Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1491897
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 sierpnia 2018 , Komentarze (6)

Dalej buszuje za książkami. Jeszcze kilka znalazłam. Wczoraj długo czytałam. Dziś też będę. Chcę skończyć Ciszej proszę i może sie wezmę za Toksycznych ludzi lub Toksycznych rodziców. Nie ukrywam, że moja mama taka jest. Zupełnie sie nie rozumiemy, inne natury, inne temperamenty, inne potrzeby, zainteresowania. Mama jako były prawnik jest apodyktyczna lubi rzadzić, narzucać swje zdanie i ustawiać po kątach. Ja sie nie daje i stąd konflikty, które kiedyś były bardzo ostre. Kiedyś, żeby to i owo w naszych relacjach uprzadkować chodziłam nawet do psychologa. Trochę mi pomógł. 

Dziś mam zamiar zrobić fasolke do słoików i posprzatać w pracowni. Z tym sprzataniem może nie wyjść jak się znam. Sprzątać nie znoszę, a że pracownia należy tylko do mnie to i nikt mnie nie dopinguje. Sprzątam rzadko. Może też zrobie pranie. Będzie też może jakaś działalność artystyczna. 

Jutro kolejne warsztaty.

Dieta ok. Jem wiecej i lepiej sie z tym czuję. Dziś będzie zupa z batatów, papryki i tuńczyka i może żurek.


12 sierpnia 2018 , Komentarze (12)

Wczoraj pogoda była cudowna. Prawie cały dzień padało. Było chłodno i rześko. Ja odżyłam, a moja mama przyniosła węgiel do pieca i myślała o paleniu. Po południu zrobiłam kolejne dzemy. Wieczorem zrobiłam kartke. Zaczęłam też malować obraz akrylami. To ma być pejzaż. Kuszą mnie sarny ale nie wiem czy sobię poradzę. Moze najpierw spróbuje pastelami... Moze nawet dziś... Oby kolejne dni były takie same.

Wczoraj zdałam sobie sprawe, ze moi bliscy to osoby raczej negatywne. Mają na mnie zły wpływ, bo pracują na niskich wibracjach. Psują mi nastrój i zabieraja energię. Wszyscy sa agresywni, nerwowi i awanturują się. Lepiej by dla mnie było i dla mojego rozwoju gdybym z nimi zerwała kontakty, bo awantur nie znoszę i rywalizacji tez nie a oni to lubią i wyżywaja sie w tym. Moze poza Krzyśkiem. Zostałabym sama, ale czy bym była wtedy szczęśliwa? Mam świadomość, ze to nie są źli ludzie i to mnie przy nich trzyma. Ich zachowanie mnie jednak denerwuje. Moze to ja powinnam sie uodpornić? Kiedyś czytałam książkę Toksyczni ludzie. Moze dziś do niej wrócę o ile ją jeszcze mam. Na razie ściągają mnie do swojego poziomu i ja tez wybucham, a później źle sie z tym czuję. Niby wygrywam, ale co z tego kiedy forma mi nie odpowiada.

Wczraj buszowałam po internecie za książkami psychologicznymi. Kilka interesujących znalazłam. kiedyś sporo tego typu książek czytałam i lepiej mi sie zyło, bo lepiej sie rozumiałam. Zaczęłam czytać Ciszej proszę i poczatek mnie rozczarował, bo za dużo jest o ekstrawertykach. Kształcenie ich by byli bardziej nowocześni i przebojowi to horror i denerwowałam się samym czytaniem. Kiedyś próbowałam ich czyli ekstrawertyków naśladować. Teraz juz nie. Żyje sobie w ciszy i spokoju mojego domu i dobrze mi z tym. To, ze moje życie będzie przeciętne i szczytow nie zdobedę przestało mi przeszkadzać. Teraz zamiast ambicji wazna jest dla mnie przyjemość i komfort także psychiczny. Dalej książka jest bardzo interesująca.

Od wczoraj dokładam kalorii. Dołożyłam mięso:( i ryż i jeden posiłek. Nie przytyłam. Dziś będzie kapuśniak z pieczarkami i kefir i jabłka...

11 sierpnia 2018 , Komentarze (6)

Koniec tygodnia upłynie u mnie na róznej aktywności, bo leniuchowanie mi nie w głowie. Będą działania artystyczne, przetwory i praca, bo ostatnio pracowałam mniej. Muszę też napisać dłuzszy tekst ezoteryczny na portal. Krzysiek będzie wypoczywał. Wczoraj zrobił zakupy to dziś już z domu nie wyjdzie. No może tyle co na podwórko z Pikusiem o ile przestanie padać. W przyszłym tygodniu może juz cos koło domu zaczniemy robić. To jednak pewne nie jest, bo zmienili mu pracę na gorszą. Będzie pracował na stojąco przy taśmie. Jest powolny z natury i pewnie to będzie stres. Już się martwi i nawet zwolnienie mu chodzi po głowie. 

Nie moze mi wyjść z głowy to co mama mi powiedziała o orzechach laskowych i mroźnej zimie. Boje sie tego tym bardziej, ze kwiatów robinii akacjowej w tym roku było dużo. To też wieszczy mroźna zimę. Nie wiem co z bocianami ale one juz odlatują. Niektóre odleciały juz pod koniec lipca. To bardzo wcześnie. Ważne, że jest chłodniej. Takie lato to ja lubię ale i tak nadejście jesieni mnie ucieszy.

Dieta mi się nie podoba, bo waga nie spada. Tracę motywację. Przestój juz trwa około 2 tygodni. Nie wiem co dalej i jak to przerwać.

10 sierpnia 2018 , Komentarze (12)

Ciekawe czy jutro pogoda się zmieni. Niby ma być chłodniej. Od tego zależy co u mnie dalej z przetworami. Jeśli będą upały to mniej warzyw chcę kupić. Powinnam kupić już niedługo meble. Chcę jednak z sprzedawcą sie umówić by mi je przysłał dopiero wtedy gdy będzie Sebastian. Chodzi o to, że ktoś musi je znieść gdy przyjdą. Chcę kupić bieliźniarkę, dwie szafeczki nocne i komodę. Wszystko będzie z sosny. Do tego będą meble malowane na biało-szafa, szafeczka, toaletka i fotelik. Jesienią chciałabym jeszcze kupić starą szafę do malowania i dwie drewniane półki. To by było wszystko na ten rok z grubszych zakupów. Jeśli uda się to zrealizować, to rok będzie owocny. Gdyby tak samo dobry był przyszły rok to mam szansę by wszystko w domu i koło zrobić z grubszych rzeczy, bo zostanie tylko wodociąg, ściana w pokoju, dach nad jedna komórka i ewentualnie malowanie domu. Nie wiem tylko czy Krzysiek będzie miał pracę. Jeśli nie, to będzie problem i zrobi sie tylko to co najpilniejsze, czyli wodociąg. Ciężko nam tak duży dom utrzymać. Dlatego jest zaniedbany. Mama łozyć nie chce i wszystko spadło na nas. Chciałabym też w przyszłym roku wziąć udział w kilku antologiach. Pierwsza, interesująca mnie ma sie ukazać na Walentynki. Maja to byc opowiadania o miłości.

Dieta w porządku.Czekam na kolejny spadek wagi, a konkretnie na 89 kg. To mój pierwszy etap. Może już w przyszłym tygodniu choć czarno to widzę, bo chyba przestój. Ciekawe jak dalej pójdzie... Menu: zupa pieczarkowa z warzywami, kefir i jabłko. Gotuję teraz tylko jedna zupę ale dużo. Nie chce mi sie gotować wiecej. Chyba jem za mało porcji, bo tylko cztery. Gdy jeszcze troche schudnę to jedna jeszcze dołozę. Gdy będzie chłodniej z powrotem dwie zupy będę robić. To i tak mało, bo powinny być trzy.



9 sierpnia 2018 , Komentarze (14)

Przed chwilą wróciłam z warsztatów. Jestem zadowolona. Wszyscy są życzliwi i pomagają sobie wzajemnie. Mam nadzieję ze spotkań dużo wynieść. Zauwazyłam, ze wszyscy sie specjalizują. To nie jest tak, że trzeba malować wszystko. Jedni wybierają chetniej pejzaze, inni architekturę. Czasem wystepują połaczenia typu las i zwierzeta. Widziałam np. cudne swawolące niedźwiedzie. Jedna z pań chyba kocha architekture, bo maluje właśnie uliczke ze starymi kamieniczkami. Obraz jest piękny.Ja lubie malować pejzaze, zwierzeta, kwiaty. Nie lubie architektury, szczególnie miast, techniki typu samochody i ludzi poza portretami. Przy tym sobie chyba zostane, bo malowanie ma byc przyjemnością.

Mam taki układ planet w horoskopie, ze łatwego życia nie mam i sporo konfliktów i niepowodzeń mnie spotyka. To wszystko mozna przeżyć. Najgorsze jest to, że wiele osób jest do mnie wrogo usposobionych. Konflikty nie omijają tez moich związków i bliskich. Konflikt dotyka mojej relacji z mamą, Krzyskiem, synem i Sebastianem. Niby to związki bliskie ale niełatwe. Marze o poznaniu kogoś z kim relacje by były łatwe, kto by mnie rozumiał, wspierał, nie usiłował wychowywać, nie krytykował. Z kim nie musiałbym walczyć o zaspokojenie swoich potrzeb. Nie znałam do tej pory takiej osoby poza moja ciocią, która odeszła gdy miałam 18 lat. Czasami gdy robie dla klientów horoskopy trafiam na takie osoby i jest mi bardzo przykro, ze nie dane mi ich poznać osobiście. Potrzebuje chyba wytchnienia, serdeczności, zrozumienia i ciepła. Nie otrzymuje tego od bliskich tyle ile potrzebuje. Przecież kolejnego mężczyzny szukać nie będę... Można też poszukać przyjaciółki... Tylko gdzie taka serdeczną, ciepłą osobę znaleźć...

Dziś jest do zrobienia kolejny dzem.

W najblizszym czasie chcę zrobić sobie analize składu ciała. Miejsce juz znalazłam i muszę dojechać taksówką. To oczywiscie kłopot. Przy okazji może zrobie sobie paznokcie, bo to gabinet kosmetyczny.

8 sierpnia 2018 , Komentarze (22)

Upały ciąg dalszy. Jeszcze trzy dni ponoć. Mam tego serdecznie dość, bo spuchłam i oddychać nie ma czym. Pierścionki ciasne i na wadze 80 dkg wiecej. Przypuszczam, że to woda ale pewna będe gdy zacznę częściej w toalecie bywać i opuchlizna zejdzie. 

Jutro warsztaty. Pojadę z przyjemnością mimo upału. Na razie wstępnie zapisałam sie na zajęcia całoroczne. Decyzja zapadnie gdy wróci z urlopu pani prowadzaca. Ponoć miejsca są i jest wręcz gwarancja, że sie dostanę. Chciałabym. Osoby, które biora udział malują pieknie. Wcale nie widac po obrazach, że to amatorzy. Mają wernisarze, wystawy. Malują w ośrodku po kilka lat. Ta pani, która maluje tylko rok też juz ma sie czym pochwalić. Jej obraz bardzo mi się podoba. Powiesiłabym go na ścianie jak nic. Zauważyłam, ze wszyscy malują akrylami i na duzych formatach. Ja wolę mniejsze.

Dziś chcę zrobić ogórki do słoików. Tym razem z curry i musztardą. Artystycznie działać chyba nie będę. Papiery bym upaprała potem, a na robienie czapek tez jest za goraco. Kusi mnie obraz akrylami. Moze jednak coś popaćkam...

Menu: jabłko, pomarancza, kefir, kapuśniak z kapusty słodkiej z pieczarkami. Dopiero jutro dorzucę do diety białko. Moze dwa jajka...

7 sierpnia 2018 , Komentarze (24)

Ciuchy są coraz luźniejsze. Swetry i bluzki mogą być, ale bielizna i spodnie już nie bardzo. Nie wiem czy w zimie nie będę musiała nowych spodni kupić. Pewnie tak. Trzeba też będzie stanik kupić i znowu sie będę wściekać, bo zawsze mam z tym problem. Lubie biustnosze bardzo wygodne, bez fiszbin i na grubych ramiączkach. To jak biust w nich wyglada jest sprawą drugorzędną. O wygodne biustnosze jest ciężko. O tym by były ładne już nawet nie myślę. Biustnosz muszę mieć jeden, bo w domu chodzę bez. 

Dziś byłam w mieście na zajęciach. Kupiłam też zasilacz do laptopa, bo mój miał przebicie i kopał. Nadal jest goraco i ledwie do domu z miasta wróciłam. Nastepne zajęcia w czwartek. Ma być 35 stopni. Nie wiem jak to wytrzymam. Dziś po powrocie od razu weszłam do wanny z zimna wodą. Leżałam prawie godzine. W czwartek też tak zrobię. Moje złe samopoczucie nie jest związane ze zdrowiem. Nic z tych rzeczy. Po prostu nie cierpię gorącego powietrza, słońca grzejącego w głowę i litrów potu. Byle do soboty...

Dietę trzymam ale na spadki nie mam większej nadziei na razie, bo jestem nadal spuchnieta. Moze coś w przyszłym tygodniu sie ruszy. Oby, bo juz cierpliwość tracę. Jutro chcę zjeść troszkę mniej. Wczoraj zjadłam kilka łyżeczek kiślu. Krzysiek mnie skusił. Dziś już pokus nie będzie. Będzie zupa warzywna z pieczarkami i pomidorami. Nadal bez dodatku tuczących węglowodanów i masła. Dodam tylko śmietany 12%. Czasami się zastanawiam czy nie jem za mało. Nie wiem ile to kalorii, bo nie liczę ale chyba mnij niż 1000 i to sporo w porywach mniej. Jeśli chodzi o metabolizm to mam pewnie kiepski, bo całe życie na dietach zrobiło swoje. W dodatku tryb życia mam prawie leżący, bo to nawet nie jest aktywność niska jak sądzę. Zrzucić chce jeszcze około 30 kg. Jak to zrobie nie bardzo wiem ale kilka pomysłów mam. Na początek zupy z niską zawartością węglowodanów. Gdy zrzucę wagę do jakiś 88 kg może trochę węglowodanów dołożę. Później może też karorii zaczne dokładać. Moze metabolizm ruszy...

Wyszłam wczoraj do ogrodu, a tu piekne bakłażany w doniczce. Jeden owoc wkrótce wyląduje w zupie. Chyba jednak ogród w przyszłym roku będzie:) Mam orzechy laskowe. Są pełne. Mama twierdzi, ze starzy górale z Beskidów mówili, ze pełne orzechy w sierpniu wieszczą ostrą zimę. Zobaczymy czy sie sprawdzi, ale orzechy mnie bardzo cieszą. Brzoskwinie były małe ale juz je zjedliśmy. To pierwsze...

Wczoraj zrobiłam kolejna partię dżemów z jabłek. Dziś mam iść po jabłka i zrobie następne słoiki. Jutro ogórki konserwowe z curry i musztardą, a w czwartek ostatnie dzemy z jabłek. W piątek przerwa, a w sobotę ostatnie słoiki fasolki szparagowej na zupę. Muszę byc ostatnie, bo nie mam juz słoików. Niewykluczone jednak, ze w Krzyśka wmuszę sałatki i bigosy z kabaczka z zeszłego roku. Jeśli sie uda to jeszcze fasolki zrobię. Jeśli chodzi o ogórki to muszę dobrze patrzeć czy miejsce w spiżarni jeszcze jest. Musi zostać na 12 słoików dżemów. Chce zrobic 6 z gruszek i 6 ze śliwek. Ogórki mnie jednak jeszcze kuszą, a słoiki mam.



6 sierpnia 2018 , Komentarze (20)

Przez te problemy z wodą zniszczyły mi się warzywa. Niby kilka pomidorów na krzakach jest ale nie wiem czy jeszcze coś z nich będzie. Kwiaty w donicach tez zmarniały i jedna hortensja. W przyszłym roku warzyw chyba mieć nie będę nawet w donicach, bo nie mam do tego ręki. Koleżanka miała tyle ogórków, że słoików porobiła, a ja zebrałam 8 sztuk. Pomidorów troche miałam, ale ani cukini ani dyni nie było i nie będzie. Szkoda wydatków na ziemię, sadzonki i wodę. Szkoda czasu na zasilanie i podlewanie. Czas chyba w podmiejską kobiete się zmienić i co najwyżej kwiaty hodować, krzewy i zioła. O kurach też juz chyba przestane myśleć, bo morderstwa gdy sie zestarzeją nie zniosę. Tylko jak mentalność zmienić? Całe życie marzyłam o wsi. Z drugiej strony życie na wsi nie musi oznaczać kur i warzywnika. Nie wszyscy w ten sposób na wsi żyją przecież. Chyba sad mi musi wystarczyć.

Z wagą walczę zawzięcie. Chciałabym już choć 84 kg mieć. Ostatnio idzie nieco ciężej. Dziś znowu trochę spadła. Waga skacze. Nie wiem czy z powodu upałow czy stresów. Teoretycznie i jedno i drugie odchudzaniu nie sprzyja. Miałam zamiar w sierpniu 3 kg zrzucić i nie wiem czy to sie uda. Wydaje mi się jakbym spuchła. Dużo piję, a do toalety chodzę rzadko. Może spowodowane jest to tym, że bardzo się pocę i to w ten sposób organizm wody sie pozbywa. Wczoraj nie miałam co pić i wypiłam Krzyśka colę 0, a na przemianie to zakazane. Dziś już mam mineralną.

Jeśli chodzi o odchudzanie to zdałam sobie sprawe, ze odkad przeszłam na dietę jestem strasznie spieta. Mobilizuję się i stresuję jakbym chciała zrzucanie wagi pogonić i jakby to od mojej psychiki zrzucanie zależało. To źle, bo to stres. Od wczoraj staram sie odpuścić, bo wystarczy przeciez dieta i waga sama spadnie. Moje napiecie nie jest do niczego potrzebne i raczej szkodzi.

Menu: zupa jarzynowa z papryka i pomidorami, zupa curry z ogórkami świeżymi i pieczarkami.

Wczoraj zrobiłam dżemy z jabłek. Dzis zrobie kolejne i we wtorek też. Może jeszcze jabłek dostanę. Trzeba robić, bo obawiam sie, ze w przyszłym roku moga drzewa odpoczywać. W przyszłym roku już chyba będę jadła jak mi sie dieta skończy. Lubie domowe dżemy ze swojskim pieczywem.


5 sierpnia 2018 , Komentarze (10)

Na dworze upał, a ja już wygladam na jesień. To, że nadchdzi już widać w przyrodzie. Ot chociażby grzyby. Jest ich juz bardzo duzo. Znajomi mojej mamy zebrali dwa wielkie wiadra. Za kilka dni zaczną się sejmiki bocianów, a gdy te odlecą to juz będzie praktycznie koniec lata. Z pracami trzeba się spieszyć. W tym tygodniu zacznie się u mnie chyba praca przy dachach.  Po 10 VIII kupie meble do sypialni i farby. Gdy farby dostanę zacznę wszystko malować. Koło 15 VIII zamówie kominiarza, a później wyczyszczę komin od środka. Do września dużo chce zrobić, bo później przyjedzie Sebastian i co innego będzie do roboty.

Ostatnio znowu celebruję mijajace chwile. Te przyjmne oczywiście. Skupiam się bardziej na chwilach obecnych. Chłonę je i cieszę się nimi. Zaczęłam też bardziej doceniać Krzyśka. Od dawna wiem, że jest moim najlepszym partnerem do życia. Lubie gdy jest przy mnie i bardzo sobie ten czas cenię.  Przepadam za momentami gdy w ciszy leżymy na kanapie i czytamy. Lubię gdy krząta sie po domu i podśpiewuje. Lubię z nim pracować koło domu.Te czternaście lat razem minęły szybko jak sen. Poznaliśmy się na początku czerwca. Codziennie po kilka godzin gadaliśmy przez telefon, a wtedy to jeszcze było płatne. Przyjechał pod koniec lipca, a później znowu były rozmowy do końca września kiedy to przyjechał i już został.

Dziś waga trochę spadła ale czy na stałe nie wiem. Na razie odrzuciłam węglowodany typu makaron, ryż, ziemniaki. Menu: żurek z jajkiem i pieczarkami, kalafiorowa i kefir.

Miałam iść na spacer ale upał mnie dobija. Nic nie robię i myślę tylko o tym by przezyć. Dziś ma być ponoć troszke chłodniej to zrobie dzemy z jabłek. Później będę spać.

4 sierpnia 2018 , Komentarze (11)

Weekend u mnie będzie pracowity. Chcę coś namalować przy sztaludze o ile upał mi pozwoli. Może kwiaty np. polne lub ptaki. Akryle przyszły i mam czym działać. Chyba mnie kusić zaczęły oleje, ale nie chce zapeszyć. Poza tym będą może kartki albo wreszcie kopertówka lub album jak ochoty nabiorę. Mam też do zrobienia przetwory. Tym razem to fasolka szparagowa i kolejne ogórki konserwowe. Może też dżem z jabłek.

Waga spadła i centymetry też. To chyba jednak za mało by efekty wizualne jakieś były. To tylko trochę ponad 10 cm talii i w biodrach i 15 w biuście. To troche mało ale dobrze, że mój gigantyczny biust już jest mniejszy. On mnie najbardziej drażni. Nawet chyba bardziej niż brzuch. Teraz mam 123 w biuście, 101 w talii i 123 w biodrach. Nogi mam szczupłe. Kiedyś byłam klepsydrą choć nie lubiłam tego za bardzo podkreslać. Teraz talia jest mniej widoczna i chyba jabłkiem jestem:( Ciekawe jaki typ sylwetki będę miała gdy  zrzucę tyle ile zamierzam.

Dziś zupa curry z fasolką szparagową i zupa z batatów z tuńczykiem i papryką. Ostatnio przez upały nie mam apetytu. Zupy mi bardzo smakują ale głodu nie czuję i kusi mnie by jeść mniej. Zmuszam sie.

Wczoraj przyszły mi spodnie w panterkę i kolejne poncho. Tym razem swetrowe z falbanką. Poncho uwielbiam i będe nosić takze gdy schudnę, bo nie przewiduję, zebym miała nagle wskoczyć w obcisłe ciuchy. Nie znosze obcisłych ubrań i nigdy nie polubię.

Rura naprawiona, ale koszt 1000 zł, bo to było pogotowie. Hydraulicy normalni są niedostepni. Czeka mnie wymiana całego wodociągu. Trzeba będzie hydraulika na przyszły rok umówić i oby rury wytrzymały do tego czasu.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.