Wczoraj upiekłam pierniczniczki i doszłam do wniosku, że zrobiłam dobrze, bo zyski sa większe niż ewentualne straty. Straty to ryzyko pochłonięcia olbrzymiej porcji z racji tego, że pierniczki wyszły pyszne. To w dodatku prawdziwa bomba kaloryczna, bo i masło i cukier. Korzyści to smak i pewność, że pierniczki domowe są zdrowsze niż te kupne. Te które upiekłam to pierniczki miękkie, czyli nie trzeba ich trzymać w pudełku, a mozna jeść od razu. Zjadłam trzy serduszka. Mój przepis jest bardzo prosty, a pierniczki zawsze wychodzą i robi sie je bardzo szybko. Moje nie mają jeszcze polewy i szczerze mówiąc nie wiem czy polewę zrobię. Pierniczki nie musza być piękne, a powinny choć trochę moje wyrzuty sumienia zagłuszyć.Te związane z dieta oczywiście,a polewa jest kaloryczna.
Składniki:
500 g mąki
pszennej
120 g masła
200 g cukru
3 łyżki miodu
2 jajka
2 łyżki gęstej
śmietany 18%
1 łyżka kakao
1/2 łyżeczki kawy
rozpuszczalnej
6 - 8 łyżeczek
przyprawy do piernika
2 łyżeczki sody
oczyszczonej + 1 łyżka ciepłej wody do rozpuszczenia
Masło, mód, cukier, kakao, kawę
oraz przyprawę korzenną podgrzewać, ciągle mieszając aż składniki się rozpuszczą.
Zdjąć z ognia, do masy dodać 250 g mąki i zmiksować. Odstawić do wystygnięcia.
Następnie dodać jajka, śmietanę, resztę mąki i sodę rozpuszczoną w wodzie.
Zagnieść ciasto, aż będzie gładkie i błyszczące. W razie potrzeby, odłożyć na
30 minut do lodówki, żeby zgęstniało będzie lepiej wałkować.
Ciasto
rozwałkować na podsypanej mąką stolnicy na grubość 05 - 06 mm, wykrawać
pierniczki za pomocą foremek.
Piec w temperaturze 170*C przez 8 - 9 minut
Po wystygnięciu polukrować nie zbyt gęstym lukrem.
Im pierniczki grubsze, tym smaczniejsze.
Poza tym zrobiłam wczoraj dwa krótkie łańcuchy z bibuły na stroik w kuchni i trochę też rzeczy posprzatałam. Moi panowie wynieśli bieliźniarkę, a wnieśli biblioteczkę. Dziś ma być prany dywan w pokoju dziennym. Jest strasznie brudny i ja bym była skłonna nawet go wyrzucić i kupić nowy, ale Krzysiek o tym słyszeć nie chce. To dywan, który przywiózł z Ryk z domu rodzinnego. Jest dla niego wręcz relikwią.
Dziś będzie wędzenie schabu. Krzysiek mi pomoże, bo Sebastian stwierdził, że sie na tym nie zna. Kłamie oczywiście, bo mu sie robić nie chce. Ostatnio jest zadziwiająco spokojny, nie kłoci sie ze mną i dużo śpi. Anioł po prostu. Jak ja lubię takich facetów. Coraz więcej zalet w nim widzę. Krzysiek za to ostatnio się wścieka. To przez nowa pracę. Denerwuje sie jeszcze, bo sie z nia nie oswoił. Nie lubi zmian. Jest biedak w stresie.