Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1560264
Komentarzy: 55775
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 18 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 87.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 września 2018 , Komentarze (7)

Dołożyłam kolejne ćwiczenie jogi w pozycji stojącej. To trójkąt. Wpadło mi oko następne ale wydaje się trudne, bo chyba trzeba do niego silnych nóg. Moze za kilka dni postaram się go jednak opanować. Już się chyba z powrotem w jogę wdrożyłam choć jeszcze miesiąc nie minął. Największy problem widzę teraz z ramionami. Stawy nie pozwolą mi chwycić wygodnie dłoni za plecami. To tylko rok i taki straszny kryzys. Rok temu bez problemu ręce łapałam. Nie robię też już kwiatu lotosu ani kołyski. Ech. Ciekawe ile czasu mi zajmie nim z powrotem te ćwiczenia wykonam.

W domu praca idzie swoim torem. Kończę malować boki i drzwi szafy.Jutro ma przyjechać brat Krzyśka i szafą jak dobrze pójdzie znajdzie sie w sypialni. Wtedy ją skończę. Do malowania jest jeszcze toaletka ale to juz zrobie gdy Sebastian pojedzie. Miał przyjechać przed świętami ale moze przyjedzie jeszcze na kilka dni w międzyczasie, bo sasiad ma remont i może mu będzie potrzebny do pomocy.

Dziś kapuśniak z pieczarkami i makaronem. Do tego chyba warzywna. Zupy mają być tylko cztery porcje i może jutro waga jeszcze spadnie choć trochę. Na tą szóstkę na drugim miejscu bardzo juz czekałam i  prawie doczekałam się. Ostatnio zrzucam 2,5 kg na miesiąc. Jeśli będzie tak nadal to jest szansa na siódemkę z przodu na początku stycznia. Ależ by mnie to ucieszyło. :) Motywacja na razie jest i będzie puki waga nie przestanie spadać. Wczoraj zamiast porcji zupy zjadłam miseczkę budyniu ze słodzikiem, ale to mnie nie usprawiedliwia, że był to słodzik. Nie wolno i już...

18 września 2018 , Komentarze (4)

Dziś mija drugi tydzień jogi. Leci błyskawicznie. Jeszcze połowa i nawyk powinien być ale tak naprawdę odetchnę dopiero po trzech miesiącach. Joga tym samym stanie się częścią mojego życia. Ćwiczę wytrwale od 10 do 20 minut. Zwykle jest 20 minut albo i trochę dłużej. Postęp jest. Ostatnio łatwiej mi ćwiczyć i ćwiczenia jestem w stanie dokładniej wykonywać. Stawy się zaczynają poddawać i już dosięgam dłoni za plecami. Na razie tylko z lewej strony ale to już coś .:) Planuję dołożyć kilka ćwiczeń w pozycji stojącej. Gdy Sebastian pojedzie ćwiczeń moze być więcej, bo będzie więcej czasu. Na razie mam zestaw na 20 minut, a gdy ćwiczę dłuzej niektóre ćwiczenia powtarzam. Chciałabym mieć zestaw na jakieś 30 minut. Gdy mnie czas nie będzie gonił to tyle będę ćwiczyć. Nic jednak na siłę. Ma być codziennie ale czas będę dostosowywać.

Dieta od kilku dni została wzbogacona orzechami. Jem kilka dziennie. To chyba zabronione na diecie zupowej. Orzechy są moje spod drzewa. Ostatnio Krzysiek zebrał cały koszyk. Jeszcze trochę jest do zebrania. Muszę zaobserwować czy waga będzie nadal spadać. Chcę 86 kg zobaczyć jak najszybciej. Oby już na początku października. Dziś dietę trzymam. Ma być zupa ze śledzi z warzywami i ryżem. Może dodam ogórków kiszonych i ugotuję gar na 5 porcji. Jeśli nie, zrobię zupę ze śledzi i druga ogórkową. Teraz jem 5 porcji dziennie, a dwa razy w tygodniu tylko 4 porcje. Dlatego waga tak ładnie leci.

Dziś mam skończyć malować szafę. Sebastian skończy koszenie i powiesi karnisz w pracowni. Jutro chyba pójdzie wykopać dół u sąsiada. Wyskoczyło mu jeszcze cięcie drewna dla mojej mamy. Jest problem, bo mama nie ma juz siły rąbać, a na zimę potrzebuje przecież do pieca. 


17 września 2018 , Komentarze (16)

Schudłam ponad 15 kg, ale według wymiarów jestem strasznie gruba. O wiele grubsza niz inne osoby ważące tyle samo. Nie wiem czemu tak jest ale mnie to nie pociesza. Niby kości nie mam grubych i nie powinnam być przysadzista. Pewnie powodem jest brak mięśni i masa tłuszczu. Chciałabym ważyć 58 kg ale chyba wtedy nadal nie będę szczupła...:( Jeśli nadal będzie mi spadał wraz z każdym kilogramem centymetr to nie będę miał przy tych kilogramach szczupłej talii. Kiedyś miałam 60 cm...Ech...

Sebastian ostatnio stwierdził, że mu się podoba Beata Kozidrak. No cóż jest mniej więcej mojego wzrostu i ponoć operacji plastycznych nie miała. Zrobiło mi się wstyd, że wyglądam jak wyglądam. Sama byłam zdziwiona swoją reakcją. Do tej pory mnie nie interesował wygląd innych osób, a tu taka głupia reakcja. Chyba zmieniam sie w pełnokrwista kobietę. Ciekawe co mnie jeszcze spotka...

Krzysiek nadal szuka pracy. Dziś ma iść i jutro ma jechać. To frustrujące. Ktoś inny już by dawno pracę miał. Sebastian chciał się przyjąć u mnie do pracy na miesiąc, półtora ale Krzysiek się nie zgodził. Szkoda, bo lubię jak jest. Na razie się nie kłócimy. 

Dziś zupa z kaszy gryczanej i pieczarek i kotlet z sera żółtego. To ostatnie to odstępstwo i obym nie przytyła. Jutro juz grzecznie i tylko cztery porcje zupy. Moze waga coś drgnie w dół. Oby, bo czas na szóstkę na drugim miejscu. Moze juz w tym tygodniu ja zobaczę jak dobrze pójdzie. 23 IX koniec piątego miesiąca diety. Tym samym zaczął sie ostatni tydzień i niech się pozytywnie skończy. 

16 września 2018 , Komentarze (6)

Sypialnia umeblowana i zaczęłam na poważnie mysleć o pokoju dziennym. Gdybym miała dostać to co najbardziej chcę to bym wybrała dwa meble brązowe stare i dół od kredensu z lat 50 pomalowany na biało albo starą masywna komodę. Mam ławę brązową i kufer, które zostają. Meble mają być pakowne i na lata. Trzeba też kupić szafę do przedpokoju. Też ma być stara. Może ludwikowska lub eklektyczna. Co jednak kupię czas pokaże. To zależy od finansów i tego co będzie dostępne. Na pewno nie kupię już nic z płyty. Będę chyba kupować po trochu i malować we wlasnym zakresie... Na razie trzeba kupić szafę lub biblioteczkę, a raszta z czasem.

Nie chcę zapeszyć ale zaczyna mnie ciągnąć do jogi. Ćwiczę codziennie po około 20 minut. Czasem na ćwiczenia nie mogę się doczekać i czasem je przedłużam o parę minut. Włączyłam asany w pozycji stojącej. Na razie dwie. To zupełna nowość dla mnie. Nad poprawnym wykonaniem psa trochę pracowałam. Chcę kupić dwie kolejne książki o jodze... Tą drugą juz wkrótce, tylko czekam na pieniądze. 

Dziś dla mnie dzień pracowity. Nie będzie niedzieli. Będzie malowanie szafy i pisanie na nowym portalu. Już trochę u nich zarobiłam i oby tylko wypłacili. Firma pewna nie jest, bo opini na jej temat nie mam ani namiarów. Mam tylko email. Ryzykuję więc ale oferta jest kusząca. Moze akurat pieniądze dostanę. To szansa. Płacą co tydzień i jeśli stracę to niewiele.

15 września 2018 , Komentarze (7)

Zaczyna mi być chłodno i w dzień i w nocy. Moze to dieta jest powodem, ale juz w dzień chodzę w poncho i leżę pod kocykiem. Wczoraj mialam lodowate stopy i myślałam o skarpetach. Kiedyś w nocy zmarzłam i od razu zamknęłam jedna część okna w sypialni. Czuję jesień i zwierzęta też. Pikuś codziennie zaczął jeść dodatkowo ze mną zupy, bo mięso i suchy  pokarm go nie zasycały. Kotom kupiłam więcej puszek karmy mokrej, bo trzeba było dołozyć dodatkowy posilek. Nawet Jozek mokrą karmę je. Puszki są treściwe mięsne. Zaczęłam jak co roku jesienią, prać firanki, kapy i koce. Trzeba będzie umyć okna. Jutro może pójdziemy z Sebastianem na spacer do lasu to sie przekonam czy jesień już widać.

Dietę oczywiście trzymam. Ćwiczę też codziennie jogę. Wczoraj bardzo nieśmiało zaczęłam oglądać asany w pozycji stojacej. Wpadły mi w oko trzy i myślę by zacząć je wykonywać.:)

Kilka dni temu przyszły mi meble do sypialni. Są drewniane w kolorze sosny. Do tego będzie kilka mebli bielonych. Te drewniane są bardzo fajne. Pięknie pachną. Już stoją na swoich miejscach, bo wczoraj Sebastian przykręcił nogi. Sypialnia jeszcze nie jest gotowa ale już nabiera wdzięku. Jeszcze jest do wniesienia szafa i do pomalowania toaletka. Urządzać tak naprawdę będę dopiero w przyszłym roku, bo konieczne jest malowanie w tym sufitu i podłogi. Z sufitem będzie problem, bo jest ze styropianu. Nie wiem jak to jest z malowaniem tego ustrojstwa. Trzeba też będzie kupić nowy kilim na ścianę, bo ściana jest zimna. Kilimy sa jednak drogie i jak nic nie trafię tańszego to kupię po prostu mniejszy tradycyjny dywan... Do kupna też jest pólka nad drzwi na ikony, dwie lampki nocne i dwa chodniki. Lampki maja być w stylu retro drewniane z abażurami z tkaniny. Półkę i lampki kupię chyba szybko, bo już wiem gdzie. Reszta w przyszłym roku...

Mam nową pracę. Płacą kiepsko ale praca banalnie prosta. Gdyby Krzysiek pracy nie miał to się przyda. 

14 września 2018 , Komentarze (6)

Weekend. No prawie. Tydzień był bardzo ciężki dla mnie i jestem bardzo zmęczona psychicznie. Od dziś odpoczynek, bo zajęcia z malartwa odwołali.

Dziś zupa fasolowa z pomidorami i żurek z jajkiem. Waga trochę spadła...

Praca nad sobą, a konkretnie nad niektórymi myślami przychodzi mi z trudem. Nadal łapię się na tym, ze myślę o sobie jakbym była cięższa o 10 kg. Zamiast 88 wagi mówię 98, a to bardzo źle. Nie wiem czemu tak jest, że moje myśli za wagą nie podążają. Dobrze by bylo, zeby ją wyprzedały. Czuję, że gdybym mówiła sobie, ze ważę 78 kg to by waga spadała szybciej. Chyba powinnam pomyśleć o afirmacjach z tym, że zaprogramuję się na 58 kg. Więcej chudnąć nie zamierzam. Czy na pewno do tej wagi będę chudła jeszcze skoryguję w trakcie.

Zauważyłam, że źle znoszę dni gdy działam ale do celu jeszcze nie dochodzę. Są według mnie bezbarwne. Lubię gdy coś kończę i efekt już jest widoczny. Sama droga nie podoba mi się aż tak albo nieraz wcale. To nie jest dobre podejście, bo droga powinna cieszyć. Czas nad tym popracować. Tylko jak tu polubić dietę albo pracę koło domu typu koszenia podwórka czy zamykania i utykania okienek do piwnicy. Co innego efekt. Na wadze mniej o ileś dkg czy kolejna praca wykonana ale droga? Z drugiej strony w każdej ponoć sytuacji, no prawie można znaleźć coś pozytywnego, bo na przykład koszenie trawy to przyjemny pobyt na dworze...:)

U mnie na podwórku wyrósł klon. Drzewko jest piekne i ma około 40 cm wysokości. Rosnie w fatalnym miejscu, bo blisko muru i drzwi. Trzeba go będzie przesadzić ale nie bardzo mam gdzie. Nie zrezygnuję z niego, bo skoro los dał to muszę go zachować tym bardziej, że jest przydatny do rytuałow długowieczności, milości i przywołujących pieniądze. Coś więc dla mnie i wdzięczna jestem naturze, że mi go dała.

13 września 2018 , Komentarze (4)

Kupiłam sobie sukienkę i sweter. Są ze sklepu z ciuchami używanymi ale nowe. Powinny pasować w tym momencie. Sukienka jest chyba mini ale mam zamiar na razie nosić z leginsami. Nogi mam szczupłe. Gdy ostatnio mierzyłam było 36 w łydce i 56 w udzie. To moje normalne wymiary o ile dobrze pamiętam.

Dieta mnie trochę zmęczyła i zaczynam mieć ochotę na podjadanie i grzeszki. To chyba juz jesień. Bardzo niebezpieczny czas dla mnie, bo mój ciało chce narzucić parę kilogramów na siebie. Ostatnio marzę o ziemniakach pieczonych z pieczarkami albo o zgrozo z boczkiem wędzonym, pierogach z kaszą gryczana i serem i quiche z grzybami. Nie ulegnę na razie i poczekam aż waga do 86 kg spadnie choć w zasadzie 3 pierogi mogę zjeść w zupie. Wtedy cos z tego zrobię. Będzie nagroda... Waga trochę spadła. Uciekam od 90 kg coraz dalej ale nadal jestem koszmarnie gruba. Myślę jednak, ze jeszcze parę kilo i moja sylewtka stanie sie bardziej proporcjonalna. Zaczyna się bardzo nieśmiało pokazywać talia. Zginęło też sporo nadmiaru z podbródka. Oby jak najszybciej biust i brzuch spadły.

Dzisiejsze menu: zupa grzybowa i cebulowa. Wczoraj zjadłam jogurt brzoskwiniowy. Mam jeszcze jagodowy i zjem choć nie wolno. Powinien być kefir albo mleko zsiadle.

Joga jest codziennie. Jest chyba malutki postęp. Ciało zaczyna sie troszeczkę poddawać. Poza tym łatwiej wstaję z podłogi i z niskiego fotela. Było juz tak źle, że podnieść się nie bardzo moglam.  Miałam około roku przerwy i moje ciało strasznie podupadło. Nie lubię zastanego ciała i okropnie mnie to drażni. Muszę robić wszystko by sie rozruszać. Siły nie miałam nigdy ale gibka byłam i do tego spróbuję wrócić. Ostatnio w trakcie hipnozy wyorażam sobie, że robię szpagat...:) Wierzę w moc wizualizacji...

Postęp w ikonie. Dziś też warsztaty. To juz ostatnie.



12 września 2018 , Skomentuj

Dziś jedziemy z Krzyśkiem do lekarza. Później jadę na warsztaty. Z pracą Krzyśka się jeszcze nie wyjaśniło. Może jutro, bo ma jechać tam gdzie by pracował. Szczerze mówiąc mam czarne myśli. Jest flegmatyczny, ręka mu drży i nawet z obsługa telefonu komórkowego ma problem. Nie potrafi pracodawcy do siebie przekonać. Praca by musiała byc bardzo prosta a o taką trudno. Niby stara się o przyjęcie do zakładów pracy chronionej ale na razie nic pewnego nie ma. Powinnam  jeszcze zarobić około 500 zł miesięcznie, żeby mógł spokojnie w domu siedzieć. Jeśli nie zarobię trzeba będzie oszczędzać...:(

Powoli przygotowuję się do wróżenia w domu. Moze mi sie uda już pod koniec tego roku z tą aktywnościa ruszyć. Gdy w październiku stanie ściana, automatycznie powstanie toaleta dla kotów jako osobne pomieszczenie. W pokoju dziennym zapachu już nie będzie, a jeśli już to nikły. Wróżyć chcę w kuchni, a w kuchni zapachu kotów nie ma. Muszę też zmienić dywan i pomalować pokój. Niby planowałam dopiero w przyszłym roku ale teraz chcę w tym. Muszę jeszcze obrus specjalny kupić. Krzysiek o moich planach nic jeszcze nie wie i pewnie sie wścieknie.

Dziś ma przyjechać Sebastian. :) Dziś będziemy się bardzo mało widzieć, bo ja będę i u lekarza i na warsztatach. Tak wyszło. Następne warsztaty jutro, a zajęcia z malarstwa sztalugowego w sobotę. W przyszłym tygodniu wyjazd juz będzie tylko jeden. To dla mnie ulga psychiczna. W domu pracy jednak będzie sporo...

Menu: zupa z pora i warzyw z kukurydzą i krupnik. 

11 września 2018 , Komentarze (15)

Tydzień jogi za mną. Szybko zleciało. Ćwiczę codziennie około 20 minut. Za każdym razem prawie przed ćwiczeniami dopada mnie lenistwo. Po ćwiczeniach jest entuzjazm. Chyba z natury jestem leniem. Jeszcze trzy tygodnie i joga stanie sie nawykiem. Nadal ćwiczę na siedząco lub leżąco. Dokładam stopniowo kolejne ćwiczenia. Jeśli chodzi o plany to nie myślę o bardzo trudnych ćwiczeniach. Nie mam takich ambicji. Chciałabym tylko kiedyś robic to co robiłam ale nie wiem czy to mozliwe. Chodzi o szpagat, kołyskę, kwiat lotosu i np. zakładanie nogi na szyję czy łapanie rąk na plecach. Jeszcze stosunkowo niedawno niektóre z tych ćwiczeń wykonywałam. Nie dążę do stania na głowie itp. Zdaję sobie sprawę, że czeka mnie bardzo dużo pracy i muszę wykazać się cierpliwością. Młoda nie jestem i ze stawami mam problem. Czy odzyskam sprawność, gibkość i choć trochę wdzięku w ruchach? Czy to możliwe w moim wieku czy to tylko fantazje?

Dietę trzymam prawie bez odstępstw. Na razie zabroniłam Krzyśkowi kupować to co by mnie mogło skusić np chipsy. Kupuje sobie samo drobiowe mięso i wędliny, a ja tego nie tknę. Nie kupuje też serów ani serków homogenizowanych. Kiedyś kupił jogurt brzoskwiniowy i ja od razu musiałam skosztować łyżeczkę. To chyba zły znak. Jakiś czas temu zjadłam też krokieta, a innego dnia małą miseczke budyniu. Nie miało to wplywu na wagę. Sałatki warzywne za to śnia mi się po nocach. Jajecznica, omlety i kotleciki warzywne czy z kasz też. Nie ulegam jednak. Będzie dobrze. Marzę o 79 kg. To jeszcze strasznie dużo ale bym już chciała tyle ważyć. Na razie jest tyle co na pasku. Moze wkrótce coś spadnie. :) Dziś zupa musztardowa z tuńczykiem. Duży gar, bo nie mam czasu na ugotowanie drugiej....

Wczoraj byłam na warsztatach z ikony. Praca w toku...:)

10 września 2018 , Komentarze (12)

Tydzień będzie trudny, bo czeka mnie sporo wyjazadów. Będą warsztaty ale i wyjazd z Krzyśkiem do lekarza. W środę lub w czwartek przyjedzie Sebastian. Bardzo juz na niego czekam. Ma mi przywieźć grzyby suszone. Chce odpocząć u mnie ale i troche mi pomoże dom ogarnąć. Trzeba będzie kupić nowa piłę, bo planujemy wyciąć krzaki i zbędne drzewa w sadzie. Będzie tez do pocięcia stara szafa. Trzeba wykosić podwórko, zrobić zasuwkę i powiesić szafeczkę na klucze, bo jednak trzeba do tego wiertarki. Krzysiek oczywiście wiertarki nawet do ręki nie weźmie. Może Sebastian zabezpieczy okienka od piwnicy i strychu, bo sprytu do tego trzeba. Gdy to będzie zrobione troche odetchnę. Zostanie jeszcze pokrycie jednej albo dwóch komórek, postawienie ściany, zabezpieczenie drzwi i rur od wody. To już zrobi znajomy. Dla mnie zostaną rabaty i porządek z doniczkami na dworze... Będzie też jeszcze kominiarz czyścił kominy. Odpocznę chyba dopiero w listopadzie. W przyszłym roku kierat zacznie sie chyba od kwietnia. Kilka miesięcy będzie więc luzu na naładowanie akumulatorów.

Dziś mam warsztat ikony.

Menu: zupa z cukini i może z dyni jeśli Krzysiek kupi... Dietę oczywiście trzymam i tym razem trzymać będę. Chcę jak najszybciej siódemkę z przodu zobaczyć. To będzie święto choć mam świadomość, że to nadal będzie otyłość. Dla mnie granica nadwagi to 76 kg. Szybko zleci, bo nie jestem teraz skupiona specjalnie na diecie tylko na innych sprawach. Dietę po prostu trzymam ale nie myślę o niej za dużo. To dobra metoda, bo sie nie spinam i nie próbuję wagi poganiać. Rzadziej się tez ważę. Ostatnio zaczęłam się rozglądać za bielizną. Kupię za jakieś dwa tygodnie chyba. To juz konieczność, bo biust w starym biustonoszu wygląda jak bez, a zapięcie wylądowało prawie powyżej łopatek. Kupię bez fiszbin, bo ma być wygodny. Muszę mieć miseczkę H, a więc gigant...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.