Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1489523
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 października 2018 , Komentarze (26)

Dziś minął pierwszy miesiąc, a właściwie 4 tygodnie odkąd ponownie ćwiczę jogę. Ćwiczę codziennie 15-20 minut. Chciałam napisać, ze joga uczy cierpliwości i pokory. To jest prawda ale prawdą jest też to, że prawie codziennie obserwuję postepy. Jedne są mniejsze, inne większe ale są i to cieszy. Niektóre są wyraźne jak np. wykonanie nowej asany, która do tej pory nie wychodziła. Inne to drobne zmiany w wykonaniu typu pogłębienie pozycji czy mniejszy opór w mięśniach czy w stawie. Czekam na świeto czyli wykonanie kołyski, chwycenie rąk za plecami i kwiat lotosu. Te ćwiczenia wykonywałam jeszcze rok temu za każdym razem. Teraz wykonuję niekiedy,poza kołyską. Nie wiem czemu tak jest ale nie zawsze moje ciało chce wspólpracować.  Chcę do nich powrócić jak najszybciej ale zdaję sobie sprawę, ze tak sie nie da. Joga raczej nie znosi rywalizacji i pośpiechu. Wszystko ma iść swoim tempem. Poczekam więc w spokoju. Joga go uczy...:)

Dziś będzie trochę pracy w domu i na dworze. Na dworze trzeba sprzątnąć donice w których rosły kwiatki. Poza tym chcę posprzątać  w sypialni. To ma być sprzatanie typu generalnych porządków, coby przed świętami nie szaleć:) Poza tym może zrobię ze dwie kartki świąteczne. Chcę również polakierować szafeczkę. Gdy to zrobię Krzysiek ją powiesi w łazience. Będę teżkoniecznie czytać.Tym razem to powieść dla kobiet ale nie typowy romans. Nawet ciekawa.

Krzysiek pracę dostał. Przez październik będzie pracował na pół etatu, a później ponoć na cały. To na razie umowa zlecenie.

Dziś żurek z jajkiem, warzywami i pieczarkami i krokiet. Do tego mandarynka i kefir.

A na koniec część kotow znęcających się nad trawą...Ciekawe ile wytrzyma...



1 października 2018 , Komentarze (6)

Ostatnio mam więcej energii. Jeszcze niedawno po powrocie z miasta byłam skonana. Musiałam sie od razu położyć. Teraz bez problemu z marszu biorę sie za robotę jeśli muszę. Skąd mi się energia wzięła nie wiem. Czyżby z jogi? To w zasadzie możliwe, bo ćwiczę codziennie już prawie miesiąc. Tylko czy joga dodaje energii?

Dziś mam do sprzątania ganek, a Krzysiek pozbiera resztę orzechów i wytnie kilkanaście odrostów sumaka. Drań jest jak perz.Strasznie rośnie. Co roku przybywa po kilka-kilkanaście nowych roślin. W tym roku Sebastian ich trochę wykośił, ale po bokach jeszcze zostały. Jeśli się wyrobię będę lakierować szafkę do łazienki, którą wczoraj pomalowałam. Chcę napisać kolejny wiersz albo haiku. Dzień z załozenia ma być spokojny. Wstałam jednak wcześnie, bo czekam na przesyłkę. Idzie mi zazdrostka wykonana szydełkiem przez moją kolezankę. Będzie do kuchni. Ja szydełkuję ale za coś typu serwetek czy zazdrostki nawet się nie biorę. Nie bardzo mam ochotę liczyć oczka i kombinować. Robię tylko proste wzory-czapki i poduszki. Kiedyś zrobiłam dwie kapy z kwadratów ale czekają na zszycie i jeszcze poczekają, bo tego robić nie lubię.

Dziś do jedzenia będzie kapusta z pieczarkami i z makaronem ryzowym. Do tego moze jarzynowa.

Wczoraj przeczytałam książkę. Uczucia ma mieszane, bo bohaterowie przeważnie celowali w luksusowe domy, albo olbrzymie albo nowe. Ja myślałam o czymś skromniejszym i te skromniejsze standardy by mnie bardziej interesowały. Zawsze chciałam mieć niewielki, tani dom. Moi rodzice mieli dom na wsi ale mniejszy, bo około 100m2. Były trzy pokoje, łazienka i duże pomieszczenie przedzielone na pól czyli pokój przykuchenny i kuchnia oraz sień z kanapą i ławą. To w pokoju tym toczyło sie życie. Mama w lecie przyjmowała chorych na pobyt. Robiła im zabiegi bioterapii. Sporo osób wyjechało zdrowych.

30 września 2018 , Komentarze (5)

Ostatni dzień września i ostatnia szansa na zarobek na wróżbach. Będę więc dzisiaj pracować przynajmniej do 24:00. Poza tym pracy zarobkowej nie będzie. Dziś chcę za to podziałać robótkowo. Moze pomaluję szafkę do łazienki albo herbaciarkę. Powinnam posprzątać w spiżarni i powinnam posadzić wrzośca.

Reszta dnia zejdzie na czytaniu i może na pisaniu wierszy. Chcę też pospać. Będzie również Reiki i joga, bo to jest codziennie. Wczoraj jednak toaletkę polakierowałam, a Krzysiek odstawił ją na miejsce. W sypialni zapanował ład. Trzeba jeszcze nową półkę dorobić ale to już Sebastian jak przyjedzie w grudniu. Wtedy też chyba powiesi półkę nad drzwiami na ikony. Ja moze wcześniej kupię chodniki. Muszę też wynieś stary fotel antyczny. To oryginalny uszak. Niestety podrapany przez koty, a ja go do renowacji nie dam. Oddam go mamie, a ja w to miejsce albo postwię fotelik drewniany z lat 20, albo moze kupię fotel współczesny. Taki na stary styl.

Menu: zupa grzybowa z makaronem i kefir. Dziś głodówka, bo ze zdenerwowania w piątek przytyłam i trzeba to zrzucić. Waga skoczyła w górę, bo zjadłam ponad normę sporo fasoli, kromkę chleba z serkiem topionym, sporo owoców i puszkę bobu. To nie powinno mieć miejsca. Zawsze ze stresu tyłam, bo jadłam za dwóch.

***

październik pozłocił pobocza

potargał podmuchami paklony

posrebrzył poranki

pochmurne popołudnia

pachną pustką

puste pola posmutniały

polany przysłonięte pasmami

przygnębione przysypiają

płaczą potoki

***

Październik pomalował pnącza

plamy purpury

pokryły połacie parków

promienie prześwitujące

przez pochmurne przestworza

pocałunkami pokrywają policzki

pierwsze połacie puchu

przyjdą później

przyroda poczeka

***

Październik pokrył

powłóczystą peleryną pozłoty

potężny perukowiec

poszarpane powojniki przekwitają

półsenny przedświt

przejęty podmuchami pobielał

przemarznięte ptaki posmutniały

pogoda przygnębia

 

29 września 2018 , Komentarze (6)

Wczoraj mnie Krzysiek zamknął w sypialni i pojechał sobie do miasta. To juz trzeci raz. Byłam tak wściekła, że gdybym go dorwała to by chyba oberwał. Wydaje się, że ostatnio ciężko myśli i wciąż czegoś zapomina. Przyznać sie do tego nie chce i śmieje sie z mojej kiepskiej pamieci. Do pracy idzie jeszcze w poniedziałek i wtedy moze sie rozstrzygnie czy będzie pracował na stałe. Oby, bo praca mu odpowiada.

Wczoraj trochę pracy w domu wykonaliśmy. Krzysiek umył okno, a ja uprałam firanki i pomalowałam toaletkę. Dziś będzie umyte ostatnie na razie okno. Nie wiem czy mi się uda skończyć lakierowanie toaletki. Została ostatnia warstwa. Toaletka stoi na środku pokoju i to mnie denerwuje, bo trzeba ja omijać. Dobrze by było ją skończyć przed niedzielą i odstawić do kąta.

Dziś byłam na zajęciach malarskich. Zaczęłam klimatyczny pejzaż jesienny. Kolorystyka jest bardzo fajna-ciepła, bo to las. Przyniosłam też sobie obrazek na wzór. To kapliczka, która namalowałam ostatnio i od razu sprzedałam. Będę malować dla siebie jak czas znajdę. Jutro chcę ozdobić pudełko na herbatę. Moze też pomaluję szafeczkę do łazienki. Co się uda zrobić okaże sie jutro. Powinnam odpocząć.

Nadal piszę wiersze. Obecnie na Facebooku w grupach są dwa warsztaty, które mnie interesują. Trzeba napisać miniaturki. 

Menu: zupa z dyni i pieczarek- dużo, bo drugiej nie będzie. Krzysiek zje ze mną. Ostatnio mu nic nie gotuję i je zupy. Nie schudnie, bo nadgania pieczywem i słodyczami. Potrafi pochłonąćna szybko dwie drożdżówki i pączka.:( Tłumaczenie nic nie daje.

Sebastian jest wykończony, bo pracował przy rozbiorce budynku, przywiózł dwa busy drewna i teraz je tnie. Usypia w trakcie rozmowy.

Nasza jesień

 

Jesień zapaliła lasy westchnieniami

rozgorzały klony brzozy i olszyny

nieskazitelnym pięknem płoną dąbrowy

sypią iskrami ogrody

żarzą się parki

płoną nasze serca

wczoraj skreśliłam strofy o miłości

była w nich fascynacja moc wzruszeń

szczypta namiętności i jesień

kolejna razem

dziś uśmiechnę się do zimowitów

przyniosę drwa do kominka

zaparzę herbatę z cynamonem

i powitam wczesne wieczory

pachnące deszczem

i ciepłem twoich ramion

28 września 2018 , Komentarze (16)

Dziś kolejny spokojny dzień w domu. Będzie nadal sporo pracy. Krzysiek pomyje okna w ganku, a ja upiorę firanki, zasłony i polakieruję toaletkę. Musimy też zebrać resztę orzechów, bo obrodziły wyjątkowo obficie w tym roku. Jesień rozgościła sie na dobre. Jest chłodno i koty leżą na mnie po całych dniach. Okupuję też modemy i piec gdy napalimy. Wczoraj Krzysiek kupił im trawę w doniczce. Kupił też wrzośce. Są piękne i obie z mamą je kochamy. W niedzielę posadzimy je na nowej rabatce.

Jesień nastroiła mnie melancholijnie. Myślę o moich bliskich, których juz nie ma i o przemijaniu. Piszę wiersze. Lubię takie klimaty. To wyciszenie, spokój, nostalgia są mi bardzo bliskie. Cieszy mnie ogień buzujący w piecu, koty na kolanach i obok mnie. Cieszy mnie deszcz stukający w parapety. Kocham jesień i delektuję się nią chwila po chwili.

Menu: Dziś odstępstwo, bo chcę zrobić pasztet z fasoli...Obym nie przytyła...

.Jesienie

 

gdyby nie srebrne włosy

moje i twoje

ta jesień by była taka sama

tak samo pachnie deszcz

też klon pyszni się oranżem

spójrz lecą żurawie

wczoraj i dziś

spięte klamrą istnienia i uczuć

dodają smaku chwilom

jutro ukryte we mgle

wabi i intryguje

jakie będą przyszłe jesienie

czy pełne ciepła  czy tęsknoty


27 września 2018 , Komentarze (9)

Sebastian dojechał szczęśliwie.Ulżyło mi. Dziś już normalny, spokojny dzień. Będzie sporo pracy, bo trzeba sie uwijać. Będą teksty i wróżby. Będzie malowanie toaletki. W tym tygodniu chcę ja skończyć. W tym roku Sebastian jeszcze tylko powiesi półkę i wytnie połkę do toaletki.To już będzie wszystko na ten rok w sypialni. W przyszłym roku wiosną sypialnie pomalujemy. Oczywiście na biało.

Dziś będę też czytać o jodze. Pozycja jest interesująca. Może dziś skończę. Jutro będę czytać, a raczej pracować z książką  Nauka kochania siebie. Krzysiek moze umyje okno w sypialni i wypiorę firanki. Znowu będzie się wściekał na tą robotę ale opłacić pani do mycia nie chce. Woli sam.

Teraz o diecie. Obawiałam się strasznego głodu jesienią. Nic takiego jednak mnie do tej pory nie trapi. Apetyt wzrósł odrobinę ale bez paniki. Nie podejrzewam bym stała sie jeszcze bardziej głodna później. Powinno mi się w tym roku upiec. Dziś krupnik z kaszy jaglanej z bobem i może cebulowa.

Jesienne wspomnienia

/ pamięci mojej cioci Reginy/

 

podzieliłam się wspomnieniami i mgłą

co omotała pędy winorośli

dom cioci jest taki cichy

jakby usnął wraz z latem

 

pamiętam tamtą  jesień

jej oczy

ukryte w czerwieni liści

i dłonie suche jak pergamin

 

widzę w snach jej białe włosy

słyszę milknące echa

i nasze uśmiechy

 

i tylko natrętny deszcz

dotyka moich włosów

krzyża na jej grobie i kasztanów

26 września 2018 , Komentarze (2)

Sebastian dziś jedzie. Smutno mi i znowu drżę przed drogą. Odetchnę gdy będzie na miejscu. Przyjedzie przed świętami raczaj napewno i moze w listopadzie. Sąsiadowi ma malować garaż.

Jesień już na całego. Okno w sypialni trzeba było zamknąć, bo zimno. Zwierzęta mnie chcą zjeść. Musiałam kupić kolejna porcję karmy. To juz druga ponad program. Niech jedzą i tyją to zimą im będzie cieplej. Wczoraj po raz pierwszy rozpaliłam w piecu.

Wyrzuciłam stertę ciuchów w których chodziłam po domu. Teraz mam za duze cichy wyjściowe. Na razie sa w idealnym stanie ale długo takie nie będą, bo przecież maluję i sie papram.

Wczoraj Sebastian wyciął wszystkie drzewa w sadzie i trochę krzaków. Zostały resztki, które poprawimy z Krzyśkiem sekatorem, bo cienkie. Za kilka tygodni Krzysiek zbierze i wyniesie z sadu to co wycięte. Wiosną poprawimy i spryskamy środkiem chwastobójczym. Będzie porządek. W przyszłym roku jesienią posadzę jakieś krzewy owocowe typu berberys, aronia, dereń, jeżyna bezkolcowa i koniecznie maliny. Chciałam jagodę kamczacką ale ponoć mają być dwie i nie sa zbyt smaczne.

Dieta ok bez podjadania. Ma być zupa z batata, ryżu i tuńczyka. Chcę zrobić duży gar i wtedy drugą odpuszczę. Powinny być trzy zupy ale ja zjadam zwykle dwie i to mi bardzo odpowiada.

25 września 2018 , Komentarze (5)

Dziś mijają trzy tygodnie jogi. Wczoraj udało mi się zrobić kwiat lotosu. To pierwszy raz od roku. No ale długo nie ćwiczyłam. Co prawda asana wyszła nisko ale to i tak sukces. Strasznie się cieszę, bo to oznacza, że jeszcze nie jest ze mną tak źle. To wyraźny postęp. Teraz będę ćwiczyć pogłębienie asany. Próbuję też zrobić kołyskę o ile tak się ta asana nazywa. Polega ona na tym, zeby połozyć sie na brzuchu i złapć stopy z tyłu. Może wkrótce zrobię zdjęcia. Problem z nimi jest taki, że muszę sie do fotki ubierać, bo ćwiczę teraz w samej podkoszulce.

 

Wczoraj Sebastian mi przez pomyłkę wycioł jabłonkę w sadzie. Drzewko było bardzo małe i chorowało ale chciałam je zachować. Dziś usunie resztę krzaków, a ja jabłonkę muszę kupić. Chcę tez kupić gruszkę klapsę. Posadzę pewnie po połowie października gdy przyślą ze sklepu. Strasznie mi tego drzewka szkoda, bo rosło juz kilka lat. Krzysiek był obok i nie pokazał mu, a po to tam był. Wściekłam sie na obu. Nic to jednak nie dało, bo drzewka już nie ma.

Dieta ok. Dziś barszcz czerwony z jajkiem i fasolą i zupa szczawiowa.

24 września 2018 , Komentarze (6)

Mam ostatnio braki w śnie. Śpię średnio po 7 godzin w nocy i godzinę w dzień. To mało, bo zawsze byłam śpiochem. Marzę by pospać z dziesięć godzin, bo oczy mi się momentami zamykają. Do tego piję o wiele mniej kawy. Wczoraj po południu byłam wręcz wyczerpana. Oblał mnie zimny pot i strasznie mi  się chciało spać. Nie mogłam sie skupić na pracy. Przeszło mi po drzemce. Odeśpię nie wiem kiedy. Teoretycznie Sebastian już jedzie do domu ale i tak będę musiała rano wstawać, bo czekam na przesyłki, a Krzysiek idzie do pracy. W sobotę mam zajęcia i zostaje tylko niedziela. Chyba wcale nie wstanę... Kiedyś gdy jeszcze byłam sama bez Krzyśka, potrafiłam spać dwa dni i dwie noce. Wysyłałam partię krzyżówek do wydawnictwa i odsypiałam. Nie jadłam wtedy. Karmiłam tylko koty.

Nowy tydzień powinien być pracowity, bo muszę trochę zarobić. Chcę kupić kilka książek i trochę rzeczy do kuchni i sypialni. Będzie też sporo pracy w domu. Pod koniec tygodnia może przyjdzie znajomy do dachów. Miał być robiony jeden ale chyba jednak mama zrobi też drugi nad swoja komorką. Kupiłam przyprawy i trochę konserw typu bób, kukurydza, groszek oraz makarony- razowy i ryżowy. Jesień i trzeba będzie czymś zupy wzmacniać.

Dziś kapuśniak z kwaśnej kapusty i ogórkowa. Czekam na 86 kg. :)

23 września 2018 , Komentarze (14)

Wczoraj byłam na zajęciach z malarstwa. Obraz przyniosłam i od razu sprzedałam ale jeszcze parę chwil nad nim posiedzę. Trzeba będzie uzyc pędzelka - wahlarza, a nie miałam go z sobą. Zdjęcie oczywiście inne niż oryginał, bo np. czerwienie(kwiatki i cegły) nie wyszły. W przyszłym tygodniu wezmę wzór i namaluję go jeszcze raz dla siebie. Będę też malować pejzaż jesienny, a konkretnie las. Znalazłam cudny pejżaż zimowy, ale nie mam podobrazia w tym rozmiarze, a poza tym obraz wydaje mi sie trudny. Kiedyś jednak z pewnością go namaluję.

Za dwa dni będzie trzy tygodnie jogi i postęp widzę. Ot chociażby z lewej strony dłonie już prawie za plecami chwytam tym samym ćwiczenie pysk krowy wkrótce wykonam. Na razie palce dotykam ale z zakładem. Asanę robiłam jeszcze w zeszłym roku z obu stron. Niestety teraz mam juz problem ze stawami. Są zupełnie sztywne i okropnie bolą. Mam nadzieję, że joga pomoże. Gdy zaczynałam ćwiczyć trzy tygodnie temu palce oddalone były o około 10 cm. Z drugiej strony jest jeszcze problem. Łatwiej też przychodzi mi wykonanie psa. Jest łatwiej, bo nogi mniej bolą. Jeśli chodzi o asanę polegająca na skłonie i położeniu dłoni na podłodze to tez idzie łatwiej, bo juz teraz stopy mam złączone. Jeszcze jednak dłonie kładę z przodu, a nie obok stóp.

Dziś mija 5 miesiąc diety zupowej. Nie schudłam jakoś specjalnie dużo, bo tylko 16 kg ale cieszy mnie i to. Działam dalej. Dziś zupa z dyni z pieczarkami i pomidorowa z ryzem.

Znowu nie mogę dodawać komentarzy i mam problem ze zdjęciami...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.