Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1489419
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 stycznia 2017 , Komentarze (12)

Sebastian pojechał, a Krzysiek wrócił po urlopie do pracy. W domu zrobiło się cicho, pusto i smutno. Kiedy Sebastian przyjedzie znowu nie wiem. Pewnie dopiero na święta, bo Krzysiek się zgodził. Pewnie przyjedzie kilka dni wcześniej, ponieważ ma zamiar to i owo koło domu zrobić. Bardzo mu się u mnie spodobało. Jak przyjedzie wiosną to ma zamiar pozwiedzać. Dziś do 19 siedzę jak na igłach- Sebastian jedzie a drogi ciężkie. Gdy będzie dojeżdżał to już może temperatura spaść i na jezdni zrobi się szklanka.

Kot się znalazł. Wczoraj późnym wieczorem gdy szłam się kąpać usłyszałam miauczenie w łazience. Dobiegało ze strychu. Krzysiek poszedł szybko i go widział. Niestety Śnieżek ucieka i złapać się nie daje. Daliśmy jedzenie i picie na strych i rano wszystko zniknęło. Może go jakoś złapiemy. Tylko mrozów się boję...

Od dziś już poważnie ograniczyłam jedzenie. Muszę szybko zrzucić jakieś 8 kg.

1 stycznia 2017 , Komentarze (41)

Nadal odpoczywam. Sebastian jeszcze jest oczywiście. Pojedzie chyba w środę. Miał jechać w poniedziałek, ale zostanie dłużej, bo obawiamy się tłoku w autobusie. Jestem bardzo zadowolona, że jest. Chyba do siebie pasujemy. Zwierzęta go polubiły. Śpią z nim i na nim...To dobry znak.

Mam problem, bo przytyłam i to dużo. Nie ważę się, bo się boję. W Trzech króli już będę na diecie. Muszę szybko zrzucić to co nabrałam, bo wstyd z taką wagą chodzić. Już się z trudem ruszam i z wanny wyjść nie mogę...Pewnie mam z 97 kg jak nic...Tragedia... 89kg jeszcze zniosę ale nie tyle...

31 grudnia 2016 , Komentarze (19)

U mnie nadal sielanka. Śpię, odpoczywam, oglądam z Sebastianem filmy, słuchamy muzyki. Panowie się polubili. Rozmawiają, piją piwo, grają w karty. Niedługo Sebastian przyjedzie znowu. Wielkanoc spędzi u nas. Spodobało mu się u mnie, a właściwie u nas. Dziś świętujemy. Będzie muzyka i może tańce. Tańczyć nie lubię i nie potrafię ale jak się Sebastian uprze to chyba ustąpię... Moi mężczyźni właśnie poszli razem na spacer. Sebastian ma zobaczyć tamę. Chce zrobić też zdjęcia. Wczoraj byli razem w sklepie. Dziś powieszą też nowe ogłoszenia o poszukiwaniu kota. Nadal się nie znalazł. Jedzenie jednak coś zjada regularnie. jedyny problem to to, że chyba sporo przytyłam. Ostatnio jem mniej...No przynajmniej się staram.

28 grudnia 2016 , Komentarze (66)

Sebastian przyjechał. Wszystko jest ok. Z Krzyśkiem dobrze się dogadują. Podali sobie ręce, przybili piątki. Wypili po kilka piw i butelkę żubrówki. Potem siłowali się na ręce i graliśmy w karty. Teraz są kumplami. Myślę, że będzie dobrze. Już umówili się i Sebastian będzie przyjeżdżał regularnie. Ma spędzić z nami Wielkanoc. To i owo w domu i koło domu pomoże...No i odetchnęłam...:)

27 grudnia 2016 , Komentarze (31)

O matko dziś wstałam o 5:00, obudziłam Sebastiana i co jakiś czas do niego dzwonię. Właśnie jedzie do mnie. Umieram ze strachu czy dojedzie, czy wysiądzie gdzie trzeba itd. Straszna panikara ze mnie. On jest oczywiście spokojny i pewny, że wszystko będzie ok. On się niczego nie boi. No ale on jest z natury ryzykant. Nie to co ja. Teraz piję kawę, a tuż po 10 jadę po niego do miasta. Później zrobimy zakupy i przyjedziemy do domu autobusem jeśli zdążymy lub taksówką. Krzysiek ma w tym czasie napalić w piecu. Później pojedzie po zakupy i na pocztę. Ciekawa jestem jak się dogadają. Są zupełnie różni. Krzysiek to mruk i zamknięty w sobie introwertyk. Sebastian to jego przeciwieństwo. Jest bardzo komunikatywnym, otwartym ekstrawertykiem. Ja jestem introwertyczką ale nie tak zamkniętą w sobie jak Krzysiek.

Po południu muszę wsadzić mięso do zalewy, bo w piątek mamy zamiar z Sebastianem wędzić. Muszę też zrobić obiad. Będzie chili z makaronem. Zjem już tylko połowę porcji, bo nie chcę dalej tyć.

Co po mnie

minął świt otulony ciepłem

jak niewidzialnym szalem

 i południe wrzące od uczuć

popołudnie życia

wciąż  trwa

 

los czasem łaskawy

czasem przewrotny i mściwy

nie pozwala wybrać drogi

spocząć

przysiąść na kamieniu

wyznaczył czas zbierania kwiatów

wicia wianków i goryczy

 

spójrz

uśpione jutro powoli otwiera oczy

maluje srebrem włosy

stawia tamy

gasi wolę trwania

 

co pozostanie po mnie

bukiety układające się w słowa

zaczarowane myśli

czy strumienie łez

i bezkres niepamięci

 

26 grudnia 2016 , Komentarze (12)

Dieta zaplanowana. Zaczynam od 2 stycznia. Który to już raz? Motywacja wysoka jak nigdy. Apetyt straciłam. Jeść będę mało w tym bardzo mało węglowodanów. Myślę o 30 % węglowodanów, 20 % tłuszczy i 50 % białka. Z majonezu muszę zrezygnować chyba na co dzień. Z frytek i chipsów też. Ograniczę ziemniaki, ryże, kasze i kluski oraz pieczywo. Będę jadła jedynie domowe z raz, dwa razy w tygodniu. Słodyczy przeważnie nie jem. Z trucizn typu serki homogenizowane i jogurty owocowe nie rezygnuję na razie. Ćwiczyć oczywiście nie będę. Zobaczymy jak pójdzie. Jeśli będę zrzucać 3 kg na miesiąc będę bardzo zadowolona. Czy to się uda? Czas pokaże...Jeśli nie mam jeszcze koktajle Herba...life i parę zupek Allevo.

Jutro jeśli nic nie wypadnie ma przyjechać Sebastian. Czy będę pisać bloga jak będzie u mnie jeszcze nie wiem. Może odezwę się dopiero po jego wyjeździe. Pracować też wtedy nie będę. Niby zarobek na wróżbach może być spory w okolicach Nowego Roku ale pieniądze nie są najważniejsze. Urlop w miłym towarzystwie jest w tej chwili dla mnie ważniejszy.

25 grudnia 2016 , Komentarze (9)

Nie jem dużo,a tyję. Od stycznia dieta i to ścisła. Pomyślałam sobie, że po operacji zmniejszania żołądka jedzą mało i chudną to ja też tak mogę i mi to nie zaszkodzi. Myślę z powrotem o 1300 kalorii. Tak na początek. Co później? Może i 1000. Sporo w końcu mam do zrzucenia. Jak przetrwam przestoje? Nie wiem...Przerw już robić chyba nie będę. Po co? Tylko przez nie tyję. Coś to moje odchudzanie mi nie wychodzi. Wojuję już kilka lat i waga się waha od 89 do 95kg i tak w kółko. Nie mam po prostu silnej woli na długich dystansach, a kilogramów do zrzucenia jest dużo. Kiedyś po ciąży zrzuciłam ponad 20 kg ale brałam wtedy teronac i byłam na diecie jajecznej. Jadłam tylko 6 jajek dziennie. Poleciało bardzo szybko. Chyba w dwa miesiące. Teraz to się wlecze i wlecze, a ja dłuższej diety niż trzy miesiące znieść nie mogę...No i taki efekt. A może czas na dietę jajeczną z dodatkiem tuńczyka? W końcu tyję po węglowodanach. Tylko ile na takiej diecie wytrzymam. Najbardziej lubię dietę około 1200 kalorii, bo głodna nie jestem i mogę wszystko jeść. Problem z tym, że chudnę na niej 2 kg w ciągu paru dni, a później już waga spadać nie chce. A może raczej spada ale tak wolno, że tego nie zauważam.


25 grudnia 2016 , Komentarze (1)

Wszystkiego dobrego z okazji świąt - zdrowia, szczęścia, powodzenia i wiele miłości...

24 grudnia 2016 , Komentarze (14)

Pozwoliłam sobie pospać. Piję kawę. Zaraz zabieram się za gotowanie. W piecach już się pali. Kolację przygotuję na piecu węglowym. Będzie zupa grzybowa, łazanki, pierogi, kapusta z grzybami, kompot, kutia. Do tego będą grzyby w śmietanie i ryba. Kiedyś gdy jeszcze gotowałam 12 potraw były dodatkowo pieczarki w panierce, kapusta z grzybami - kwaśna, barszcz z fasolą albo uszkami, sałatka z fasoli i ryba po grecku. Teraz już robię tylko 7 potraw gotowanych, bo nie ma kto jeść.

Wczoraj co zamierzałam to zrobiłam w tym ciasto, schab i trzy rodzaje śledzi. Dziś jeszcze oprócz wieczerzy mam upiec pasztet i zrobić sałatkę. Jutro już będę odliczać godziny do przyjazdu Sebastiana. W zasadzie liczę już dziś...Mam nadzieję, że nic nie wypadnie...

A na koniec problemy. Pierwszy to awaria w kuchni i cieknący zlew. Do naprawy po świętach. Drugie to niemożność wstawienia zdjęć. Miałam wstawić zdjęcia choinki i zawieszek, a tu nic z tego...Na dodatek na Vitalii jeszcze giną mi wpisy...


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.