Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1590891
Komentarzy: 56238
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 4 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 listopada 2020 , Komentarze (46)

Wczoraj zrealizowałam prawie wszystkie plany. Dziś już siedzę w domu. Będę działać. Planuję sprzątnąć w drugiej sieni. Zostałby ganek, ale on jest najbardziej zagracony, bo stoją narzędzia, piły, kosy. Zrobimy moze w czwartek, piątek. Trzeba by skopać resztę miejsca pod bób, ale nie wiem czy się uda, bo Krzyśka boli ręka. Na szczęście lewa. Boli go już z miesiąć albo dużej i przejść nie chce. Do lekarza nie pojdzie.

Moja kotka Onka ma świerzbowca i uszy ją chyba swędzą. Niestety z leczeniem problem, bo to kotka bojowa i uszu jej nie wyczycimy. Nie pozwoli, bo gryzie i drapie. Niby można kupić Advokat na kark, ale ona waży tyle, że dawki sie nie dobierze. No i później też trzeba uszy wyczyścić. Chyba trzeba będzie dać jej spokoj. Do innych kotow sie nie zbliża, ale chorobę może rozsiewać. Ostatnio problem był znowu z Filusiem, Józkiem i Kajtkiem. Pewnie złapały od niej. Już są zdrowe.

Dieta niskowęgowodanowa mi idzie. Nie przekraczam 100 g. Dziś kopytka z klopsami w sosie grzybowym, serek wiejski i jajecznica z pieczarkami. Nadal robię wizuaizacje, że jestem szczupła. Apetyt straciłam i juz nie podjadam. Skończyło się podjadanie bezwiedne... To zawsze był mój problem. Waga spada... Chwalić się będę przy 75 kg. Mam książkę... Ponoć ważenie jest zakazane.

Mój aparat podobno robi jednak rozmyte tło. Nie potrafię dojść jak:(

23 listopada 2020 , Komentarze (5)

U mnie tydzień zaczyna sie wyjazdem do lekarza. Poźniej będzie działaność w sieni. Chcę koniecznie w jednej sprzatnąć już na gotowe. Teraz jest graciarnia, bo Krzysiek wszystko co mu każe wyrzucić, zostawia. W lecie chciałabym w niej pomalować.

Kończę książkę o fotografii kulinarnej.Ja jestem z postępow zadowolona i będę praktykować z tym, że aparatu na lustrzankę nie zmienię i z trybu automatycznego nie wyjdę. Wiem, ze moje zdjęcie nie są idealne. Wiem, że profesjonalistom i tym ktorzy do perfekcji dążą, moje zdjęcia się nie podobają. W grupie fotograficznej jestem często krytykowana i tak pewnie pozostanie, bo podejścia nie zmienię. Nie ma na moich zdjęciach rozmytego tła, nie ma zamrożonego ruchu, ani wykwintnych potraw typu konserwowane rzodkiewki, owoce morza czy roladki z łososia. Nie ma też drogich pólmiskow, garnków czy sztućcow. Stawiam na prostotę i oszczędność i mnie podoba się już większość zdjęć mojego autorstwa. Lubię prostotę i rustykane albo retro klimaty i to w moich zdjęciach widać. Ostatnio pracuję nad światłem i nad takim przedstawieniem potraw by były apetyczne.

Zerknęłam do 3 lekcji kursu parapsychologicznego i materiał jest dla mnie bardzo trudny. Nie dam rady przerobić w tydzień. To o wizualizacji. Miałam z nią problem. Teraz potrafię, ale nie jest to doskonałe. Będę ćwiczyć, a do swojej codziennej praktyki włączę wizuaizację szczupłości...:) Wczoraj były pierwsze, a dziś głodu nie czuję i na wadze mniej.  Z czasem dodam afirmacje.

Wczoraj demon wstąpił w mojego Mruczka. Kocurek ma 15 lat, ale nie bardzo po nim wiek widać. Jest bardz o żwawy. Wczoraj najpierw pogonił Puńkę. Poźniej usilował wylać wodę z miski, a na koniec zostawił mokry prezent pod drzwiami od kuchni. Miałam ochotę zdzielić go ścierką po ogonie, ale że go uwielbiam, dałam spokoj...

22 listopada 2020 , Komentarze (24)

Wolne i wykorzystałam to na spanie do oporu.

Wzięlam sie na całego za kurs parapsychologiczny. Wczoraj czytałam drugą lekcję. Jest bardzo interesująca. Ćwiczenia robię jednak nadal z pierwszej lekcji. Oczywiście zdaję sobie sprawę, ze nie muszę na codzień wykonywać kiedyś wszystkich ćwiczeń. Poza tym znam inne metody osiągnięcia tego celu, w jakim ćwiczenie wykonuję. Przećwiczę wszystko i do codziennej praktyki wybiorę to co mi najbardziej odpowiada. W drugiej lekcji między innymi było o stresie i sposobach radzenia sobie z nim. Jest między innymi trening Shultza, ale nieco zmodyfikowany. Metodę w oryginanej formie znałam i stosowałam. Jest też o falach alfa i są ćwiczenia jak w stan wejść. Ja najlatwiej w ten stan wchodzę, słuchając muzyki no i codzienne medytuję po minimum 15 minut. Jest też wchodzenie w odmienne stany świadomości i szamaniźmie. To praktykowałam kika lat, ale uzywałam psychodelików. To nadszarpnęło moja psychikę, bo robiłam to nieumiejętnie, bez nauki u szamana i miałam zbyt wiele kontaktow z negatywizmem, ciemnymi siłami. Byłam roztrzęsiona i śnily mi sie koszmary. Skończyłam z tym i nikomu tej metody nie polecam. Teraz idę prawidłową drogą, drogą świata i staram się przeprogramować.

Udało się. Jem mniej węglowodanów. Dziś sałatka z tuńczyka i ogórka, barszcz czerwony z 1 ziemniakiem i jajkami na twardo oraz sałatka z makaronu. Kiedyś na podobnej diecie schudłam latwo 10 kg. Moze i teraz się uda coś zrzucić. Moje marzenie to 73 kg. Na razie:) Na razie muszę zmienić moje myślenie. Mam w głowie, że chudnąć będę z trudem i że teraz sie nie uda, ze potrzebuję nowej diety. Trzeba szybko coś z tym zrobić, bo jak wiadomo jakie myśi takie życie.

Inne myśli, przekonanie, ktore mnie prześladuje to to, że mama na złość drugiej polowy domu mi nie przepisze. Twierdzi, że mnie nienawidzi i się może zemścić. Nie bardzo jestem sobie w stanie wyobrazić obcych ludzi w sieni i na podwórku. Inna sprawa, że Krzysiek nic by koło mojej mamy nie robił, gdyby nie zapis. Mama mnie wykorzystywala także finansowo przez cale zycie. Twierdzi, że mi wszystko zostawi, ąle ja jej nie ufam.

A na koniec wczorajszy portret...:)

21 listopada 2020 , Komentarze (31)

Weekend i dobrze. Dziś Krzysiek idzie po południu do pracy. Nie ma też Adriana. Ja będę pracować zawodowo, ale w domu juz nic robić nie będę. Kolejne porzadki od poniedziaku. Trzeba działać w sieniach.

Narzuciłam sobie dyscyplinę z jedzeniem. Staram się nie przekraczać 100 g węgowodanów. To duża przykrość dla mnie, bo je kocham. Nie chodzi tu o słodycze, ale o konkrety - domowe pieczywo, kluski, ziemniaki, kasze. Lubię uczucie nasycenia, pełności, a węgowodany to dają. Nie liczę, że schudnę, ale chcę powstrzymać tycie. Nie mam prawa przekroczyć 80 kg, bo to oznacza powrot otyłości. Juz nigdy to nie może sie zdarzyć. Dziś będzie zapiekanka ziemniaków i twarogu, serek wiejski, pomarańcza i jajecznica z pieczarkami. Obawiam się glodu...

Ostatnio jestem senna. Gdy śpię mniej niz 10 godzin, ziewam i okropnie się męczę. Z drugiej strony szkoda mi czasu na tak długie spanie, ale zawsze o tej porze roku dużo śpię. Obudzę się wiosną. Nie lubię spać tyko w upały. Wyskakuję wtedy z łóżka szybko, bo się pocę i pościel gorąca. Jak tu wtedy spać.

Kajtek strasznie rwie się na dwór. Trzeba uważać, bo czai sie pod drzwiami i umyka jeśli mu się uda. Często pod drzwiami miauczy żałośnie. Szkoda mi go. Zastanawiam sie czy nie kupić szelek i dlugiej smyczy i nie zacząć z nim wychodzić. Trochę by to dziwne było, bo z kotem nigdy nie wychodziam. Sąsiedzi też by pewnie mieli coś do powiedzenia, a już i tak mają mnie za dziwaczkę. Józek też wcześniej chciał wychodzić, ale nie miauczał i aż tak się nie rwał.

i zdjęcie z ktorego jestem zadowolona...:)

20 listopada 2020 , Komentarze (19)

Mam kurs parapsychologii. Miałam mu dać na razie spokój, ale nie dalam rady i juz sie uczę. Pierwsza lekcja świetna. Zupenie inne spojrzenie i coś nowego dla mnie. Sama esencja. Daje sobie czas na każdą lekcję okolo tygodnia. Chcę ćwiczyć do 30 minut dziennie.

Dziś koniec prac domowych. Chcę sprzątnąć w pracowni i w łazience. Krzysiek może wyniesie trochę rzeczy na strych. Wczoraj nie wszystko zrobiam, bo miam duże zlecenie w pracy. Chodziło o sprawy miłosne w przyszłym roku. Była wróżba z tarota, horoskop wenus i tranzyty wenus. Trochę trzeba było nad tym posiedzieć, ale już planuję zakupy:). Na razie tylko książka...:)

Przyszedł syfon i trzeba by sprobować go zamontować. Dawniej gdy nie miałam Krzyśka ogarniałam takie rzeczy sama i radziłam sobie. Odkąd jest oczekuję, że to on zrobi, bo w końcu jest facetem. Niestety on sobie z tym nie radzi albo nie chce sobie poradzić. Nawet nie próbuje. To chyba wynika z choroby. Ot choćby wczoraj. Dzwoniam do niego i zamiast odebrać włączył latarkę. Nie umiał wyłączyć i wyłączyl kartę SIM. Dziś z tym musiał jechać do punktu. W Playu mu nie chcieli ustawić i musiał tam skasować numer. Wykupił w Orange.

Przyszły mi książki. Wyglądają interesująco. Czekam na jeszcze jedną. W tym miesiącu kupię może jeszcze dwie i będzie koniec. Zdecydowanie koniec.

Znowu mam problem z kręgosłupem. Niby ćwiczę codziennie jogę i mam materac z gorczycy, ale odkąd przestałam brać ketonal, siniejsze bóle powrocily. Niby robię wszystko, ale boli. Mam też ostatnio mniej energii. Chodzę wolno i ostrożnie. Psychicznie też od wczoraj kiepsko, bo były u Adriana panie z MOPSu i moje poczucie wartości poleciało na łeb na szyję. Zastały mnie w podkoszulce, bo spałam. Dom nieogarnięty, kuwety też nie. Licho wie co pomyślały, ale nic dobrego, bo spytały mnie czy nie potrzebuję pomocy. Chyba faktycznie muszę nad moim poczuciem wartości popracować.

19 listopada 2020 , Komentarze (22)

Denerwuje mnie waga. Mam prawie 80 kg, a to oznacza że zaraz otyłość. Nie wiem czy teraz by waga spadła gybym pomyślała o jakiejś krótkiej diecie. Do świąt jest trochę czasu. Chciałabym zrzucić z 3 kg. Przytyałm, bo było za dużo węgolwodanów. To byly kluski, ziemniaki i zdecydowanie za dużo pieczywa, bo nieraz na 3 posiki. Jem trzy posiłki, ale było podjadanie i dobijaam w niektóre dni do 1600 kalorii. No i narosło. Powinnam się trzymać na 1300 góra. Nie powinnam jeść więcej niż 2 kromki chleba plus np dwa ziemniaki na obiad. Niestety węglowodany kocham i mnie kuszą. Szczególnie jesienią. Całe życie tyłam w tym okresie i w Boze Narodzenie. Narastało wtedy około 5 kg, które zrzucaam od stycznia i tak co roku. Dziś już wprowadzam restrykcje, ale to nie dieta i pewnie zahamuję dalsze tycie, ale od tego nie schudnę. W przyszym roku powinnam zrzucić z 10 kg, ale nie bardzo mam pomysł jak. Organizm się buntuje i waga bardzo szybko przestaje spadać. Normalne diety typu obniżenie kalorii nie dziaają. Musi być mniej węgowodanow. W grę wchodzi dieta plaż południowych, Dukan albo zupowa. Wszystko z obnizona kalorycznością. Te diety działają, ale obawiam się, że zrzucę 5 kg i waga przestanie spadać, a przestoju ja nie przetrwam, bo u mnie trwa strasznie długo. Potrzebuję czegoś nowego. Czegoś czego organizm nie zna i co będzie dla niego szokiem. Wtedy jest szansa, że 10 kg spadnie. No chyba jednak to musi być coś typu Herba..life...

Takie bluzki mnie kuszą i jeśli pieniądze zdobędę to kupię i nie będę się przejmować wiekiem. Moze i powinnam nosić klasyczne, poważne rzeczy, ale nie chcę i fatalnie się w takich czuję. Nie mam garsonek, kostiumow, bluzek koszulowych ani kapeluszy i nie kupię. To nie moj styl. Wolę wyglądać jak dzidzia piernik niż nobliwa pani z klasą. To nie kokieteria, bo swojego wieku nie kryję przed nikim i nie stosuję specjalnych zabiegow coby :) sie odmłodzić..

Wczorak Krzysiek usiłował naprawić zlew. Ponoć gwint od syfonu zepsuty. Kupiam nowy, ale już sie zastrzega, że sobie z nim rady nie da. Trzeba będzie jednak tego fachowca poprosić by przyjechał. Krzysiek już sie wścieka. Robić nie i płacić też nie...:(

Ostatnio trochę myślałam nad związkiem. Faktycznie jest tak, ze nie oczekuję od mężczyzny romantyzmu. Nie zależy mi, żeby mi robił prezenty, patrzył w oczy, prawił komplementy i zabierał na romantyczne wyjazdy czy kolacje. Nie zależy mi na ekstra seksie, długich rozmowach, wspolnych pasjach.. Mnie mężczyzna jest potrzebny do towarzystwa i do spraw praktycznych. Oczekuje, że mi ułatwi życie, że rozpali w piecu, przyniesie węgiel, skopie ogrodek, że przyniesie trochę pieniędzy do domu i pomoże go ogarnąć. Życie w pojedynę jest trudne. Zwłaszcza gdy żyje sie po wiejsku. Według starych standartow oczywiście. Krzysiek to wszystko prawie robi, ale nie bez trudu. Trzeba podgonić, bo on np. oczekuje, że wytrzymam w zimnie coby opału zaoszczędzić. Wczoraj mnie rozczuił, bo przed wyjściem do pracy przygotował mi piec, a ja spalam...Miewa przebłyski, które chyba zbyt mao doceniam. :)

18 listopada 2020 , Komentarze (8)

Środa. Lubię ten dzień, bo od jutra już widać koniec tygodnia. Teraz Krzysiek dużo pracy w środy nie miał, ale może mieć, bo galerie zamknięte i wszyscy gnają na targ. Ostatnio przychodzi zmęczony i żal mi go. Ma prawie 60 lat i do tych bardzo krzepkich nie należy. Energiczny też nie jest. Gdy był w liceum krotko pracował umysłowo i podobało mu sie to. Teraz nie ma szans, bo chory i uczyć sie nie chce. Kilka lat temu była praca prawie umysłowa w zakładzie pracy chronionej. Trzeba było wypisywać etykiety na odzież ochronną. Później trzeba było je drukować. Miał być obuczony, ale nie chciał. Chciałam wykupić kurs komputer i internet dla seniora, ale też nie chce. Moim zdaniem nie ma lotnego umysłu. Jest wręcz ociężały, co mnie drażni. Z drugiej strony wiedzę ma dużą. Zwaszcza z historii i geografii raczej też. W teleturniejach jest lepszy ode mnie, bo ja myślę wolno i szukam w pamięci. On nie musi.

Pogoda jest niezła jak da mnie, bo stosunkowo ciepłoi nie muszę codziennie palić w piecu. W niektóre dni siedzimy przy grzejniku. Będą koszty, ale jest wygoda. To też ważne. Ja na razie nie paliam ani raz. Pali Krzysiek. Jest uszkodzony ruszt, a nowego pieca kupić jeszcze nie chciał. To niech pali. 

Wczoraj zrobiam co planowałam. Dziś muszę zrobić porządek z kwiatkami w ganku. Czekają szczawiki i begonie. Trzeba je obciąć i schować na zimę. Szczawiki przetrzymuję co rok, ale begoni nie probowałam. Begonie miałam bardzo ładne i chyba w przyszym roku kupię kolejne kolory. Pelargonie też spróbuję przetrzymać. Niestety do lekarza muszę jechać jeszcze raz, bo tym razem trafiam na kwarantannę. Wizyta w poniedziałek...

Znalazłam pana na Olx do drobnych prac w domu. Krzysiek się wystraszył, ze trzeba płacić i co nieco sam robi.

W tym miesiącu chciałabym kupić jeszcze dwie książki. Nie wiem czy się uda... Ważniejszy jest fryzjer...

Znalazłam bluzki z nadrukiem. Niby nie przepadam, ale te bym chciała. To koty i sowa...

Skończyłam dorosłe dziewczynki z rodzin dysfunkcyjnych. Książkę moim zdaniem warto przeczytać, bo wyjaśnia skąd potrzeby i emocje się biorą. Książka bazuje na dwoch typach kobiet- podporzadkowanych i dominujących. Niestety ja jestem mieszankąobu typow:( Książka stawia na budowanie niezależności. To kolejna pozycja i wnoszę, że to teraz modne. Krytykuje wręcz potrzebę miłości. Ponoć to uzależnienie - spadek po dzieciństwie gdy tej miości brakowało. Ja jednak do niezaeżności nie dążę i z tym się nie do końca zgadzam. Nawet zwierzęta żyją w parach i to jest normalne. Nie widzę nic złego w bliskości i potrzebie posiadania ukochanej osoby o ile to nie jest relacja toksyczna. To tyle w wielkim skrocie.

17 listopada 2020 , Komentarze (21)

Koniec odpoczynku. Tak, byl krótki urlop i nic w domu nie robiłam. Dziś już coś zrobię. Zmuszę się do umycia lodowki, bo łapki już odbite. Chcę też sprzątnąć pędzle, farby i palety z kontuaru kuchennego, bo nie ma gdzie chleba kroić. Niestety nie jestem pedantką i porzadku ekstra nie mam. Moje artystyczne przybory leżą w kuchni właśnie, a tła fotograficzne są w pokoju. Dziś to sprzątnę...Nikt mi nie kazal. Sama chcę to zrobić...

Poza tym będzie praca na portalu z wróżbami i pisanie dwoch tekstow płatnych o kotach, rasach kotów.

W czasie wolnym będzie kończenie fascynującej książki o kobietach w średniowieczu i dalsza nauka fotografii kulinarnej. Też juz książkę kończę. Moze będzie zdjęcie. Pomysł mam.

Teraz o stratach. Po pierwsze noga od stołka. Zjadł ja kołatek na wysokości około 3 cm. Stołek sie kiwa. Przypuszczam, że będzie jadł dalej i stolek trzeba będzie wyrzucić. Miałam trzy takie same- drewniane pomalowane na niebiesko. Po drugie mój paznokieć.Pekł sobie w najepsze i trzeba było opiować. To mi sie nigdy nie zdarzyło jeśli w ziemi nie grzebałam, a teraz nie grzebię.

Ostatnio trochę myślę nad związkiem z Krzyśkiem. Jest jaki jest, ale jestem w stanie z nim wyżyć. Powinnam bardziej go docenić, bo w końcu pracuje i dużo w domu robi za mnie, choć niechętnie i muszę go gonić. Ciężko mi to zaakceptować, bo u mnie w domu mężczyźni sami sie za pracę brali i wiedzieli co trzeba zrobić. Teraz prace męskie leżą, a on o tym nie myśli. Zlew się leje od miesiąca, a on widział i nie dość, że nic z tym nie zrobił, to jeszcze siedział cicho, żebym ja się nie dowiedziała. Ja już mam dość gonienia go do roboty i teraz stosuję przemoc. Gdy się nie bierze za pracę, targam krzyżówki. Boi się tego i robi. No, ale to przemoc i źle mi z tym... Rozmawiać próbowaam nie raz i bez efektu.

Kupiłam kolejne książki...:) Krzysiek nie wie, bo ebooki...:)

16 listopada 2020 , Komentarze (13)

Krzysiek wczoraj wrocił szczęśliwie. Ulzyo mi. Dziś jedzie do miasta. Zakupów ma sporo. Ja dziś znowu wstałam późno, bo wczoraj długo czyałam. Nie było pracy, ale dziś już będzie.

Nadal czytam. Już dawno nie miałam takiego natchnienia. Czytam w kazdej wolnej chwili i internet poszedł w odstawkę. Teraz tylko zagladam. Od kilku dni nie zagladam do książek psychologicznych, ale to chwilowe  jak sądzę. Teraz buszuję w poszukiwaniu książek historycznych. Kupiłam kilka i jak przyjdą gdy Krzysiek będzie w domu, to mnie z niego wyrzuci:) Ostatnio wziął trochę pieniędzy z konta i miało starczyć do końca roku. Moze starczy, ale książek kupiam ostatnio sporo i juz jest zły... On książek nie kupuje tylko bierze z bibioteki...

Tla, które przygotowałam w większości nie wyglądaja dobrze na zdjęciu. Niby brałam wzor z internetu, ale mnie sie podobają stylizacje bardziej stonowane. Chyba część przemaluję. Widziałabym coś w brązie, kremie, szarościach, kawie z mlekiem. Z tych co zrobiłam na pewno zostawię szare. Wczorajsze zdjęcie mi sie podoba i tło również. Do poprawy światło. Chcę by było deikatniejsze. Muszę mieć lepszy dyfuzor. Dziś moze zrobię kolejne zdjęcie. Postaram się popracować choć z godzinę nad książką o fotografii kulinarnej.

Tu dwa zdjęcia. W każdym inny balans bieli. To niebieskie jest zly, bo zdjęcie wyszło nienaturane z powodu użycia światła dwoch rodzajow na raz. Było i dzienne i żarowe. To niedozwolone.

Miał Krzysiek dziś skopać część miejsca pod bób, ale nie da rady przez zakupy. Idą chlody i coś mi sie wydaje, że tą drugą część skopie dopiero wiosną. Czarno widzę zbiory bez nawozu. Adrian nie skręcił też jeszcze skrzyń i nie są pomalowane drewnochronem. Leje sie jedna komora zlewu i też nie ma kto poprawić. Z Sebastianem juz kontaktu nie chcę i co teraz?

15 listopada 2020 , Komentarze (6)

Wstałam o 15:08. Wyspana. Spałam 10 godzin. Krzysiek rano pojechał do Ryk na groby. Nie lubię jak go nie ma w domu, a jak wyjeżdża z bratem nie lubię szczególnie. Brat niby rozsądny, ale jeździ szybko. Droga męcząca, bo dziś wieczorem chcą wrócić.

Wczoraj nic przez cały dzień nie zrobilam. Byl tylko obiad i ciasto. Cały dzień czytałam powieść. Miała 460 stron, ale skończyłam. Dziś juz powrót do normalności. Coś zrobię, ale znowu czytam. Tym razem to Życie średniowiecznej kobiety. Książka jest dla mnie bardzo interesująca i trudno mi sie oderwać. Mam jeszcze żcie średniowiecznej rodziny i pozycję o średniowiecznej wsi. Przeczytalam o średniowiecznym zamku i mieście. Lubię książki historyczne i dokumenty i powieści. Powieści czyam w zasadzie tyko takie.

Moje pany na dziś:

- koniec obiadu/pęczak z surówką z kapusty i kotletem mielonym/

- zdjęcie mandarynek

- joga

- reiki

- medytacja

- 10 minut dla urody

- zrobic porzadek z kwiatkami w ganku

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.