Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1590617
Komentarzy: 56238
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 4 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 września 2024 , Komentarze (2)

Dziś szkoła. Chyba zajęcia z soul body fusion. Ma być nauka z certyfikacją. Zależy mi na kursie bardzo, bo technikę znam i bardzo ją lubię. Jutro też szkoła i chyba kontynuacja dzisiejszych zajęć. Szkoła mi się kończy.

No i cięcia drewna jeszcze wczoraj nie skonczyłam. Może jednak dzisiaj wyjdę coś zrobić. Krzysiek w niczym nie pomoze, bo ma pracę po południu. Wróci wieczorem zły i zmęczony.

Z Kajtusiem lepiej, ale ma brać cały czas probiotyk. Cyrk jest z tym, bo się broni. Tabletkę muszę rozpuszczać i wlewać do pyszczka łyzeczką. Nie gryzie i nie drapie, ale się wyrywa, a siły ma dużo. Ma specjalną karmę gastro. Kupiłam i mokrą i suchą. Je teraz tylko to. No i oby mu się wszystko unormowało. Kocurek jest stosunkowo młody i powinno z nim być wszystko w porzadku. 

Mars wszedł już do raka i to mi powinno dodać energii. Przyda mi się, bo jeszcze trochę pracy przed zimą mnie czeka. Wezmę się od poniedziałku. Niby ma być deszcz, ale i w domu praca jest.

Dietę już trzymam ścisła. To co straciłam przez odstępstwa z powodu urodzin już prawie odzyskałam i pasek dogoniony. Teraz czekam na siódemkę z przodu i nadwagę. Oby już. :) Może już w przyszłym tygodniu ogłoszę sukces. Do końca września jeszcze dużo czasu i bardzo jestem ciekawa ile zrzucę. Dieta mnie nie męczy i głodu nie czuję. Jestem zmotywowana i codzienne spadki nastrajają mnie pozytywnie na cały dzień.

6 września 2024 , Komentarze (6)

Ostatni dzień pracy w domu i koło domu. JUtro szkoła i nic już robić nie będę, bo czasu braknie. Zajęcia mam od rana do 15. W niedzielę też. Szkoła mi się kończy i nie bardzo mam teraz ochotę na następną. Zrobiłam się teraz jakaś taka leniwa momentami i na systematyczną pracę nie mam ochoty. Jeśli nauka to tak ale wtedy gdy mi się chce, a nie wtedy gdy pokazuje grafik. Dziś oczywiście będzie trochę cięcia drewna. Poza tym może zrobię coś w domu. Powinnam posprzątać, bo podłoga w kuchni się lepi, a w pokoju jest warstwa kurzu. Jakoś mnie to nie przeraża. Wolę to niż częste bieganie ze szmatą i mopem. Efekt jest taki, ze porządek w domu jest, a czystości nie ma.

Denerwują mnie ostatnio włosy. Wchodzą do oczu, drażnią szyję. O fryzjerze ani mi się wspominać nie chce. Krzysiek był kilka dni temu obcinany maszynką i ma spokój. Jestem bliska tego by też poprosić o takie obcięcie. Włosy by były króciutkie i kłopotu by nie było. Na razie mu zazdroszczę, czekając na odwagę. Chyba gdy pójdę wkrótce do fryzjera, poproszę o krótką fryzurkę, a później maszynka będzie w uzyciu. Co wygoda to wygoda. Cenią ją bardziej od mojej ewentualnej atrakcyjności. No a poza tym włosy mi rosną bardzo szybko.

Lubię ostatnio spać i śpię nawet w okolicy 12 godzin. POza tym w czasie wolnym oglądam filmy na Netfixie, czytam. Uważam, że mam bardzo fajne zycie. Z domu ruszę się dopiero jak będzie chłodniej. Zapowiadają niedługo 19 stopni i deszcze. Bardzo już czekam.

Zaraz jadę z Kajtusiem do weterynarza. Jest z nim lepiej i apetyt mu dopisuje.

5 września 2024 , Komentarze (5)

Koniec tygodnia się zbliża i powoli kończę prace koło domu. Od poniedziałku chcę zacząć myć okna i prać. Dziś moze wytnę szklankę i potnę ją. Jutro może ostatecznie skończę cięcie tego co mam. Byłoby coś jeszcze jeśli dziś Krzysiek zniesie. U babci prawie wszystko sprzątnięte. Moze jeszcze jeden worek będzie. Jak się uda to naładuję dziś  i niech czeka 2 tygodnie na wywiezienie. Poszło szybciej niż myślałam. W przyszłym tygodniu moze zacznę działać u mamy.

Kupiłam specjalną karmę dla Kajtusia. Liczę, że pomoże. Kupiłam i mokrą i suchą. Dziś ma przyjść. Kocurek je osobno to problemu z podaniem nie będzie. W tym miesiącu mam też szczepienie Mikusia.

Znalazłam w internecie  stronkę z różnymi testami diagnostycznymi. Niektóre mnie zainteresowały jak np. test na wit D. Jest z krwi, ale ja już się pobierania krwi z palca  nie boję. Chyba kupię niedługo. Są też testy na cholesterol i tarczycę. Też interesujące. Krzysiek miał cholesterol w górnej granicy normy. Ja tarczycę robiłam kilka lat temu. Niby czuję się dobrze, ale chcę zbadać. Co do witaminy D to trzeba by zbadać i mnie i Krzyśka. SZczególnie ja mogę mieć niedobór, bo słońca unikam. Niby coś tam łykam, ale to moze być mało.

Upałów mam zdecydowanie dość...

4 września 2024 , Komentarze (8)

Dziś trochę refleksji na temat tańszych i droższych rzeczy, a konkretnie zywności. Nie zawsze to co droższe jest lepsze. Ot choćby ryby typu śledź po gdańsku. Tańsza puszka wypełniona śledziami, a droższa to jeden grubszy kawałek. Bez porównania mniej, a różnicy w smaku nie widziałam. To samo śledzie w śmietanie. W tańszym pojemniku 4 kawałki, a w droższym 2,5/reszta cebula/. Wielkość taka sama, a smak porównywalny. Za to Mirinda bez cukru/Orange/ pyszna.

Z prac koło domu dziś chyba ostatni dzień cięcia tej partii derwna i ostatni dzień ladowania do worków. Jutro wywożenie śmieci. Jutro moze Krzysiek resztę drewna spod orzecha przyniesie. Muszę tylko zerknąć gdzie jest gniazdo szerszeni. Trzeba przez miejsce gdzie latają przejść do drewna. Gdzieś może być gniazdo. Nie chcę Krzyśka narażać. Co jutro będę robić nie wiem.

Jedno drzewko owocowe mi zmarzło wiosną. Trzeba wykopać i posadzić następne. Przez jesień się przyjmie. To szklanka. Ładnie owocowała i bardzo mi jej szkoda.

Krzysiek mi kupił na gerberę w doniczce. Pięknie kwitnie i ponoć znosi chłody w zimie. Jeszcze jej nie miałam. Zobaczymy czy przetrwa. 

Dziś byłam z Kajtusiem u weterynarza. Ma wrażliwy układ trawienny i musi mieć inną karmę. Dostał zastrzyki i leki. Kontrola konieczna.

3 września 2024 , Komentarze (7)

Po śnie w którym widziałam rycerzy i przetykane WC, obudziłam się w dobrym nastroju. Powinno być już ze mną dobrze.

Dziś będzie znowu cięcie drewna. Koniec widać. Chyba też trzeba będzie ładować kolejny worek u babci. Tu końca jeszcze nie widać.

Wszystko ostatnio układa się dobrze poza zarabianiem pieniędzy. Odkąd odchodzę od komputera o 21, zarabiam mniej o około 500 zł. Dla mnie to sporo. Mogłabym kupić książki, uzbierać na kurs itp.

Nadal wspominam wojnę i to spotkało moich bliskich. Mama urodziła się w piwnicy. Tata jako kilkuletnie dziecko o mało nie utonął w bagnach gdy uciekał z rodziną-mamą i bratem z Ukrainy przez zieloną granicę. Stracili wszystko dworek i cały dorobek życia, a całą biżuterię babcia oddała za przeprowadzenie ich do Polski. Później tata zajmował się handlem i pomagał przeżyć bliskim. Przemykał się też z Warszawy w okolice Grójca na wieś po jedzenie do rodziny. Był dzieckiem i te przeżycia też pozostawiły ślad. Moja ciocia straciła dziecko, bo ją Niemiec kopnął w brzuch gdy byłą w ciąży. Za to druga ciocia wspomina Niemców, niektórych dobrze. Jeden z nich wspierał moich bliskich jedzeniem cała wojne. Ci dla których pracowała dawali jej jedzenie z paczek. Nie wszyscy to byli dranie i potwory. Ten który ją najbardziej wspierał pisał do niej długo po wojnie. Kontakt utrzymywali.

Nadal oglądam filmy i czytam w wolnym czasie.

Proszę o wpłaty i udostępnienia. Zbiórka stoi w miejscu   https://www.ratujemyzwierzaki....

2 września 2024 , Komentarze (57)

Zdałam sobie sprawę, że idę drogą mojej mamy. Odejdę w samotności, zimnie i poczuciu krzywdy i zaniedbaniu. Do domu opieki nie pójdę, bo to by była dla mnie tortura gorsza niż niedostatki w swoim domu. Wolę zimno, brud ale u siebie. Bliskich osób, które by się mną na starość zajęły też nie mam. Jednak dawne czasy gdy dzieci zajmowały się rodzicami były lepsze z mojego punktu widzenia. To było sprawiedliwe. Dzieci coś dostały od rodziców i coś dawały od siebie. Prawie każdy sie poczuwał. Rodzice mogli odejść w spokoju we własnym domu bez tłumu obcych osób, bez wszystkiego na dzwonek, bez nielubianych potraw. Dzisiejszy młodzi ludzie nie liczą się z potrzebami i uczuciami starszych ludzi. Nie ważne to, że rodzice ich do domu dziecka nie oddali. Nie chcą kłopotu i to jest najważniejsze. Moja prababcia do końca miała opiekę i moja babcia, dziadek. Mama opieki nie chciała. Ja bym chciała, ale nie mam nikogo bliskiego. Mam nadzieję, że odejdę wcześniej niż opieki większej niż MOps będę wymagać, żeby tylko moje zwierzęta odeszły wcześniej.

Nadal tnę drewno. Duzo już nie zostało. Dwa, trzy dni i koniec. Później zacznę wycinać gałęzie na podwórku. Jest ich trochę. przechodzą przez siatkę z ogrodu. Większość cięcia będzie sekatorem, ale i pilarka będzie w użyciu. Gdy to zrobię zacznę plewić i koniec grubszych prac na dworze.

Nie wiem kiedy u mnie remont. Jestem zależna od sąsiada. Chcę zrobić tynki, pomalować pokój Adriana i zrobić żwirek na cmentarzu. To najpilniejsze. Później zamówie płatne sprzątanie po remoncie i pomaluję podłogę. W tym roku chciałabym już przenieść książki.

DZiś znowu na wadze mniej. Jeszcze 1 kg i nadwaga. Będzie ulga...:)

Wczoraj była rocznica wybuchu wojny. Mój dziadek walczył w obronie Warszawy. Miał medale i był ranny. Wojna zaważyła na całym jego życiu i życiu naszej rodziny. Przeżycia miał straszne. Niósł np 3 kilometry na plecach kolegę do szpitala i doniósł, ale kolega już nie żył. Był zmuszony do walki wręcz, wygrał ale zabił człowieka. Takie przeżycia zostawiają ślad w duszy. Dziadek był dobrym człowiekiem i bardzo pracowitym, ale nerwowym. Trzeba było na niego zwracać uwagę, postępować z nim ostrożnie do pewnego stopnia. Zwłaszcza gdy był młody. Leczył się. O mnie dbał i kochał mnie.

1 września 2024 , Komentarze (21)

Jeszcze raz dziękuję za wszystkie wczorajsze życzenia. Dobrze wiedzieć, że mam tyle życzliwych osób...:)

Od kilku dni mam napięcie, ból w prawej łopatce. Nie wiem co to jest i nie chcę wiedzieć, ale chcę żeby przeszło. Z trudem tnę drewno i trudem ćwiczę. Za kilka dni pewnie przejdzie, ale co mi dokuczy to dokuczy.

Od jakiegoś czasu żyję pracą koło domu i w domu. To nie są moje przyjemności tylko obowiązki. Niby czytam książki, ale to za mało by odczuć radość. Niby jestem zadowolona gdy coś zrobię, ale chciałabym też robić coś co sprawi mi przyjemność już na etapie robienia. Malować ani rysować mi się ostatnio nie bardzo chce, bo wtedy muszę wyłączyć czat w pracy i zarobki mi uciekają. Do wierszy też mnie nie ciągnie. Zyję pracą, obowiązkami, remontami. Wszystko tak robie mechanicznie-planuję i odhaczam w kalendarzu. Takie bezpłciowe to moje życie. Jakieś takie puste. Powinnam to zmienić... To niefajny stan i szkodliwy dla dobrostanu psychicznego.

Od jakiegoś czasu ciągnie mnie do alkoholu. Lubię topić w nim smutki. Pozwala nie myśleć. Jest mi lżej gdy wypiję. Zaczynam rozumieć alkoholików i ich drogę do nałogu. Niektórych, bo nie wszyscy piją ze zmartwień. Wiem, że to nie jest droga. Problemy się rozwiązuje, a nie zapija. Nie każdy jednak na walki ma siłę. Nie wszyscy walczą. Niektórzy  nie widzą wyjścia.  Niektórzy się poddają, załamują i wybierają ucieczkę typu nałogi. Tak było ze mną gdy nadużywałam psychodelików. Tak jest z S. Tak było prawdopodobnie z Adrianem. Droga na łatwiznę jest nieraz jedyną drogą i ani opinia innych ani normy społeczne tego nie zmienią. Punkt widzenia zlaeży od miejsca siedzenia. Jest mi teraz bardzo ciężko na duszy. 

Wczoraj obejrzałam Nędzników na Netflixie. Książki nie czytałam, a szkoda. Teraz oglądam miniserial dokumentalny Zycie na planecie ziemia. Film jest interesujący.

Kupiłam bryłkę krzemienia pasiastego. To kamień optymizmu. Moze mi pomoze...:)

31 sierpnia 2024 , Komentarze (53)

Dziś niby weekend, ale energię mam i jak się uda drewna trochę potnę. Chcę to szybko skończyć. Jutro już IX i za kilka dni zacznę inne prace. Jest do prania 5 kap i są 3 koce. Są do prania zasłony i firanki. Są do mycia okna. Jest ostanie gruntowne plewienie. Wszystko to robię we wrześniu. 

No i nie wiem co zrobić z Krzyśkiem. Badam mu cukier i często po jedzeniu ma powyżej 140, a podobno słodyczy nie je. Wygląda na to, że ma stan przedcukrzycowy i powinien już coś na to brać skoro dieta nie pomaga. Ja mam rano koło 120, a po jedzeniu niewiele więcej albo i mniej. Nigdy mi 140 nie przekroczyło. Ja do lekarza jeszcze chyba nie pójdę. On iść nie chce i leków brać nie chce. Powinien chyba brać Metforminę. Ja chudnę i pomyślę co z lekarzem dopiero koło listopada.

Czytam książkę Dwór wiejski. Książka została napisana w 1843 r. To książka dla XIX w dam, ale wiele zaleceń jest aktualnych. Ja niestety do damy mam daleko. Dom zaniedbany i ogród i ja zaniedbana. Na gosposie całodzienną mnie nie stać, a sama wszystkiego nie ogarniam. Ot choćby moje domowe ciuchy. Potrafię założyć podkoszulkę z dziurą wygryzioną przez Mikusia albo poplamioną akrylami. Czasem mam niepomalowane paznokcie. Nic prawie nie prasuję. Jestem niedbała i tyle... Ech. Wstyd.

Punia I Kajtek mają przewlekłą biegunkę. Nie jest to płynne, ale i nie takie jak trzeba. Leki dostały lecz poprawa niewielka. Trzeba chyba zrobić badania. To moze być bakteria albo jakaś przewlekła choroba.

Ładnie chudnę

30 sierpnia 2024 , Komentarze (24)

Jutro moje urodziny. Kończę 60 lat. Dużo. Nie sądzę jednak by to coś zmieniło w moim życiu. Seniorką będę za 5 lat i wtedy jakieś większe zmiany możliwe. W tym roku urodziny będę świętować dwa razy - jutro i w poniedziałek. Jutro z Krzyśkiem, a w poniedziałek ma przyjechać Krzyśka brat. Będzie skromnie. Z Krzyśkiem zjemy lody i wypijemy wino. Z Darkiem ma być likier i ciasto.

Na razie działam normalnie i staram się przetrwać upały. Popracuję zawodowo i moze coś dla domu zrobię bliżej wieczora.

Od kilku dni miałam ponury nastrój i depresyjne myśli. Kupiłam arktyczny korzeń i już biorę. Szybko mi powinno przejść tak jak wcześniej przechodziło. Znam preparat od lat i czasem mnie ratował w trudnych chwilach.

Dziś bym chciała przesadzić dwa kwiatki. Oba ukorzeniałam sama, a cytryna rośnie od pestki. Są jeszcze palmy i jedną faktycznie chyba dziś przesadzę. To będą 3 kwiatki.

Kupiłam sobie Mirindę pomarańczową 0 i czekam na nią. Pewnie jest szkodliwa, ale ja poza napojami wszelkiej szkodliwości bardzo unikam. To jedyny grzeszek.

29 sierpnia 2024 , Komentarze (18)

Ostatnio monotonne, spokojne życie mnie lekko nudzi. Potrzebne mi jakieś wrażenia. Chcę czegoś nowego, by coś przyjemnego się działo. Teraz jestem trochę znudzona, bo nawet mało pracuję z powodu gorąca. Ostatnio gdy byłam tak udręczona wysłałam Krzyśka po wino i pojechał. Szumek w głowie mi nudę wynagrodził. To jednak nie jest nic godnego naśladowania. Tak się nie powinno robić. To droga do uzależnienia. Ja piję zwykle raz w tygodniu. Tylko wino albo ajerkoniak lub coś podobnego.

Za kilka dni nów w pannie i jednocześnie początek nowego roku numerologicznego. Dla mnie to rok 5. To moze być rok aktywny i pełen zmian. Dużo się będzie działo i to może być coś niespodziewanego. To dobry rok na to czego się obawiałam do tej pory. Moze to być nowa praca i nowy ekscytujący romans. Trochę boję się tego roku, bo nie chcę przewrotów w życiu.

W październiku kończę szkołę i nie wiem co dalej. Chciałabym poznać totalną biologię, ale drogi kurs mi niepotrzebny, bo chcę tą wiedzę posiąść tylko dla siebie i bliskich. To samo z coachingiem. Zawodowo chcę robić to co dotychczas plus układanie krzyżówek. Mam zamiar pracować jeszcze kilka lat co najmniej. Krzysiek już marzy o emeryturze, ale się nie dziwie, bo pracy mu nie zazdroszczę. Ja robię to co lubię.

Coś ze mną nie tak. Zauważyłam, że jak opaska przez kilka dni pokazuje mi całkowity spokój, wyciszenie, brak stresu czuję się gorzej i mam nastrój depresyjny. Napędza mnie lekki stres i wtedy czuję się lepiej:(

Wczoraj było spięcie z S, bo mi nie pozwolił ciąć grubego drzewa. Usiłował mnie przekonać, że sobie zrobię krzywdę. Pociełam jednak, a on się wsciekał. Dziś też będę ciąć, ale już ciensze gałęzie. Wcale mu nie powiem. Nie wiem co mu się stało. Sam mnie cięcia nauczył a teraz mnie do kuchni goni i od piły każe trzymać się z daleka.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.