Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1571210
Komentarzy: 56053
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 29 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 listopada 2020 , Komentarze (26)

Widmo kwarantany mnie wystraszyło. Znowu zrobiłam większe zakupy i teraz mam zapasy nie tylko te warzywno-owocowe w spizarni. Kupiłam mąkę, fasolę, groch, kasze, makaron, ryż. Szczegónie martwię sie o zwierzęta. Dla nich mam suchy pokarm do około 1 grudnia, a mokry na trzy tygodnie. Kupiłam jedzenie na kolejne trzy tygodnie i czekam na nie. Martwię się o syna, bo on pieniędzy nie ma i hurtowo zakupów nie zrobi, a jeść musi. Trzeba zrobić zakupy mojej mamie.

Sprzedałam obraz. Dziś Krzysiek ma go wyslać  i oby sie klient nie rozmyślił, bo juz tak bywalo.

Deszcze pokrzyżowały mi szyki. Niby kocham deszcz, ale nie teraz, bo mam jeszcze pracę koło domu. Potrzebuję jeszcze 3-4 dni bez deszczu i wszystko zrobię. No oby...

W tym tygodniu chcę skończyć tła fotograficzne, a w przyszym juz planuję wrócić do malowania i rysowania. Brakuje mi tego. Na pierwszy ogień pójdzie rysunek portretów. Kusi mnie kolejna ikona, ale podobrazia nie mam i pieniędzy na nie też nie. Tu wczorajsze tło... Podoba mi się...

A na koniec będzie o idealnym mężczyźnie. Mój ideał musi być raczej wysoki i bez brzuszka. Na pewno powyżej 174 cm. Nie moze byc rudy i nie moze mnie odrzucać fizycznie. Strój sportowy i na luzie. Pod tym względem jestem mało wymagająca. Jeśli chodzi o charakter to powinien być ulegly, bezkonfliktowy, ciepły w obejściu, czuły i opiekuńczy. Powinien dbać o mój komfort psychczny i zapewnić mi poczucie bezpieczeństwa. Koniecznie domator i koniecznie musi lubic zwierzęta a zwłaszcza koty. Musi mieć dobre serce. Być uczciwy, wierny i raczej dość inteigentny. Na pewno odpowiedzialny i niezawodny, oddany, raczej bezdzietny. Musi preferować spokojny tryb życia i ciszę. Wyksztacenie średnie. Nie musi mieć ambicji, wysokich dochodów ani majatku, ale utrzymywać go nie zamierzam. Raczej rówieśnik. Absolutnie nie dużo starszy. Na pewno bez nałogów. Ucieszy mnie skromny samochod lub motocykl, czytanie książek i chętna jestem na zaradnego majsterkowicza, wielbiciela ogrodu, natury, wsi...Tylko znak ziemski lub wodny i z przewaga tych znaków w horoskopie. To chyba tyle... :) W przyszłym życiu moze spotkam jak będę świadoma gdziś od 15 roku życia...

 Krzysiek ma jakieś 65 % cech ideału. Brakuje mi w nim przede wszystkim czułości, uległości. Nie jest opiekuńczy i cieply w obejściu. Jest konfliktowy. To mnie męczy i zniechęca do niego, ale z nim zostanę... Nikogo tak naprawdę nie szukam...

5 listopada 2020 , Komentarze (6)

Kolejny dzień tygodnia przede mną. Ostatnio odpoczywam mimo pracy. Wstąpił we mnie jakiś taki spokój. Nie wiem na jak długo, ale w tym momencie mnie to cieszy. Dużo śpię...

Ostatnio gotuję na trzy osoby, a ponieważ nie mam za dużo pieniędzy, wybieram na obiad typowe zapychacze. Dziś to kluski kładzione z marchwię, fasolką szparagową i sosem pomidorowym. Do tego będzie serek wiejski i sałatka z tuńczyka i ogórka świeżego. Adrian kolację i śniadanie organizuje sobie sam. Od kiku dni gdy jest u siebie cały czas gra w grę na komputerze. Dziś może zbije mi kolejna skrzynię na warzywa. Tu sporo zależy ode mnie, bo muszęmu deski trzymać.

Dziś będzie trochę pracy koło domu, ale jeszcze nie wiem co, bo muszę mieć natchnienie. Na pewno będzie tło. Tu wczorajsze...

Przygotowałam plany na llistopad. Mam między innymi popracować z książką o fotografii kulinarnej. Mam namalować 3 obrazy i wykonać 3 portrety ołówkiem. Mam napisać minimum 3 wiersze. Chcę wykonać 4 tła fotograficzne. Chcę iść do fryzjera i kupić getry i spódnicę. Jeśli sie uda skończę kurs o złości. Chcę przerobić 3 książki psychologiczne. Chyba 3 o złości w tym jedna o porozumiewaniu bez przemocy i jedna o emocjach. Nie wiem czy się to uda, bo spieszyć sie nie zamierzam. Chcę wykonaćkika zdjęć kuinarnych. Do tego dojda zakupy - płotki, opaska sportowa i jeszcze 4 książki. Z zakupami może byc problem. Chcę skończyć prace na podwórku i chcę ogarnąć sienie. To chyba wszystko. Oby się udało. Plany na grudzień też już są. Nie uwzględniam w nich Sebastiana i koronawirusa. Przepracowywać nic juz nie będę, bo przepracowałam wcześniej.

Mgła

 

wyczesałam mleczny puch

o poranku

rozpłynął się smugą zafalował

w bezmiarze ciszy

myśli snują się nostalgią

utkane tęsknotą

4 listopada 2020 , Komentarze (8)

Wczoraj zrobiłam co zaplanowalam. Byłam też na cmentarzu. Zawiozłam znicze i wiązanki. Dziś wiele pracy koło domu nie będzie, bo Krzysiek pracuje po południu. Ja moze wytnę trochę badyli. Poza tym będzie działaność w domu - wróżby. Mam też do napisania tekst. Chcę przygotować kolejne tło. Tym razem może w odcieniach szarości. Będą jeszcze niebieskie z rdzą, czarno-szare i brązowe. Gdy to skończę, na razie więcej nie będzie, bo materiału brak. Płyt nie mam gdzie kupić. Problem jest z powodu remontu drogi. Nie wiem jak autobusy teraz jeżdżą do pobliskiego miasta, gdzie jest Obi. Jeśli jest objazd, to taksówki kosztuja więcej. Może jeszcze coś gotowego kupię, ale na pewno nie szybko. 

Ostatnio sporo czytam w tym takze powieści. Skończyłam pierwszy tom Szlacheckiego gniazda i dziś kupię drugi, ale chyba ebook. Przekonałam sie do nich, bo i taniej i problemu z przechowywaniem nie ma. Moja nowa biblioteczka juz prawie pełna. Nie wszystkie książki z niej sa przeczytane. Część czeka na odpowiednią chwilę. Kiedyś czytałam więcej. Codziennie po kilka godzin. Książki wypożyczałam z killku bibliotek, a poradniki kupowałam. Teraz głownie kupuję. Czytam mniej, bo mam też inne pasje, które zabierają mi czas. U mnie bliscy czytali sporo. Czytała babcia, tata, czytała ciocia Resia, ktora  była bibliotekarką. Czyta mama. Czyta Krzysiek.

Jem więcej węglowodanów i znowu przytyłam. Trzymam się poniżej 80 kg i nadal mam nadwagę, ale muszę juz bardzo uważać. Marzę o 73 kg, ale sporo brakuje. :( Teraz jem więcej pieczywa, kasz, makaronów i niestety znowu czuje głód. Męczy mnie to...

Miałam iść do fryzjera, a mi schodzi. Mam też inne wydatki, które wydają sie pilniejsze. Coś czuję, że pójdę dopiero pod koniec listopada. Do tego czasu kolor zupelnie zejdzie. Nie wiem czy nie zamkną zakładów, ale jestem umówiona, ze jakby co to fryzjerka przyjmie mnie w domu. Chodzę do niej juz kilka lat. Mnie by to pasowało.

Zastanawiam się co z moim poczuciem wartości. Chyba jest zaniżone. Ostatnio to do mnie dotarło, gdy przeanalizowałam pozycje naszego rodu.  Uważam, ze znajdujemy sie teraz na najniższym poziomie drabiny społecznej. Dom jest zaniedbany i niestety posesja wyglada prawie tak jak u marginesu społecznego. Groby też więcej niż skromne. Kiedyś był to jeden z najbardziej szanowanych domow. Teraz poziom poleciał na łeb na szyję. Przodkowie sie w grobach przewracają. Ja o poziom walczę sama. Mama ma to gdzieś i nic do niej nie dociera. Mnie by zadowolił średni poziom. Ogródek jest teraz ładny po mojej stronie. Ogrodzenie zrobię w przyszym roku i jak sie zdenerwuję to i połowę domu pomaluję. Mama robić nie chce, lozyć nie chce, a rządzić chce. Poszukam książek o poczuciu wartości...

3 listopada 2020 , Komentarze (40)

Wczoraj Sebastian pojechał. Była awantura... O szczegółach pisać nie będę, ale znowu mnie zawiódl i zlekcewazył.  Tym razem też wykorzystał finansowo. Kolegę u którego pracowal również. Stacza sie coraz bardziej. Jestem wściekła. Nie chce walczyć z swoim alkohoizmem. Nie chce pracować nad relacją. Uważa że wszystko jest ok i że to ja wymyślam. Ja już też się postanowiłam poddać, bo nic za niego nie zrobię. Chciaam załatwić psychologa i esperal powiedzia nie. Dokąd można być wyrozumiałą. Jak długo można dawać szansę i wybaczać.

My prace koło domu powoli kończymy. Dziś chcę wyjść tylko na chwilę, wysypać nawóz. Adrian jedzie w sprawie pracy. Zostało jeszcze kopanie jednej części warzywnika, ale to będzie trudne, bo okropnie zarosło.

Poza tym będę oczywiście działać na portalu z wróżbami i pewnie przygotuję kolejne tło fotograficzne. Tym razem chodzi za mna coś z czernią i szarością. Tu wczorajsze...

Wczoraj siedziałam w internecia i przeglądałam książki psychoogiczne. Jest ich cała masa, ale nie wszystko mnie interesuje. Moim problemem jest przepracowanie dzieciństwa i związki, nastroj. Szukam wszystkiego co ma z tym zwiazek i co moze mi pomóc. Wybrałam około 30 ebooków i pewnie nie zdołam wszystkich kupić, bo mam inne wydatki. Kupiam trzy...

2 listopada 2020 , Komentarze (9)

Nowy tydzień, ale stare sprawy. Nadal prace koło domu. Trzeba schować węża i zamknąć na zimę okienka od piwnicy. Moze Sebastian zmieni styl od szpadla i pomoże mi przyciąć forsycję. Krzysiek pojedzie na zakupy, a później przytnie zioła i usunie odrosty sumaka o ile deszcz przestanie padać.... Ja mam do malowania drzwi, ale na dworze. Prace koło domu sie kończą. Zostanie trochę prac dla Adriana. On dziś chce jechać szukać pracy. Dla nas zostanie wysypanie nawozu pod warzywnik i zabezpieczenie roślin agrowłókniną i to koniec. Agrowłokninę zimową juz kupiłam.

Jutro Sebastian jedzie juz do domu. Tym razem był tylko tydzień i smutno mi, ze jedzie. Przyjedzie chyba około 20 XII i zostanie do Nowego Roku. Adrian Sebastiana polubił i mówi, ze by wolał, żeby to on by jego ojczymem. Krzyśka nie lubi. Krzysiek go też nie trawi. 

Dziś chcę poza tym przygotować tło fotograficzne. Może zrobię zdjęcie kulinarne. Mam do przygotowania deski na których układam jedzenie do fotografii. Co zrobię nie wiem. Tu wczorajsze tło... Materiały mam na 6. Podobne tło robione kosztuje około 250 zł. Drukowane na czymś co przypomina gumolit 35-90 zł. Pewnie jeszcze kilka tych tańszych kupię... Myśle o kamieniu i drewnie.

Kończę książkę o emocjach. Bardziej będę pracować nad złością i nad empatią. Pierwsza pójdzie złość. Znalazłam kurs i mam dwie książki. Muszę to przepracować. Mam problem ze złością i mam go od dzieciństwa. To efekt wychowania i geny. Złość to emocja i nie wolno jej tłumić. Trzeba ja zaakceptować, a ja mam z tym problem. Muszę popracować nad tym jak wyrazam złość, bo sprowokowana ranie innych. Inna sprawa, że jestem drażliwa i dość łatwo mnie sprowokować. Wybrałam kolejne książki. Tu najpilniejsze...

1 listopada 2020 , Komentarze (4)

Wszystkie prace idą zgodnie z planem. Sebastian jedzie we wtorek. Dziś odpoczynek, ale będzie praca na portalu. Teraz jestem dostępna wcześniej, bo juz po południu. Zależy mi na wyższych zarobkach, bo mam sporo planów - książki, kursy, ciuchy. Powinnam też kupić jeszcze płotek do ogrodu.

W domu się trochę wyciszyło. Odpoczywam psychicznie, ale mam niedobór snu, ale dziś spałam długo... Dziś Adrian ma trochę pracy. Chce mimo święta skopać w ogródku. Jeśli się uda, to mi ulży. Niby w ogródku ziemia miękka, ale Krzysiek i tak na kopanie narzekał.To dwa kawałki. Chyba w przyszłym roku tylko bób posadzę poza skrzyniami. Chciałam też fasolę, ale coś zjada. Pewnie będą też donice. W tym roku udała się ładnie papryka. Donice muszę kupić.

Sebastian moze mi potnie tyły mebli na tła. Mam farby akrylowe w odcieniach brązu, niebieskiego i zieleni. Moze przygotuję tło fotograficzne.

Wczorajszy dzień byl pracowity. Udało mi się posadzić resztę cebulowych, ale nie udało się pomalować drzwi. Sebastian powiesił kapliczkę i poidełko. Zamontował też kota. Do tego powiesił kratkę, coby koty nie przechodzily między pokojami i ozdobę. Adrian skopał część ogródka, a Krzysiek był w pracy.

Dla babci

ku pamięci babci Natalii Wilk

 

twoja alejka

wita mnie łuną

zapach wosku i chryzantem

fala cichych wspomnień i deszcz chłodny

jak łzy

wszystko się miesza

układam wieniec z wrzosów

poprawiam kwiaty

twoje słowa

jasne spojrzenie i  papierowe dłonie

splatają się z teraźniejszością

splątane myśli wciąż kaleczą smutkiem

jak długo jeszcze

będę trwać przy tobie

jak długo nasłuchiwać będę

kroków w głębi domu

jak długo

 

Agata Rak

31 października 2020 , Komentarze (11)

Nadal cieszy mnie wizyta Sebastiana. Nie kłócimy się wcale. Nie ma nawet spięć.  Co dziwne idzie na kompromisy. To typ męski, bardzo niezalezny, ale sie stara. Ja też się staram być czasem bardziej uległa. Niestety to konieczne, bo jesteśmy rózni i mamy różne, czasem wykluczające sie potrzeby. Ulegość przychodzi mi z trudem, bo do tej pory byłam typem niezaleznej, wręcz władczej wojowniczki dążącej do łagodności i ciepła. Pracy w domu ubywa. Pojedzie chyba w poniedziałek-wtorek. Przyjedzie jak dobrze pojdzie koło 20 grudnia. Wtedy może pomaluje pokoj dzienny. Mam już plany na malowanie sieni.

Dziś ostatni dzień pracy koło domu w tym tygodniu. Chcialabym wyciąć suche zioła, badyle, hortensje, sumaki i przyciąć forsycję. Nie wiem czy mi sie to uda. Pracowałabym sama, bo Krzysiek idzie do pracy po południu. Jeśi to zrobię, to odetchnę. W planach mam jeszcze tyko malowanie drzwi , cięcie drewna, ale to po trochu, stopniowo. Praca czeka jeszcze na Adriana, ale nie wiem kiedy, bo z nim nic nie planuje. On w domu tylko bywa i pracuje gdy uda mi sie go złapać.

Brakuje mi bardzo malowania i rysowania. Nie mam pieniędzy teraz na podobrazie do ikony, a mam ochotę ją poczynić. Poczekam do czasu aż Sebastian pojedzie i ruszę z rysowaniem portretów. Chciałabym narzucić sobie jakąś dyscyplinę typu jeden portret w tygodniu i choć jeden obraz. Do tego chętnie dołożę wiersze i może choć jedno opowiadanie. Nie wiem czy mi sie to uda zrealizować. Pracy koło domu juz nie będzie, więc może... Do innych działaności przywykłam w tym do codziennego czytania.

Kupiłam świecę zapachową z wyższej półki. To świeca z nuta wanilii w słoiku. Pięknie pachnie i spala sie wolno. Już wybrałam kolejne zapachy...:)

Za dwa dni minie rok odkąd ćwiczę jogę. Chyba mi Sebastian zrobi zdjęcia...:)

Wiersz mojego syna/pierwszy o miłości/ i od razu dostał wyróżnienie od administratora grupy. Mnie też się podoba.

miłość owoc zakazany

miłość której nigdy nie znalem

miłość która jest tym wierszem

miłość której wciąż tak przeczę

miłość której tak pragnąłem

miłość która jest popiołem

Adrian Rak

30 października 2020 , Komentarze (30)

Sebastian przyjechał na parę dni i jest. Miał mi powiesić kapliczkę, poidełko. Miał przewiesić półki i wbić kilka kołków pod obrazy. Miał przyczepić listwę koło sufitu. Miał przyczepić kota w ogrodzie. Miał skosić podwórko, uciąć jedną gałąź od sumaka i pociąć trochę drewna. Zobaczymy co zrobi. Jest jeszcze malowanie płotu drewnochronem, ale tego juz raczej nie zrobi tym razem. Moze w grudniu jak zimy nie będzie. Moze zrobi Adrian. Nie wiem kiedy Sebastian pojedzie. Ostatnio mi powiedział, że nie wie lie ze mna wytrzyma, bo mu dokuczam. Dziś jedzie do obi. Trzeba kupić szpadel i siekierę. Adrian chce pociąć resztę drewna z komórki. Skopie też ogródek.

Wczoraj Adrian sprzątnął w swoim pokoju. Zamontowali piec. Ja zyskałam płyty na tła do fotografii, bo wyrzucili meble.

Zdalam sobie sprawę, że ja ciągle walczę z bliskimi. Walczę z mamą, Sebastianem i Krzyśkiem. To nie jest dobre dla mojej psychiki i mnie męczy, a także denerwuje. Ciągle chodzę skwaszona, spięta i gotowa do walki. Nie akceptuję wojowniczych kobiet, a sama taka jestem. Chyba są inne sposoby, żeby osiągnąć to na czym mi zależy. Czas się z tego wycofać, ale jak? Jak mam nie walczyć z Krzyśkiem gdy nie chce iść spać, a później zasypia do pracy, albo śpi podczas pracy.  Mogą go zwonić. On jest nierozsądny i będzie zadowolony, a ja znowu go będę musiała utrzymywać. Jak mam nie walczyć z mamą, która próbuję mną rzadzić na każdym kroku? Jak mam nie walczyć z Sebastianem, który probuje nami wszystkimi rzadzić i chce zburzyć ład, zwyczaje domu...

Nadal gotuję z przepisów. Robię jeden posiłek wypracowany bardziej i jeden, dwa proste, bo nie chcę cały dzień siedzieć w kuchni. Garnków brudzę masę. Dziś chcę zrobić rybę w sosie musztardowo-śmietankowym. Ostatnio zrobiłam kotety rybne z ciecierzycą. Sebastian stwierdził, ze były okropne. Mnie i Adrianowi smakowały. Krzysiek nic nie powiedział, ale pewnie by wolał schabowego. Zauważyam, ze Krzysiek nigdy nie ma swojego zdania. Nigdy go nie wyraża. Z drugiej strony zdominowałam go całkowicie. Robi co powiem. Czasem się awanturuje, ale ulega. Mnie to w zasadzie odpowiada, ale to też skutki uboczne, bo np. nie ma kompletnie inicjatywy. Mnie męczy odpowiedzialność za wszystko i prowadzenie go za rękę...

Te książki kupiłam. To część ta najpilniejsza. Chcę kupić jeszcze kilka i to raczej szybko... Znalazłam kurs asertywności w ESKK. Wykupię szybko. Książkę o emocjach powoli kończę i kolejna jest asertywność. Wcześniej jednak chyba przepracuję probem złości, bo to też ma związek z emocjami...Kurs też jest...

***

wczoraj ty

dziś wspomnienie

układa się miękko w sercu

tańczy w myślach sięga cichej duszy

jutro teraźniejszość zapachnie przeszłością

29 października 2020 , Komentarze (30)

Znowu był konflikt z moją mamą. Tym razem problem, bo pomagam alkoholikom. Ona uważa, że nie warto nic dla nich robić. Uważa, że trzeba sie izolować albo z nimi walczyć. Nie uznaje pomagania nikomu. Daje tylko ptakom i karmiła psa od sąsiadów. Ptakom już też dawać nie chce. To, ze ja karmię koty, to juz zlo. Jakiś czas temu sąsiad alkoholik, który nam kiedyś pomagał przyszedł do niej po pomoc. Chciał pożyczyć pieniędzy na jedzenie. Nie dała i nie pozwoiła dać mnie. Ja chcialam zrobić paczkę żywnościową dla niego i dla jego psa. Na pogotowie nie zadzwoniła, a sasiad sie przewrócił i nie mógł wstać.  Niedlugo po tym zmarł. Ja mam do tej pory wyrzuty sumienia, że jej posłuchałam. Ona chyba też. Ja mam nauczkę, by nikomu w potrzebie nie odmawiać. Ona nie nauczyła sie niczego. Nie chcę jej oceniać, ale chyba ma twarde serce. Ona chyba nikogo nie kochała. Moze tyko kilka zwierząt. Twierdzi, że kochała mojego syna. To czemu przestała gdy ma problemy? Odnoszę wrażenie, że jest zazdrosna o wszystkie osoby w poblizu mnie i o koty. Tylko ona by chciała być dla mnie ważna. Chce żebym pogonila Adriana, Sebastiana i przeszkadza jej też Krzysiek. Uważa, ze on to samo zło i ma na mnie zły wpływ. Wszystkie prawie zakupy jej nosi, a ona zamiast być wdzięczną go przeklina i źle mu życzy.  Nie chce zerwać pępowiny. Uważam, że to chore i coraz bardziej do mnie dociera, ze mama ma problemy psychiczne. Muszę koniecznie iść na terapię DDD. Na razie zablokowałam telefony od mamy i zyskałam spokój... Niestety mama chce, żebym ja odblokowała, bo czuje niepokój. Obiecała, ze narzucać się nie będzie... No zobaczymy...

Nadal czytam książkę o emocjach i zdałam sobie sprawę, że wychowałam sie w rodzinie patologicznej. To się ładnie nazywa dysfunkcyjnej. Nie było probemu z nałogami, ale było za dużo złości, wymagań, karania, przemocy, egoizmu dorosłych itp, itd. Najgorsza była moja mama i nie jestem całkowicie zaburzona tyko dlatego, że wychowywała mnie w zasadzie babcia i dużo czasu spędzałam u cioci. Babcia też nie bya idealna, bo gdy płakałam dostawałam lanie, albo byłam zamykana w piwnicy i straszona szczurami. Gdy podrosłam juz sie bić nie pozwoliłam i zaczęłam oddawać. Wtedy potrafiy mnie bić i trzy osoby na raz. Wszystko sie skończyło gdy poszłam z tym na milicję. Miałam wtedy 16 lat. Mamę nie zawsze widywałam. Efekt jest jendak taki, ze mam problem ze złością i jestem mało społeczna. Sama też źle wychowywałam syna i teraz on ma problemy przez to. On też zbierał manto, ale katem przeważnie był jego ojciec. Ja pracuję nad sobą i stopniowo sie zmieniam. Za syna jednak nie ręczę. Ucierpiał tez przeze mnie Krzysiek, oddaję a jakże mamie i czasem gnębie Sebastiana. Złości jeszcze nie przepracowałam, ale zrobię to, bo mam dwie książki na ten temat. Znalazłam też kurs...

Dziś na obiad ma być kotlet mięsno-pieczarkowy. Sebastian nie zje, bo on cudactw nie jada. Jego mama jest po szkole gastronomicznej i gotuje tradycyjnie i on tylko to je. Krzysiek i Adrian zjedzą co dam. Wczoraj było curry z fasolki szparagowej i ziemniaków. 

Chciałabym dziś przygotować rabatę w skrzyni. Moze posadzę resztę cebulowych...Dziś Adrian ma wynieść darnie, bo wczoraj oczyścił placyk na którym jedzą gołębie, Mama od listopada z karmienia ptakow chce zrezygnować. Muszę przejąć zakupy zierna, bo nie chce dalej na to lożyć. Ptaki sa przyzwyczajone i nie mogą zostać bez jedzenia, bo zginą. Zmienia sie w potwora. Zrobiła sie już całkiem bezwzględna. Uważam, ze za to zapłaci i żałować jej nie będę. Ja dla niej serca nie mam, bo ona też nie ma dla nikogo.

28 października 2020 , Komentarze (11)

O S już prawie nie myślałam. Nie widzieliśmy sie prawie od trzech miesięcy. Nie rozmawiamy od poczatku października. Aż sama się sobie dziwiłam, że tak łatwo poszło. W końcy byłam do niego przywiązana. Stres juz odpuścił, ale poczucie szczęścia nie wróciło. Nie rozumiałam mojej mamy gdy żyła z tata osobno. Ona twierdziła, ze z czasem więzi sie rozluźniają. Pamiętam jak tata wyjeżdżał do Kamesznicy, a mama zostawała w domu, to śpiewała witaj wolności. No ale ona jest z natury singielką. Ja nie. Lubię być w związku. Lubię gdy ktoś jest obok. Lubię gdy w nocy ktoś sapie obok w łóżku:) Lubię sie przytulać wtedy i śpię spokojniej. Bez mężczyzny mi bardzo źle i nie o sex tu chodzi, a o bliskość. Ze znalezieniem kochanka nigdy nie miałam probemu, raczej musiałam adoratorów splawiać i wielu ich było. Nie kochanków, ale kandydatów... Dla mnie istnieje jednak tylko sex jako wyraz miłości. Niedawno Sebastian zadzwonił niespodziewanie z innego telefonu. Gadaliśmy trzy godziny. No i ja już nic nie wiem. Obiecałam sobie, że jeśli przyjedzie to juz tylko jako przyjaciel. Chyba trzeba się poddać, bo ile razy można znajomość zakańczać.

Zaczynam czuć głód. To chyba przez węglowodany. Dużo ich teraz jem, bo sie na nie wręcz rzuciłam po 6 tygodniach diety. Nie chciaabym więcej przytyć, bo jeszcze święta przede mną. Chcę ważyć po około 79 kg. Jeśli to sie uda, to w styczniu pomyślę o zrzuceniu kolejnych 4 kg. Późnym latem drugi etap. Chcę osiągnąć około 72- 73 kg. Jeśli mi sie uda, będę bardzo zadowolona. Jako cel ustawię sobie 73 kg. To zrzucone 30 kg.

Cały ten tydzień gotuję z przepisów. Głownie nowych. Wypracowany jest conajmniej jeden posiłek dziennie. To eksperymenty, ale ma byc tanio. Cały tydzień je u mnie Adrian, bo codziennie coś dla domu robi. Dziś ma sprzątać u siebie i pomagać Sebastianowi ciąć drewno. Są skrzynie do zbijania. Jest jeszcze do kopania ogród, a konkretnie dwa kawałki. Gdyby to zrobił, toby Krzysiek nie musiał.

Przyszła mi lampa fotograficzna i ziemia. Lampy jeszcze nie wyprobowałam. Ziemia już w skrzyni. Moze uda mi sie  wsadzić resztę cebulowych. Przyszła mi też jedna książka i już ja czytam. Podoba mi się nawet. Wybrałam kolejne książki :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.