewnane płoty, widok stodól i zwierząt. Cieszy mnie porykiwanie bydła i gdakanie kur. Sebastian też woli wieś i chciałby na wsi mieszkać. Wychowywał się na wsi. Krzysiek też, ale wsi nie lubi. On marzy o blokach i czytaniu gazety na ławeczce w parku. Nie znosi pracy koło domu.

Umówiłam się na zabieg Rozi na piątek i strasznie się boję... To będzie sterylizacja i usunięcie guza listwy mlecznej. Guzek jest maleńki i oby to był koniec problemów. Ma być wziewna narkoza, ale i tak biedna sie ucierpi.

Dostałam drugą część kursu psychodietetyka. Przeczytałam, ale jeszcze nie przerobiłam. Wygląda na to, że mam problem z kompulsywnym jedzeniem. Do psychologa się jednak z tym nie wybiorę. Muszę poradzić sobie sama. Wybrałam kolejne książki. Kupię szybko...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.