Dziś wstałam wcześnie, bo trzeba było jechać na cmentarz. Krzysiek był ze mną. Wróciliśmy szybko. Sąsiad nas zawiózł i czekał. Cały dzień dziś będzie poświęcony wspomnieniom. Niby wspominam bliskich często, w zasadzie na codzień ale co święto to święto. Będę wspominać też ukochane zwierzeta i będę palić świece. Ten dzień obchodzę tradycyjnie jak kiedyś bywało. Halloween nie uznaję. Krzysiek na swoje groby pojedzie może za kilka dni.
Pracy dziś nie będzie.
Menu: zupa z dyni z pieczarkami świeżymi i suszonymi. Do tego jabłko i kefir. Będą tylko cztery porcje zupy. Może coś schudnę. Ostatnio marzę znowu o tuczących przysmakach typu frytki, placki ziemniaczane, pizza, zapiekanka, quiche czy chleb domowy. Zjadłabym też salatkę. Mam książkę z przepisami kuchni klasztornej. To przepisy wegetariańskie. Są w niej świetne sałatki i kusi mnie jakąś zrobić. Nie umarłabym od tego ale co zrobić z reszta majonezu ze słoika? Uwielbiam majonez i pewnie bym go wyjadła do końca a wtedy żegnaj dieto. Muszę siodemkę z przodu zobaczyć i wtedy majonez kupię. Inną pokusę sobie sprawię gdy waga do 85 kg spadnie. Tylko kiedy to będzie. W przyszłym tygodniu moze zrobię jakieś kluski typu kopytka, kladzione, pierogi. Raz na dwa tygodnie mozna w zupie małą porcje zjeść. Mała porcja to trzy pierogi. Gdy już schudnę planuję jeść jak dawniej tylko mniej. Nie przejdę na nową tak zwaną zdrową dietę. Będę tylko unikać mięsa i białej mąki ale majonez, frytki czasem i smazone będę jeść, bo lubię. Wrócę też do jogurtów smakowych.