Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1489414
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 września 2017 , Komentarze (18)

Jestem na Vitalii już siedem lat i nic na stałe nie zrzuciłam. Przestałam się oszukiwać - już szczupła nie będę. Jeśli nawet schudnę z 10 kg to pewnie później to odrobię tak jak do tej pory. Nie jestem siłaczką i lubię jeść. Nie ma już leków typu Meridii i nie wolno mi ich kupić ze względu na zdrowie. Bałabym się, bo mi ciśnienie czasem rośnie. Pewnie taka okrągła się już zestarzeję i pewnie dopiero po osiemdziesiątce schudnę jak doczekam gdy mi jedzenie przestanie smakować.:( Niby mi moja otyłość nie przeszkadza ale to zbędny balast... Teraz mi po głowie chodzi nowa dieta. Polega ona na tym by na raz jeść tylko dwa rodzaje pokarmu i dopiero po trzech godzinach następne. To by było np. węglowodany i tłuszcz, a dopiero po trzech godzinach białko. Pomyślę, bo znajoma na niej kiedyś 30 kg schudła... Dziś na śniadanie gulasz angielski, na obiad ziemniaki z sosem pieczarkowo- paprykowym, a na kolacje sałatka warzywna bez jajek tym razem.

Dobrze, że praca mi choć idzie.

A na koniec wiersz i zmykam, bo praca czeka...

Z serca

Poświęcam mojej babci Natalii Wilk, która o mnie dbała i uczyła mnie życia.

 

***

Wczoraj usłyszałam trel skowronka

spadł mi na głowę jak deszcz

ożywił mnie wzruszył

pogłaskał serce

spragnione ciepła

tak bardzo kochałaś wiosnę

tulę we wspomnieniach

tulipany i  wonne hiacynty

które stroiły miny w ogrodzie

 pierwsze krokusy do których rwała

się dusza

 

pamietam domowy makaron i sernik

i szelest twoich kroków w sieni

chodziłaś cicho jak duch

odkrywam na skraju nocy

echo naszych rozmów

zwierzenia marzenia plany

 

tak realizuję je

dziś posadzę kolejną jabłonkę

namaluję obraz do odnowionego ganku

i napiszę wiersz o tym że wciąż

gonię twój cień

 

4 września 2017 , Komentarze (17)

Wczoraj odpoczęłam choć sporo spraw załatwiłam w tym napisałam dwa opowiadania i tekst na portal. Wróżyłam też oczywiście. Tym samym potwierdziło się, że to nudne zajęcia typu sprzątania i remontów mnie męczą. Muszę ich więc unikać:) Sebastian był wczoraj na grzybach i grzyby dla mnie się suszą, bo przyniósł całe wiaderko. Trochę dla swojej mamy i trochę dla mnie. We wtorek wybiera się znowu. Wczoraj przez cały dzień zjadłam pół chleba domowego z orkiszu i porcję sałatki. Obiadu nie było... Niby to nie dużo ale węglowodany:(

Dziś mam w planach oczywiście pracę i naukę. Będę pisać i wróżyć. Sprzątania będzie tylko z pół godzinki więc wytrzymam. Powinnam tez wsadzić lawendę, którą mi kupiła koleżanka na nową rabatkę. Wieczorem może jakieś wiersze do antologii napiszę. Może tez coś artystycznego podziałam i dzień upłynie. Lenistwa nie przewiduję. Na szczęście energii mam sporo.

Dietę trzymam ale nie wiem jak długo wytrwam, bo zawsze jesienią jestem głodna. Już to czuję. Walczyć z sobą nie zamierzam. Nic na siłę. Może, a raczej na pewno do diety wrócę dopiero w styczniu albo wiosną.

3 września 2017 , Komentarze (7)

No i niedziela. Wreszcie. Jestem trochę zmęczona i mam zamiar odpocząć choć trochę. Pracować czyli wróżyć i pisać będę ale nie będę sprzątać itp. Odpocznę, bo już wczoraj nic takiego nie robiłam. Od poniedziałku chyba ruch z powrotem. Czekają sienie. Jak je już skończę to będzie koniec roboty widać. Jesień zbliża się szybko. Pogoda się popsuła. Wczoraj było chłodno i chodziłam w poncho. Mama paliła w piecu. Koty tez jesień czują, bo ładują mi się po kilka na raz na kolana i wróciły z okna na kanapę. Pikuś też już na podłodze nie leży. Wczoraj u Sebastiana było tylko 10 stopni. Zmarzł biedak. Dziś poszedł na grzyby. Ma zbierać i dla mnie. Ponoć sąsiedzi noszą całymi wiadrami. Może coś znajdzie. Niech chociaż na Wigilię będzie. Po 10 września będę też grzyby kupować i suszyć.

Przyszedł regał na słoiki ale nie ma go kto złożyć, bo brat Krzyśka wyjechał na kurację. U mnie słoiki z przetworami stoją już wszędzie w kuchni i czekają na regał. Krzysiek niby chciał złożyć ale nie bardzo mu ufam co by zdziałał. To musi być ktoś sprytniejszy od niego. Zastanawiam się czasem czy to nie ja ofermę z niego robię. Może powinnam inicjatywę docenić?

Założyłam sobie na Facebooku stronę z wróżbami i z pisaniną. Ludzie się zapisują ale powoli to idzie.

2 września 2017 , Skomentuj

Dziś już dzień nieco luźniejszy. Zajęć będzie sporo ale poza kursem będą trwały krótko. Pewnie więc uda mi się trochę poczytać w wolnych chwilach. Czekają na mnie prawie wszystkie tegoroczne antologie w których zamieszczone są moje wiersze. Wczoraj przeczytałam wiersze z tej ostatniej. Zachwyciły mnie zwłaszcza wiersze Pauliny Perczak. Są delikatne, kobiece, a jednocześnie głębokie czyli takie jak lubię.

Dziś po południu może coś namaluję albo wiersze do antologii będę pisać. Wierszy ma być dziesięć plus biogram i zdjęcie. Obrazy też powinnam malować, bo chcę we wrześniu umówić się na konsultacje. Powinnam dać do oceny 10 obrazów, a mam 4. Wstyd mi, że nic nie działam ostatnio. Dużo pracy wcale mnie nie tłumaczy. Gdyby mniej czasu spędzała w internecie to bym chociaż akwarelkę namalowała.

tu wiersz napisany do antologii. Jeszcze go wygładzę i dopracuję...

Z serca

Pamięci cioci Reginy Sołtysik

Która nauczyła mnie dostrzegać latać i śnić na jawie

 

***

 Przed chwilą Dostrzegłam niebo

Zawieruszone nad leśną sadzawką

To kępy niezapominajek

Uśmiechają się do mnie

ja Widzę twoje błękitne oczy

łagodne i serdeczne

 

Dotykam chwil minionych

Ciepła izby

Doniczki z chińską różą

Przeglądającą się w szybkach

Okienka jak z bajki

I rozsady pomidorów

 

Znowu błądzę z tobą

Wśród łanów zbóż

Po łąkach i tajemniczych lasach

Przytulam do serca wdzięczne

chabry maki i zawilce

szukam grzybów i magicznych momentów

nabrzmiałych radością

 

Nasza wspólna podróż

dobiegła końca

Pozostała  tęsknota żal

I stosy nieprzeczytanych książek

 

31 sierpnia 2017 , Komentarze (3)

Nadal dzień pracowity, a miał być już bardziej luźny. Zapomniałam jednak o pilnych tekstach na portale i teraz muszę się z nimi sprężać. Dziś chcę napisać kilka. Poza tym mam zamiar upiec chleb. Może orkiszowy. Jutro już ma być luźniej. Chcę odpocząć i muszę odpocząć. W sobotę i niedzielę zajęć będzie stosunkowo niewiele. Zaczynam jednak już pisać opowiadania na następny miesiąc. Zmęczenie czuję i gdyby nie medytacje i Reiki z pewnością dopadł by mnie stres. Młyn się skończy dopiero pod koniec września. Muszę wytrwać jakoś. Nie wiem tylko kiedy będzie robiona łazienka. To też muszę jakoś przeżyć:(

Plany niektóre znowu zmieniłam. Miała już w tym roku zapomnieć o wydawaniu książek, a wydawnictwo mnie jednak skusiło. Pozycja ma być zadedykowana tym co odeszli. Przodkowie są dla mnie bardzo ważni więc skusić się dałam. Nie kupię szafki, a wydam antologię. Jakiś zwrot pieniędzy z tego będzie z czasem, bo to projekt komercyjny i pozycja będzie do kupienia w księgarniach stacjonarnych i empiku. Jeśli chodzi o dalsze zakupy mebli do sypialni to chyba dokonam ich dopiero po Nowym Roku. W listopadzie mam bowiem ochotę na kolejny kurs ezoteryczny. Niby mogę zapłacić za niego dopiero w marcu następnego roku ale strasznie nie lubię mieć długów i pewnie zapłacę od ręki. Meble mogą poczekać.

30 sierpnia 2017 , Komentarze (2)

Jestem na diecie ale nic na siłę. Wczoraj zjadłam kisiel, a dziś zjem sałatkę z majonezem. Staram się tylko ograniczyć białą mąkę, bo po niej najszybciej tyję. Będzie to dość trudne, bo czekam na przesyłkę z mąkami i będę piec pieczywo w domu. Na początek raz w tygodniu. Zamówiłam też mąkę razową ale jeszcze takich wypieków nie robiłam. Muszę poszperać i jakieś sprawdzone przepisy znaleźć. Chodzi mi o coś prostego z ziołami i ziarnami najlepiej. Kupiłam też gotowy zakwas i spróbuję też podziałać. Jeszcze na zakwasie chleba nie piekłam i jestem ciekawa co za cudo mi wyjdzie. Kupiłam również mąkę orkiszową. Sporo eksperymentów kulinarnych przede mną i oby waga się nie zemściła:)

Poza tym praca oczywiście. Ostatnio mam tyle zajęć, że nie mam czasu ani na czytanie ani na zajęcia artystyczne. Antologia z moimi wierszami przyszła mi już kilka dni temu, a tylko do niej zajrzałam. Chcę przeczytać wiersze innych poetów i porównać poziom. Ja ostatnio bardzo mało piszę. Zacznę znowu jesienią gdy się odrobię z porządkami, przetworami i pracami koło domu. Muszę też kurs skończyć, bo i on mi sporo czasu zajmuje. Wczoraj jeszcze o północy kończyłam zalewać przetwory. Dziś muszę zrobić ostatnie ogórki konserwowe. Mam też już ostatecznie zakończyć malowanie na zewnątrz domu. Na dziś zostało mi okienko od komórki i poprawki po Krzyśku. Jak się z tym nie wyrobię to skończę jutro ale do końca tego tygodnia mam o malowaniu zapomnieć...:)

29 sierpnia 2017 , Skomentuj

Wczoraj dzień był dość trudny ale owocny, bo sporo spraw popchnęłam do przodu. Dziś też sporo zajęć mnie czeka. Mam do zrobienia kilka słoiczków bigosu z kabaczka. Mam zrobić koloroterapię wahadłem. Mam poprawić cały płot, bo Krzysiek nie malował dokładnie. No i mam kurs. Jutro ostatni dość trudny dzień w tym tygodniu. Od czwartku już trochę luźniej będzie. No i dobrze, bo naszła mnie ochota na malowanie. Chodzą za mną akwarele, a konkretnie kot i koń.

Na zajęcia z rysunku sztalugowego już się wstępnie zapisałam. Są dopiero od października i będą trwały do końca czerwca. Trzeba będzie chodzić raz w tygodniu na 2,5 godziny. Na ikonę też się zapisałam. To pięć zajęć. Zajęcia mnie oczywiście bardzo cieszą, droga mniej. Jeździć na zajęcia będę autobusem, bo mam blisko przystanek. Wracać będę taksówką. Tak to jest gdy samochodu się nie ma, a chodzenia się nie lubi.

Jem mniej i waga od razu spadła. Nie mam jednak zamiaru jakiś walk prowadzić. Ważę ile ważę i oby więcej nie było. Po to przeszłam na dietę. Czy schudnę czy nie nie bardzo mnie interesuje w tym momencie. Przestało mi na tym zależeć i przestałam wierzyć, że jeszcze kiedyś będę szczupła. Uczę się wszystko robić z tą wagą, którą mam. Ciężko mi to przychodzi ale trudno. Już w cuda nie wierzę. Nie wszyscy muszą być szczupli i w mojej rodzinie szczupłych kobiet po klimakterium nie było. To niby dlaczego ja bym miała szczupła być. Lubię jeść i nie lubię ruchu i nie mam zamiaru się zmieniać Efekty są jakie są...

28 sierpnia 2017 , Komentarze (13)

No i znowu przytyłam na 1600 kalorii i to kolejny raz. Już sobie nie pozwolę wmówić, że dieta 1200 kalorii to za mało dla mnie. To chyba dość na przetrwanie, a na odchudzanie potrzebuję jeszcze mniej. 1600 to moje PPM. Muszę jeść mniej, bo tyję i to szybko. Tym samym te wszystkie mądre teorie można sobie w buty wsadzić. Może się sprawdzają dla młodych, aktywnych osób albo w ogóle ruchliwych. Ja taka nie jestem i nie będę. Mam też rozwalony metabolizm, bo całe życie to były diety i nabieranie na przemian. Od wczoraj 1200 i zobaczymy. Wczoraj była mi straszna krzywda, bo zjeść ile chciałam nie mogłam.

Co zaplanowałam wczoraj udało mi się zrealizować. Dziś też sporo pracy. Po pierwsze wyjazd na cmentarz, bo w piątek dzwonił kamieniarz z wiadomością, że płyta na grobie taty gotowa. Muszę obejrzeć i wysłać mu na konto pieniądze. Poza tym mam oczyszczanie czakr i suszenie śliwek. Mam też inne drobne sprawy ale trochę czasu zajmą, a dzień z gumy nie jest. Mam tez oczywiście kurs i wróżenie na portalach. Krzysiek ma wyjazd z rachunkami i malowanie do końca płotu. Jutro też dzień aktywny. Trochę już zmęczona tym wszystkim jestem i na malowanie mam ochotę.

27 sierpnia 2017 , Komentarze (2)

Dzień się zaczął późno. Z trudem zwlekłam się z łóżka. Od jakiegoś czasu budzę się z trudem i wstaję niezadowolona. Nie chce mi się oczu otwierać, ubierać i nic robić. Rozkręcam się po chwili i już wszystko jest ok. Nie wiem czym to jest spowodowane, bo zdrowa jestem i energię nawet mam. Z drugiej strony z pójściem spać tez są problemy. Jak się już rozkręcę i działam to mi trudno skończyć. Wczoraj poszłam spać tuż po czwartej. Krzysiek chodzi spać koło pierwszej, drugiej i codziennie się wścieka, że ja jeszcze spać nie idę.

Dziś mimo niedzieli mam sporo zajęć. Muszę napisać post na bloga, a raczej skończyć. Muszę zrobić pasteryzację słoików. Chcę iść po resztę ziół. Trzeba je będzie powiesić do suszenia. Planuję też dziś zrobić sobie zabieg harmonizacji czakr. Mam też przecież kurs.

26 sierpnia 2017 , Skomentuj

Wczoraj miałam jakiś kryzys, bo nie chciało mi się nic koło domu robić. Chciało mi się za to spać. Drzwi nie pomalowałam. Krzyśka też leń tropił i spał po południu ponad dwie godziny. Później podgonił robienie grządki na zioła. Po kursie wyszłam na dwór i ja. Udało się więc grządkę skończyć. Jest niemała i blisko domu. Myślę, że będę z niej zadowolona. Teraz czekam na dodatkowe pieniądze, żeby zioła kupić. Muszę to zrobić z głową, bo na zioła jednoroczne sezon się kończy. Mam zamiar posadzić głownie zioła przydatne w kuchni. Dosadzę może też coś z tych ozdobnych np. lawendę. Może też rumianek i na pewno dziurawiec. Powinnam też przenieść trochę ziół z mojego ogródka ziołowego. Mam między innymi ładny tymianek, oregano i czosnek niedźwiedzi.

Dziś po południu mam napisać post na blog różany. Mam też zrobić bigos z kabaczka. Mam też oczywiście kurs. Teraz zaczynają się trudne lekcje. Trochę się ich obawiam. Do tej pory szło mi bardzo dobrze ale co będzie dalej czas pokaże. Na razie ukończyłam 1/4 kursu. Drugi kurs ezoteryczny u tej samej prowadzącej zacznie mi się prawdopodobnie dopiero po nowym roku. Chciałam w grudniu ale moja nauczycielka wyjeżdża do Polski  do córki i nie da rady lekcji prowadzić. Do domu do Grecji wraca na początku stycznia. Ten drugi kurs będzie dla mnie chyba trudniejszy, bo wiedzy do opanowania jest więcej, a on trwa krócej.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.