Jest chłodniej i to mi sie podoba. Lato z temperaturami około 25 stopni moze być. Takie nawet lubię. Nie pocę się za bardzo, nie kleję do pościeli i jest czym oddychać. Teraz pocieszam się, ze najgorsze już za mną. Ponoć w tym roku wlaśnie czerwiec miał byc najbardziej upalny. Oby to była prawda. W tym momencie śledzę w internecie gdzie jest deszcz i gdzie jest burza i proszę w duchu siły wyzsze o zmiłowanie. Susza mnie przeraża. Podlewamy wprawdzie, ale tylko z jednej strony domu. Po drugiej węża nie mamy, a nikt konewkami wody nisić nie będzie.
Dwa lata był spokój z szerszeniami i znowu sie pojawiły. Widziałam je kolo domu, a wczoraj jeden mi wleciał do sypialni. Na szczęście utknął w drugim oknie między oknem, a siatką. Szybko okno zamknęłam. Zostawiłam go tam i czekałam az padnie. To pachnie sadyzmem, ale nie znoszę szerszeni i strasznie się ich boję także ze względu na zwierzeta, które na owady polują. Trzeba szybko zalożyć siatki również do innych okien. Denerwują mnie też muchy w kuchni. Jest ich masa. Sebastian powiesil lepy. To obrzydliwy sposób, ale skuteczny. W przyszlym roku już koniecznie muszę moskitiery kupić. Nie lubię większości owadow i się ich brzydzę.
Marzę o tarasie. Takim sporym i zadaszonym. Niestety teraz nie mam gdzie go zrobić. Nie zrobię od strony ulicy, bo posiedzieć by sie nie dało z powodu hałasu. Od strony podworka jedyny pokoj przy którym by można taras zrobić, zajmuje mój syn. On niby chce się wyprowadzić, ale przyjezdżać pewnie będzie. Moze kiedyś pokoj podłączę i taras zrobię. Mozna by grilla robić nawet w deszcz. To ma swój urok.
Wczoraj Sebastian rozpalil grilla. :) Dziś pizza...