Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1571209
Komentarzy: 56053
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 29 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 marca 2019 , Komentarze (23)

Sebastian pojechał i  od razu wszystkie koty wróciły na kanapę. Przy nim żadne poza Rozą i Morusem nie siedzą. W większości za nim nie przepadają. Często je męczy, bo je przytrzymuje wbrew ich woli i za gwałtownie je przytula. One nie sa do tego przyzyczajone i schodza mu z drogi. Gdy był, spały na fotelach i przy piecu. Nie lubi go szczególnie Filuś, Czarnusia i Ona. Ona go kiedyś ugryzła nawet. Czarnusię gonił z dekodera, a Filusia z biblioteczki. Czarnusia jest płochliwa, a Filuś pamietliwy.

Do końca tygodnia chcę sie uwinąć z robieniem zdjęć potraw. Teraz zdjęcia robie w dzień i jeszcze doświetlam lampą. Przyjmowane sa wszystkie. Wstawiłam nowe propozycje i czekam na akceptację. To kolejne 10 przepisów z rodzaju tradycyjnych.

Wczoraj miałam do zrobienia kolejne logo.

Dziś skończę przepisywać partię krzyżówek. Zostaną trzy inne do przepisania. Chciałabym juz zacząć układać kolejne krzyżówki, ale rozsadek mi nakazuje poczekać na odpowiedź wydawnictw. Jutro dopiero przesyłka pójdzie. Kiedy odpowiedź nie wiem.

Chyba czas wrócić do portretów. Kusi mnie akwarela lub pastele na początek. Ostatnio dowiedziałam się, ze można zrobic podmalówkę pastelami na płotnie. Ciekawe co bym zdziałała akrylami. Chyba, a raczej napewno powinnam więcej ćwiczyć, bo nigdy tego nie opanuję ani trochę:( Wczoraj była pierwsza próba. Cos wyszło. Szkoda tylko, że podobieństwa nie ma, a raczej jest jak powiedział Krzysiek 10 %:( Trzeba by chyba zrobić ze sto portretów by o podobieństwie myśleć. Ja zrobiłam moze 10:( Dziś kolejna próba... Zadziawiające dla mnie jest to dlaczego nie znoszę malować postaci, a lubie malować portrety. Człowiek na obrazie wprowadza  mi mi za dużo życia, niepokoju. Nie doszłam jeszcze co mnie ciagnie w portretach.

Przyszedł chlebak. Jest idealny...

6 marca 2019 , Komentarze (12)

Dziś Krzysiek ma przenieś trochę gałęzi. Juz klnie, że go od krzyżówek chcę oderwać. Ja oczywiście mam pracę. Ostatnio piszę około 3-4 godzin dziennie i dodatkowo wróżę i przepisuje krzyżówki. Nie narzekam, ale pod koniec tygodnia jestem zmęczona. 

Mam ochotę na działania typu artystycznego. Dzis moze zaczne robic kartki na Wielkanoc. Wszystko do nich juz mam w domu. Chcę zrobić z 10 w tym roku. Wykorzystam tez stemple. Kusi mnie kolejny obraz typu pouring. Farby juz mam.Tylko czasu brak...:)

Zaczynam łapać robienie zdjęć. Chodzi o światło. Zleceniodawca przyjmuje tylko robione w czasie dnia. Musi być jasny i pogodny dzień. Niestety nie mam czym doświetlać wieczorem. Będę miała opóźnienia, bo zbliżają sie dni deszczowe. Zdjęć nie dam rady wtedy robić, a kolejne teksty czekają na zatwierdzenie. 

Krzysiek był w sprawie pracy i nic nie załatwił. Maszyn czyszczących mu nawet nie pokazali i wysłali go do dyrekcji do Katowic. Musiałby daleko jechać, a pójźniej jeszcze brać taksówkę. To koszt koło 130 zł, a ja nie mam zamiaru tracić pieniedzy w ciemno. Mógłby sobie nie dać rady z urzadzeniem i pieniądze bym straciła. Poszukam czegoś innego. Już kiedyś starał sięo przyjęcie do tej firmy. Była praca w ochronie. Stracił ponad 200 zł, bo i zaświadczenie o niekaralności wymagali, a po wszystkim zdecydowali, ze sie nie nadaje.

Wczoraj kuzyn wysłał Krzyśkowi pieniądze z dopłat unii do upraw rolnych. Krzysiek ma pole koło Ryk i troche grosza z tego wpływa. Chyba jednak je sprzeda. Gdy sprzeda, a do pracy nie pójdzie chyba i tak od pasozyta trzeba będzie przestać wyzywać. Pasozytem wyzwałam raz w akcie desperacji gdy pracowałam, a on nie chciał napalić w piecu ani właczyć grzejnika.

5 marca 2019 , Komentarze (8)

Sebastian dziś jedzie, a ja się juz denerwuję. Martwi mnie i droga i to, ze zostawia mnie samą. Przyjedzie dopiero na święta. Zostanie mi Krzysiek. Od jutra planuje juz pracę dla niego. Niech robi koło domu skoro nie pracuje. W najblizszym czasie ma wyciąć sekatorem troche malin. Mama się zgodziła. To stare zdziczałe maliny. Kiedyś owocowały bardzo dobrze. Sadziła je jeszcze moja prababcia. Trzeba je wyciąć i przenieść w to miejsce troche drewna z podwórka. To troche głupiego robota, ale drewno, a raczej gałęzie przeszkadzają mojej mamie.

Ja zabieram się za przepisywanie krzyżówek. Trzeba wysłać choć jedną partię w tym tygodniu. Ułożone mam jeszcze dwie i kończę trzecią. Sezon na roboty koło domu tuż tuż i trzeba coś zarobić. Krzysiek się do pracy nie kwapi. Sam niczego nie szuka. Zero inicjatywy i ochoty. Nie poczuwa sie tez do tego, żeby coś koło domu samemu zrobić. Czeka aż Sebastian zrobi, albo ktoś komu ja zapłcę. Na zapłatę muszę zarobić ja. To myślenie o wszystkim mnie czasem dołuje. Boję sie przyszłości z nim. Myśli z coraz większym trudem i zaczyna sie gubić. Już dwa razy prawie dom podpalił przez nieuwagę, a wczoraj wstawił wodę, nie przypilnował i znowu o mało nieszczęścia nie było. Czasem mam go dość. Z drugiej strony dba o mnie - robi mi kawę, podaje napoje. W domu też sporo robi - myje garnki, pali w piecu, odkurza, zakupy. Boję się, ze juz pracy nie znajdzie i że zarabianie będzie na mojej głowie. Nie wiem czy podołam.

Dziś zupa pomidorowa. Mam opracować przespis. Chyba jednak przygotuje w dwóch garnkach, bo ja z miesem nie zjem.

Wczoraj miałam klientkę na wróżby w domu. Miałam też zlecenie na grafikę. Zrobiłam logo i baner na stronę na Facebooku. Tematem było leczenie pijawkami. Za około dwa tygodnie dojdzie mi jeszcze jedna strona na Facebooku. Trzeba będzie pisać teksty.

Sebastian znalazł w lesie kilka obalonych drzew. Zaproponował, że pogada z leśniczym, żeby drzewo kupić to by było na opał. Ponoć jest tanie. Sebastian by pociął, ale Krzysiek by musiał znosić. Krzysiek oczywiscie okropnie sie na robote wściekł. Dziś ma iść w sprawie pracy.

4 marca 2019 , Komentarze (2)

Od soboty czuję sie fatalnie. Jestem rozdrażniona, depresyjna i mam zimne dreszcze. Złapało mnie w nocy. Cały czas mi zimno. Dużo śpię, a dziś mam klientkę na wrózby w domu. Muszę się szybko pozbierać, ale to będzie trudne raczej. Krzysiek uważa, ze bierze mnie grypa. Sny też są niespokojne. Co to, okaże się wkrótce.

Mój aparat znowu sie rozładował po kilku godzinach. Chyba bateria jest do wymiany. Dziś może Sebastian pojedzie mi baterię kupić. Może zdjęcia będą lepsze. Nie jestem pewna jednak, bo aparat ma już kilka lat. Kupiłam go chyba w 2012 r. Zaczęła mnie kusić lustrzanka. Znalazłam za 1200 zł. Chyba na tak tanią by mnie było stać. Tylko czy to by był sens? Fotografia nie jest w zasadzie moją pasją. Lubie tylko fotografię kulinarną.

Dziś diety nie będzie. Będzie za to sałatka jarzynowa z majonezem. Będzie też kapuśniak z kwaśnej kapusty. Nie tyję jednak, ale i  nie chudnę. Chyba będzie z odchudzaniem kilka miesięcy przerwy. 

3 marca 2019 , Komentarze (5)

Chlebak poszedł do spalenia. Niestety zacinał się i naprawiał i tak na przemian. Tak było od poczatku, od nowości. Teraz chlebak muszę kupić. Kupię już gotowy, ozdobiony, bo nie chcę sie znowu naciąć na taki który trudno chodzi. Ozdobiony będzie pewny. Będzie w kwiaty - decoupage. W zasadzie mam wybrany, ale czekam na pieniadze.

Dziś Sebastian miał odpoczywać, a wyskoczyło wieszanie firanki u mamy i naprawa anteny od telewizora. Zrobi i dopiero odpocznie. Gdy to zrobi to juz będzie po robocie. Reszta zostanie dla Krzyśka. Na razie nie pracuje to moze proste sprawy ogarnąć. Sebastian jedzie jutro lub pojutrze. Nie podoba mi się to, bo bardzo szybko zleciało. Wolałabym we wtorek, bo chcę by mi zrobił imitację stołu z desek. Potrzebuję do zdjęć. Nie wiem tylko czy deski się znajdą. Ponoć nie ma.

Dziś posiłek o konsystencji stałej. Będzie fasolka po bretońsku. Jutro już dwie zupy chyba, ale czeka w kolejce opracowanie przepisu na sałatkę jarzynową i zupę pomidorową tradycyjną. Sałatkę zjem, a zupy nie tknę, bo ma byc na mięsie.

Na ławkę już pieniadze mam...:) Teraz zaczynam zbierać na dachy od budynków gospodarczych - komórki mamy i drewutni. Tragedii w tym roku z remontami raczej nie będzie, bo dzięki PiS ma być 13 renta. Wpadnie trochę grosza. Wstawię więc okno na strychu i moze ocieplę dwie ściany. Jak się uda zarobić to moze pomaluję późnym latem dom.

2 marca 2019 , Skomentuj

Dziś dwie porcje zupy. Będzie chrzanowa z ziemniakami i jajkiem. Tym razem dodam kiełbasy. Jutro na spadek nie liczę, bo za dużo kalorii będzie. Przez to zlecenie gotuję potrawy bardziej wyszukane i przez to bardziej kaloryczne niestety. Obawiam sie o dalsze spadki. :( Jutro moze być jeszcze gorzej, bo wysłałam propozycję na curry z wieprzowina i ryzem. Jeśli przejdzie to pewnie nie oprę się i posmakuję. 

Dziś na zajęcia z malarstwa nie pojechałam, bo szkoda mi było zostawiać Sebastiana. Pojadę w przyszłym tygodniu, bo malowania mi bardzo brakuje.

Dziś będzie trochę mniej pracy typu pisania. Na czacie jednak będę pisać, bo nie pisałam w poniedziałek i trzeba odrobić.

Chyba muszę kupić trochę ozdobnych drobiazgów do kuchni. oczywiśce w sklepie garneczki. Przydadzą sie do zdjęć. Wpadła mi w oko podstawka do jajek z kurą, bulionówka kamionkowa z podgrzewaczem i waza z kamionki. Kupię jednak chyba tylko podstawkę, bo mi się przyda na codzień, podkładkę z korka i kilka miseczek o różnej pojemności. Kuszą mnie serwetki, ale mam ich całą masę. Wcześniej jednak muszę zarobic na ławkę...:) Już prawie ją mam.

1 marca 2019 , Komentarze (4)

Dziś dwie porcje zupy. Będzie kartoflanka z grzybami. Uzyję troche pieczarek i trochę grzybów suszonych. Dodam selera. Po wczorajszym pączku i winie grzanym waga nie wzrosła na szczęście. Nadal piszę przepisy na stronę.  Chyba niedługo trzeba będzie wprowadzic pokarmy o konsystencji stałej, bo ktoś sie zorientuje, że wstawiam tylko zupy. Nie chcę diety przerywać jeszcze więc chyba będę wstawiać potrawy z kurczaków, bo ich nie tknę. Krzysiek za to posmakuje. Zarabiam na ławkę i już ją prawie mam...

Praca w domu posuwa się swoim torem. Biblioteczka juz pomalowana. Malowali obaj moi panowie, bo zdecydowałam się Krzyśka nie oszczędzać tym razem. W końcu teraz nie pracuje. Wczoraj Krzysiek skopał jedną część ogrodu, a Sebastian poprawił. Do tego Sebastian powiesił półkę i naprawiłmi aparat fotograficzny. Nie wiem co się stało, ale zepsuta szuflada i zacinajacy sie chlebak naprawiły się. Sebastian twierdzi, że tego nawet nie dotknął, ale ja w tego typu cuda nie bardzo wierzę. Trzeba jeszcze skopać druga część ogrodu, pociąć troche gałęzi, wyciąć część malin i otulić rury od wody. Dziś Sebastian ma zrobić zasuwkę. To będzie koniec narazie. Chyba w poniedziałek juz pojedzie. Szybko zleciało... Smutno mi będzie. Przyjedzie dopiero prawdopodobnie na świeta i zostanie kilka dni. Kolejne prace sie szykują... Już ma czas wypełniony.

Wczoraj kupiłam pióro wieczne, naboje i papier. Gdy mi to przydzie zacznę przepisywać krzyżówki, bo po gdy zarobię na ławkę, zacznę zarabiać na dach od komórki i drugi od drewutni. Krzyśkowi znalazłam kolejną pracę. To sprzatanie jakiś hal. Stosunkowo blisko domu. Nie wiem czy sobie z nia da radę, bo trzeba obsługiwać jakąś maszynę sprzatającą, a on o tym pojęcia nie ma.

28 lutego 2019 , Skomentuj

Dziś odstępstwo od diety, bo trzeba zjeść pączka. Jak tradycja to tradycja i ja jej przestrzegam. Nie wiem czy zjem całego, bo pączki muszą byc dla mnie świeżutkie, a nie twarde gnieciuchy jak ostatnio.  Nie jestem fanką slodyczy i byle czego sie nie chwycę. Będzie też chyba grzane wino. Ten tydzień jest dość ciężki na spadki. Zostały jeszcze trzy dni więc może jednak:):) Z tą czwórką na drugim miejscu bardzo dobrze sie czuję, ale mam ochotę na wiecej oczywiście. Z diety chyba jeszcze nie zrezygnuję.Ten tydzień przeczekam i zobaczymy co w następnym. 10 III minie mi dwa miesiące już. Strasznie szybko leci. Oby waga choć miesiąc jeszcze spadała. Przydałoby sie jeszcze z 2 kg mniej. To by było 82, czyli waga już nie tak tragiczna. Ciekawe co powiem, gdy juz do tej wagi dojdę... Dziś żurek z kiełbasą i pieczarkami. 

Pamiętam tłuste czwartki u mnie w domu. Były pieczone pączki i faworki, a mama piekła róze. Pamiętam ciocię i babcię przewiązane niby fartuchami z ręczników i sterty wypieków. Pamiętam zapach tłuszczu. Smażone wszystko było u cioci na piecu węglowym. Do pączków dodawany był domowy dżem. Szkoda mi tej tradycji i chyba kiedys, gdy schudne do niej wrócę. Wtedy w domu było siedem osób i nikt sie nie odchudzał. Wszyscy wypieki jedli. Teraz by trzeba usmażyć o wiele mniej...

Co do wagi to, to waże juz prawie tyle ile Krzysiek. Jest szansa, że go w tym roku przegonię. Krzysiek ma brzuch, a ja brzucha u facetów nie znoszę. Brzuszek ma być płaski, ale nieumięśniony za bardzo. Nie lubię widocznych mięśni. Taki jest według mnie seksowny. Odchudzać sie nie chce. Ma około 10 kg do zrzucenia. Wszystko mu poszło w brzuch...:(:( O brzuchu Sebastiana pisać tu nie będę...]:>.

27 lutego 2019 , Komentarze (11)

Nie wszystko w moim życiu układa się tak dobrze jakbym chciała. Ostatnio gwiazdy mi nie bardzo sprzyjają. Szkodzi mi jowisz ustawiony w kwadraturze do mojego punktu kariery. Szaleję by cos zdziałać i nic nie wychodzi. Trzeba to jakoś przetrwać, bo wkrótce pójdzie w inne rejony zodiaku. Sprzyjać będzie w przyszłym roku, ale nie do końca. Na razie mam zamiar zadziałac magicznie. Pierwszy będzie rytuał typu egzorcyzmu. Bywa pomocny w przypadku stykania sie z toksycznymi ludźmi. Trzeba go wykonać, gdy księżyc idzie na nów. Zielę juz wybrałam i zebrałam. To w  większości gałązki z okolicznych drzew i krzewów. Kolejny będzie rytuał na pieniadze. Gdy ostatnio go zrobiłam łatwo zarobiłam pieniądze na meble. Następny będzie rytuał na spokój i harmonię. Jeszcze w tym miesiącu. Znam też rytuał na osiąganie celów. Zrobię go na odchudzanie ale wiosną, bo nie mam teraz potrzebnych roślin.

Kupiłam wreszcie książkę o której od dawna myślałam. Niby stosuje aromatoterapię, ale uzywam olejków gotowych. Znam sie tez na okadzaniu, ale chcę wiedze poszerzyć. Autor jest rzeczywiście znawcą magii i mam do niego zaufanie. Chcę kupić jeszcze dwie jego książki, ale muszę trochę zarobić.

Dziś dwe porcje zupy. Ma być barszcz ukraiński i pieczarkami. Jutro moze coś z wagi spadnie. No i oby, bo już bym chciała 84 kg mieć. Tak niewiele brakuje mi do zrzucenia 20kg. Myślałam, że wtedy odetchnę, ale jeszcze na to nie pora. Chcę siódemkę z przodu i chyba dopiero wtedy. Pewna nie jestem, bo apetyt rośnie w trakcie. Wczoraj miałam sen. Ja przed lustrem całkiem szczupła. Wygladałam nieźle i obym się tego doczekała.

Wczoraj złapałam zlecenie z oferii na pisanie przepisów kulinarnych. Trzeba tez wstawiać zdjęcia, ale nie moga to byc zdjęcia z internetu. Po raz pierwszy zrobiłam kilka zdjęć typu fotografii kulinarnej i przeszły. Co wiecej zostały uznane za bardzo dobre. Tylko aparat kiepski. Chyba mam nowe zainteresowanie...:) Na razie będę w większości gotować wypracowane zupy. Będę opracowywać przepisy i robić zdjęcia. Moze na ławke zarobię. Problemem jest Nozbe. Firma kontaktuje sie za pomoca tej aplikacji, a ja jej nie rozumiem wystarczająco jak narazie...:(

26 lutego 2019 , Komentarze (8)

Wczoraj Sebastian nic prawie nie robił cały dzień. Skręcił tylko półkę. Sporo za to spał. Raczyli sie też z Krzyśkiem piwem. Dziś juz cos zrobi ale nie wiem co. On nie lubi gdy mu sie cos narzuca i go kontroluje. Nauczyłam sie już, że trzeba mu powiedzieć co jest do zrobienia, a on czas wybierze sam. Do tego co miał zrobic doszło wycinanie części malin, cięcie gałęzi i skopanie ogrodu pod ziemniaki. Oby w tydzień sie wyrobił. Musi, bo go do domu nie puszczę.

Krzysiek dziś jedzie do miasta na zakupy. Trzeba kupić jedzenie i opłacić rachunki.Trochę mu z tym zejdzie. Nie wiem czy w tym tygodniu jeszcze raz pojedzie. Trzeba iść do banku po pieniądze na wegiel. Węgiel mamy kupić może w przyszłym tygodniu. Na razie wykańczamy ten co jest i drewno. Mało opalu poszło w tym roku, ale za to spora będzie niedopłata za prąd. 

Dziś odstępstwo od diety. Zamierzone, bo liczę, że organizm trochę oszukam. Chcę zjeść zamiast zupy krokieta i bułkę z gulaszem angielskim. Do tego kefir i pomarańcza albo banan. Będzie około 900-1000 kalorii, a więc więcej niż normalnie. Jeszcze wczoraj narzekałam na spadki w ubiegłym tygodniu, a pożegnałam 0,5 kg. To chyba nie tak mało. Gdyby w tym tygodniu spadło tyle samo to byłabym usatysfakcjonowana. Byle do 83 kg. Od wczoraj trochę mniej...:) Chyba sie ostatnio miotam i z waga i z pracą. Trzeba by sie wyciszyć...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.