Sebastian pojechał, a Krzysiek wrócił po urlopie do pracy. W domu zrobiło się cicho, pusto i smutno. Kiedy Sebastian przyjedzie znowu nie wiem. Pewnie dopiero na święta, bo Krzysiek się zgodził. Pewnie przyjedzie kilka dni wcześniej, ponieważ ma zamiar to i owo koło domu zrobić. Bardzo mu się u mnie spodobało. Jak przyjedzie wiosną to ma zamiar pozwiedzać. Dziś do 19 siedzę jak na igłach- Sebastian jedzie a drogi ciężkie. Gdy będzie dojeżdżał to już może temperatura spaść i na jezdni zrobi się szklanka.
Kot się znalazł. Wczoraj późnym wieczorem gdy szłam się kąpać usłyszałam miauczenie w łazience. Dobiegało ze strychu. Krzysiek poszedł szybko i go widział. Niestety Śnieżek ucieka i złapać się nie daje. Daliśmy jedzenie i picie na strych i rano wszystko zniknęło. Może go jakoś złapiemy. Tylko mrozów się boję...
Od dziś już poważnie ograniczyłam jedzenie. Muszę szybko zrzucić jakieś 8 kg.