Jeszcze raz dziękuję za wszystkie wczorajsze życzenia. Dobrze wiedzieć, że mam tyle życzliwych osób...:)
Od kilku dni mam napięcie, ból w prawej łopatce. Nie wiem co to jest i nie chcę wiedzieć, ale chcę żeby przeszło. Z trudem tnę drewno i trudem ćwiczę. Za kilka dni pewnie przejdzie, ale co mi dokuczy to dokuczy.
Od jakiegoś czasu żyję pracą koło domu i w domu. To nie są moje przyjemności tylko obowiązki. Niby czytam książki, ale to za mało by odczuć radość. Niby jestem zadowolona gdy coś zrobię, ale chciałabym też robić coś co sprawi mi przyjemność już na etapie robienia. Malować ani rysować mi się ostatnio nie bardzo chce, bo wtedy muszę wyłączyć czat w pracy i zarobki mi uciekają. Do wierszy też mnie nie ciągnie. Zyję pracą, obowiązkami, remontami. Wszystko tak robie mechanicznie-planuję i odhaczam w kalendarzu. Takie bezpłciowe to moje życie. Jakieś takie puste. Powinnam to zmienić... To niefajny stan i szkodliwy dla dobrostanu psychicznego.
Od jakiegoś czasu ciągnie mnie do alkoholu. Lubię topić w nim smutki. Pozwala nie myśleć. Jest mi lżej gdy wypiję. Zaczynam rozumieć alkoholików i ich drogę do nałogu. Niektórych, bo nie wszyscy piją ze zmartwień. Wiem, że to nie jest droga. Problemy się rozwiązuje, a nie zapija. Nie każdy jednak na walki ma siłę. Nie wszyscy walczą. Niektórzy nie widzą wyjścia. Niektórzy się poddają, załamują i wybierają ucieczkę typu nałogi. Tak było ze mną gdy nadużywałam psychodelików. Tak jest z S. Tak było prawdopodobnie z Adrianem. Droga na łatwiznę jest nieraz jedyną drogą i ani opinia innych ani normy społeczne tego nie zmienią. Punkt widzenia zlaeży od miejsca siedzenia. Jest mi teraz bardzo ciężko na duszy.
Wczoraj obejrzałam Nędzników na Netflixie. Książki nie czytałam, a szkoda. Teraz oglądam miniserial dokumentalny Zycie na planecie ziemia. Film jest interesujący.
Kupiłam bryłkę krzemienia pasiastego. To kamień optymizmu. Moze mi pomoze...:)