Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1489435
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 września 2019 , Komentarze (10)

Moja mama jest ostatnio w fatalnym stanie psychicznym. Ciągle się denerwuje i walczy z wszystkimi. Przeszkadza jej hałas w tym ptaki, psy, samochody. Ptaki ja denerwują, bo gdy sa głodne stukaja jej w okno i ćwierkają. Gniazdka maja w winogronie tuż za oknem. Ostatnio tak się zdenerwowala, ze przestala je karmić. Tym samym doszedl mi kolejny obowiazek.

Dziś mija piąty tydzień diety. Zjem krupnik z kaszy jaglanej z pieczarkami, kefir i pomarańczę. Wczoraj zrobiłam sobie orientacyjny jadłospis na normalne jedzenie. Wyszło mi niestety zbyt duzo kalorii, bo 1500. Przy tej kaloryce pewnie będę tyć. Coś trzeba będzie pokombinować. Chyba norma dla mnie na po diecie to okolo 1300. Na razie jednak pokus jeszcze nie mam. Pewnie się zaczna pod koniec września i wtedy diete zakończę, a w zasadzie przejdę na trzeci etap. To juz posilki stale. Trzeba je wprowadzać stopniowo. Oby mi się udalo jeszcze 2 kg tym razem zrzucić.

Dziś Krzysiek pojechal z bratem do Ryk. Denerwuję się drogą. Mam trochę pracy w tym teksty i krzyżówki. Jutro już będzie luźniej.

Jesień już. Jest chlodniej. Chłód mi pasuje. Niestety marzną mi stopy i leżę pod kocykiem. W nocy nadal śpię nago, ale juz pod kołdrą. Józek wrocił do mnie i w nocy sie przytula. Wczoraj widziałam klucz dzikich gęsi.

4 września 2019 , Komentarze (28)

Z rozstania z Sebastianem nic nie wyszło. Znowu z nim rozmawiam, ale mam mieszane uczucia. On bardzo sie stara. Na razie na mnie w niczym nie naciska i stara się nie klocić. Jednak nie pasujemy do siebie, bo on lubi ruch, halas, konfrontacje i adrenalinę, a ja tego nie znoszę. Jemu te różnice nie przeszkadzają, ale ja jestem delikatniejsza i nie wszystko znoszę. Krzysiek odetchnął. Wprawdzie decyzje o jego ewentualnym przyjeździe zostawił mnie, ale lubi go i chce żeby przyjeżdżał. Jeśli przyjedzie przywiezie mi orzechy laskowe, różę na nalewkę i moze grzyby suszone.

W przyszlym tygodniu zaczynam porzadki w domu. Trzeba pomyć okna, poprać zasłony, firanki, kapy, koce.

Dieta oczywiście trwa. Dziś zupa grzybowa z tym, ze z kurek z dodatkiem kukurydzy. Będzie też kefir i jabłko. 

Niedługo zrobie kurs chirurgii fantomowej. To będzie pierwsza część. Druga ewentualnie później. Na pierwszą część pieniądze już mam. Znalazlam tez kurs bioterapii. Ja mam te zdolności po mamie, ale kurs mi sie przyda.

3 września 2019 , Skomentuj

Wczoraj byłam u fryzjera. Jestem zadowolona, że mam to z głowy. Fryzura wyszła niezła, a kolor? No cóż. To juz woła o pomstę do nieba, ale jako, że wygląd nie ma prawie dla mnie znaczenia, narzekać nie będę. W dodatku balejaż, ktory uwielbiam ponoć niemodny. Nic to. Za kilka miesięcy i tak zrobię, bo jest praktyczny, a na modę uwagi nie zwracam.

W sobotę Krzysiek był w kaplicy. On caly czas co kilka miesięcy chodził. Gdy mieszkał w Rykach chodził do  kościola co tydzień. Pilnowala go mama, bo religijna byla. Ja do kościola nie chodziłam i nie chodzę choć byłam ochrzczona. Do niedawna żylam jednak jak poganka. Teraz staram się do katolicyzmu wrocić. Moze bardziej jednak uważam się za chrzescijankę niz za katoliczkę. Nie chodzę do kościoła, ale slucham mszy w internecie. Modlę się, odmawiam różaniec i dobrze mi z tym. Nie zrezygnowałam przy tym z ezoteryki. Nie wiem jak w istocie jest z wiarą w naszym kraju, bo w kaplicy było ledwie z 20 osób. Wszyscy starsi. Mlodsi albo jeżdżą do dużego kościoła, albo sa niepraktykujący, a może wierzyć przestali. Smutne to trochę, bo nasze tradycje związane są z kościolem. Pamiętam Zielone Świątki, Matki Boskiej Gromnicznej, Matki Boskiej Zielnej, poświecenie pól. Kiedyś ludzie mimo komunizmu tymi świętami żyli.

Dieta trwa. Dziś zupa pomidorowa z papryką i fasolką szparagową. Wyglądam na pewna trojkę na drugim miejscu. Zdjęlam troche kalorii. Jem teraz około 800. To mało, ale poprzednio tez do tylu zeszłam by spadki utrzymać. Moze szybciej spadnie do tych 82 kg, ale w sumie mam jeszcze na to prawie miesiąc czasu. Co w październiku nie wiem. Wszystko zalezy od tego czy waga będzie spadać oraz od tego na ile będę głodna. Na razie jeszcze dieta mnie nie zmęczyła. Nie mam ochoty na podjadanie i dobrze sie trzymam.

2

2 września 2019 , Komentarze (4)

Dziś koniec rywalizacji na forum, a cel prawie osiągnęłam. Zapisalam się też na następna edycję. Tym razem planuję zrzucić tylko około 2 kg. Przypuszczam, że waga będzie spadać wolniej. Chciałabym zejść do 82 kg. Poźniej przerwa na podkręcenie metabolizmu i oby jojo nie było. Następna faza ataku w styczniu, ale to zalezy od pogody. Też będą zupy, bo to moja najlepsza dieta. Takie odchudzanie etapami mi najlepiej pasuje. Nie potrafię przetrwać przestoju i z diety wychodzę. W tej chwili mam 48 rozmiar poza biustem. Ten jest gigant - 50. Zawsze tak było, ze biust miałam większy. Miałam rozmiar 54/56. Jestem tak obszerna, bo nigdy nie ćwiczylam i jestem bardzo obtluszczona. Powinnam ważyć z 47 kg, żeby być szczupłą.

Dziś zupa grochowa. Jadlospis mam przygotowany już na tydzień. Dzisiaj Krzysiek jedzie po zakupy, a ja będę czekać na przesyłkę. Później jadę do fryzjera. Od jutra może znajomy przyjdzie do pracy koło domu. Ma zrobić z dachem, z rynnami, ścianą. Ma tez to i owo zapiankować. Gdy wszystko zrobi, zostanie malowanie sypialni, sterylizacja Majusi i wyjazd do Ryk. To tyle zaplanowanych stresow na ten rok.

Zainteresowała mnie chirurgia fantomowa. Na razie kupiłam książkę i czekam na nią. Myślę o kursie. Można robic zabiegi na odleglość. Ważny dla mnie jest wysilek fizyczny włozony w zabieg, bo kondycji nie mam oraz to czy możliwe jest samoleczenie. Chciałam zrobić kolejne stopnie uzdrawiania pranicznego, ale instruktorka u której kończyłam pierwszy stopień nie odzywa się niestety. 

Poranek nad jeziorem

 

zanurzam się

w srebrna mgłę przedświtu

płoszone czajki kwilą

idę wolno krok za krokiem

mgła nasyca się światłem

coraz bardziej i bardziej

po chwili opuszcza się coraz niżej

i znika

tylko jej strzępki czepiają się szuwarów

jezioro gra barwami

witam słońce

1 września 2019 , Skomentuj

Karty Mistyczny tarot marzyciela przyszły mi w piatek. Są piękne o złoconych brzegach i od razu złapałam z nimi kontakt. Coś mnie do nich ciągnęło od początku. Jeśli chodzi o karty to mam kilka talii, bo lubie kupować. Czasem zmieniam, a to poszerza interpretację. Przyszedł mi też różaniec na palec i niestety wybrałam za duży. Teraz pasuje na palec wskazujacy, a miał być na środkowy. Jak schudne będę musiała kupić nowy. Mam też już cudowny medalik.

Kupiłam kolejna zabawke dla kotów. To kula, która kot toczy, a przez dziurki wypadaja chrupki.

Odkąd zajęlam sie religia katolicką w moim życiu zapanował jakby większy spokój. To dobrze, bo szukalam go. Niestety zauważylam też coś niepokojącego w snach. To się zaczęło odkąd zaczęłam odmawiać rózaniec. Śni mi się, że jestem agresywna. Obawiam się, że moja podświadomość moze się buntować. To też może mieć coś wspolnego z tym, ze chcę zrezygnować ze znajomości z Sebastianem. Wyjaśni się z czasem. Na sennikach nie bardzo polegam. 

Z dietą jadę dalej. Dziś zupa fasolowa z pieczarkami i ziemniakami.

Miłość

 

jest miłość szczęśliwa

wyśniona pełna ciepła

 i jest trudna

gdy ból kąsa serce

a ciche dni następują po burzach

jest miłość w samotności

gdy duszom nie po drodze z sobą

albo gdy jedna od drugiej stroni

i jest miłość surowa trzeźwa

nie karmi czułością osądza karci

jak rodzic niesforne dziecko

jest też toksyczna

ta przynosi więcej rozpaczy niż rozkoszy

i jest jak opoka trwała

i nietrwała bo odchodzi ledwie po preludium

 

31 sierpnia 2019 , Komentarze (11)

Koniec tygodnia. Był dość męczący dla mnie, bo i przetwory i przyjeżdżał kurier za kurierem. Do tego oczywiście praca. Jutro miesiąc diety i niestety schudłam mniej niz planowałam. Jest tylko 4 kg mniej. Może by było więcej, ale przez upaly puchnę. Oby to byly upały, a nie przestój. Mimo wszystko dietę pociągnę  napewno przez wrzesień. Może choć 2 kg jeszcze spadnie. Menu: krupnik z grzybami, jablko i kefir.

Dziś chcę zrobić cos w rodzaju mapy marzeń. To graficzne przedstawienie planow na kolejny rok numerologiczny. Zacznie się wedlug niektorych numerologów wraz z wrześniowym nowiem.Ten plan z poprzedniego w większości zrealizowałam. Moze w tym roku tez się uda. Ustawiłam wagę na 69 kg. Chyba będzie ciężko tyle schudnąć. Zacznę od stycznia, bo zawsze zima i wiosną lepiej chudnę. To rok dla mnie 9, czyli zamykanie spraw z poprzednich lat. Moze być dość trudny dla mnie, bo bardziej na rozwój stawiam. Krzysiek też jest numerologiczą 5.

Od kilku dni nie rozmawiam z Sebastianem. Chciałabym zakończyć nasza znajomość. Sporo mi pomógł, ale się odwdzięczałam. Nie mam w stosunku do niego długów. Od pewnego czasu zrobił się niemożliwy. Wciąż były awantury i nie pozwolił sobie nic powiedzieć. Usiłował rządzić nami wszystkimi w tym moja mamą. Za nic nie chciał się dostosować do naszych potrzeb  i warunków panujących w naszym domu. Zawiodł mnie też w jednej sprawie o której tu nie chcę pisać. W końcu powiedziałam dość. On jeszcze w to nie wierzy. Najpierw dzwonił, a teraz pisze smsy. Jest wściekły i stara się mi dopiec. Chyba tym razem będzie koniec. Znowu mi będzie smutno i będę się czuła samotna i niekochana, ale lepsze to niż toksyczna relacja.

Noc

księżyc odkrył twarz
widnokrąg zalany światłem
cieszy oczy
zanurzam się w ciepłą noc
z mokradeł nagrzanych słońcem
wiatr niesie głosy żab
z trzcin dochodzi dudnienie bąków
żurawie krzyczą
chłonę spokój nocy
ależ cudowna 

30 sierpnia 2019 , Skomentuj

Ależ ten czas szybko biegnie. Dopiero zaczynałam dietę, a juz miesiąc minął. Zaczyna się moja ulubiona pora roku. Już śledzę zmiany w przyrodzie. U mnie jeszcze niewiele widać i kwitna letnie kwiaty. Na Podlasiu juz jesień. Niby upały w dzień ale rano zaledwie 10 stopni. Też tak chcę i może we wtorek się doczekam.

Tunel dla kotów, ktory kupilam budzi ich zainteresowanie. Na razie jednak nie ma w nim zabawy, bo Onka w nim zaległa i śpi po całych dniach. Przynajmniej nie wchodzi Rozi w oczy i ta jej nie goni. Rozi po sterylizacji okropnie przytyła. Nadal je i nie mozna jej wrecz oderwac od miski. Usiluje tez wyjadać jedzenie Józka. Ciągle jej mało. Zrobiła sie ociężała i leniwa jak pani. :) Całymi dniami lezy na ławie, a gdy chłodno na moich kolanach. Następna zabawka w kolejce to kula na smakołyki. Kupię może za kilka dni. Zostanie jeszcze wąż z piłeczką.

Już nie kupię miękkiego chorizo pikantnego, bo wczoraj zjadłam 20 dkg, a ono ma strasznie dużo kalorii. Dziś zupa z batata i tuńczyka z dodatkiem groszku.

29 sierpnia 2019 , Komentarze (12)

Dziś cztery tygodnie diety i pierwsze podsumowanie. Spadlo troche mało. Już powinno byc 4 kg mniej, a nie jest. W takim tempie to ja do 82 kg w tym roku nie zejdę. Tyle dobrego, że dieta mnie nie zmęczyła i jeszcze jakiś czas pociągnę. Niech tylko waga spada. Na razie gorąco i puchnę. Ech :( Dziś zupa pomidorowa z papryką i groszkiem, kefir i pomarańcza.

Nadal uczę się szkicować, z tym, że teraz to bardziej rysunki. Od zawsze mialam problem z cieniami na przedmiotach. Uczę się tego i chyba mi idzie coraz lepiej, bo mam coraz więcej polubień w grupie szkoleniowej na facebooku. Muszę to w końcu opanować.

Za kilka dni kończę 55 lat. To sporo. Kiedys osoby w tym wieku wydawały mi się bardzo dojrzałe. Teraz jako, że ciągle uczę sie nowych rzeczy i rozwijam juz tego wieku za tak zaawansowany nie uwazam. Co więcej to właśnie te lata uważam za najlepsze. Teraz nie mam wielu problemów i mogę sie zajmować tym czym chce. Życie mnie z tego powodu bardzo cieszy. Najgorzej było w latach gdy wychowywałam i była odpowiedzialna za syna. To byl koszmar, bo był trudny i dawał mi popalić. Odżyłam gdy stał sie pełnoletni. W tym roku kończy 30 lat.

28 sierpnia 2019 , Komentarze (2)

Miałam problem z Filusiem. Czysciłam mu ucho  i niestety watka z patyczka została w uchu. Probowałam wyjąć, ale tkwiła głęboko, a Filuś się niecierpliwił. Trzeba bylo jechać do weterynarza i znowu kłopot i koszty...:( Trzeba go było lekko uśpić, bo sobie wyjąć nie pozwolił...

Od kilku dni znowu piszę wiersze. Ma wyjść antologia o aniołach. Nie wiem czy zdążę, bo wiersze trzeba wysłać do końca sierpnia. Nie wiem ile osob jest chętnych i czy wyjdzie. Czas pokaże.

W najblizszym czasie chyba znowu kupię trochę kwiatów, a dokładnie bylin. Chodzi mi o floksy głownie. Nie wiem tylko czy w tym roku znajdę je w jakimś sklepie. Wiem, że w tym roku juz nie zakwitną, ale już bym chciała je mieć. Ja mam floksy, ktore kupiłam dwa lata temu. Pięknie kwitną i sa juz spore kępki. Jesienią kupię krzewy.

Kupilam sobie rózaniec w formie bransoletki z amtystów. Chcę kupić jeszcze rożaniec na palec. Znalazłam piękny wzor. Kupiłam też krzyżyk z kwarcu różowego i książeczę do nabożeństwa, bo wszystko z dzieciństwa zapomniałam.

Dziś kapuśniak z kiszonej kapusty z chorizo i pieczarkami. Nie chudnę, bo gorąco. Oby to byla przyczyna... Jeszcze 3 kg chcę zrzucic w tym roku. Czy się uda?

Późne lato

 

jeszcze słońce natchnione latem

liże łąki, lasy i ogrody

jeszcze dalie pyszne czarują i floksy

a już jesień kroczy w oddali

z bukietem nawłoci

i  koszykiem grzybów

już pogoda straszy deszczem

wiatr tarmosi trawy

nostalgia puka do serca

wnet liście zapłoną oranżem

mgły otulą poranki

 a lato odejdzie

wraz z motylami i zapachem maciejki

 

27 sierpnia 2019 , Skomentuj

Dziś spokojny dzień w domu. Miałam iść do fryzjera, ale zrezygnowałam, bo jest upał. Tym razem wlosy tylko skrocę. Farbowania nie będzie, bo są dość przesuszone. Nie mam zamiar nic robić z nimi by odzyskały kondycję. Przestane farbować to jest szansa, że same wróca do formy. Ufarbuję może dopiero wiosną. Z drugiej strony zastanawiam się co z moja tarczycą. Podejrzewam, że moze być blisko niedoczynności, bo mam tez przesuszona skorę na łokciach. Kupię chyba lek homeopatyczny i wtedy zobaczę co z włosami i skórą.

Chyba kupię cudowny medalik i zawieszkę z kwarcu rozowego. Mam spory medalion, ale wykończony stalą chirurgiczną ponoć, która niestety mnie uczula. Ponoszę kilka dni na gołym ciele i od razu zaczynam sie drapać, a na ciele pojawiaja się drobne krostki. Kwarc różowy muszę mieć, bo ten kamień rozwija czakre serca. Wpływa tez korzystie na sprawy miłosne. Mnie na tym oczywiście zalezy i dlatego chce kupić. Kamień jest nietrwały. Miałam już serce z kwarcu i krzyżyk. Krótko wytrzymały.

Jutro chyba Krzysiek pojedzie na targ, bo trzeba kupić wszystko na sos chiński. Czas zacząć robić.

Menu: zupa z kurek z jajkiem, kefir i jabłko.

Wiersz zajął III miejsce na warsztatach w grupie na facebooku

Życie

dzień za dniem przemija

kropla za kropla napełnia sadzawkę życia

młodość odeszła wraz z latem

dojrzałość ścieli się u stóp

jak liście jesienią

jakie czekają mnie chwile

 pełne ciepła

czarujące słodyczą

 i wspomnieniem żaru uczuć

czy zamglone zapłakane

podobne listopadowym porankom

gdy nostalgia chłodzi duszę

a może splotą się dobre ze złymi

niczym warkocz

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.