Nadal jestem na diecie i nawet mnie odstępstwa nie kuszą w dzień. W nocy za to śnią mi się frytki, zapiekanki i cola. Dziś to była bułka z serem żółtym. Dzisiaj ma być sałatka z buraka, leczo, jabłko pieczone z cynamonem, sałatka z pomidora. Waga nadal nie spada :( już mam dość mojego organizmu. Zrobiłam zakupy na wychodzenie...
Od wczoraj znowu układam krzyżówki.To lubię robić. Za to nie lubię przepisywać. Ostatnio nie mam za dużo pisania. Nadrabiam krzyżówkam i wrózeniem. Mimo to w tym miesiącu zarobki kiepskie. Z zakupami trzeba będzie przystopować. Nie lubię tak, ale z drugiej strony mam trochę więcej czasu, a to juz korzyść. Nadal pracuję nad uważnością. W książce jest rozdział o internecie. To mój złodziej czasu. Ciągle mam zamiar ograniczyć, ale mi nie wychodzi. Moze książka pomoże. Czytam też Życie w średnowiecznym mieście. Chcę kupić Stulecie Winnych.
Jutro chciałabym pojechać na warsztaty, bo Rozi czuje się dobrze. Może skończę obraz. Nie mam planu na nastepny. Powinnam góry albo morze albo wiejską chatę poczynić.
Dziś mija tydzień od operacji Rozi. Jest wszystko w porządku. Wczoraj grzała się przy piecu i wypróbowała nowy drapak. Czas zacząć zbierać na sterylkę Majki. To już ostatnia. Megusia jest za stara, a Czarnusia i Suzi sa dzikie. Nie uda mi sie ich złapać, żeby je zawieźć.
Taką matę im kupiłam. To już kolejna, bo robią z niej strzępy, ale przynajmniej omijaja bibloteczkę. Zainteresowanie było duże...