Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1490412
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 lipca 2018 , Skomentuj

Czeka mnie nastepny bardzo spokojny dzień. Będzie praca, rękodzieło i sporo relaksu. Moze też zrobię kolejny krem z lanoliną, bo muszę ją zużyć. Krzysiek dziś pracuje i pewnie wróci zmeczony to do ogrodu nie pójdziemy. Trochę mnie ta zwłoka denerwuje, bo dzień ucieka za dniem, a robota nie zrobiona. Ostatnio tylko oglada mecze i śpi. Bierze po całej tabletce zamiast po połowie, a ja już nie mam siły tego kontrolować. Sebastian tez ostatnio pracuje po całych dniach przy samochodach albo kosi. Wieczorem jest tak zmęczony, że zasypia w trakci rozmowy. Jutro ma wrócić znajomy z wsi to sie dowiem kiedy do moich drewutni przyjdzie.

Jeszcze 10 dni i 3 miesiące diety. Będzie chyba 10 kg zrzucone. Chciałam zobaczyć ósemke z przodu, ale przez stresy sie chyba nie uda. Może sie uda do końca miesiąca jak dobrze pójdzie. Załoznia diety trochę dostosowałam do siebie. Jem nieraz tylko dwie zupy zamiast trzech. Jestem zbyt zajeta lub leniwa by trzy gotować. Ważne, że waga cały czas spada. Dziś będzie zupa grochowa i zupa curry z fasolką szparagową. Zupę curry robie tez z ogórkami świeżymi. W ogóle ostatnio częściej gotuje ryż niż zimniaki, bo ziemniaki drobne i nie chce mi sie obierać.

Coś mi sie przestawiło i nie są zaznaczane błedy w tekście. Pewnie sporo ich robię...

13 lipca 2018 , Komentarze (6)

Wyjazd do miasta zaliczony w końcu. Wróciłam padnięta ale szczęśliwa, ze juz mam z głowy i wszystko załatwiłam. Dziś już czeka mnie bardzo spokojny dzień w domu. Będzie praca i robótki. Może zrobie kolejne kolczyki i może kartkę albo i dwie. Kusi mnie grafika wykonana stemplami i kolejny obraz pastelami oraz kolorowe obrazki do pokoi dzieci. Zakładki nadal nie zrobione, bo musiałam zdbyć dziurkacz. Czekam na akryle i kolejne stemple. Trzeba by skończyć czapkę. Czekam na pieniądze, żeby kupić maszynke do scrapków. Skoro Sebastian ma przyjechać to chyba stare deski na ikony wkrótce kupię. Potnie mi jakby co. Chodzą za mną korale drewniane, ale nie wiem czy wszystko do nich mam. Myślę o wyrobie kolczyków srebrnych z naturalnymi kamieniami albo o miedzianych. To chyba jednak niepredko, bo nie mam pieniedzy na inwstycje. Mam sporo drewnianych korali i trzeba by zacząć coś z nich robić.

Dziś chcę zakleić wyczystkę komina od centralnego i sprowadzić piec. Jeśli będzie coś nie tak trzeba będzie kogoś mądrzejszego wezwać.

Dieta trwa. Wczoraj było odstępstwo od diety, bo mi przyszły sery kozie zarobione na wróżbach. Jadłam je cały dzień. Zjadłam pól niedużego sera okrągłego i pól słoiczka sera z oleju. Głodna nie byłam. Dzis na wadze troche mniej i oczywiście tylko zupy do jedzenia. Jeszcze 40 dkg i 10 kg zrzucę. Do przyjazdu Sebastiana chciałabym 5 kg pożegnać, ale nie wiem czy to realne. To jeszcze dwa miesiace choc on chce koniecznie przyjechać wczesniej.

12 lipca 2018 , Komentarze (2)

Wczoraj załatwiłam co trzeba było ale do miasta nie pojechałam, bo wysiadł mi internet i musiałam działać. Czekam na przesyłkę z kocim jedzeniem. Kupiłam tez saszetki dla Józka, bo niespodziewanie nagle zaczął mokrą karmę jeść. Czekam też na pieniądze, bo chcę zakupy w sklepie plastycznym zrobić i zakretki od słoików kupić. Jeśli przyjdą, to jutro kupie kolejne warzywa na przetwory. W tym roku zrobię około 100 słoików. Wszystko zjemy zimą gdy dostawcy warzyw jeździć nie będą.

Dziś mam wyjazd, a później jak pogoda pozwoli, idziemy przygotowywać rabatkę na krzewy. Czekaja hortensje i różanecznik. Praca w ogrodzie znowu się zaczyna. Do zrobienia będą jeszcze trzy rabatki. Jest tez plewienie pokrzyw, bo środek na chwasty ich nie zniszczył. Jest pryskanie sadu i ogrodu, ale deszcze przeszkadzają.

Pogodziłam się z Sebastianem. Przyjedzie chyba we wrześniu i coś koło domu pomoże... Wczoraj gadaliśmy z trzy godziny, a Krzysiek sie wściekał, że tak długo. On tego wcale nie rozumie. Sam jest skrajnym mrukiem i mnie by tez pogadać z nikim nie dał. Złosci sie gdy wychodzę do mamy i czasem do koleżanki. Złości sie gdy z koleżanka przez telefon gadam.

Wczoraj trochę zdziałałam. Zrobiłam dwie kartki ale jedną poplamiłam i muszę przerobić. Poza tym zniszczyłam dwie bazy, bo ręce miałam spocone. Chyba muszę przestać kartki w takie ciepło robić. Zrobiłam również kolejne kolczyki decoupage i zaczęłam czapkę. Będzie ruda.

11 lipca 2018 , Komentarze (4)

No i dziś muszę jechać do miasta. Mam opłacić ubezpiczenie domu. Mam wydrukować sporo materiałów-zdjęć i napisów. Mam jeszcze załatwić troche drobnych rzeczy i mam wpłacić pieniądze na konto, bo chcę gdy wpłyną kupić maszynke do skrapków. To juz postanowione. Gdy wrócę będę pewnie spać z godzinę, żeby mi nerwy przeszły. Później odżyję i zacznę działać... To lubię...Chodzi za mną flaming akrylami. Może dziś... Chodzi też za mną czapka boho z opadającym tyłem. Kuszą mnie czapki we wzory ale wzory robi się dłużej i czapka musi być droższa. Wczoraj zrobiłam czapkę luźniejszą, coś typu beretu. Można nosić tak by opadał tył albo na boku, na ucho jak beret. Muszę kupić głowę z plastiku do prezentacji, bo czapka położona na płask bezbarwna jakaś jest...:)

Wczoraj zrobiłam kolejne przetwory z fasolki szparagowej. Przybywa dobra w spiżarni. W ciagu paru dni muszę kupić zakrętki do słoików, bo te z zeszłego roku pordzewiały prawie wszystkie. Cóż mam wilgoć w kuchni, bo wnętrze niedogrzane. W tym roku moze cieplej będzie, bo strych ocieplony i przezornie centralne sprawdzę przed sezonem. Musi działać.

Lato jest fajne w tym roku. Prawie mi nie dokuczyło, bo upałow nie ma i jest troche deszczu co ułatwia mi pracę przy warzywach. Mimo tego nie widze jego uroków. Urokliwe były kiedys lata na wsi-sianokosy, żniwa, krowy pędzone na wypas dzwoniące dzwoneczkami i morze polnych kwiatów. Pamietam te czasy bardzo dobrze i lata gdy był dom w Kamesznicy. Teraz chcę by lato skończyło sie jak najszybciej. Tęsknię do jesieni. Jeszcze ona ma trochę uroku tu gdzie mieszkam choć i tak uwazam, że dawne jesienie były lepsze i bardziej klimatyczne-wykopki, dymy z ognisk, masa grzybów i odloty ptaków. Nie podoba mi się dzisiejszy świat i miejskie aspiracje sąsiadów ani klimat przedmieścia. Na współczesnej wsi tez raczej swego miejsca nie widzę. Jest zbyt nowocześnie i wielkopańsko, a ja lubię swojskość. Lepiej mi pasowały skromne chaty niż rezydencje.


10 lipca 2018 , Komentarze (12)

Waga paskowa prawie odzyskana. Troche to trwało. Teraz dalsze boje, czyli na poczatek 1,5 kg, żeby 10 kg pierwsze spadło. To tylko matematyka, ale ulży mi i może jakieś zdjęcia sobie zrobię. Niby tak dużo centymtrów mi nie spadło, ale luźne ciuchy są albo źle się mierzę, czyli nie zawsze w tym samym miejscu. Nigdy nie miałam zaufania do pomiarów. 

Menu: kapuśniak z pieczarkami, ogórkowa i żurek z jajkiem.

Mam pomysł na fajne zakładki z papieru. Wykorzystam tekturę falistą, stemple i koraliki. Wkrótce tez chcę pomalować świeczniki w czarne koty.  Pomysły na rękodzieło kłębią się w mojej głowie i nie mam czasu by wszystkie zrealizować. Dziś zacznę przygotowywać grafiki do wyrobu kolczyków. Pomysł zrealizuje chyba w sierpniu albo wcześniej.

Wczoraj zrobiłam kolejną grafikę i zaczęłam robic czapki, bo szydełko się znalazło. Powstała czapka jesienna-ażurowa. Dziś od razu wstawie ją na sklep. Skończyłam też zamotkę. Dziś może kolejna grafika, może obraz i kolczyki. Kusi mni czapka z kwadratów, ale wzoru nie mam i trzeba będzie kombinować...Chcę też zrobić pierwsza czapkę boho. Co uda mi sie zrealizować czas okaże.

9 lipca 2018 , Komentarze (6)

Dziś powinien być dość spokojny dzień. Wszystko powinno biec swoim torem. Tydzień powoli planuję. Będzie dość aktywny, bo zadań do wykonania nazbierało sie sporo. Najgorszy do przeżycia będzie wyjazd chyba w środę. Będę miała trochę latania i już się denerwuję. Nigdy nie lubiłam wyjazdów do miasta, ale im jestem starsza tym nie znoszę ich bardziej. Dodatkowy stres to to, ze nie mam samochodu i muszę jeździć autobusem albo taksówkami. To ostatnie wybieram teraz częściej, bo stres mniejszy i juz rzadko autobusem  wracam. Krzysiek sie przyzywczaił i juz prawie sie nie złości.

Dziś powinnam zrobić zakupy akryli, bo nie mam juz prawie czym malować. Przy okazji może kupie stemple, bo odkryłam sklep i z tym i z tym. Jeszcze oferty dokładnie nie przejrzałam i nie wiem jakie akryle mają. Jakość jest ważna. Ja lubię te kryjące. 

Uwielbiam drewniane kolczyki. Gdy jeszcze mogłam kolczyki nosić sporo miałam drewnianych. Jakiś czas temu kupiłam trochę kolczyków do zdobienia i teraz je robię. Sprawia mi to przyjmność. Chcę wstawić na butik  z 10 par i kilka broszek. Pewnie coś sprzedam choć zarobek na tym mizerny. Żal mi, że nie mogę niektorych zostawić dla siebie.

A na koniec wczorajsze żurawie i grafika zakochane koty:)

8 lipca 2018 , Komentarze (6)

Dziś nie pracuje. Co jeszcze będę robic poza malowaniem nie wiem. Plany mam, ale mgliste. Wiem, ze nie wyjdę na dwór. Chyba, że posiedzieć. Krzysiek oczywiście jest w domu i pospaliśmy za wszystkie czasy. Lubię tak. Jutro już pobudka o 8 rano i drzemka w pokoju dziennym w pełnej gotowości. Zakupy przecież trzeba odebrać. Kolejne zrobię w przyszłym tygodniu. Moze juz maszynke do wykrojników, kilka wykrojników. Moze wykrojniki na Aliexpress. Może coś do rękodzieła np. kolejne stemple i koniecznie akryle. Trochę pieniedzy muszę przytrzymać na remont dachów drewutni i na warzywa do przetworów. Muszę też kupić węgiel.

Odkryłam ostatnio stemple.Bardzo mi się to spodobało. Kupiłam już nastepne i na nie czekam, ale to nie wszystkie, bo jeszcze czaję sie na kilka zestawów. Chcę kupić polski alfabet duże i małe litery może juz w tym miesiącu i świąteczne, ale te ostatnie są dość drogie i muszę na nie poczekać. Nie znalazłam jeszcze ślubnych. Dla dzieci kupiłam juz misie, ale moze coś jeszcze znajdę. Oferta jest bardzo bogata. Muszę jeszcze kupić biały grubszy papier, żeby na nim odbijać. Na razie kombinuje. Pierwsze kartki powstaną w przyszłym tygodniu jak czarny tusz przyjdzie.

Dieta ok i sytuacja opanowana. Chudnę :) Tym razem mi się upiekło i tych 2 kg, które nabrałam już prawie nie ma. Jeszcze troszkę i 10 kg pożegnam, a potem ósemka z przodu i pierwszy głebszy oddech.

W najblizszym czasie będzie grzeszek, bo wczoraj wróżyłam za serki kozie i niedługo przyjdą. Nie oprę sie pokusie, bo je uwielbiam:)

A na koniec obraz i kolczyki i znikam do malowania żurawi...

7 lipca 2018 , Komentarze (2)

Jak to dobrze, że juz weekend. Nie trzeba rano wstawać i na kurierów czekać. Nie wszystkie paczki jeszcze przyszły i w przyszłym tygodniu znowu będzie pobudka o 8. Dziś sie wyspałam i jestem zadowolona z życia jak rzadko. Sobotę i niedzielę spedzę z Krzyśkiem. Dziś będzie malowanie. Kuszą mnie flamingi. Lubię je malować. Namalowałam do tej pory trzy obrazki i dwa sprzedałam. To były akwarele. Jeszcze nie wiem czy dziś będą pastele czy akwarela czy akryle. A moze namaluje czaple?

Dietę od kilku dni trzymam ścisłą i waga zaczęła współpracować. Poprawiło mi to humor. Czekam na zrzucenie pierwszej dziesiątki i chyba w tym miesiącu sie doczekam, bo stresów dalszych nie przewiduje. Teraz już będzie lepiej chyba. Oby...

Szukam teraz jasnych stron zycia. Staram się zmienić z realistki w optymistkę. To bardzo ułatwia zycie. Wszystko jest dobrze gdy jestem sama ze swoimi myślami. Krach następuje gdy spotykam się z mamą. Ona myśli strasznie negatywnie. Do tego szuka problemów i adrenaliny, co jest moim zdaniem niezdrowe. Wszystkich krytykuje i bywa agresywna i bardzo trudna we współzyciu. Odseperować się nie mogę z róznych wzgledów, ale każdy kontakt z nią sporo mnie kosztuje nerwów. Wracam chora i spięta.

A na koniec Krzysiek ,,pozujący" do zdjecia. Coś ostatnio strasznie broni swojej prywatności. Musze nad nim popracować. Pracuję też nad tym żeby wąsa ogolił. Nie cierpię zarostu u mężczyzn, obrzydza mnie wręcz... Do Krzyśka wróciłam w pełnym tego słowa znaczeniu i jest w porządku. :)

6 lipca 2018 , Komentarze (10)

Wczoraj przygotowałam trochę napisów i zdjęcia moich obrazów do wydruku. Przerobiłam je w programie graficznym i będą do kartek. Na razie to anioły, zwierzęta i kwiaty. Myślę jeszcze by kiedyś przygotować też ptaki, portrety i pejzaże. Kartki będą tanie, raczej skromne i będzie to kombinacja zdjecie plus napis ze stempla i może jakaś papierowa koronka. Kwiatów nie przewiduję, scrapków też raczej nie. Może ewentualnie sznurek, ale zobaczę jak to zagra.

Dziś może zrobię kolczyki decoupage. Z kartkami na razie przerwa, bo kleju już nic nie mam. Przyjdzie moze w poniedziałek, bo ma być szybka przesyłka. Może też coś namaluję.

Z wagą jest problem. Przytyłam prawie 2 kg, bo odpuściłam na kilka dni. Później to zrzuciłam i bez powodu nabrałam z powrotem. Nie wiem co sie dzieje i nie podoba mi się to. Oby szybko spadło z powrotem do wagi paskowej. Już spada. Ten miesiąc coś kiepski u mnie. Za dużo odstępstw było przez stres. Miała być ósemka z przodu, a tu klops. Na pewno nie będzie. Obym choć pierwsze 10 kg zrzuciła... To sie może udać do końca miesiąca.

Menu: zupa z kalarepy, zupa z fasoli mung z jajkiem i makaronem, cebulowa.

Wczoraj te flamingi powyżej i zrobiłam podejście do obrazu lanego. Technika jest interesująca i na pewno to nie ostatni obraz tego typu. Wychodzi na nie jednak strasznie dużo farb, a u mnie w tym momencie z akrylami krucho. Po 15 VII kupię i będę działać dalej. Mam jeszcze bardzo duze podobrazie kupione specjalnie na obraz lany.

5 lipca 2018 , Komentarze (10)

Wczoraj udało mi się zrealizować wszystko co zamierzałam. Dziś też będzie trochę aktywności róznego typu. Po pierwsze musze wyjść na dwór zasilić warzywa i przygotować porcje gnojówki z pokrzyw. Trzeba też zapylić pomidory i papryki. Krzysiek pójdzie z mną choć wraca z pracy zmeczony i dużo śpi. 

Dziś chcę namalować obraz typu vedic art. Konkretnie będzie to raczej obraz lany, a nie malowany. Oczywiście akryle. Podoba mi się ta technika i co jakiś czas będę do niej wracać. Pewnie zrobię tez kartke, bo materiały mi przyszły i kuszą mnie. Niestety zapomniałam kupić kleju i musiałam zakupy zrobić jeszcze raz. Tym razem kuiłam też stemple. W najblizszym czasie trzeba będzie kupić kilka motków włóczki na czapki. Chcę zrobić kilka zanim zacznie się sezon. Moze też zrobię etui na telefon, a może letnie czapki? Chcę też zrobic kartki ze zdjęciami moich aniołow. To będzie cała seria i powinnam szybko kilka namalować pastelami. Chodzą za mną też zakładki drewniane z koralikami i breloczki... Myślę o podkoszulkach malowanych :) Rękodzieło wciąga mnie coraz bardziej...

Dzisiejsze zupy-z batatów i tuńczyka, barszcz czerwony z jajkiem i pieczarkami i wczorajsza jeszcze nie wiem która. Drugą zje Krzysiek.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.