Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1490330
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 sierpnia 2018 , Komentarze (29)

Dziś śniła mi się woda. Brodziłam w czystej, chłodnej wodzie. Była płytka, bo w miejsce gdzie była głębsza nie zamierzałam wchodzić. Bałam się, że będzie mi zimno gdy wejdę. Gdy weszłam zimno mi nie było. Ogólnie to dobry znak poza tym zimnem. Czysta spokojna woda to czyste uczucia. Woda spokojna i płytka. To spokój w uczuciach i uczucia niezbyt głebokie. Obawa przed zimnem to obawa przed tym, że ludzie moga byc w stosunku do mnie chłodni. Hipnoza przynosi wyniki, bo jeszcze niedawno mi sie śniła brudna, wzburzna woda i głębka. Tak głębka, ze bałam się utonąć. Chyba boje się intensywnych uczuć ale to akceptuje i nie chce tego zmieniać. Jest w porządku i oby ten stan się nie zmienił, a utrwalił.

Ostatnio zrobiłam sobie test na asertywność i wyszło mi, że jestem raczej pasywna( 51% na 49)Sama nie wiem jak do tego podejść. Faktycznie czasem wolę nie wdawać się w dyskusje i nie bronię swojego zdania, ale to nie znaczy, że robie to co mi inni każą. Często wręcz własnego zdania nie ujawniam jeśli wiem, że będzie burzliwa polemika. Nie lubię zbędnych burzliwych dyskusji. Wychodze z założenie, ze nie warto i niech kazdy zostanie przy swoim zdaniu zwłaszcza w drobnych sprawach. Nie chcę ludzi wychowywać i pouczać. Nie chcę ich przekonywać.To ich sprawa jacy są i co myślą  o ile mnie lub komuś krzywdy nie robią. To chyba mój introwertyzm się kłania...

Poza tym dieta przynosi efekty, bo obwody spadły o kilka cm. Tym samym w pasie mam wreszcie mniej niż 100 cm. Kiedyś miałam 62 cm. Gdzie te czasy. Podejrzewam, że jeśli nawet do 60 kg schudne w pasie będzie dużo wiecej. To pewnie wiek. Nic innego. Sylwetke klepsydry straciłam więc juz bezpowrotnie i trzeba będzie sie z tym pogodzić... Dziś mija 4 miesiąc. Na wadze 13,1 kg mniej.

Piecokuchnia jest w porządku. Pali się. Były zatkane ruszta. Wczoraj Krzysiek o mało pieca nie rozwalił, bo dołożył na raz pół wiadra węgla, a na dworze ciepło. Temperatura skoczyła do 80 stopni i trzeba było wygaszać. Czasami myślę, że jest niepełnosprawny umysłowo, bo nic nie myśli. Jestem zmęczona myśleniem za niego...

Nowy laptop znowu zepsuty. Klawiatura do wymiany. Ma rok ,a wsadziłam juz w niego z 400 zł:(

A na koniec nowy obraz. Jest prawie skończony. Jeszcze drobnostki i poprawki kosmetyczne...

22 sierpnia 2018 , Komentarze (10)

Pierwszy etap za mną. Jest 89 kg. Teraz dążę do siódemki z przodu. Może mi się uda pod koniec roku ja zobaczyć. Trafiłam wreszcie na diete dla siebie. Jest smaczna, jem do syta i wszystko na co mam ochotę. Łatwo sie gotuje, szybko i klopotów z zakupami nie ma. Od czasu do czasu sa grzeszki typu sałatka z majnezem. Długo to trwało. Było wiele prób. Niby chudłam na Dukanie i na niskoweglowodanowej ale przestoje mnie załamywały. Oby teraz ich nie było. Dziś w nagrodę będzie zapiekanka. Niby takich nagród być nie powinno, bo łatwo popłynąć, ale mnie sie to nie zdarzy. Dziś odstępstwo. Jutro już grzecznie, czyli same zupy. Oby szybko 84 kg były. To taka waga trochę graniczna, bo wskazuje ponad 80, a nie prawie 90. Teoretycznie powinnam tyle ważyć gdziś w listopadzie licząc 2 kg zrzutu na miesiąc. Ludzie na zupkach chudną o wiele wiecej. Szkoda, że nie ja...

Dziś zaczynaja mi się prace koło domu. Będą robione dachy drewutni i piecokuchnia. Rozstrzygnie się też sprawa budowania ściany. Trzeba z pracą uciekać, bo jesień sie zbliża i mogą nadejść deszcze. Czekam juz na nie choć późne lato z umiarkowanymi temperaturami nawet lubię. W najblizszym czasie ponoć temperatury maja spaść. Mnie to bardzo cieszy...

Dziś oprócz pracy będzie malowanie. Tym razem wybrałam oryginalny wzór- piekne suche trawy zimą. Stopniowo zamalowuję stare obrazy, ale juz nie bardzo mam co. Chyba wkrótce będę musiała zakupy zrobić. Kupie tez od razu pędzle. Nie będą drogie, bo do akryli i olei mogą być nylonowe. Dokupię równiez kilka farb...

Wczoraj znalazłam dwie książki, których nie czytałam,a które kuipłam z dziesięć lat temu. Jedna jest o uzdrawianiu emocji, a druga o kierowaniu sie w życiu sercem. Są potwornie zakurzne, ale mam zamiar dziś do nich zerknąć. Kupiłam książkę o karmie i  gniewie, a miałam nie kupować...:(

Wczoraj na warsztatach zaczęłam malować kolejny obraz. To architektura w połaczeniu z zielenią. Nawet mi idzie i to nie tylko moje zdanie ale i instruktorki. Jak dobrze pójdzie to w czwartek może skończę. Na wtorek pozostanie kosmetyka. Nie spieszę się teraz, ale i nie zwalniam specjalnie. Maluje po prostu w swoim tempie. Czekają kolejne obrazy-kapliczka na polu i las jesienią. Co później nie wiem. Moze jakiś kot. Nie wiem tez co z wystawą. Wczoraj instruktorka mi mówiła, że będzie to chyba uważa, że moje obrazy sie nadają.


21 sierpnia 2018 , Komentarze (6)

Hipnoza jest świetna. Tak wyciszona od dawna nie byłam. Uwielbiam ten stan. Nadal szukam terapeuty, który by zgodził się na podanie moich sugestii. Nie zależy mi na sugesti typu chętnie ćwiczę. Nie mam czasu na ćwiczenia i nie chcę w nie brnąć. Całe życie prawie nie ćwiczyłam i dobrze mi z tym. Miałam krótkie momenty gdy ćwiczyłam ale entuzjazmu na długo nie wystarczyło i nie zauważyłam bym po ćwiczeniach chudła. Wręcz przeciwnie. Sprawność też nie zależy od ćwiczeń. Są osoby, które nie ćwicza i sa sprawne. Choćby moja mama. Natomiast mój tata był sportowcem i ćwiczył całe życie i już od dawna go nie ma. Ćwiczenia by mi sie przydały na skórę...

Kiedyś działałam na adrenalinie i nadal mam taki zwyczaj, że gdy mnie czeka jakis wysiłek np. spacer przypominam sobie autmatycznie konflikty by sie zdenerwować i poczuć energię. Uważam, ze to zły zwyczaj i czas go zmienić. Czas zaakceptwać, że do osób energicznych nie nalezę i działać powoli, bez zrywów. Rzadko podejmuje tak duży wysiłek by ciągniecie sił z psychiki było konieczne. Do przejścia trzystu metrów tyle energi nie potrzeba i spokojnie zadaniu podołam bez podniecenia psychicznego.

Jutro przychodzi znajmy do pracy w domu i koło domu. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie sprawnie. Pracy trochę jest, a później moze więcej będzie jak pieniadze zabiore i Krzyśka przekonam.

Wczoraj Krzysiek znwu sie spóźnił na autobus do pracy. Kilka dni temu brał urlop, a wczoraj pojechał taksówką. Zapłacił prawie stówę i jest załamany i wściekły. Teraz może będzie wychodził wcześniej, bo ciągle było na styk, a moje gadanie nic nie dawało.

Dziś zupa kalafiorowo pieczarkowa i zupa ze śledziem...


20 sierpnia 2018 , Komentarze (24)

Schudłam. Przetrwałam pierwszy przestój w życiu. Trwał 3 tygodnie i strasznie mnie zdołował. Chyba te upały były przyczyną, bo odkąd minęły do toalety chodzę jak trzeba i palce mam szczupłe. Oby dalej waga spadała, bo pierwszy etap czeka. Później spokojne zrzucanie kolejnych 10 kg. Ciekawe jak pójdzie. Na razie delektuję sie tą ósemczką i wciąż spogladam na zielony paseczek z wagą. Jak pięknie to 8 wyglada:)

Sylwetkę mam strasznie nieproporcjonalną-szczupłe nogi i bardzo masywna góra w tym ramiona. Kiedyś byłam klepsydrą...Ech... Ciekawe jak to będzie gdy kolejne 10 kg spadnie. Czy szczupłe ramiona odzyskam... Już zapomniałam jak sie czułam gdy 80 kg ważyłam. Pamietam tylko, że to była dla mnie tragedia. Tyle wazyłam po ciąży i miałam straszne kompleksy. Prawie dwa lata sie z ta waga męczyłam. Później kupiłam teronac i przeszłam na diete jajeczną. Jadłam 6 jajek dziennie i nic poza tym. Wage zrzuciłam w 3 miesiące. W pierwszym miesiącu zrzuciłam 10 kg. Później był miesiąc przerwy i w kolejnym zrzuciłam nastepne 10 kg. Jojo nie było przez ponad 20 lat. Gdybym była młoda i zdrowa to też bym jakieś tabletki kupiła i waga by szybciej spadła. Teraz tak nie mogę, bo skuteczne tabletki podnoszą niekiedy cisnienie. Boję sie tego. Diety jajecznej też nie mogę, bo woreczek...

Myślę czy by sobie jednego zabiegu Reiki nie dołozyć. Teraz robie jeden krótki przed snem, a myśle o dłuższym takim na całe ciało nie tylko na uspokojenie. Reiki to oczyszczenie na wszystkich pozimach i regeneracja, uzdrowienie ciała i psychiki. Pomaga między innymi na stresy. Ja jako introwertyk, który pracował latami by nabrac cech ekstrawertyków mam niezły bałagan w głowie i sporo konfliktów wewnętrznych. Trzeba to wszystko wyprostować, a wtedy dobry nastrój sam wróci...

Menu: kapuśniak z kwaśnej kapusty z warzywami, zupa jarzynowa.

Przeczytałam Ciszej prosze. Książka jest bardzo cenna dla mnie, bo lepiej sie teraz rozumiem. Wiele sobie przypomniałam sytuacji z dzieciństwa i nie tylko. Upewniła mnie w tym, że jestem intrwertyczką. Przypomniałam sobie jak prawie wszyscy w domu ze mną walczyli i starali się ze mnie zrobić ekstrawertyka. Jak mnie krytykowali i namawiali do czynu i społecznych zachowań. Jak nieakceptwała mnie nauczycielka. Ja sie buntowałam ale w końcu sama uznałam, że opłaca sie byc ekstrawertykiem. Próbowałam sobie te cechy zaszczepić i narobiłam sobie bałaganu w psychice. Teraz to naprawiam, bo swoją prawdziwą naturę akceptuję w pełni...

A na konioc obraz. Jest w zasadzie skończny. Zostały malutkie kosmetyczne poprawki. Ja jestem zadowolona...

19 sierpnia 2018 , Komentarze (29)

Wreszcie jest ósemka z przodu. Już nie mam otyłości klinicznej. Jestem szczęśliwa, ale walczę dalej. Teraz czekam na siódemkę, a wcześniej na 89 kg czyli pierwszy etap. Muszę sobie zrobic przemeblowanie w głowie. Do tej pory katastrofa to było 100 kg, a mam zamiar ustawic sobie może na 70 kg. Już nigdy tej wagi nie wolno mi przekroczyć gdy schudnę. Krzysiek mnie nie wspiera. Niby mi dogaduje, że jestem gruba ale nie cieszy sie z mojego chudniecia. Ważne jest to, że czuję się lżejsza. Łatwiej mi się chodzi, wstaje i mam więcej energii. To pocieszające. Gdy zrzucę więcej będzie jeszcze lepiej. Myślę o jakiejś nagrodzie dodatkowej, ale nic nie wymyśliłam. Sebastian też mnie nie wspiera.

Ostatnio jestem wyjatkowo wyciszona. To chyba zasługa hipnozy. Korzystam na youtube. Jeśli chodzi o terapeutę to jeszcze nie znalazłam. Szukam koniecznie przez internet, bo dojazdy do Katowic mi się nie uśmiechają. Od kilku dni piję też mniej kawy, żeby mnie nic nie podniecało psychicznie, bo stymulacja mi niepotrzebna. Wczoraj Krzysiek wrzeszczał i wyzywał z 15 minut, a mnie nawet puls nie skoczył. Podoba mi sie to. Myślę o terapii na odchudzanie. Interesuje mnie przyspieszenie metabolizmu w ten sposób o ile sie da i skasowanie podjadania, żebym wytrwała na diecie. Czuję, ze mam szansę z hipnozą schudnąć, bo mnie usokaja, a podczas stresu przeciez rośnie kortyzol. U mnie stres to tycie. Nie wiem czy nie namówie Sebastiana na terapię, bo chce rzucić papierosy.

Dziś kapuśniak z pieczarkami i zupa jarzynowa. Krzysiek też zje... Znajome widzą, że schudłam. Mam jednak problem ze skórą, bo mi się brzydko marszczy w miejscu dawnego podbródka i to widać. Pewnie jakieś zabiegi u kosmetyczki by pomogły, ale szaleć nie zamierzam. Wyglad jest sprawą drugrzedną. Swoją drogą co to będzie gdy podbródek całkiem spadnie za jakieś kolejne 10 kg zrzucone. Poza tym prawdpodobnie mi spadło ciśnienie, bo ostatnio gdy czasem mierze mam góra 110/80. Niby biore pół bardzo słabej tabletki, ale kiedyś z tabletką było 140. To też może byc efekt schudniecia.

Dziś będę psychicznie odpoczywać ale nie leniuchować. Mam zamiar pracować i malować. Będzie też hipnoza i czytanie. Znalazłam kolejne książki, które chce mieć. Nie są tanie ale kiedyś je kupię...

18 sierpnia 2018 , Komentarze (20)

Ależ się dzisiaj wyspałam. Odespałam te dni gdy byłam na warsztatach. Niedosypiałam wtedy, bo trzeba rano po 7 wstawać, a chodzę spac po 2 i ciężko mi sie tak wcześnie usypia. Niby w dzień odsypiam po godzinę, dwie ale to mało, bo jestem śpiochem. Odsypiam więc pod koniec tygodnia. Jutro tez dłuzej pośpie. Krzysiek jest zadowolony, bo ruchu w domu nie ma i tez śpi.

Martwi mnie susza i brak grzybów. Sebastian miał mi wysuszyć i na razie ma ledwie garstkę. Na targu tez grzybów nie ma. Ciężko by mi było gdybym w zimie zupy grzybowej jeść nie mogła. Czekam na koniec sierpnia i wrzesień. Moze sie pojawią. Wybieram sie jutro do lasu, ale czy sie ostatecznie wybiore czas pokaze. Nie wiem czy mi sie będzie chciało ubierać i otwierac furtkę. Niedziela to u mnie pełen luz, a żeby wyjść trzeba by mobilizacji. Nie wiem tez czy będę mieć czas, bo jak dobrze pójdzie będę kończyć może obraz.

Z dietą w porządku. Chcę jeszcze dość szybko choć 10 kg zrzucić. Menu: Zupa ze śledzi i zupa z ogórków świezych.

Wczoraj kupiłam farbę do mebli. Wybrałam jednak białą. Kupiłam tez książkę o interpretacji snów. Nie jest to sennik. Chcę zrozumieć czemu mi się notorycznie śnią koszmary. Mam pod poduszką ametysty i to troche problem zmniejszyło. Wczoraj wsadziłam jeszcze werbenę. Myślę o łapaczu snów... W ten sposób zabezpieczę sypialnię. Powinnam też zabezpieczyć pokój dzienny, bo i w nim czasem śpię...

Obraz, który zaczęłam malować w czwartek wychdzi całkiem ładny. Chyba będę z niego zadowlona. Posiedzę jeszcze nad nim z dwa dni. Moja maniera by skończyć szybko jest juz historią...:) Wczoraj buszowałam po internecie i znalazłam następne wzory. Muszę tylko pędzle kupić i to raczej jest pilne...

17 sierpnia 2018 , Komentarze (6)

Chłodniejsze noce i od razu lepiej śpię. Dziś ostatni dzień pracy. Teoretycznie, bo chyba jednak jutro tez pracować będę. Wczoraj zarobiłam na karty. Teraz jeszcze musze zarobic na stemple do scrapbookingu i na kilka książek. To zakupy z tych pilniejszych. Musze tez zarobić na łańcuch do piły i prowadnicę. Będą potrzebne we wrześniu gdy Sebastian przyjedzie... Dziś muszę tez umówic sie ze znajomym na przyszły tydzień. Moze juz przyjdzie do dachów i pieca. Spytam przy okazji ile by kosztowało postawienie tej nieszczesnej ściany. Może też się podejmie wymienić mi wodociąg w przyszłym roku. To maja być rury plastikowe i nie wiem, ale może bez spawarki sie obejdzie.

Dziś po pracy, a w zasadzie w trakcie będzie czytanie i malowanie moze. Jutro to samo. Będzie też hipnoza, bo dobrze na mnie wpływa.

Wczoraj zaczęłam malować w domu brzeg jeziora na przedwiśniu. Podoba mi sie kolorystyka obrazu-błekity, róż, fiolet, pomarańcz, biel i brąz. Na razie idzie dobrze, ale nie wiem czy uda mi sie obraz samej skńoczyć. Jeśli cos w nim nie będzie grać to zabiore go do skończnia na warsztaty. Wczoraj na warsztatach wybrałam kilka obrazów i mam zamiar je namalować. Na pierwszy ogień pójdzie architektura-ściana, schody, mur i masa roślin. Kolejna będzie kapliczka wśród pól i jesień w lesie.

Menu: zupa z fasolki szparagowej i ryżu z warzywami i zupa śledziowa. 

16 sierpnia 2018 , Komentarze (19)

Na Podlasiu już widać jesień. Nawet drzewa żółkną. U mnie już jest chłodniej, ale ponoć upalne dni maja jeszcze nadejść. Noce już nie. Oby nie. Ja pójdę szukać jesieni dopiero za jakieś dwa tygdnie, choć ją już pomału czuję. Wyjełam juz poncha. Zacznie się od porannych mgieł. Będą sie snuły leciutko po ogrodzie i cała ulica będzie jak oblana mlekiem. Zawsze obserwuje też sumaka i winobluszcz. Pierwsze się przebarwiają poza brzozami. Moje koty przestana gubić sierść i zaczną wiecej jeść. Później i ja stane sie głodna. Mam jeszcze ten pierwtny instynkt, który mi każe jesienia dużo jeść, zeby sie przygotować na nadchodzące mrozy. Zawsze jesienią tyję. W tym roku mi nie wolno...Będzie mi wolno, gdy do 60 kg schudnę, a moze sie tego mechanizmu oduczę:)

Byłam na warsztatach. Załapałam się na zajęcia całoroczne. Niby prowadząca nie potwierdziła, ale wie, że chodzę i nie protestuje, a wszyscy uczestnicy twirdzą, że jestem przyjeta. Wreszcie...Ulzyło mi... Będę chodzić raz w tygodniu w sobotę. Dojazdy będą tanie, bo autobusem. Mam nadzieję się wszystkiego nauczyć. Nie wiem czy rok wystarczy ale chyba nie. Chcę malować maksymalnie realistycznie. Interesują mnie pejzaże, kwiaty i ewentualnie zwierzęta, ptaki z lasów i pól. Moze koty. Może też troszkę architektury w postaci kapliczek, wiejskich chat, zabytkowych kościółków.

Nadal działam z hipnozą. Na razie You tube ale na wiadomość od terapeuty czekam.


Menu: zupa z batata i pieczarek z papryką. Maja  byc tez lody...

A na koniec skończny już obraz. Dziś wybrałam kolejny wzór. Cudny widoczek malowany plamami...

15 sierpnia 2018 , Komentarze (8)

Dziś świeto ale nie dla mnie, bo pilnie pracuje.

Wczoraj miałam troche pilnych zajęć jak fasolka do słoików i warsztaty. Była też praca i zarobiłam na farbę do mebli. Chcę kredową, która tania nie jest. Za kilka dni kupię i jak przyjdzie zabieram sie za malowanie. Dzis musze napisać dwa teksty na portal. Moze też coś artystycznego podziałam. Będę równiż czytać. Książki o introwertykach jeszcze nie skończyłam ale nie spiesze się. Znalazłam kilka kursów psychologicznych w internecie. Jako pierwszy wykupie o emocjach. Znalazłam też kolejne interesujące karty. To karty przemiany według Osho. Chyba je kupię.

Od wielu dni waga nie spadła. Czekam na ósemke z przodu ale ciężko jest. Brakuje 50 dkg. Niby mało ale zrzucić nie moge. Chciałam do końca sierpnia do 89 kg zejść ale nie wim czy się uda. Dziś żurek z jajkiem i fasolowa z pieczarkami i pomidorami. Zupy które wymyślam sa dziwaczne ale bardzo smaczne. Jak to dobrze, że tradycjnalistka w kuchni nie jestem:) Rozważam terapię hipnozą, a nawet kurs hipnozy. Wczoraj zrobiłam sobie seans z You tube i sie bardzo wyciszyłam do czasu aż Krzysiek zaczął łazić i przerwał mi. Dziś sie zamknę w sypalni na klucz to będzie spokój...

14 sierpnia 2018 , Komentarze (30)

Wczoraj miałam trochę zadań do wykonania. Wszystko zrobiłam poza sprzątaniem w pracowni. Kiedy to zrobię nie wiem. Krzysiek już pracuje na taśmie. Wścieka się, bo sobie nie radzi i jest okropnie zmęczony. Na przedłużenie umowy w listopadzie ma szansę ale nie wiem czy na to pójdzie i czy sie z przedłużenia nie wycofają. Dobrze by było, żeby go przenieśli do innej pracy... Na prywatnego kardiologa sie nie zgodził, bo badania tez trzeba robić prywatnie, a to według niego za duże koszty. Dziś idzie sie zapisać na wizytę normalną. Będzie w styczniu. Martwie się... Wczoraj Sebastian pokłócił się z Krzyśkiem, bo mu się nie podobało, ze Krzysiek na mnie wrzeszczał. Miał rację ale ja i tak sie zdenerwowałam... Nie chcę konfliktów miedzy nimi.

Dziś byłam na warsztatach. Idzie mi i mam nadzieję, że pójdzie już z górki. Następne warsztaty w czwartek i wtedy sie dowiem czy sie załapałam na zajecia całoroczne. Oby.

Dieta też ok. Dziś zupa ogórkowa z kwaśnych ogórków, ryzu i pieczarek oraz zupa musztardowa. No chyba, że mi Krzysiek krokiety kupi i kapuśniaczki... Wtedy będzie grzeszek...

A na koniec obraz w dwóch wersjach. Pierwsza zamalowałam i druga jeszcze nie skończona...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.