Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1558682
Komentarzy: 55747
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 16 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 87.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 kwietnia 2024 , Komentarze (6)

Drugi dzień świąt. Koniec nicnierobienia i jutro już normalne zajecia. Ja będę robić to czego nie zdążyłam przez świętami. Przede wszystkim plewienie i pranie firanki w sypialni. Do tego sprzątanie bałaganu w ganku od podwórza. Jest sprzątanie podwórka pod domem mamy, ale z tym czekam aż skończą sie prace przy tarasie. Muszę się z tym wszystkim spieszyć, bo w upały nie pracuję na dworze.

Megusia po lekach na tarczycę nieco przytyła. Koteczka ma 17 lat i nigdy okragła nie była, ale gdy sie pochorowała strasznie schudła. Teraz jest lepiej. Nie ma już też biegunek, ale nadal załatwia sie w pokoju dziennym pod drzwiami do łazienki. Krzysiek się wścieka. koteczka jest proludzka i mruczy jak traktorek. Woli Krzyśka, bo jej przeszkadza laptop na moich kolanach. Ona lubi sie tulić całym ciałkiem. lubi być głaskana, przytulana, pieszczona. Ostatnio jest nieco zastraszona, bo sie na nia krzyczy za zalatwianie sie poza kuwetą. Wie, że źle robi, tuli uszka, ale robi swoje.

Dzisiaj dzień wypoczynkowy. Będzie spacer i leżenie. No chyba, ze poczynię akwarelę to wtedy będę chwilę siedzieć. Mam pomysł na przebiśniegi i kwiaty jabłoni. Może krokusy. Jeśli jednak będę rysować, to na leżąco.

Oglądam rośliny do ozdoby tarasu i planuję dalsze remonty. Może teraz uda się jeszcze zrobić kominy mamy, tynk, który odpadł na dwóch komórkach i ogrodzeniu i dach nad komórką dziadka.

Wczoraj widziałam w nocy dziki. Szyły ulicą - jeden bardzo duzy, jeden spory i dwa malutkie...Otworzyłam drzwi to zawróciły...

Wczorajszy spacer to koszmar. Już myślałam, ze do domu nie wrócę. Było prawie 3 km i ponad 4700 kroków. Gdy wracałam nie miałam siły iść, a kości-kręgosłup, biodro i kolano strasznie mnie bolały. Było mi gorąco. Spacer nad most wiodący do parku sie nie udał. Chciałam zrobić zdjęcia romantycznego, drewnianego mostu, a zmienili go na metalowy koszmarek. Do tego obok jest jakiś ośrodek i masa ludzi i samochodów. Jeszcze nie tak dawno były tam drzewa i basen, którego nie było widać. Cóż zmiany... :) W to miejsce już się nie wybiorę. Daleko i nic ciekawego do ogladania. Wiosnę w lesie widać. Zdjęcia z drogi do mostu wstawię jutro.

31 marca 2024 , Skomentuj

Dziś bym chciała pospać dłużej, ale mi już rano gorąco i nie bardzo się da... Pośpię w dzień. Wczoraj byłam w kościele i bardzo źle się czułam. Byłam przytloczona, bo był tłum ludzi, a ja to źle znoszę. WSzystko jednak poświęciłam i dziś bylo tradycyjne śniadanie. Jeszcze będzie tradycyjny obiad- barszcz na chrzanie z jajkami i białą kielbasą. Tą tradycję przejęłam z domu Krzyśka. Co się jadało u mnie nie pamietam.

Po powrocie z kaplicy byłam padnięta. Ludzie z krótkimi rękawami, a ja w podkoszulce, swetrze i kurtce. Nie znoszę upału i bardzo slabnę. Wróciłam i położylam się na chwilę, ale w butach, bo chciałam za chwilę wyjść z Mikusiem. Tak zrobiłam. Byl krótki spacer. Dziś będzie dłuższy... jeśli się uda dojść gdzie planuję to będzie około 3 km chyba. Planuję iść nad rzekę i dojść do mostu za którym jest park. Porobię zdjęć.

Po świętach muszę pilnie zmienić ubrania i buty na wiosenno-letnie. Na razie w podręcznej szafie wiszą kurtki zimowe. Krzysiek w kurtce zimowej był jeszcze w sobote w pracy. Wiosna już na całego. Cudnie kwitną wiśnie. Moje drzewka owocowe przesadzone ze sprzedanej działki chyba się przyjeły. Wiśnia na pewno. Nie wiem co ze szklanką i leszczyną. Muszę kupić nasiona łąki kwietnej, bo mam miejsce by je wysiać. Mało, bo mało ale jest. To trzeba zrobić szybko, żeby chwastami nie zarosło.

Mój taras już prawie gotowy. Wylewka zrobiona. Jest lekko podwyzszony. Nie będzie podciekać. Trzeba teraz jeszcze tylko zrobić dach. Nie wiem tylko czy nie wyszedł trochę za mały. To prostokąt 2x3 m. Mogł być o pół metra dłuzszy. W przyszłym roku moze zrobię obok rabaty żwirowe to go optycznie wydłuży. W tym roku będą tylko donice z kwiatami, ale głownie trawy. Obok chcę posadzić duzo paproci. Z mebli kupię leżankę dla siebie i dwa foteliki. Moze niski stolik...

Wykupiłam sobie kurs malarski. Malowanie akrylami zimowej rzeki. Tani był. 

30 marca 2024 , Komentarze (8)

Już prawie święta. Dziś idę święcić pokarmy. Krzysiek pójdzie ze mną, ale do końca nie będzie, bo musi jechać do pracy. Chyba tej pracy dużo mieć dziś nie będzie, ale licho wie. W domu nic już robić nie będę. Wczoraj już skończyłam sprzatanie i pomyłam podłogi. Reszta wiosennych porządków po świętach. Moze przyjedzie pani do sprzatania to pomyje dokładnie to i owo. Ja mam do prania jeszcze firankę w sypialni. Okno jest umyte.

Dziś chcę się zająć przyjemnościami. Będzie rysowania lub malowanie i pisanie. Moze będzie jakiś film i czytanie. Będzie trochę pracy zawodowej. Od dziś już świętuję, ale z Mikusiem wyjdę, boby się zapłakał.

Może mi się uda zabrać za kurs o stresie. Kupiłam kilka dni temu i jeszcze nawet nie zerknełam. Niby ja stresów teraz nie mam, ale różnie moze być w życiu. Stresy to według mnie głowna przyczyna problemów ze zdrowiem. trzeba sobie z nimi jakoś radzić. Ja teraz mam Reiki, medytacje, jogę itp. To wszystko pomaga. No zobaczę co ten kurs warty...

Pracuję nad kolejną antologią. Temat trudny, bo jak tu pisać o czarach. To ma byc księga zaklęć. Jak ubrać temat w słowa.

***

jeszcze dziś

przyjdź do mnie

w słonecznej aureoli

i z głową pełną marzeń

ukradkiem

zerknę zza firanki

zatańczę

zanucę

i uchylę

drzwi do serca

I magnolia. Rysunek wykonany wczoraj, ale data do poprawy...:)

29 marca 2024 , Komentarze (3)

Wielki piątek. Ja już nie sprzątam, a robię tylko jedzenie. Krzysiek pojedzie na zakupy. Zabrakło mamy i już nie wiem jak dzień trzeba celebrować. U mnie dom nigdy nie był bardzo katolicki, ale święta były tradycyjne. Przed świętami było wędzenie szynek, boczków, schabu i kiełbasy. To pamiętam. Borowinki zbierane do ubrania koszyczka i stołów też pamiętam. Ja kupuję. Pamiętam owiesek ale w tym roku zapomniałam wysiać. Babcia piekła sernik i babkę, ale w długiej foremce. Mama piekła normalna karbowaną. Ja babkę umiem piec, ale formę mam dużą i kto by to zjadł. Będzie tylko sernik na słodziku. Dziś przygotuję koszyczek. Jutro święcenie.

Mam dziurkę w chlebku i odkryły ją myszy. Chleb był do wyrzucenia. Nie wiem czy wszystkie chlebaki dziurki mają czy tylko mój. Chyba muszę kupić nowy, ale w sklepie stacjonarnym, zeby go obejrzeć dokładnie. Teraz pieczywo trzymam w szafce. Myszy karmię, ale mają jeść to co ja dam, a nie to co same wezmą...

Telewizor działa to znaczy program 1 po ruszaniu kabla. 

Codziennie teraz rysuję i piszę wiersze. To mi daje dużo przyjemności. Mam to obejrzenia kilka filmów i moze coś się nauczę.

Wykupiłam kurs związany ze stresem. Jak sobie z nim radzić. nie był drogi ale nie mam czasu się teraz za niego zabrać.

Ja już teraz przez większą część dnia siedzę w słuchawkach, bo Krzysiek tak wsciekły, że ciągle krzyczy. Nic robić nie chce, a na święta ma być zrobione... Całe szczęście, że ja jestem nastawiona na cel. Jest wściekły, klnie, ubliża mi,  broni się, ale w efekcie firankę powiesi. Tak jest ze wszystkim co powiem.

Z kolanem po Reiki i 3 dniach z ketonalem już było dobrze, ale wczoraj poszłam na dłuzszy nieco spacer do lasu i gdy wracałam już mnie bolało z powrotem. Mam już artresan i zobaczymy. Reiki nadal będzie... Nieważne co pomoze byle było lepiej.

28 marca 2024 , Komentarze (8)

Dziś chciałam wyprać pościel z dwóch pokoi, ale nie dam rady jej wysuszyć. Suszarki nie mam, a na dworze nie wyschnie, bo ma przelotnie padać. Trzeba będzie suszyć w pokoju, a dwóch prań sie nie da. Firanki wyprane tylko z kuchni i pokoju dziennego. Na sypialnie brakło czasu. Kwiatki nie przesadzone. Sałata nie posadzona. Nie wyplewione. Nie wyrabiam się z tym wszystkim. Krzysiek pomagać nie chce, bo zmęczony.

Mikuś okropny bohater. Gdy pani do sprzatania przyszła to szczekał, a później uciekł pod kanapę. Nie jest przyzwyczajony do kobiet. Koty też sie pochowały po kątach. Całe towarzystwo jest zdziczałe, bo prawie nikt u mnie nie bywa. Suza tak uciekała, ze prawie do miski z wodą wpadła. No ale ona dzika jest.

Jedna z moich podopiecznych z Anonimowych jedzenioholików chyba mi odpadnie, bo nie odzywa sie od kilku dni. Nie radziła sobie. Szkoda, bo to stosunkowo młoda kobieta, mojego wzrostu i waży 120 kg. To niebezpieczna waga. Druga radzi sobie dobrze i kroki robi. Ja też radzę sobie dobrze. Cały tydzień jem mało, a raz w tygodniu uczta. Nie tyję.

Przez te problemy z kośćmi i układem ruchu straciłam poczucie własnej wartości. Czuję się z tym źle i uważam, że sama już bym sobie rady nie dała. Mężczyzna w domu mi jest niezbędny. Taka jestem teraz niepewna siebie, że nawet jak mam pisać wiersz czy malować to jestem pewna, że nie wyjdzie. Boję się, że się nie uda.

Wczoraj zaczął mi się remont. Na razie tynki i dach-rynna... Później taras. Już się nie mogę doczekać tego tarasu. 

***

marzenie

o tobie

delikatną nutą

współgra z myślą o nas

jeszcze dziś

napiszę wiersz

a każdą strofę

wypełnię słodyczą

po brzegi

I wyróżnienie za wiersz tygodnia...:)

27 marca 2024 , Komentarze (20)

Wczoraj pani do sprzątania była i okna mam umyte. Do tego wanna, umywalka, muszla, pralka. Jak się uda to jeszcze przyjedzie i ogarnie resztę. Trzeba by pomyć drzwi, meble. Podłogi zrobi Krzysiek. Pani się chyba kotów nie wystraszyła, bo telefon ode mnie wzięła. Krzyśkowi sie przyznałam, ale nie powiedziałam ile wzięła, boby dostał apopleksji. Jeśli sie uda to będę ja prosiła o przyjście co najmniej raz w miesiącu.

Wczoraj wiersze do antologii światecznej wysłalam no i zobaczymy.

Kości mnie bolą okropnie. Kupiłam Artresan. Moze coś pomoże. Powinnam coś na dworze zrobić, ale już  się nie łudzę, że przed świętami zdążę. Najgorzej jest z kolanem. Ledwo z łóżka schodzę. Mikuś musi chodzić na nieco dłuższe spacery, bo jest niemożliwie ruchliwy jak przez kilka dni wyjdę blizej. Dzika jeszcze nie widziałam, ale Krzysiek widział rano gdy szedł do pracy. Na szczęście to nie była locha  z małymi. Dzik był na ulicy niedaleko przystanku. Poszedł swoją drogą, ale płochliwy nie był mimo, ze Krzyśka widział.

Dziś bym chciała coś podziałać artystycznie. Moze namalować albo narysować. W grę wchodzi malowanie goździka albo rysunek moze psa? To, że nie mam energii do prac fizycznych i że mnie kości bolą nie oznacza, że żyć mi sie odechciewa. Co innego mogę robić i mam na to ochotę. Najgorzej to się załamać i siąść i płakać. A może tukany pastelami?

Krzysiek pracuje dziś po południu, a ja chcę zrobić 4 prania. Chodzi mi o wszystkie kapy z pokoju dziennego. Muszę sobie poradzic sama. Wczoraj prałam ciuchy i kocyki kotów. Zostanie pościel. Wszystkiej nie wypiorę przed świętami... Czasu braknie i pogoda...

Mój Mikuś zajada się karmą za 2,5 zł, a karmy po 6-8 zł nie chce i ucieka pod kanapę. Już nie będę z nim walczyć. Chce tanie niech je tanie.

***

moje myśli

o tobie

delikatnie dotykają

przestrzeni

pomiędzy sercem a duszą

marzenia same się wykluwają

ciche i subtelne


26 marca 2024 , Komentarze (8)

Dziś dzień moze być aktywny. Chyba trzeba będzie zrobić pranie. Moze przebrać pościel. Trzeba sprzątać, a rozrywki kuszą. Chciałbym pisać i działać artystycznie. Swięta blisko, a ja jakoś klimatu nie czuję. Na Boze Narodzenie tez tak było. Mnie świeta zawsze kojarzyły sie z jedzeniem, a że teraz jeść nie wolno wcale mi do nich nie spieszno. Swięta mają być bardzo skromne. Pamietam świeta gdy na stół szykowało sie 10 kg szynki, całe indyki i kopę jaj. Do tego całe duze blachy ciasta. Ja w tym roku nawet owieska nie wysiałam i nie wiem czy uda mi sie kupić farbki do jajek. Piórek z cebuli nie mam tez za dużo. Rodzina sie w grobach przewraca.

Wczoraj umówiłam się na zabieg z Mikusiem. Będzie Miał usuwany kieł mleczny. Będzie narkoza wziewna w klinice, ale i tak się bardzo boję. Piesek przeżyje okropny stres, bo prawie pół dnia będzie poza domem i to sam.

Mam jeszcze jedną sprawę urzędową do załatwienia w związku ze śmiercią mojej mamy. Trzeba zmienić dane w dziale podatków od nieruchomosci. Na razie dom figuruje na mnie i na mamę. Jest też nieodpisana ta działka, którą sprzedałam. Wszystko chciałam załatwić jak najszybciej, zeby mieć z głowy, ale teraz myślę, że załatwie dopiero po świętach. Potrzebuję trochę luzu, a nie gorączkowego pośpiechu.

W Skoku moja mama miała ponoć 500 zł wkładów, a teraz okazuje się, ze 50. Ciekawe co sie stało z resztą?

Wczoraj pracowałam nad antologią o Bozym Narodzeniu. Wiersze gotowe. Miało być 10-15. Dziś dopracuję i może już wyślę :)

***

szeptem

przekonaj mnie

do siebie innych

gwaru świata

niech muzyka dusz

trwa i trwa

szeptem...


25 marca 2024 , Komentarze (4)

Dziś mimo tygodnia pracy trochę luzu. Moze pospię. Ze spaniem mam teraz problem, bo i czas i temperatura. Wieczorem mi zimno, a rano sie gotuję i pocę... Zasypiam w skarpetkach i podkoszulce, a  nad ranem mi juz w tym goraco i się rozbieram, albo wstaje wcześnie i już nie śpie. Do tego mam niefajne sny. Wczoraj jakieś romantyczne tylko nie pamietam czy to jeden mężczyzna i trzy kobiety, a on jeden z każda po trochu czy to były trzy pary. Pamietam kobiety zwiewne, eteryczne w jakiś sukienkach z lejących sie materiałów. To zupełnie nie moje teraz klimaty. O miłostkach nie myślę i temat mnie nudzi nawet. Ja teraz mam podejście praktyczne- remonty, święta, a dopieszczam duszę pisaniem wierszy, malowaniem, rysowaniem. Sprawy damsko- męskie to nie mój klimat teraz. Sen mnie rozdrażnił trochę i szybko wyskoczyłam z łózka. Dosypiałam w dzień i spałam ponad 12 godzin.

No i koniec dłuższych spacerów z Mikusiem. Teraz będzie się chodzić tylko koło domu lub po ulicy. Wszędzie są ogłoszenia, że chodzi locha z młodymi i że trzeba bardzo uważać. Wcale się nie boi. Dwa dni temu była na drodze po której spacerowaliśmy. Sąsiad ją straszył i to nic nie dało. Nawet nie drgnęła. Boję się i boję się o Krzyśka, bo chodzi też w miejscu przystanku autobusowego. Chodzi też w dzień. No i jak tu wyjść z psem?

Ma wyjść antologia z wierszami o Gai. Ambitny projekt , ilustrowany, format A4. Przygotowałam wczoraj wiersze i wysłalam, ale małe szanse na załapanie się, bo ja piszę bardziej o wsi, ogrodach,  porach roku niż o dzikiej przyrodzie. No zobaczymy...

Dziś ma przyjechać pan do anteny. Telewizor nowy, antena nowa , a niektórych programów w tym 1 jak nie było tak nie ma. powiedział, ze to dziwne, ale przyjedzie...

Przygotowuję kolejną antologię i też nie wiem czy sie załapię. Tym razem o Bozym Narodzeniu.

Drugi malunek gwaszami. Już je lubię...:)

24 marca 2024 , Komentarze (11)

Dziś mam szkołę - coaching. To dla mnie interesujące. Zapoznałam się już z tematem w szkole naturoterapii. Poza tym będzie spacer i może trochę pośpię. Plany poza szkołą i spacerem mam raczej niesprecyzowane. Jeszcze nie bardzo wiem co będę robić. Pokusy są-pisanie, malowanie, rysowanie. Mam nowe farby. Chciałabym poczytać. Może obejrzeć film. Na pewno będzie luz i żadnej pracy...

Jako DDD mam problem z krytyką. Tą konstruktywną przyjmuję spokojnie, ale z inną mam problem. Oczywiście wiem, że ktoś ma prawo mieć inne zdanie i je wyrazić. Mam też jednocześnie świadomość, że są osoby, które wręcz nałogowo wbijają szpileczki, bo to lubią. Te mnie drażnią. Muszę ten temat przepracować w wolnej chwili. Ja raczej nikogo nie krytykuję o ile nie muszę. Po co mam kogoś denerwować albo ranić. Jaki to ma sens? 

Ostatnio zdałam sobie sprawę, ze ja nie w pełni się jednak akceptuję i lubię. O miłości mowy nie ma. W piątek okazało się też, że mam przyjemność gdy dokopię tej mojej nielubianej części mnie. W piątek Krzysiek pojechał na zakupy i ja oczywiście nie mogłam sie doczekać na jedzenie i wtedy zaczęło mnie to cieszyć, że ta nielubiana część dostała nauczkę. Niech czeka myślałam sobie złośliwie i z satysfakcją. Niech się uczy cierpliwości, a nie czeka tylko na to co by tu zezreć. Miałam prawo być głodna, bo nic od rana nie jadłam, a była 15. Refleksje są przerażające. W życiu bym się o takie coś nie spodziewała. Później zaczęłam analizować i inne części mnie, te nielubiane. Mam ich trochę. Nie lubie tego, ze bywam leniwa, że odwlekam pracę i tego, że łatwo się denerwuję, że krzyczę np. Nie lubię w sobie skłonności do buntu, bo chciałabym być bardziej pokorna i łagodna. Z drugiej strony te nielubiane części mnie pomagają mi przetrwać. Zasługują na uwagę i akceptację. Jednak łatwiej by mi było zaakceptować cierpienie z powodu głodu niż wściekłość. Cierpiącego się wspiera, a z wściekłym co najwyżej walczy...

Nie od dziś wiem, że Mikuś to bardzo inteligentny piesek. Wyczuł mnie, że na mnie nie działa jego szczekanie tylko pisk i wykorzystuje to. Kiedyś gdy chciał wejść pod kołdrę, a ja nie widziałam bo byłam zajęta, szczekał. Teraz piszczy, a ja natychmiast robię co on chce, czyli kołdrę odchylam. Tak jest w każdym przypadku. Wyhodowałam na własnej piersi terrorystę. Piesek potrafi wykonywać wszystkie polecenia na których mi zależało. Umie to co Pikuś, a nawet więcej. Mam taki krótki poradnik o tresurze i zastanawiam sie czego go teraz nauczyć. To przyjemność, bo uczy się chętnie i jest pojętny. Jedyny problem z nim taki, że nie zawsze chce współpracować, bo nie ma go czym nagradzać. Nie zawsze jedzenie to nagroda dla niego...

Mój Mrunio skończył w lecie 17 lat, ale wola życia w nim jest. Niby gdy mocno usnie spada mi jak kłoda z ramienia, ale z Mikusiem potrafi walczyć. To cudowny kotek- miziasty i niańka dla innych kotów. Czasem jeszcze biega. Ma apetyt i nic mu nie dolega. Nawet zęby ma.

A tu kilka zdjęć tego co u mnie kwitnie. To nie wszystko ale i tak jest skromnie w tym roku...

23 marca 2024 , Komentarze (33)

Dziś mam bardzo napiety grafik mimo weekendu. Mam szkołę od 10-15 psychologię komunikacji werbalnej i niewerbalnej. Później mam wyjście do kaplicy, zeby poświęcić palmę, bo jutro niedziela palmowa... W tym roku Krzysiek kupił bardzo ładną. Trzeba by wyjść na chwilę z Mikusiem, bo jak nie wyjdę będzie pisk. Chciałabym zrobić zdjęcia kwitnących roślin, ale sie chyba nie da, bo pochmurno i deszczem straszy. Zdjęcia najwcześniej we wtorek i obawiam się, że cudne fiołki do tego czasu przekwitną. Chciałabym coś napisać i moze namalować lub narysować. W domu chyba nic wielkiego nie zrobię, bo coś robię tylko w tygodniu. Weekendy są przeznaczone na przyjemności i tylko na przyjemności zwykle.

Z jedzeniem raczej ok. Ważę około 88-89 kg. Teraz tylko nie przytyć. Nadwaga w tym roku jest realna. Jeśli chodzi o jedzenie to jem byle co, byle szybciej. Nie lubię gotować ostatnio. Swięta też mają być byle jakie. O to są awantury z Krzyśkiem. Ja uważam, ze otyły człowiek nie powinien sobie w jedzeniu schlebiać, a jemu na jedzeniu zależy. Ja nie mam silnej woli i jak kupi coś co lubię i mnie kusi to zjem, a później jestem wściekła i na siebie i na niego, że mi dał i że kupił. On jest zły, ze nie doceniam chęci sprawienia mi przyjemności. No bo tak sie starał, a ja co. Zupełnie do niego nie dociera, ze nie chce jeść, że jestem uzależniona od jedzenia, ze jedzenie to dla mnie wróg. Z drugiej strony narzeka, ze przytyłam.

Spać mi sie chce i to od wczoraj. Wczoraj w nocy spałam niecałe 6 godzin i trochę później w dzień. Dziś też wstać trzeba było wcześniej. Jutro też nie odeśpię, bo szkoła. No i kiedy ja sie w końcu wyśpię. Moze w poniedziałek dopiero.

Wczoraj okno do babci zostało wstawione. Teraz dom od ulicy ma juz wszystkie nowe okna i już tak okropnie nie wyglada. Zostały do wymiany jeszcze 4 okna od strony podwórka. 3 duze i jedno małe. W tym roku nie wstawię. Niby się liczę z tym, ze remont będzie konieczny, bo unia do tego moze zmusić, ale nie wiem czy remont ma być tego co ogrzewane czy calego domu. To mieszkanie po babci nigdy ogrzewane nie będzie. Już zostanie pustostanem puki ja żyję. Wynajmować nie zamierzam. W tym roku chcę jeszcze poprawić kominy w mamy domku, ocieplić jedną ścianę, zrobić żwirek na cmentarzu no i oczywiście taras. Będą jeszcze drobne prace typu wentylacji w dwóch albo 3 pomieszczeniach.

U mnie na posesji od trzech dni bytuje przepiękny, duży rudy kocur z białymi dodatkami. Ucieka przede mną i wraca. Nie wiem czy to romans z kotką od sąsiadów czy ofiara wyrzucenia. Jeśli wyrzucony, nie bardzo mam pomysł co zrobić. To dorosły nieufny kot. Złapać klatka łapką mogę, ale co dalej? Nie umiem łapać dorosłych, dzikich kotów. Boję się i Krzyśka narażać też nie będę.

***

zwolnij

spójrz już wiosna

rozkłada dywan

poczuj zapach fiołków

zerwij bazie

przytul do serca

soczystą żółć forsycji

i uśmiechnij się

do mnie

do świata

do marzeń

Pierwszy obrazek gwaszami. Jest tu też akwarela. Obrazek jak malowany przez dziecko. Muszę się do nich przyzwyczaić...:) maluje się fajnie. Jutro moze coś poczynię albo nawet dziś... byle czas był...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.