Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1491251
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 sierpnia 2020 , Komentarze (12)

Wczoraj byliśmy sprawdzić kartofle i kompetnie nie obrodziły. Tak myślałam, bo sadzeniaki były jakieś dziwne, różowe i krzaki wybujały. W przyszłym roku chyba nic nie posadzę. Będzie za to bób w gruncie, a inne uprawy w skrzyniach i donicach. Na pewno będą sałaty, kalarepy, kapusty w skrzyni. Posypię oczywiście trucizna na ślimaki, bo w tym roku wszystko mi zjadły. Nie będzie zmiłuj się. Posypię tylko w skrzyniach, żeby jeze nie weszly. Kusi mnie spróbować buraków na botwinkę. Na pewno będzie papryka w donicach, bo w tym roku sie udała. Rośnie w donicy i pięknie poszła na nawozie krowim. W przyszłym roku posadzę kilka sadzonek. Na pewno będzie cebula na piórka i koper doniczkowy. Moze juz jesienia posadzę czosnek. Sprobuję moze kabaczka. Nie wiem co z pomidorami. Sebastian skręci sprzynie w październiku, a my z Krzyśkiem je przygotujemy tzn. wsypiemy ziemię/kupną/ i damy nawoz. Jestem dobrej myśli.

Chciałam wyjść dziś do ogrodu to i owo popryskać, ale nie bardzo mi sie chce. Miał być deszcz. Kocham deszcze, ale nie teraz. Teraz chcę pokończyć prace w ogrodzie. Wkrotce kupię kwiaty i krzewy. Za miesiąc zamknę sezon. Wcześniej nacieszę się jesienią - babim latem, kolorami, liśćmi. Będą spacery, robienie zdjęć. Będą ogniska i pieczenie kiebasek na patykach. Pamiętam ten okres z dzieciństwa - wykopywanie kartofli, ogniska i dymy snujące się nad polami, zapachy, zbieranie wszystkiego z ogrodu, kiszenie kapusty, grzybobrania, wyprawy do lasu na jezyny. Pamiętam ich wyborny smak w herbacie. Ciocia Resia robiła z nich soki. Były pyszne.Teraz olbrzymia kępa rośnie koło mamy schodów, ale owoce chyba nie zdążą dojść, bo jeszcze sa malutkie. Są tez jeszcze kwiaty. Jesień może byc wcześniej, bo moje koty chcą mnie zjeść. Daję tyle jedzenia co zawsze, a one patrzą z pretensją i za chwię już się kręcą po stole i pod nogami. To oznaka, że chca jeść. Kajtek ich nie objada, bo je osobno coby nerwow nie bylo.

A tu Kajtek w komitywie z Majką. Zawieszenie broni jest chwilowe, bo Majka gdy tylko na nia spojrzy, natychmiast syczy. Dotykać ciałkiem jej może. Patrzeć nie wolno... :)

Dziś powinnam skończyć pisanie ikony. Nie wiem czy się uda, bo połozyłam zbyt jasny sankir i trzeba dać więcej warstw. Długo zeszło, bo duzy format. Od jutra może zacznę robić ikony decoupage. Kolejne ikony pisane moze dopiero koło 10 IX, bo wtedy będą pieniądze na podobrazia. Trochę ich trzeba, bo jedna ma byc w duzym formacie. Na razie mam pomysły na dwie i tyle powstanie.

Znowu myślę o terapii. To będzie albo sydrom DDD, albo współuzależnienie. Nie wiem, bo się waham. Problem jest z tym, że w zasadzie akceptuję swoje podejście do związkow i do Sebastiana. Lubie pomagać innym, także materialnie i dobrze się z tym czuję. Nie czuję się wykorzystywana. Moze dlatego, że nie mam zbyt duzych potrzeb i nie jestem zachłanna jeśli chodzi o pieniadze. Wychodzę z założenia, że aby otrzymać trzeba dać. Ja z resztą daję też i na koty i ulicznym grajkom np.. No i Sebastian sie odwdzięcza. Pracuje przecież u mnie. Pomaga mi w pracy koło domu. Problem mam tylko z konfliktami w relacjach, przemocą czasem. Trafiam na osoby, które chcą mną rządzić i stąd konflikty. Inna sprawa, że i ja mam naturę raczej dominującą, niepokorną. Lubię niekonfliktowych, zgodnych, a nawet uległych mężczyzn. Nie dane mi jednak z takimi być, ale moich relacji nie chcę zakończyć. Znalazłam też kurs da osob z syndromem DDD nie radzących sobie w związkach... Trochę boję się bałaganu w głowie i emocjach, bo może pod wpływem terapii runąć istna lawina i poczuję sie gorzej niż teraz... Teraz jestem pogodzona z sobą i dobrze mi jest.

deszcz

 

wciąż pada i pada

kropla za kroplą miarowo bębnią

w co się da

spływają kaskadą po liściach murach chodnikach

kapią z dachów

kałuże rozlane jak jeziora

już utopiły odziany w szarą pelerynę dzień

łowię w głębi moje posmutniałe oczy

dusza w półśnie wzdycha ciężko

myśli nasączone melancholią płyną leniwie

niebo zamknęło słońce

w klatce z chmur i wypuścić nie chce

wciąż pada i pada

29 sierpnia 2020 , Komentarze (12)

Kajtuś stopniowo sie otwiera. Ostatnio polubił leżenie obok mnie na poduszce. Przyjmuje najdziwniejsze, wymyślne pozy. A to jest długi jak wąż, a to wystawia brzuszek, a to wdzięcznie podwija głowkę. Zaczął wchodzić mi na kolana, a teraz juz przychodzi połozyć sie na piersiach, żeby dotykać pyszczkiem twarzy. Dobrze, że zaczepił Krzyśka, bo tak proludzki, ufny kot mógł źle trafić i zostać nawet skatowany. Z kotami jest spokój. Czasem któregoś pogoni, ale to nie jest groźne. Jeszcze tylko Rozi się go boi i ucieka, a także Majka. Ta podchodzi, wacha go i syczy... Kajtuś jest raczej spokojnym kotem, dużo śpi mimo, że to jeszcze młodzieniec...

Cieszy mnie Suzi, moja dzika koteczka, bo zaczęła przychodzić na kanapę gdy ja na niej leżę. To duży postęp. Ona jest dzika, a mam ja od małego. Nie dała sie oswoić i bardzo boi się ludzi. Krzysiek chciał ja wypuścić gdy była młoda na dwór. Niechby sobie zyła z daleka oczywiście karmiona i wykastrowana. Nie zgodziłam się, bo bardzo lubi wygrzewać sie przy piecu. Kilka lat temu uciekła z domu, ale sama wrociła i rozpaczliwie miauczała pod drzwiami w sieni. Ona nie jest agresywna, a złapana cudem, zastyga bez ruchu. Moze mi się uda w tym roku ja wykastrować, ale trzeba ja złapać a to bardzo trudne.

Nadal wyjadamy ze spizarni. Wczoraj była soja z pieczarkami i marchwią. Pieczarki moje. Do tego ziemniaki. Dziś będzie soja z marchwią, papryką i pomidorami. Może z makaronem. To ostatnie dni, bo od 1 IX dieta. Nabrałam prawie 3 kg i trzeba zrzucić. Będzie he....rbalife w połączeniu z dietą plaż południa. Mało kalorii.

Wczoraj był znajomy do pracy w ogrodzie. Ulzy mi jak juz będzie zrobione. Dziś zaczyna. Ja mam jeszcze resztę plewienia no i pryskanie chwastów. Zdążę...

Wczoraj wreszcie podziałałam przy drzwiach. Zbierałam sie od zeszego roku, kiedy to Sebastian pomalował bejca tabliczkę i napis się stał niewidoczny. Wcześniej tabliczka była wypalana. O różowych motylach zamarzyłam :) i niech sobie będą infantylne i kiczowate, gdy tylko kupiłam papier do decoupage. Tak one sa intensywnie rózowe czego nie widać na zdjęciu. Na tabliczce pisałam niezbyt prosto, odręcznie. Nie chciałam pisać z szablonem, bo ostatnio wszystko co bardzo eleganckie, klasyczne, formalne nie bardzo mi lezy. Ma być swojsko...:) Nie wiem jak długo to wytrzyma, ale na razie mnie cieszy...

Dziś haiku


schyłek lata

stara śliwa zgubiła

pierwszy złoty liść

 

ruch na niebie

bociany odlatują

opuszczona łąka

 

nawłoć w słońcu

babie lato już pęta

zielone liście

28 sierpnia 2020 , Komentarze (24)

Upał odpuścił, a ja trochę odżyłam. Już nie siedzę przy wentylatorze. Dziś go schowamy i oficjalnie powitam jesień. Słońce juz jesienne. Już nie takie jaskrawe i tak nie grzeje. To okres gdy powinny się zaczynać grzyby w lasach. Niestety na razie nic nie ma ani u mnie ani u Sebastiana... Na targu też nie ma. Obawiam sie, ze w tym roku juz nie będzie i będę musiała bazować na pieczarkach i boczniakach. Bez grzybów żyć nie potrafię.

Wychodzę teraz częściej na dwór do pracy i działam mimo bólu kości. Plewienie prawie skończone. Dziś moze zrobię resztę.

Ból kości mnie bardzo martwi, bo zaczyna mi przeszkadzać w codziennych czynnościach. Tym razem boli mnie kręgosłup i biodra. Boli tyko podczas stania i ruchu. Gdy siedzę i lezę problemu nie ma. Niestety przeszkadza tez podczas jogi i nie wszystkie asany dokadnie robię. Boję się chłodu, bo wtedy moze boleć gorzej. Robię zabiegi Reiki i uzdrawiania pranicznego, ale to pomaga tylko na moment. Na rzadne zabiegi i rehabilitację się nie wybieram. Miałam gdzieś książkę z ćwiczeniami i moze ja odszukam. Lekarz jest wykluczony, bo da mi leki, a ja chemii unikam jak mogę...

Dziś albo jutro teoretycznie powinien przyjść do pracy znajomy. Chyba w tym roku z malowania sypialni zrezygnuję. Na pewno będzie robota placyku w ogrodzie, z tym, ze rezygnuję z betonu i zostanę przy zwirze. To ponoć rozwiązanie bardziej naturalne. Konieczny jest otwór między sypialnią a pokojem dziennym  no i płot. Sypialnię jeszcze zobaczę. To będzie zależalo od znajomego czy znajdzie czas... Trzeba też zrobić schody na podworku, bo je koparka rozwaliła.  Może pokój dzienny pomaluje mi Sebastian. Chce koniecznie przyjechać w październiku, a ja się waham. Układy planet wtedy będą zle i mogą być konflikty. Jest jednak praca. Chcę by mi skręcił skrzynie na warzywa. Moze zrobi mi dwie kolejne półki i powiesi.

Odkryłam czytanie na telefonie. Znowu będę czytała ebooki przed snem. To lepsze niz czytnik, bo mój się zacina...

Smutek

 

zakradł się niespodziewanie

chyłkiem wypełznął z cienia

spętał myśli czarnym powrozem

nie chcę by mnie objął  ramionami

przygarnął pochłonął

walczę

już brak mi sił

oddycham nim zaplatana we wspomnienia

na granicy szaleństwa

czy już na zawsze ja i on zespoleni

zasiądziemy w mrocznym kącie

czy  już jutro wyciągnę dłonie do światła

a dusza zatańczy i rozjarzy się radością

 

27 sierpnia 2020 , Komentarze (50)

Przez kilka dni był problem z Sebastianem, bo okropnie go bolała głowa. Twierdził, ze to upał i bał sie wylewu. Do lekarza oczywiście iść nie chce, bo jak skoro ubezpieczenie mu sie skończyło, a mnie za wizytę zapłacić nie pozwoli. On ma bardzo chory kręgosłup i kolana. Powinien się leczyć. Może postarać sie o zasiłek stały z MOPSu albo rentę. Ma bardzo krzywy kręgosłup i bóle od dziecka praktycznie. Teraz się nasiliły do tego stopnia, że nawet lezeć na wznak nie może. O pracy na etacie nie ma mowy, bo jak? W pracy nikt go nie posadzi, bo szkoły nie ma. Renty socjalnej też nie, bo rodzice go z problemem z kręgosłupem do lekarza nie zabrali. Teraz pracuje, ale w warsztacie u kolegi ma szansę usiąść czy nawet się położyć w samochodzie na chwilę. To jednak praca dorywcza i wiele nie zarabia. Mieszka z rodzicami, ktorzy go dobrze nie traktują. Nie dziwię się, bo jest męczący. Co dalej będzie nie wiem, ale czarno to widzę... Wczoraj dorwał  motor i jeździł na nim po osiedlu. Maszyna ma 1000 pojemności i jest obłędnie szybka. Kocham motory, ale bym na niego nie wsiadła. Umierałam ze strachu...

Wczoraj kupiłam kolejne deski pod ikony decoupage. Chcę jeszcze killka takich zrobić, bo papier mam i miejsce na półce też. Teraz czekam na nie. Myśle, że moze dziś przyjdą. Na razie zajmuję sie pisaniem ikony tradycyjnej. Ikona jest duża więc idzie wolniej niż zazwyczaj. Kiedy skończę nie wiem. Moze jutro, ale wątpię. Kolejne będą decoupage.

Ikona decoupage, ktorą zrobiam, papier do niej do tego stopnia mi sie spodobał, ze wymarzyłam sobie taka pisaną. To format A4. Moze we wrześniu podziałam tylko podobrazie kupię. Wcześniej moze, ale tylko moze przygotuję ikonę z Matka Boską, mniejszy rozmiar. To plany jeśli chodzi o ikony na wrzesień. Znalazłam jeszcze jedno dobre miejsce na ikonę... Stanie na szafce w toalecie. Moja toaleta jest nietypowa, bo nie uznaję płytek. Mam za to cegły, nierówny biały tynk i boazerię...

Ostatnio były warsztaty w grupie literackiej i wzięłam w nich udział choć nie chodziło o wiersz biały a o wiersz napisany strofa saficką. Nawet mi się fajnie pisało. Wiersze tego typu mi się nie za bardzo jednak podobają. Wolę białe. Zajęlam 4 miejsce...Nieźle, bo to mój pierwszy tego typu wiersz... :) Będą chyba kolejne.

Mroczno

słońce oranżem pieści już horyzont

mrok coraz większy wypełza z wrót lasu

w ciszy wieczoru głos bąka wibruje

jezioro senne

mgła coraz gęstsza snuje się przy ziemi

topi się w szarej pelerynie zmroku

księżyc zabłysnął lisią czapę dzierży

świat już zasypia

za chwilę słyszę głos puszczyka dźwięczny

zwierzęta nocy ruszają na łowy

w półśnie do domu kroczę bez pośpiechu

sen czeka na mnie

26 sierpnia 2020 , Komentarze (24)

Mam jeszcze 4 sloiczki po dzemach i mogłabym zrobić dzem, ale nie wiem z czego. Zostało jeszcze około 15 sloikow 1/2 litra. Zrobię we wrześniu leczo. To koniec przetworów. Sałatki z kapusty juz nie bardzo mam w czym zrobić.

Znajomy ma przyjść do ogrodka przed domem w piatek, sobotę. Jeśli przyjdzie kupię kwiaty cebulowe w tym tulipany tradycyjne, ale boję sie wykopywania. Gdy przyjdzie, to od razu może zrobi płot, bo ktoś ciągle w nocy po podwórku chodzi.

Po kilku dniach przerwy znowu rozmawiam z Sebastianem. Gdy nie rozmawiałam czułam się fatalnie psychicznie. Nagle miałam wrażenie, że jestem staruszką i rano nie chciało mi się wstać z łózka. Przestałam sie czuć kobietą. Byłam odrętwiała i nieswoja. To wygądało jak poczatki depresji. Najgorsza była świadomość, ze byc moze go krzywdzę. Gdy zadzwonił odebrałam i wszystko co złe minęło. Zdaję sobie sprawę, że jestem ciężko uzależniona psychicznie, bo to relacja toksyczna. Nie pasujemy do siebie i wzajemnie się dręczymy, ale razem nam źle i bez siebie też źle. Nie wiem juz co lepsze. Chyba muszę poczekać aż to on relację zakończy. Wtedy będzie mi łatwiej, bo nigdy o faceta nie walczyłam. Jeśli ktoś mnie nie chce, to ja jego też nie. To łatwe...

W poniedziałek były warsztaty w grupie poetyckiej na facebooku. Trzeba było napisac wiersz do obrazu Volegova. Obraz do mnie przemówił i zdobyłam wyróżnienie...

***

jeszcze jedna fala i jeszcze jedna

morze leniwie liże kamienie chłodzi stopy

myśli ulatują z wiatrem figlarzem

on jak nikt pieści zmysłowo zarys ciała  flirtuje z włosami

czesze je plącze

przesuwa miedzy palcami

pasmo po paśmie

przekomarza się z muślinem sukni

chce skraść kapelusz

zazdrosne niebo

kapie błękitem

wspiera się na ramionach

to tu to tam razi dotykiem wodę

jednoczy się z bielą piany i nic sobie nie robi

z jej wzburzenia

a brzemienna w magię chwila trwa i trwa

25 sierpnia 2020 , Komentarze (24)

Moja mama jest zupelnie inna niż ja. Praktycznie mnie nie wychowywała. Była skupiona na karierze i rozrywkach.  Gdy była młoda lubiła towarzystwo, pieniądze, restauracje, taniec. Chciała blyszczeć. Była próżna i moim zdaniem pusta choć inteligentna. Niewiele nas łaczy. Trochę tego jednak jest a raczej było, bo sie postarzała i z części pasji zrezygnowała. Obie kochamy ciszę i spokój, książki no i wieś, naturę, gory. Zaszczepiła mi miość do zwierząt z tym, ze ona woli psy. Zaszczepiła mi zainteresowanie ezoteryką. Kiedyś pochłaniała książki o wróżbach, terapiach, pozytywnym myśleniu. Teraz czyta tylko powieści. Nie jest złym człowiekiem, ale mnie nie lubi i to jest wzajemne. Sama uważa, ze jest teraz coraz gorsza. Nie lubi pozytywnych, stonowanych ludzi, a ja do tego dążę i tylko takich lubię. Ja nie akceptuję jej chęci dominacji i narzucania mi wszystkiego. Nie akceptuję manipulacji, krytykanctwa, szantaży i negatywnych myśli. Kiedyś jej zachowanie wzgędem mnie było na granicy znęcania się psychicznego, a moze nawet ja przekroczyło. Nadal czasem probuje stosować względem mnie przemoc przychiczną i wykorzystuje mnie często finansowo. Ja się nie daję i dlatego mnie nie znosi i dlatego są ciągle awantury. Jej się wydaje, ze skoro jest moją matka to wolno jej wszystko. Jesteśmy zdane na siebie, bo dom jest wspólny choć osobne mieszkania i tak będzie nadal. Pamiętam jak mi było dobrze gdy mieszkala w Kamesznicy. Teraz na dodatem moje emocje to huśtawka złość w poączeniu ze współczuciem...

Wczoraj skończylam pasteryzować ogorki. Bylo tez trochę sprzatania. To bylo trudne, bo okropnie mnie boli kręgosłup. Przy myciu dolnych szafek w kuchni musiałam siedzieć na podłodze i przesuwać się na pupie, bo mam tez problem z podnoszeniem sie z podłogi. Na dwór nie dałam rady wyjść. Moze dziś pojdę. Byla ikona decoupage i wiersze w tym jeden na warsztaty.

Dziś może zacznę kolejną ikonę o ile podobrazie dotrze. Na razie w ikony wchodzę. Działam po kolei według punktów z kursów. Staram sie zapamiętać i pokonać lęk, ktory mi momentami towarzyszy. Boję się, że coś zniszczę, że zaleję. Z każdą wykonaną ikoną nabiorę pewności, ale nie tak szybko, bo nawet przy obrazach jeszcze czasem czuje lęk, że coś wyjdzie nie tak. Często gdy obraz skończę jestem zdziwiona, ze tak dobrze mi wyszedł. Z rysunkami jest to samo. Nie bardzo jeszcze ufam swoim umiejętnosciom.

Ikona decoupage...

***

 

babie lato

zaplatane w twoje włosy

przywołuje jesień

 gra srebrzystym lśnieniem w słońcu

 nawiedza miękkim ruchem zrudziałe trawy

z wdziękiem tuli się do opuszczonych ptasich gniazd

jeszcze dzień dwa

i pierwsze krople deszczu

zawisną na nitkach podobne łzom

a ja z nostalgią wspomnę lato

24 sierpnia 2020 , Komentarze (4)

Wczoraj kupiłam podobrazie pod ikonę w formacie A4. Wysyłają szybko więc może jutro juz u mnie będzie. Pierwszą ikonę już skończyłam. Nie jest źle. Najbardziej bałam sie świateł, bo na warsztatach miałam z nimi problem. Juz nie mam. Zgrałam kilka wzorów ikon i będę stopniowo działać. Mam nową półkę w sypialni. Wejdzie na nią 5 ikon. Plany mam. 

Dziś moze zrobię ikonę decoupage. Zrobiłam juz taką, ale dałam mamie, bo chciala. Kilka dni temu mi ja oddała, bo stwierdziła, że nie jest do niej przekonana. Wzięłam z powrotem, a następnego ranka zadzwoniła, ze mam oddać, bo źle sie bez niej czuje i jak tu zrozumieć moja mamę i zostać przy zdrowych zmysłach...

Jest chlodniej co mnie bardzo cieszy. Zostały ostatnie miejsca do plewienia i dziś chyba wyjdę. To chyba będzie końcowka w tym roku, bo we wrześniu tak bardzo chwasty nie rosną. Jest jeszcze trochę kwiatów polnych w pobliżu, to nadal bukiety mnie cieszą. Wczoraj zerwałam kolejny. Rozgądam się już za tym co można by ususzyć na zimę. Na razie mam hortensję, ale to raczej artstokratka i nie bardzo do mojej kuchni pasuje. Chciałabym gdzieś znaleźć jarzębinę, ale nie bardzo mi się chce po lesie buszować. Teraz w bukiecie jest paproć, krwawnik, pępawa/chyba/, koniczyna, mięta, nawłoć, jaskier, czyścica drobnokwiatowa.

Ostatnio piszę sporo wierszy. Ten poniżej jest nietypowy, bo dłuższy. Zwykle piszę krótkie, a często nawet miniaturki. Takie lubię. Uważam, że doskonałość to właśnie wiersze krótkie. Zawsze zazdrościłam poetom, którzy potrafili w kilku wersach zawrzeć to co istotne. Dążę do tego...:)

Koniec sierpnia

 

jeszcze sierpień strojny w szmaragdy

sunie do mety

a już jesień maluje złotem liście brzóz

i rozlewa barwną kaskadą astry w ogrodzie

rozmarzone nawłocie odziane w żółte kasaki

flirtują z wiatrem

podziwiam sad

 hojne jabłonie śliwy i grusze

zrzucające mi w dłonie pachnące słodyczą

dary późnego lata

i wrzosowisko tkające fioletowe kobierce

jeszcze jeden dzień i jeszcze jeden

a świeżo zaorane zagony i puste ścierniska

pożegnają klekot bocianów zdążających ku przygodzie

pamiętasz

oddychające mgłą poranki

i srebrne jak włosy staruszki nitki igrające z marcinkami

jeszcze nie czas

23 sierpnia 2020 , Komentarze (16)

Koniec tygodnia. Żyję sobie spokojnie tak jak lubię. W domu cisza, bo chociaż Krzysiek jest mało rozmawiamy. Nie mamy takiej potrzeby. Mamy odmienne zainteresowania i każde z nas żyje sobie we wlasnym świecie. Lubię gdy ktoś jest obok, ale nie lubię gadania. Ja chociaż swoimi myślami dzielę się tutaj. On jest całkowicie zamknięty, bo nie posądzam go, żeby gadał z ludźmi w pracy. Gdy przyjedzie jego brat tez mało mówi. Taki typ. Tą jego cechę akceptuję, a nawet lubię. Krzysiek kiedyś pisał pamiętnik i próbował pisać wiersze z tym, że rymowane. Teraz tylko rozwiązuje krzyżówki i czyta.

Dziś mam do roboty ostatnie ogorki. Będą w curry, ale w skorkach. Jest tez do zrobienia nalewka z malin. Nie wiem czy to nie bląd, że robię nalewki, bo Krzysiek spija. Rozmawiałam z nim i twierdzi, że te ostatnio trzy wypił, bo sie bal, że wszystko wypije Sebastian. No cóż...Będę śledzić.

Wpadłam po uszy jeśli chodzi o ikony. Juz planuję następną. Mam bardzo ładny wydruk z kursu z tym, ze duży. To ikona Matki Boskiej. Chyba sie za nią wezmę wkrótce. Czekam na pieniądze, żeby gotowe podobrazie kupić. Nie jest tanie, bo kosztuje prawie 100 zł plus przesylka. Na razie kończę Archanioła Rafaela. Ikona jest prawie gotowa. Ostatnie ruchy pedzla, elementy i juz wykończenia. Utknęłam, bo mi zginąl cyrkiel, a potrzebuję narysować rowne kolka - aureole... Jestem zadowolona, bo to pierwsza ikona wykonana samodzienie. Chciałabym choć jedną ikonę miesięcznie robić. Niekoniecznie tak dużą, ale nie mniejszą niż A5.


Ukojenie…

 

szukając ukojenia

trafiłam tu

gdzie potok pieści uszy szeptem

gdzie pstrągi igrają z migotliwym cieniem

spoczęłam  na kamieniu

odurzona wonią łąki dotknęłam ciszy lasu

rzeczywistość ubrana w strój kata

przepłynęła obok szczerząc zęby

to nic że życie czasem boli

że przenika teraźniejszość że kala cieniem jutro

ja trwam niestrudzenie

widzę słyszę czuję

i przytulam do serca piękno istnienia

22 sierpnia 2020 , Komentarze (16)

Zapisałam się do fryzjera. Planuję podciąć włosy. To będzie dłuższy bob. Kolor chyba położę w domu, bo chcę teraz wypróbować miedziany kasztan. Długo raczej przy tym kolorze nie zostanę, bo nie będzie to praktyczne. Nie chce mi sie co miesiąc farbować odrostów. Balejaż ciemny kasztan - blond wystarczy zrobić co kilka miesięcy i jest problem z głowy, bo siwych włosów nie widać. Ten kolor mnie interesuje... Zawsze taki chciałam mieć, a jakoś tak zeszło, że nie wypróbowałam do tej pory.

Ostatnio mam więcej czasu i myślę by go dobrze wykorzystać na kursy lub czytanie. Powinnam przerobić kurs rysunkowy do końca oraz kurs fotografii przyrodniczej. Mam do przeczytania kilkanaście poradników, ale z tym chyba poczekam na okres jesienno zimowy gdy prace koło domu sie skończą.i myślenie o nich. Z drugiej strony moze by warto zająć czymś pożytecznym głowę. Powinnam szybko przeczytać Kobiety które kochaja za bardzo i Dlaczego on nie kocha a ona za nim szaleje.  Co prawda nie mam zadatków na cierpiętnicę w miłości, ale książki mogą mi się przydać, bo wszystkie moje związki były w większym lub mniejszym stopniu toksyczne.

Mimo słonecznego dnia wczoraj, poczułam jesień.Już coraz bliżej. Ja się cieszę. Kocham i ta cieplą, słoneczną i tą deszczową. Dla mnie wrzesień to już miesiąc jesienny. Na razie staram sie przetrwać ostatni podobno upalny dzień. Biedny Krzysiek. Ten sie dopiero umęczy.

Wczoraj zajmowałam się ikoną. Na razie idzie nieźle.. Tu etap... Staram się robić takimi etapami jak na kursie, ale wczoraj nie udało mi się 10 warstw tempery położyć. Dziś położę jeszcze kilka i podrumienkę. Nie wiem czy mi sie uda dać rozjaśnienia...


Jutro będę robiła chyba przedostanie przetwory...

***

wciąż świeci słońce

niebo pławi się w złocie

pieszcząc dzień w jasnej szacie

upał rozlewa się falą ognia

spijając wilgoć z chmur

późne lato zapomniało

o chłodnych nocach i rześkich porankach

nie wyruszyło na spotkanie z nostalgią

a promienie słońca kładą się migotliwie

to tu to tam

to na omdlałych liściach i kwiatach

to na zroszonym czole

to swawolą z kurzem na jezdni

wciąż świeci słońce

21 sierpnia 2020 , Komentarze (26)

Piateczek zaczął się dobrze. Wyspałam się i wyskoczyłam z łózka jak z procy, bo było mi goraco. Teraz leżę na kanapie w pokoju dziennym przy wentylatorze i planuję dzień. Powinien być spokojny i całkiem przyjemny. O ile nie pozwolę na to by ktoś mi humor popsuł. Łatwiej jednak myśleć niż zrobić, bo nastroje innych chłonę jak gąbka. Gdy przejmę to co złe, muszę odreagowywać, medytować i dopiero wtedy przechodzi. Niestety wokół mnie sporo osób negatywnych, więc odreagowywania sporo.

Co do Sebastiana to nie pasujemy do siebie, on mnie nie rozumie, chce mieć swoje życie i teraz staram sie ograniczyć kontakty. Na razie się nie poddaje i jest wściekły. Nie chcę już sprawy drążyć. Teraz jest dobry astrologicznie i numerologicznie czas na rozstanie. Nie chcę złości i rozstania w gniewie. Będzie ciężko, bo to w końcu ponad cztery lata. Dzwonić juz do niego nie będę. Gdy on będzie dzwonił to rzadko odbiorę, bardzo rzadko, bo kontaktów poza bliskimi mężczyznami nie utrzymuję. Nie miewam kolegów z którymi regularnie i często gadam o pierdołach. Nie potrzeba mi takich relacji.

Teraz czekam na jesień. Juz nadchodzi, bo bociany szykują się do lotu. Od niedawna zbieraja się i na polach mozna zobaczyć bocianie sejmiki. U nas koniec lata to dość dużo pracy, bo trzeba wszystko ogarnąć. Gdy przyjdzie jesień czas będziemy spędzać głownie w domu no i dojdzie robota związana z paleniem w piecu. Trzeba będzie nosić opał, zabezpieczyć drewno na rozpałkę. Porządki trzeba będzie skończyć, bo w pojemniki na śmieci pójdzie popiół zamiast zbędnych rzeczy. Wcześniej musimy jeszcze wyrzucić stara kanapę i przynieść nową. Trzeba to zrobić szybko, bo niedługo maja zabierać gabaryty z pod domu.

Krzysiek się stara być milszy i cieplejszy. Były nawet wyznania i było przytulanie...:) Teraz zasypiam przytulona do jego plecow... To daje mi spokój, ale nie poczucie bezpieczeństwa...

Wczoraj zaczęłam ikonę. Idzie dobrze, ale schody zaczną sie później...:) Na razie bez problemu udało sie położyć złocenie... Dziś juz pigmenty. Moje ikony powstaja metoda tradycyjną z jajkiem i winem. Wczoraj pracowałam nad nią 1,5 i chciałam dłuzej, ale zrobiło sie bardzo późno i trzeba było iść na jogę. Na razie radziłam sobie bez zerkania w materiały z kursu. Dzis juz zerknę, bo nie pamietam proporcji kolorów...

Wybór

 

życie ma swój początek i kres

pomiędzy pierwszym oddechem

a ostatnim

myślimy czujemy doświadczamy

los bywa zmienny

raz opiekuńczy jak kochająca matka

otula miękkością koi wspiera

raz bierze przykład z kata

raz prostuje ścieżki wiedze dłoń w dłoń

szlakiem wśród tańczących elfów kwiatów

 raz stawia tamy rzuca na kolana w błocie

życie to wybór

miłość lub przemoc

możesz wyciągnąć dłonie by przytulić dotknąć skroni

a możesz by wymierzyć cios złamać kark

co wybierasz

zdecyduj sam

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.