Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1558690
Komentarzy: 55747
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 16 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 87.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 września 2013 , Komentarze (6)

Nie chudnę ani nie tyję ale o zgrozo nabrałam ochoty do jedzenia. Jestem ciągle głodna i to tak, że aż mnie boli głowa i ssie mnie w żołądku. Co gorsze mam ochotę tylko na treściwe i kaloryczne jedzenie typu zapiekanki, kluchy a nawet mięso. Porcje, które mnie syciły jeszcze 2 tygodnie temu są na jeden ząb. Dzisiaj zjadłam o dziwo chleb i to nie domowy ale zwykły tostowy ze sklepu. Był niesmaczny ale sycący. Pewnie na mnie tak jesień wpływa ale czym to się skończy nawet myśleć nie chcę. Na razie nie mam czasu na gotowanie smakołyków bo sprzątam po remoncie i powoli robię porządki przed zimą ale jak się z robotą uwinę zacznę pichcić i pewnie tyć. Już przeglądam przepisy...I co teraz? Jak to przetrwać?

23 sierpnia 2013 , Komentarze (4)

Waga od dłuższego czasu ani drgnie ale w tej chwili nie mam czasu się tym martwić bo u mnie trwa remont i pracy jest huk. Pracownia już jest odnowiona i przygotowana do zagospodarowania. Wszystko wyszło fajnie skromnie ale praktycznie czyli tak jak lubię z tym, ze późną  jesienią będzie jeszcze wymieniane okna bo to co jest po prostu się powoli rozpada. Teraz remont trwa w aneksie pokoju dziennego, w którym mam mini bibliotekę a za kilka dni Darek, brat mojego Krzyśka zabiera się za odnawianie przedpokoju czyli malowanie ścian i sufit podwieszany, który był robiony niedawno a już spadł. Sufit jest z kasetonów drewnianych a teraz będzie mocowany na listewkach nie na klej jak poprzednio i mam nadzieję, że już na mojej głowie nie wyląduje...
Od kilku dni i ja i moje zwierzęta czujemy już jesień. Wieczorem narzucam już chustę na ramiona bo mi chłodno a koty zaczęły więcej jeść bez wybrzydzania i nie gubią już sierści. Mruczek mój pupil już też schyłek lata czuje bo nie śpi już na kocu tylko pod kocem przytulony do mnie a Pikuś wrócił na stałe z podłogi na poduszki na kanapie. A mnie kusi rozpalić w piecu przed wieczorem i jeśli pogoda się nie zmieni pewnie ulegnę...

Napisałam wiersz

 Gdy lato z jesienią się wita

za tydzień dzień dwa
powitam miękkie rysy dnia
z zachwytem tonąc
w oczach jesieni

mgły lekkie jak woal
ośmielone rześkością poranka
rozgoszczą się
na łąkach i ugorach
zafalują między pniami brzóz
przytulą do serca astry
a przed chciwym wzrokiem skryją
pękające orzechy i rumiane jabłka

pyszne liście powoli zaczną
nucić pieśń rozstania
a winobluszcz pierwszy
krwistym rumieńcem
pożegna odchodzące lato

bociany po raz ostatnio
przepłyną sennie nad polami

a ja odkryję
zwiewną nitkę babiego lata
podążającą ku słońcu

Miłego dnia...

16 sierpnia 2013 , Komentarze (13)

20 dkg mniej a ja się ciesze jakby to było kilka kilogramów bo waga stała jak zaczarowana przez dłuższy czas. Wczoraj jadłam mało czyli serek homogenizowany, 2 kotlety z ziemniaków i fasoli, 4 małe kawałki śledzia w ziołach i 2 nieduże marchewki. Dzisiaj też dużo nie zjem bo mam remont w domu i nie mam za bardzo czasu na pichcenie smakołyków. Remont trwa już kilka dni i jeszcze kilka potrwa. Całe szczęście, że Krzysiek ma urlop i może pomagać bo cała,,impreza"trwała by jeszcze dłużej. Swoją drogą już nie  mogę się doczekać końca bo raz, że remontów nie lubię a dwa, że to w końcu powstaje moja wymarzona pracownia i ja już bym chciała w niej siedzieć przed sztalugą i malować...
A od poniedziałku zaczyna mi się praca na podwórku i w sadzie bo ma przyjechać pan z ogłoszenia do wycinania starych drzew. Drzewa są owocowe ale już nie rodzą i zaczynają powoli schnąć. Z wycinką zwlekałam przez sentyment bo drzew mi szkoda no i przyzwyczaiłam się do nich bo towarzyszą mi przez całe życie. Czas je jednak zastąpić młodymi drzewkami bo własnych owoców bardzo mi brakuje...

10 sierpnia 2013 , Komentarze (10)

Dziś jest na wadze 95,80 czyli tyle ile było przed nadejściem upałów. I bardzo dobrze. Ziół odwadniających już nie piję bo i po co, upału nie ma to i spuchnięta nie jestem. Dzisiaj jest chłodno bo tylko 19 stopni i mój Krzysiek wychodząc do pracy zabrał kurtkę a ja wyniosłam wentylator do sieni i oby już w tym roku nie był potrzebny. Zwierzęta  wyraźnie odżyły- pies już wrócił z podłogi na kanapę na poduszki a koty zaczęły szaleć i nawet Suzi  już na zasłonie pod samym sufitem wisiała a Rozi biegała z podniesionym ogonem jak szalona. 
Apetytu nadal nie mam i mało jem a raczej zmuszam się. I tak na śniadanie zjadłam 2 plasterki schabu wędzonego, na obiad z trudem przełknęłam kawałek mięsa z sosu i 2 małe ziemniaki a na kolację przygotowałam sobie szklankę bobu. Oprócz tego w ciągu dnia zjadłam 2 spore marchewki. I dość. Więcej jedzenia na dziś nie planuję...Jutro będzie więcej pokus bo mam zamiar upiec bułki z domowym serem, który zrobiłam wczoraj...
A teraz zmykam do pracy czyli sprzątania w szafkach kuchennych i może szycia lambrekinu...
A później, jak się na ulicy zrobi ciszej, planuję medytację z agatem mszystym...

9 sierpnia 2013 , Komentarze (10)

Dziś od rana czułam się fatalnie. Byłam senna, nie miałam siły chodzić i ociekałam potem a było tylko 30 stopni. Zupełnie tego nie rozumiem bo upały prawie 40 stopniowe zniosłam dobrze a tu taki numer. a na dodatek musiałam dziś koniecznie pojechać/autobusem/na pocztę  po znaczki dla mamy i wysłać wreszcie 2 horoskopy, które skończyłam już jakiś czas temu a których nie wysłałam ze względu na upały. Wróciłam ledwie żywa w całkiem mokrych ciuchach, ostatkiem sił ugotowałam moim futrom jedzenie, padłam na łóżko i spałam kilka godzin nieczuła na gderanie głodnego pana męża. Wstałam po osiemnastej a obudziła mnie burza i stukanie deszczu po parapecie. Ożyłam natychmiast i przygotowałam spóżniony obiad czyli nadziewane pieczarki...Zjadłam bez ziemniaków...A wieczorem będę słuchać szumu  deszczu, pisać wiersze i marzyć jak zwykle o małym domku gdzieś na uboczu wsi pod lasem z dala od szlaków, ruchu i hałasu...No i może jeszcze zrobię ser bo mleko już się zsiadło...

8 sierpnia 2013 , Komentarze (8)

 Moja waga jest sprawna bo wskazuje tyle samo co droga, markowa waga u koleżanki. Poszłam jeszcze przed obiadem i sprawdziłam bo nie miałam cierpliwości czekać do poniedziałku. A po obiedzie zrobiłam sobie zabieg reiki i zaparzyłam  zioła czyli krwawnik i pokrzywę i wypiłam na raz 2 szklanki co spowodowało częstsze wizyty w toalecie i spadek wagi o 20 dkg czyli to zatrzymanie wody spowodowane upałem było powodem mojego zmartwienia. A więc byle do soboty bo ma u mnie być podobno tylko 16 stopni i deszcz i żegnajcie upały w tym roku...

8 sierpnia 2013 , Komentarze (8)

No i sama nie wiem co się dzieje bo dziś zaraz po wstaniu waga wskazała o 0,30 dkg mniej niż 10 minut później po wizycie w toalecie oczywiście bez jedzenia i picia w międzyczasie. To coś dziwnego jest bo przecież powinno być mniej. Wagi generalnie nie jestem pewna bo to urządzenie wprawdzie nowe ale było tanie i nie miał kto go zaprogramować tak, że tylko ważę się a z innych funkcji nie korzystam. Chyba będę musiała jednak pofatygować się do koleżanki i tam się zważyć bo jej waga jest pewna...Poczekam do poniedziałku i działam...
Dzisiaj jedzenia za dużo nie będzie bo ma być tylko jogurt, zapiekanka z kapusty i z 3 krążki z cukinii na kolację wprawdzie w panierce i z dodatkiem chutnej ale 3 to i tak mało. A owoców nie będzie bo wszystkie, które kupiłam we wtorek czyli śliwki, brzoskwinie i jabłka albo już zjedzone albo zgniły...Z tymi owocami jest problem w tym roku bo masa ich gnije podobnie jak warzyw. Nie wiem czy wszędzie jest ten problem czy tylko ja go mam. A zmienić dostawcy warzyw nie mogę bo ten  z którego usług korzystam od lat dostarcza mi warzywa i owoce, zawsze do tej pory świeże  pod same drzwi a innego sklepu w mojej okolicy nie ma. Mogłabym wprawdzie jeździć po zakupy do centrum ale to kilka kilometrów i nie bardzo mi się chce tym bardziej, że samochodu obecnie nie mam. No i klops...
Dziś mam robić chutnej na zimę i ogórki konserwowe i ciekawe ile z tego co kupiłam wyrzucę...Niby są w lodówce ale jednak...
A upału mam dość i tęsknię za mglistą jesienią...

7 sierpnia 2013 , Komentarze (16)

No i problem bo mimo zachowania diety od wczoraj przybyło mi na wadze prawie 0,5 kg. Zgłupiałam zupełnie bo to co zjadłam nawet tyle nie ważyło. Nie bardzo wiem jak zareagować. Czy poczekać do poniedziałku bo wtedy wypada ważenie czy już teraz narzucić sobie inną dietę czyli np. zmniejszyć porcję, czy zastosować dzień z owsianką, czy dietę jajeczną na tydzień, a może tylko surowe warzywa i owoce a może Cambridge...Można by też pomyśleć o rowerku stacjonarnym ale remont jeszcze u mnie trwa i nie mam gdzie go umieścić a trochę miejsca jednak zajmuje...Pomyślę...

6 sierpnia 2013 , Komentarze (14)

Od kilku dni waga stoi w miejscu i ani drgnie. Dobrze chociaż, że nie szybuje w górę. Wiem oczywiście, że przestoje się zdarzają ale ta wiedza nie zmienia faktu, że jest to frustrujące. Ciekawe ile to jeszcze potrwa tym razem...
Dziś na obiad będzie zupa z soi bez wkładki mięsnej bo upał a na kolacje kawałeczek ciasta ze śliwkami, które mam zamiar upiec po południu jak się trochę chłodniej zrobi w kuchni. Resztę zje mój pan co na dobre mu nie wyjdzie bo brzuszek mu trochę ostatnio urósł i też powinien z 10 kg zrzucić o czym oczywiście nawet słyszeć nie chce...
Ostatnio więcej maluję niż piszę. Zaczęłam malować nowy cykl/tak myślę/pod roboczym tytułem,,Kwiaty duszy" na razie powstał Rozkwit a co dalej .....



Rozkwit/w oryginale oczywiście kolory zupełnie inne czyli błękit, fiolet, granat, srebro i 4 odcienie zieleni w tym żółtawa/


Skrzydła nocy/ czerń, fiolet, róż, zieleń, srebro, złoto czyli nie to co na zdjęciu/

2 sierpnia 2013 , Komentarze (5)



Po wczorajszym pracowitym dniu 0,40 kg na wadze mniej co mnie dziwi bo wczorajszy obiad był dość kaloryczny a i bułki z dżemem, które upiekłam wczoraj w jadłospisie diety odchudzającej nie powinny się znajdować. Tak więc na śniadanie zjadłam jogurt, na obiad porcję zapiekanki z ziemniaków, kapusty tym razem włoskiej, jajek i śmietany a na kolację bułkę. W ciągu dnia zjadłam też 3 brzoskwinie, jabłko i pół kubeczka czerwonych porzeczek. Piłam też oczywiście zioła i robiłam sobie zabiegi reiki, które dobrze wpływają na gospodarkę hormonalną i przyśpieszają metabolizm.
A dziś też sporo zajęć mi się szykuje bo i przetwory czyli tym razem i fasolka i chutnej i przygotowanie schabu gotowanego w zalewie na jutro i pranie ręczne kilku poduszek wydzierganych przeze mnie na szydełku a czyste nie są przy stadzie kotów i psie wylegujących się na kanapie czyste być nie mogą i obiad i przesadzenie kilku kwiatków, które niedawno kupiłam a które niszczą się w torfie a wieczorem zabieg reiki dla kobiety z Krakowa źle znoszącej menopauzę a chciałabym jeszcze skończyć i obraz i poduszkę. Szkoda że dzień nie jest z gumy...



7 średnich ziemniaków
1/2 małej kapusty może być włoska
olej
2 spore cebule
3 jajka
1/2 szklanki śmietany
sól
pieprz
kminek/niekoniecznie/

Ziemniaki obrać, ugotować i pokroić w plasterki. Kapustę i cebulę pokroić i podsmażyć na oleju z przyprawami. Naczynie żaroodporne posmarować olejem i układać warstwy- ziemniaki, kapusta z cebulą i ziemniaki. Po wierzchu polać śmietaną z rozmąconymi  jajkami. Można posypać tartym serem i dodać do warstwy kapusty skwareczki z boczku wędzonego. Piec w 200 stopniach około 40 minut.













© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.