Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1594999
Komentarzy: 56243
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 4 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 września 2019 , Komentarze (22)

U mnie w domu są roje much. Okno w pokoju dziennym zamknęłam i nie mogą sie wydostać. Skąd sie wzięły nie wiem i nie wiem co z nimi począć. Żadna trucizna nie wchodzi w grę. Na razie topią mi sie w kawie, ale ta eliminacja następuje zbyt wolno jak na moje potrzeby. Nie znoszę much. Brzydzę sie ich i denerwuja mnie gdy siadają na mnie. Lep u mnie w sklepie jest nieuchwytny, a tępienie za pomocą gazety jest trudne, bo refleksu nie mam... :)

Zostal zlikwidowany następny sklep w poblizu. Został juz tylko jeden około kilometra drogi przez las na skróty. Ciężko bez samochodu...

Majka znowu ma ruję i miauczy po całych dniach. To przesunęło w czasie jej sterylizację. Chciałam sie umówić pod koniec przyszłego tygodnia, a to chyba za wcześnie. :(

Dziś oczywiście jadę na zajęcia. Chcę skończyć obraz, ale to, że chcę nie oznacza, ze skończę. Kolejny będzie jesienny pejzaż, albo znowu kwiaty. Wybrałam marcinki i astry. Namaluję je po kolei. Mialam namalować róże, ale jeszcze nie nadszedł ten czas. Teraz żyję jesienią i te motywy mnie ciągną.

Od kilku dni jest mi zimno. Wskoczyłam w spodnie i w poncho. Noszę też juz skarpetki. Moja mama pali popołudniami w piecu. Ja też przepalam. Jesień na całego... Mój czas...

Kupiłam dwie leszczyny i lilak bordowy pachnący pełny. Chcę go posadzić pod oknem od kuchni. Kupiłam też materiały na kolejne ikony. Tym razem będą w srebrze.

20 września 2019 , Komentarze (6)

Ostatni dzień intensywniejszej pracy. Mam do skończenia opracowanie graficzne krzyżówek. Mam tez przygotować quiz. Jutro będą juz tylko wrózby. Nie będzie też porzadków w domu. Odetchnę. Ostatnio lubię weekendy. Kiedyś wolałam intensywna aktywność, ruch, dużo pracy. To mnie napedzało. Teraz wolę spokój, ale nie bezczynność. To chyba starość sie kłania. :) Nic innego. Niektóre kobiety w moim wieku już są emerytkami. Za tym nie tęsknię. Co to, to nie. 

Po południu będę robić ikonę decoupage. Kupilam tez anioły i na nie czekam. Jutro zajęcia w ośrodku kultury. Sprawdzam harmonogram zajęć w palacu kultury w sasiednim mieście, bo liczę na to, że wreszcie zrobią zajęcia z akwareli. Czekam juz na nie ponad rok. Chcę do akwareli wrócić. Najpierw jednak chcialabym zakończyć intensywną pracę nad pastelami suchymi. 

Kupiłam kotom nowy drapak. Był w opakowaniu z kocimietką i od razu pojęły o co chodzi. Teraz wcale nie drapia mebli. Do tej pory w strzępy szły fotele i kanapa. Podrapana jest tez moja ukochana antyczna biblioteczka. Uwzięły się tez na jedne drzwi. U mnie wszystkie sa drewniane. :( No ale po to koty bóg stworzył z pazurami, żeby drapały... Moja wina, że drapaka porzadnego nie miały...

Wczoraj było tak zimno, że Krzysiek rozpalił w piecu. Fajnie sie czułam, bo ogień szeptał... Rozmarzyłam się...

19 września 2019 , Komentarze (2)

Materialy na ikony decoupage jednak kupiłam i już mi przyszły. Na razie chcę zrobić trzy. Niekoniecznie to będzie koniec. Półkę nad drzwiami mogę powiesić także w pokoju dziennym. Motyw ikony jest mi bardzo bliski. Przy okazji wpadły mi tez w oko anioły. Już dwa papiery kupiłam. Moze pomyśle jeszcze o malowanych na desce aniołach? Kiedyś, bo na razie plany mam i czasu brak...

Z malowania na szkle jednak nie muszę rezygnować z powodu braku szkła. Przypomniałam sobie, że mam zmienione okno. Mogę wziąć szyby z tego starego. Sebastian mi potnie. Przyjedzie wkrótce. Malowanie na szkle moze mi sie nawet spodobać...Zobaczymy. :)

Miałam wreszcie te zajęcia z rysunku na które czekałam. Jestem zadowolona, bo ide dobrą drogą. Wysłałam takie rysunki by mozna było ocenić postęp. Progres jest. Nawet w cieniach. :) To moja pięta achillesa. Jednak idealnie nie jest i muszę intensywniej ćwiczyć. Głownie martwą naturę. Muszę w końcu pojąć cieniowanie, kreskę i fakturę. Perspektywa powietrzna w tych prostych rysunkach jest ok. Podobnie kształty. Kolejna lekcja moze w październiku o ile fundusze będą. Do tego czasu muszę przygotować 10 rysunków. 

Dietę trzymam z trudem, ale jednak trzymam. Dziś zupa curry z cukinią. Jem bardzo monotonnie. Gotuję kilka ulubionych zup i tak w kołko. Nie nudzi mi sie na szczęście.

Trzeba by kupić ziemniaki na zimę. Myślę o 5 workach po 15 kg. Bardzo mało jemy.

18 września 2019 , Komentarze (7)

Pilnie czytam pierwsza książkę o kobiecości i to i owo z niej wyciągam. Myślę, ze moje malzeństwo zyska. Na pierwszy ogień poszła akceptacja. Nie powinnam Krzyśka wciąż krytykować, bo to budzi jego złość. Nie powinnam go poniżać, ani wychowywać. Powinnam dać mu spokój o ile nie popełnia przestępstw. Niech robi co chce. Powinnam za to go doceniać i chwalić, dostrzegać i doceniać to co robi dobrze. Chodzi o to, że ja tez mam wady. Nie wolno skupiać się na wadach. Mężczyzna strofowany czuje się źle, zamyka się w sobie i ma ochotę na walki, a ja przecież walczyć nie chcę. Warto wiec zacząć stosować kobiece sposoby. Na razie staram się zaakceptować krzyżówki, telewizję i rower. 

W tym miesiącu też mam zamiar wysłać do oceny szkice. Fundusze na wszystko co zaplanowałam mam plus bonus, czyli fundusze od kobiety z która kiedys wspólpracowalam. Myślałam, że mnie oszukała, a tu po kilku miesiacach jednak wypłata przyszła. Może mi wystarczy nawet na ikony decoupage, które chcę sobie zrobić.

Księżyc idzie na nów i ja za wszelka cenę próbuję wytrwać z dietą. Moze cos jeszcze spadnie. Choć kilogram. Chcę wytrwać do końca września. Od 1 października dodam pokarmy stałe i z 150 kalorii. Później będę dodawała co tydzień 100. Moze jo-jo nie będzie. Jest na to szansa, bo po diecie dukana nie nabrałam jesienią nic. Uważałam bardzo i się udało. Dziś zupa grochowa z pieczarkami. 

Jeszcze w tym roku nie jadłam zupy z dyni. Prosiłam, zeby Krzysiek dynię kupił, ale twierdzi że sa bardzo duże. Nie wiem czy kombinuje, bo nie chce obierać, czy faktycznie sa duze. Muszę to zaakceptować. Wyjścia nie mam.

17 września 2019 , Komentarze (2)

Dziś z niewdzięcznych prac będzie kończenie sprzątania kuchni oraz okno w pokoju dziennym. Jutro dalsze boje. Moze do końca tygodnia porzadki ogarniemy. Z wyjątkiem pracowni. Z nią muszę sobie poradzić sama. Trochę rzeczy wyrzucę, a troche chcę wysłać znajomej. Nie będę już malować na tkaninach i na szkle. Szkło mi w ogóle nie leży. Zrobiłam troche butelek i na tym koniec. Stoja u mnie na półce w ganku. Malowania na szkle mi szkoda, ale nie ma nigdzie w pobliżu szklarza, ktory by mi podkłady przygotował. Chciałam zrobić 3 niby witraze na okna i szkła nie mam. Pozbędę się też raczej kolczyków drewnianych. Ja już kolczyków nosić nie mogę, a na bazarkach wzięcia specjalnego nie mają. Chętnie bym sprzedała nie uzywany tablet graficzny i mało uzywany czytnik ebooków oraz kilka planszówek. Tablet może kupię z wyświetlaczem, a czytnik mi zbędny, bo czytam na komputerze. Zrezygnuję też raczej z robienia biżuterii. Robiłam kolczyki, a nosić ich juz nie mogę przecież. Decoupage zostawię, ale nie planuję się rozwijać. Kartki też, ale też rozwoju nie przewiduję. Coś trzeba wybrać i chyba u mnie ten moment nadszedł. Zostaną wiersze w tym haiku, może opowiadania, obrazy, ikony i szkice. No i rozwój duchowy, ezoteryka, medycyna naturalna. Jeśli chodzi o grafikę to będę raczej tylko robić obrazy. Do logo straciłam serce, bo nie znam trendów i nie chcę poznać. Niby coś zarabiam, ale niedużo i raczej więcej zarabić nie będę. Gdy zrobię troche porzadku w moim życiu, 9 rok numerologiczny sie wypełni. Tak wlaśnie w 9 roku się dzieje. Odchodzi to co ma odejść, bo moze juz w kolejnym roku nadejdzie nowe.

Dziś zupa fasolowa z chorizo i grzybami. Jestem juz głodna...:( Obawiam sie o dietę, a konkretnie o schudnięcie. Trzeba będzie chyba juz pokarmy stałe dodać. Nie podoba mi sie to...:(

Moja jesień

 

kocham jesień

jest mi siostrą

nawet gdy niebo straszy deszczem

zaglądam w jej złote oczy

a ona uśmiecha się do mnie

i przeprasza za wilgoć we włosach i chłodne dłonie

kocham jesień i życie

stąpające krok za krokiem

aż po kres

nabrzmiały ciszą


16 września 2019 , Komentarze (8)

Zaczyna się kolejny dość trudny tydzień. Dziś mam pranie i mycie szafek w kuchni. Nienawidzę tej roboty. Krzysiek już domył zlew i jeszcze ogarnie podlogę. Odkurzy też pajęczyny i pojedzie na zakupy. Kuchnię skończymy moze jutro. Nie wiem kiedy przyjdzie znajomy do pracy. W zeszłym tygodniu miał być, ale mu się zepsuł samochód i nie miał jak zakupów zrobić. Dach prawie skończony. Zostalo ocieplenie, rynny, tynkowanie i piankowanie. 

Z pilnej pracy mam dziś opowiadanie. No i wrożenie. W międzyczasie będę czytać o kobiecości, bo juz jedna pozycję z wybranych mam. To ebook. Ostatnio wolę ebooki, bo tańsze i nie ma problemów z przesyłką. Będzie też chyba szkic i może kartka świąteczna. Co do szkiców mam z tym troche zgryz. Propozycje, które mi leżą z kursu juz się w zasadzie kończą. Chyba będę też szkicować co innego. Obawiam sie jednak, ze wtedy nie będę mogła wstawiać rysunków do oceny na grupie. To mi może utrudnić robienie postępów. Mogę też robić wciąż te same błędy, bo nikt ich nie poprawi. Mogę też szkicować portrety, oczy itp i dodatkowo martwa naturę i architekturę, która mi sie spodoba. Zobaczę jeszcze... Muszę dojść do 100 szkiców martwej natury w tym roku. Jeśli chodzi o architekturę, to tez mam takie plany, ale nie wiem czy w trakcie nie zrezygnuję. Najważniejsze jednak sa portrety. Co prawda nie planuję rysować na zamówienie, ale i tak chcę sie tej sztuki nauczyć.

Dieta trwa nadal. Dziś zupa pomidorowa z ciecierzycą i chorizo. Mam zamiar pokombinować z zupami i robić je mniej gęste. Na wadze trochę mniej...

A na koniec wiersz pisany do obrazu...

Jesienie

 

nadeszła jesień

drzewa rozkwitłe złotem i oranżem

snują opowieści

wiatr ciska mi w twarz to co było

chwile nabrzmiałe radością i te smutne

wspomnienia wirują wokół

jak liście swawolące z wiatrem

to kąsają goryczą to pieszczą

tyle ich już było

odchodzę powoli

kraina bez powrotu wabi światłem

gdzie kolejna jesień mnie zastanie

tu czy tam

15 września 2019 , Komentarze (6)

Dziś czeka mnie bardzo spokojny dzień. Lubię ostatnio niedziele, bo nic nie muszę. Odpoczywam. Dziś chyba dłuzej pośpię. Znowu śpię więcej. Już dobijam do 9 godzin. Tak będzie do wiosny z tym, ze w zimie mogę spać jeszcze dłużej.

Ostatnio zdałam sobie sprawę, ze jestem nastawiona na działanie, a nie na branie. Zbyt mało we mnie energii kobiecej. Coś by trzeba z tym zrobić chyba. Nie wiem jednak jak to ugryźć. Gdy robiłam sobie swego czasu test z książki Płeć mózgu wyszlo mi, ze mam mózg męski. Chyba powinnam pielęgnować swoja kobiecość. Tylko jak to zrobić i jak do niej dotrzeć. Wpadły mi w oko dwie książki i może je kupię. 

Jesień,  ja już zaczynam być głodna. Nie wiem co dalej z dietą. Czy dołożę porcje zupy, czy coś z pokarmów stałych. Chciałam zrzucić jeszcze z 2 kg chociaż. Na szczęście nie mam specjalnej ochoty na ciężkie i kaloryczne potrawy. Chcę po prostu coś do żoładka wrzucić. Choćby pomidora czy ogórka. Dziś Zjem kapuśniak z soczewicą i grzybami.

Pierwsza kartka świąteczna w nowym stylu...Podoba mi się...


mgła

 

natchniona jesień

przybywa z rześkimi porankami

przesyconymi  wilgocią i nostalgią

rozkłada biały welon

na  moczarach i nad wrzosowiskiem

mgła lekka jak puch

to  rwie się i zwisa z krzewów,  snuje się swawoli z wiatrem

to otula to skrywa świątka przy drodze

po chwili odpływa  lekko

po pierwszych pocałunkach słońca

rozczarowana ciepłem i jasnością

14 września 2019 , Skomentuj

Weekend. U mnie będzie dość leniwy, bo dodatkowej pracy nie mam. Gdy wrócę z zajęć, zamknę furtkę i pomyślę o odpoczynku. Sama nie wiem co dla mnie to słowo znaczy. To chyba podświadomy spokój, że nic mnie nie goni i że mogę robić tylko to co chcę. Niby swoja pracę tez lubię, ale czasem mnie pisanie męczy i graficzne opracowanie krzyżówek też. Zwlaszcza wtedy gdy program sie zawiesza i robię coś dwa razy dłużej niz normalnie. Wtedy sie nawet wściekam. Nie wiem czy to zalezy od komputera, ale mój jest kiepski i nie zamierzam kupić lepszego, bo mi szkoda pieniedzy.

Pracuję intensywnie z dwupunktem. To ponoć bardzo skuteczna metoda. Chyba to robie dobrze, bo ból kręgoslupa mi się zmniejszył. No ale robię tez codziennie Reiki. Teraz pracuję nad odchudzaniem. Na razie wbiłam sobie w glowę, ze ważę 79 kg. Czekam czy organizm zareaguje. Gdy schudnę, uznam, że dwupunkt opanowałam. Czasem jednak efekt przychodzi po kilku miesiącach, a że pracuję też z innymi tematami, to inne efekty mogą przyjść szybciej...:( Na temat dwupunktu mam dwie książki. Jestem w trakcie czytania. Nie wiem jeszcze jak się robi dwupunkt na druga osobę na odległość. Jak na razie chyba kursu nie wykupię, bo moze wcale nie będzie potrzebny. Ćwiczyć jednak trzeba. Kurs chirurgii fantomowej kupię, ale jeszcze nie wiem kiedy. Pieniadze juz na niego mam, ale dwoch metod na raz opanować nie zamierzam.

Dziś zjem zupę grzybową, kefir i jabłko.


13 września 2019 , Komentarze (6)

Dziś pełnia, a ja puchnę. To normalne. Czekam na czas gdy księżyc ruszy do nowiu. Moze waga zacząć spadać. Tylko moze, bo juz większej nadziei nie mam. Chyba przestoj. Jeśli tak, to wkrotce niestety koniec diety. Troche mi szkoda. No, ale skoro waga spadać nie chce, to nie. Walki tu nic nie dadzą, a kaloryki nie zmniejszę, bo jesień i zaczynam być glodna. Trzeba wyjść z diety i za jakiś czas do nie wrócić. Oby tylko jojo nie było. Teraz jem około 800 kalorii. Dołożę stopniowo do jakiś 1200-1400 i zobaczymy. Dziś zjem zupę curry z cukini.

To, ze już prawie jesień widać w zachowaniu zwierząt. Moje stado juz zaczyna jeść więcej. Koty częściej kręca sie pod nogami, a i Pikuś sie upomina. Więcej jedzą ptaki. Jeszcze kilka dni temu jadly raz dziennie. Teraz często po poludniu trzeba pszenicy dosypać, bo porcja z rana jest wyjedzona. Dosypuje więc. Nie mogą przecież głodować. Przylatują całe stada. Przeważnie wróbelków. Bywaja tez w stołówce gołębie i cukrówki. Trochę obawiam sie zimy, bo trzeba będzie wychodzić na dwór i odsypywać śnieg. Jak znam życie spadnie to na mnie.

wrzesień

 

jeszcze lato a już jesień maluje liście

wiatr czesze suche trawy

 i zrudziałe nawłocie

poranki zaskakują rześkością

jeszcze lato a już mgły

snują się pod lasem

i grzyby wskakują do koszyka

wczoraj zerwałam gałązki jarzębiny

dziś marcinki się do mnie śmieją

jutro pójdę na wrzosowisko

i podam dłonie jesieni

 

12 września 2019 , Komentarze (12)

Zbliża sie koniec tygodnia i dobrze, bo byl pracowity i męczący. Chyba najgorszy we wrześniu. Dziś siedzę w domu, ale pracy mam sporo. Będą krzyżowki, dzemy i porzadki w domu. Te ostatnie zrobi Krzysiek, ale ruch będzie. Mam naukę dwupunktu. Z prac artystycznych szkicuję. Nie mam czasu na nic więcej nad czym ubolewam. Jutro też będzie ciężki dzień. Odetchnę dopiero w sobotę po zajęciach z malarstwa.

Krzysiek przytył i już waży ponad kilogram więcej ode mnie. Sukces ma słodki smak. Juz mi nie powie, ze za duzo jem przy mojej wadze ani nic w tym stylu. Strasznie, ale to straszniee się cieszę. W przyszłym roku jak dobrze pojdzie moze dogonię Sebastiana. On też sporo przytył. Dzieli nas 10 kg. Niby to realne, ze tyle schudnę. No zobaczymy. Dziś zupa z ciecierzycy.

Lato odchodzi. Przekwitają juz ostatnie letnie kwiaty - dalie, floksy i nagietki. Nawłoć traci urodę. Kwitną marcinki. Zniszczyły mi sie niebieskie i fioletowe. Muszę kupić w przyszłym roku. Zakwitla ponownie róża. Moja mama zbiera jeszcze pomidory. Posadziła w gruncie jeden krzaczek tych drobnych - koralików. Obrodziły rewelacyjnie. Na krzaku jest z 40 owoców jeszcze, a sporo juz zjadła. Gdybym ja miała takie zbiory tobym do ogrodu z większą ochota wychodziła.

Jesienne haiku

poryw  wiatru

ścieżką w parku sunie

szkarłatny liść

 

klucz żurawi

pierwsze wrzosy przy schodach

już fioletowe

 

chłód wiatru

nitki babiego lata

we włosach mamy

Ostatnio na warsztacie w grupie na Facebooku moje dwa wiersze zdobyły wyróżnienie. Bardzo sie cieszę.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.