Wczoraj udało mi się nie zgrzeszyć jedzeniowo. Zjadłam tyle ile było trzeba. Głodna nie byłam. Cały dzień starałam się być zajęta to i na podjadanie ochoty nie miałam. Chyba z dietą wytrzymam na razie. Może nawet do świąt. Może ósemkę przed świętami zobaczę, a miało być 85 na koniec roku. Ech... Nie udało się niestety już kolejny rok. Błąd popełniłam dwa lata temu, gdy przerwałam Dukana. Nie wiedziałam, że nie wolno. Nie doczytałam w książce.Tak dobrze mi szło. Waga spadała błyskawicznie, z dnia na dzień, bez przestojów. Teraz na Dukanie już tak nie chudnę. Gdybym nie przerwała pewnie do tego czasu ważyłabym już 70 kg i byłoby po kłopocie. Wystraszyłam się jednak i przerwałam z zamiarem powrotu za pół roku. Chciałam dać czas organizmowi na regenerację i odpoczynek. No i popełniłam błąd, bo Dukana się nie przerywa. Dzisiejsze menu: jogurt, kapusta czerwona, frytki z majonezem, rosół warzywny. Całość 1168 kalorii. Było by ok tylko węgli chyba zbyt dużo przez te frytki. Nie lubię przekraczać 100 g. Dziś waga spadła o 70 dkg mimo 3 placków ziemniaczanych z majonezem
Wczoraj kurier przyniósł mi antologię, w której znalazły się moje wiersze. To już kolejna. Zawsze jednak z przyjemnością otwieram przesyłkę z wydawnictwa. Kocham książki i ich zapach. Będę miała co czytać przez kilka dni. Z przyjemnością piszę książki tylko promocji nie lubię. Organizowane są wieczorki poetyckie, spotkania poetów, promocje książek, spotkania z czytelnikami. Dostaję zaproszenia, ale udziału nie biorę. Nie biorę też udziału w konkursach, bo za dużo z tym kłopotu- wydruki, wysyłki, a i później gdybym jakimś cudem wygrała musiałabym się stawić osobiście po odbiór nagrody np. w Gdańsku. Jak niby mam dojechać? Nie lubię się też pokazywać przed szerszą publicznością. Ja domatorka i introwertyczka. Zdecydowanie nie mam zadatków na osobę znaną, a co dopiero sławną i jak tu myśleć o dalszym rozwoju w tym kierunku kiedy tyle hamulców?
A na koniec wiersz i zmykam...
Przestrzeń
W przestrzeni
pomiędzy początkiem nabrzmiałym krzykiem
a końcem utkanym z bezruchu
wszystko co zapisane
ma swój cel i jakość
czyny emocje myśli
suną w szeregu splatają się
zależne jedne od drugich
ujmuję w dłonie
dzieciństwo
pachnące marcepanem
i opowieścią snutą przez babcię
młodość
uderzającą do głowy
jak szlachetny burgund
dotykam niespiesznie
lat dojrzałych i krzepkich
prawiących o mądrości
co mnie czeka
za zakrętem
tam gdzie cisza moczy stopy
w nicości
pamięć potomnych
czy sen w niebycie