Denerwuje mnie waga. Mam prawie 80 kg, a to oznacza że zaraz otyłość. Nie wiem czy teraz by waga spadła gybym pomyślała o jakiejś krótkiej diecie. Do świąt jest trochę czasu. Chciałabym zrzucić z 3 kg. Przytyałm, bo było za dużo węgolwodanów. To byly kluski, ziemniaki i zdecydowanie za dużo pieczywa, bo nieraz na 3 posiki. Jem trzy posiłki, ale było podjadanie i dobijaam w niektóre dni do 1600 kalorii. No i narosło. Powinnam się trzymać na 1300 góra. Nie powinnam jeść więcej niż 2 kromki chleba plus np dwa ziemniaki na obiad. Niestety węglowodany kocham i mnie kuszą. Szczególnie jesienią. Całe życie tyłam w tym okresie i w Boze Narodzenie. Narastało wtedy około 5 kg, które zrzucaam od stycznia i tak co roku. Dziś już wprowadzam restrykcje, ale to nie dieta i pewnie zahamuję dalsze tycie, ale od tego nie schudnę. W przyszym roku powinnam zrzucić z 10 kg, ale nie bardzo mam pomysł jak. Organizm się buntuje i waga bardzo szybko przestaje spadać. Normalne diety typu obniżenie kalorii nie dziaają. Musi być mniej węgowodanow. W grę wchodzi dieta plaż południowych, Dukan albo zupowa. Wszystko z obnizona kalorycznością. Te diety działają, ale obawiam się, że zrzucę 5 kg i waga przestanie spadać, a przestoju ja nie przetrwam, bo u mnie trwa strasznie długo. Potrzebuję czegoś nowego. Czegoś czego organizm nie zna i co będzie dla niego szokiem. Wtedy jest szansa, że 10 kg spadnie. No chyba jednak to musi być coś typu Herba..life...
Takie bluzki mnie kuszą i jeśli pieniądze zdobędę to kupię i nie będę się przejmować wiekiem. Moze i powinnam nosić klasyczne, poważne rzeczy, ale nie chcę i fatalnie się w takich czuję. Nie mam garsonek, kostiumow, bluzek koszulowych ani kapeluszy i nie kupię. To nie moj styl. Wolę wyglądać jak dzidzia piernik niż nobliwa pani z klasą. To nie kokieteria, bo swojego wieku nie kryję przed nikim i nie stosuję specjalnych zabiegow coby :) sie odmłodzić..
![]()
![]()
![]()
Wczorak Krzysiek usiłował naprawić zlew. Ponoć gwint od syfonu zepsuty. Kupiam nowy, ale już sie zastrzega, że sobie z nim rady nie da. Trzeba będzie jednak tego fachowca poprosić by przyjechał. Krzysiek już sie wścieka. Robić nie i płacić też nie...:(
Ostatnio trochę myślałam nad związkiem. Faktycznie jest tak, ze nie oczekuję od mężczyzny romantyzmu. Nie zależy mi, żeby mi robił prezenty, patrzył w oczy, prawił komplementy i zabierał na romantyczne wyjazdy czy kolacje. Nie zależy mi na ekstra seksie, długich rozmowach, wspolnych pasjach.. Mnie mężczyzna jest potrzebny do towarzystwa i do spraw praktycznych. Oczekuje, że mi ułatwi życie, że rozpali w piecu, przyniesie węgiel, skopie ogrodek, że przyniesie trochę pieniędzy do domu i pomoże go ogarnąć. Życie w pojedynę jest trudne. Zwłaszcza gdy żyje sie po wiejsku. Według starych standartow oczywiście. Krzysiek to wszystko prawie robi, ale nie bez trudu. Trzeba podgonić, bo on np. oczekuje, że wytrzymam w zimnie coby opału zaoszczędzić. Wczoraj mnie rozczuił, bo przed wyjściem do pracy przygotował mi piec, a ja spalam...Miewa przebłyski, które chyba zbyt mao doceniam. :)