Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1605406
Komentarzy: 56380
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 11 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 września 2019 , Komentarze (8)

Zaczyna się kolejny dość trudny tydzień. Dziś mam pranie i mycie szafek w kuchni. Nienawidzę tej roboty. Krzysiek już domył zlew i jeszcze ogarnie podlogę. Odkurzy też pajęczyny i pojedzie na zakupy. Kuchnię skończymy moze jutro. Nie wiem kiedy przyjdzie znajomy do pracy. W zeszłym tygodniu miał być, ale mu się zepsuł samochód i nie miał jak zakupów zrobić. Dach prawie skończony. Zostalo ocieplenie, rynny, tynkowanie i piankowanie. 

Z pilnej pracy mam dziś opowiadanie. No i wrożenie. W międzyczasie będę czytać o kobiecości, bo juz jedna pozycję z wybranych mam. To ebook. Ostatnio wolę ebooki, bo tańsze i nie ma problemów z przesyłką. Będzie też chyba szkic i może kartka świąteczna. Co do szkiców mam z tym troche zgryz. Propozycje, które mi leżą z kursu juz się w zasadzie kończą. Chyba będę też szkicować co innego. Obawiam sie jednak, ze wtedy nie będę mogła wstawiać rysunków do oceny na grupie. To mi może utrudnić robienie postępów. Mogę też robić wciąż te same błędy, bo nikt ich nie poprawi. Mogę też szkicować portrety, oczy itp i dodatkowo martwa naturę i architekturę, która mi sie spodoba. Zobaczę jeszcze... Muszę dojść do 100 szkiców martwej natury w tym roku. Jeśli chodzi o architekturę, to tez mam takie plany, ale nie wiem czy w trakcie nie zrezygnuję. Najważniejsze jednak sa portrety. Co prawda nie planuję rysować na zamówienie, ale i tak chcę sie tej sztuki nauczyć.

Dieta trwa nadal. Dziś zupa pomidorowa z ciecierzycą i chorizo. Mam zamiar pokombinować z zupami i robić je mniej gęste. Na wadze trochę mniej...

A na koniec wiersz pisany do obrazu...

Jesienie

 

nadeszła jesień

drzewa rozkwitłe złotem i oranżem

snują opowieści

wiatr ciska mi w twarz to co było

chwile nabrzmiałe radością i te smutne

wspomnienia wirują wokół

jak liście swawolące z wiatrem

to kąsają goryczą to pieszczą

tyle ich już było

odchodzę powoli

kraina bez powrotu wabi światłem

gdzie kolejna jesień mnie zastanie

tu czy tam

15 września 2019 , Komentarze (6)

Dziś czeka mnie bardzo spokojny dzień. Lubię ostatnio niedziele, bo nic nie muszę. Odpoczywam. Dziś chyba dłuzej pośpię. Znowu śpię więcej. Już dobijam do 9 godzin. Tak będzie do wiosny z tym, ze w zimie mogę spać jeszcze dłużej.

Ostatnio zdałam sobie sprawę, ze jestem nastawiona na działanie, a nie na branie. Zbyt mało we mnie energii kobiecej. Coś by trzeba z tym zrobić chyba. Nie wiem jednak jak to ugryźć. Gdy robiłam sobie swego czasu test z książki Płeć mózgu wyszlo mi, ze mam mózg męski. Chyba powinnam pielęgnować swoja kobiecość. Tylko jak to zrobić i jak do niej dotrzeć. Wpadły mi w oko dwie książki i może je kupię. 

Jesień,  ja już zaczynam być głodna. Nie wiem co dalej z dietą. Czy dołożę porcje zupy, czy coś z pokarmów stałych. Chciałam zrzucić jeszcze z 2 kg chociaż. Na szczęście nie mam specjalnej ochoty na ciężkie i kaloryczne potrawy. Chcę po prostu coś do żoładka wrzucić. Choćby pomidora czy ogórka. Dziś Zjem kapuśniak z soczewicą i grzybami.

Pierwsza kartka świąteczna w nowym stylu...Podoba mi się...


mgła

 

natchniona jesień

przybywa z rześkimi porankami

przesyconymi  wilgocią i nostalgią

rozkłada biały welon

na  moczarach i nad wrzosowiskiem

mgła lekka jak puch

to  rwie się i zwisa z krzewów,  snuje się swawoli z wiatrem

to otula to skrywa świątka przy drodze

po chwili odpływa  lekko

po pierwszych pocałunkach słońca

rozczarowana ciepłem i jasnością

14 września 2019 , Skomentuj

Weekend. U mnie będzie dość leniwy, bo dodatkowej pracy nie mam. Gdy wrócę z zajęć, zamknę furtkę i pomyślę o odpoczynku. Sama nie wiem co dla mnie to słowo znaczy. To chyba podświadomy spokój, że nic mnie nie goni i że mogę robić tylko to co chcę. Niby swoja pracę tez lubię, ale czasem mnie pisanie męczy i graficzne opracowanie krzyżówek też. Zwlaszcza wtedy gdy program sie zawiesza i robię coś dwa razy dłużej niz normalnie. Wtedy sie nawet wściekam. Nie wiem czy to zalezy od komputera, ale mój jest kiepski i nie zamierzam kupić lepszego, bo mi szkoda pieniedzy.

Pracuję intensywnie z dwupunktem. To ponoć bardzo skuteczna metoda. Chyba to robie dobrze, bo ból kręgoslupa mi się zmniejszył. No ale robię tez codziennie Reiki. Teraz pracuję nad odchudzaniem. Na razie wbiłam sobie w glowę, ze ważę 79 kg. Czekam czy organizm zareaguje. Gdy schudnę, uznam, że dwupunkt opanowałam. Czasem jednak efekt przychodzi po kilku miesiącach, a że pracuję też z innymi tematami, to inne efekty mogą przyjść szybciej...:( Na temat dwupunktu mam dwie książki. Jestem w trakcie czytania. Nie wiem jeszcze jak się robi dwupunkt na druga osobę na odległość. Jak na razie chyba kursu nie wykupię, bo moze wcale nie będzie potrzebny. Ćwiczyć jednak trzeba. Kurs chirurgii fantomowej kupię, ale jeszcze nie wiem kiedy. Pieniadze juz na niego mam, ale dwoch metod na raz opanować nie zamierzam.

Dziś zjem zupę grzybową, kefir i jabłko.


13 września 2019 , Komentarze (6)

Dziś pełnia, a ja puchnę. To normalne. Czekam na czas gdy księżyc ruszy do nowiu. Moze waga zacząć spadać. Tylko moze, bo juz większej nadziei nie mam. Chyba przestoj. Jeśli tak, to wkrotce niestety koniec diety. Troche mi szkoda. No, ale skoro waga spadać nie chce, to nie. Walki tu nic nie dadzą, a kaloryki nie zmniejszę, bo jesień i zaczynam być glodna. Trzeba wyjść z diety i za jakiś czas do nie wrócić. Oby tylko jojo nie było. Teraz jem około 800 kalorii. Dołożę stopniowo do jakiś 1200-1400 i zobaczymy. Dziś zjem zupę curry z cukini.

To, ze już prawie jesień widać w zachowaniu zwierząt. Moje stado juz zaczyna jeść więcej. Koty częściej kręca sie pod nogami, a i Pikuś sie upomina. Więcej jedzą ptaki. Jeszcze kilka dni temu jadly raz dziennie. Teraz często po poludniu trzeba pszenicy dosypać, bo porcja z rana jest wyjedzona. Dosypuje więc. Nie mogą przecież głodować. Przylatują całe stada. Przeważnie wróbelków. Bywaja tez w stołówce gołębie i cukrówki. Trochę obawiam sie zimy, bo trzeba będzie wychodzić na dwór i odsypywać śnieg. Jak znam życie spadnie to na mnie.

wrzesień

 

jeszcze lato a już jesień maluje liście

wiatr czesze suche trawy

 i zrudziałe nawłocie

poranki zaskakują rześkością

jeszcze lato a już mgły

snują się pod lasem

i grzyby wskakują do koszyka

wczoraj zerwałam gałązki jarzębiny

dziś marcinki się do mnie śmieją

jutro pójdę na wrzosowisko

i podam dłonie jesieni

 

12 września 2019 , Komentarze (12)

Zbliża sie koniec tygodnia i dobrze, bo byl pracowity i męczący. Chyba najgorszy we wrześniu. Dziś siedzę w domu, ale pracy mam sporo. Będą krzyżowki, dzemy i porzadki w domu. Te ostatnie zrobi Krzysiek, ale ruch będzie. Mam naukę dwupunktu. Z prac artystycznych szkicuję. Nie mam czasu na nic więcej nad czym ubolewam. Jutro też będzie ciężki dzień. Odetchnę dopiero w sobotę po zajęciach z malarstwa.

Krzysiek przytył i już waży ponad kilogram więcej ode mnie. Sukces ma słodki smak. Juz mi nie powie, ze za duzo jem przy mojej wadze ani nic w tym stylu. Strasznie, ale to straszniee się cieszę. W przyszłym roku jak dobrze pojdzie moze dogonię Sebastiana. On też sporo przytył. Dzieli nas 10 kg. Niby to realne, ze tyle schudnę. No zobaczymy. Dziś zupa z ciecierzycy.

Lato odchodzi. Przekwitają juz ostatnie letnie kwiaty - dalie, floksy i nagietki. Nawłoć traci urodę. Kwitną marcinki. Zniszczyły mi sie niebieskie i fioletowe. Muszę kupić w przyszłym roku. Zakwitla ponownie róża. Moja mama zbiera jeszcze pomidory. Posadziła w gruncie jeden krzaczek tych drobnych - koralików. Obrodziły rewelacyjnie. Na krzaku jest z 40 owoców jeszcze, a sporo juz zjadła. Gdybym ja miała takie zbiory tobym do ogrodu z większą ochota wychodziła.

Jesienne haiku

poryw  wiatru

ścieżką w parku sunie

szkarłatny liść

 

klucz żurawi

pierwsze wrzosy przy schodach

już fioletowe

 

chłód wiatru

nitki babiego lata

we włosach mamy

Ostatnio na warsztacie w grupie na Facebooku moje dwa wiersze zdobyły wyróżnienie. Bardzo sie cieszę.

11 września 2019 , Komentarze (2)

Prawie połowa września, a remonty u mnie nie pokończone. Jeszcze troche prac na dworze i gdy to będzie skończone może jeszcze malowanie w sypialni. Chciałabym by juz bylo po wszystkim. Szybko to lato minęło. Czas strasznie szybko biegnie. Wydaje mi sie, ze Krzyśka poznałam wczoraj, a to już 15 lat minęło. Sebastiana znam już ponad 3 lata.

Dziś Krzysiek jedzie na targ po owoce. Ma kupić jabłka i gruszki na dzemy. To już zdecydowanie ostatnie przetwory w tym roku.

Niedługo mam zamiar wysterylizować Majeczkę. Trochę sie martwię, bo jest drobniutka. Będzie miała narkozę wziewną. Jest bezpieczniejsza. Ciekawe czy ona tez przytyje jak moje pozostale kotki. Teraz największy problem jest z Rozi. Dosłownie nie mozna jej od miski oderwać. Jest grubiutka i leniwa. Tylko o spaniu myśli.

Dziś krupnik z pieczarkami, serek homogenizowany i pomarancza.

Wczoraj zrobiłam pierwsze podejście do architektury.

XXX

chodź

usiądziemy przy kominku

on nie lęka się nocy ani chłodu

otuli nas ciepłem

a serca zabiją z błogością i rozkoszą

jak kiedyś

płomienie się splatają tańczą figlują

liżą z wdziękiem polana

iskry strzelają to tu to tam

niczym fajerwerki

biorę je w dłonie i splatam z magią chwili

pogrążona w ciszy i we wspomnieniach

10 września 2019 , Komentarze (2)

Zainteresował mnie dwupunkt. W zasadzie wracam do tej metody, bo kiedys jej juz probowałam. Nie mam jednak książki na ten temat i nie wiem czy opanowalam ja dobrze. Teraz książkę kupilam i znalałam tez kurs przez skypa. Strasznie się napaliłam. Problem w tym, że mam teraz pieniądze tylko na jeden kurs, a chcę zrobic jeszcze chirurgię fantomową.

Nadchodzący rok będzie dla mnie dobry na zajęcie się sprawami duchowymi i na rozwój swojego wnętrza i siebie. To dobry czas na takie kursy. 

Co do diety to obawiam się przestoju. Poczekam na spadek do 17 września i jeszcze później do 28. Po 28IX przejdę już na etap 3. Nie ma sensu trwać gdy waga nie spada. Nie mam na to cierpliwości. Niby nie mam diety dość, ale motywację tracę. Chyba w tym roku będzie zrzucone tylko 7 kg. Strasznie mało. :( Jak tak dalej pójdzie to w przyszłym roku za granicę nadwagi będę wdzięczna, a jeszcze nie tak dawno uważalam, ze panuję nad swoim organizmem. Zastanawiam się czy organizm nie potrzebuje czasem dłuższej przerwy. Znowu walczę z wiatrakami. Dziś zupa z fali mung...

Wrzesień

nadchodzi jesień z bukietem chryzantem

i szelestem suchych traw

jeszcze trochę i brzoza zapłacze liśćmi

wspominam dziadka

i jego opowieści

o tamtym wrześniu

gdy krew mieszała się z łzami

a pola bitew przysłaniała mgła

gęsta jak mleko

pamiętam smutek i trwogę

i słowa życie jest cudem a polegli się nie skarżą ale ty pamiętaj

pamiętam i nie zapomnę

9 września 2019 , Skomentuj

Tydzień się zacznie wyjazdem. Dzień będzie pracowity. Tydzień też. Dziś trzeba zrobić horoskop i napisać tekst. Jeśli zdążę to ułożę też krzyżówki. Jeśli nie, zrobię to jutro. Łapię co mogę, bo utrzymanie domu spadło praktycznie na mnie. Krzysiek ma tyle renty co na opłaty i jedzenie dla siebie. Zwierzęta, remonty inne wydatki spadły na mnie. Nadal nie pracuje i raczej się do pracy nie wybiera. Bycie gosposią mu pasuje chyba, choc czasem sie denerwuje gdy coś ma zrobić. Nadal nie mysli o niczym i do wszystkiego go trzeba popchnąć. Ja czasem juz nie mam cierpliwości i sie zaczynam gubić. On nie ma inicjatywy. Calymi dniami rozwiązuje krzyżówki i czyta. Jest zadowolony. Co ciekawe ja w zasadzie również, bo prace domowe mi odeszły. Pracę zawodową lubię, a mycia okien i pucowania podlog nie znoszę. Niby rzadko to robilam nawet gdy pracował, ale miałam wyrzuty sumienia. Teraz nawet kawę mi robi i to kilka razy dziennie, a wyrzutow sumienia nie mam.

Dziś ważenie i niestety spadku nie ma. Chyba przestoj. Jeśli tak to poczekam do nowiu i wychodzę z 2 etapu. Tragedia. Tylko 4 kg zrzucone tym razem. Dziś zupa grochowa z pieczarkami.

Nadal robię kartki. Ostatnie mi sie podobają. Lubię ten styl i zawsze chciałam takie robić. W tym stylu też postaram się zrobić świąteczne. Czekam na napisy i papiery. To kartki drogie w wykonaniu, bo materiały sporo kosztują. Kartki minimalistyczne nie bardzo mi pasują. Są eleganckie, ale nie zawsze maja wdzięk. U mnie musi coś się zwieszać i podwijać. Nie lubię eleganckiego stylu. Lubię rustykalny i shabby chic.


wrzesień

 

jeszcze lato a już jesień maluje liście

wiatr czesze suche trawy

 i zrudziałe nawłocie

poranki zaskakują rześkością

jeszcze lato a już mgły

snują się pod lasem

i grzyby wskakują do koszyka

wczoraj zerwałam gałązki jarzębiny

dziś marcinki się do mnie śmieją

jutro pójdę na wrzosowisko

i podam dłonie jesieni

 

 

8 września 2019 , Skomentuj

Dziś chcę pójść zobaczyć czy jest dzika róża. Zrobiłabym nalewkę. Juz miałam i jest pyszna. Poza tym będą zajęcia te co zwykle ostatnio - kartki, szkice, czytanie. Kupiłam napisy i papiery na kartki świąteczne. Miałam nie robić, ale jednak zrobię. Mam trochę scrapek i parę wykrojnikow. Trzeba by też zrobić kartki ślubne, bo napisy mam.

Jeśli chodzi o odchudzanie to tym razem nie jestem nim przejęta. Jestem na diecie, bo jestem ale bez spiny. Na luzie. To może być korzystniejsze nawet. Brak spiny to brak stresu. Nie wiem ile jeszcze schudnę przed przestojem, ale kazdy kilogram to będzie ulga. Szkoda, że mi się nie udalo poniżej osemki zejść. Trudno. Przyszły rok to będzie jeszcze schodzenie z dużej wagi. Odetchnę gdy zobaczę szostkę z przodu. Strasznie dlugo to wszystko trwa i trwać będzie, ale nie ćwiczę i nie zamierzam. Dziś kapuśniak z grzybami i soczewicą.

Muszę dziś skończyć horoskop numerologiczny. To tekst płatny dla portalu z którym współpracuję. Niestety nie dysponuję czasem na naukę, a miałam przerobić kolejna lekcję kursu u Krissa Wieliczko.

wrzesień

 

wita babim latem

a chłodne poranki  osnute mgłą i pajęczyną

budzą nostalgię

lekkie jak puch obłoki

to straszą deszczem

to biorą w objęcia bladolice słońce

ogród szykuje się do snu

ale wabi jeszcze astrami i pysznymi daliami

wczoraj splotłam z nich wieniec

dodałam gałązki jarzębiny wrzos i krągłe połyskliwe  kasztany

jutro powieszę go nad drzwiami

i powitam jesień

 

 

7 września 2019 , Komentarze (10)

Przed chwilą wstałam, bo zaraz jadę na zajęcia z malarstwa. Oby prowadząca o mnie nie zapomniała. To będę chodzić. Od razu dziś zacznę obraz. To będzie przyjemność. Brakowało mi tego. Na razie wszystko do malowania mam. Wybralam do malowania kwiaty - sloneczniki i rumianki.

Po południu moze napiszę wiersz albo opowiadanie. Moze poczytam, zrobię kartkę, pośpię, moze sie pouczę. W każdym bądź razie juz nic nie muszę. Skupię się na tym co chcę. Odpocznę, bo tydzień nie był dla mnie łatwy. Ważne, ze co bylo zaplanowane, udalo sie zrealizować. Przyszly też będzie trudny, bo roboty sporo i to takiej, której nie lubię. 

Jutro muszę posiedzieć nad horoskopem partnerskim. Zamówiła go dziewczyna z portalu, bo poznała chłopaka, ktorego widzi w roli męża. Postawilam tarota i on za bardzo chętny do ustatkowania nie jest niestety. Zobaczymy co powie horoskop. On wskazuje dopasowanie lub nie pod kazdym względem..

Dziś zupa musztardowa i kefir oraz pomarańcza. Waga powoli i skokowo spada. Chciałabym szybciej. Niestety czasem się waha, a to mnie już drażni....:(

wczorajszy tryptyk

ranek

las omotany mgłą

wyjawia swoje tajemnice

krzyk sójki

wabi na uśpioną polanę

gdzie koźlarze

przycupnięte w mchach

witają dzień

 

środek dnia

 

blade słońce

rozpala oranżem liście

wiatr igra z kasztanami

a zrudziałe nawłocie

otulone nitkami pajęczyny

drzemią w ciszy

wspominając  lato

pachnące maciejką

 

zmierzch

 

maluje szarością

 senne wrzosowisko

ostatnie szkarłatne promienie

liżą widnokrąg

wiatr to przycicha to się wzmaga

tarmosi suche trawy

to tańczy z liśćmi

 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.