Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1591356
Komentarzy: 56241
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 4 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 września 2024 , Komentarze (6)

Jak fajnie wygląda szczuplejszy model na Vitalii. Jestem bardzo zadowolona i ulżyło mi. Nadwaga brzmi już inaczej niż otyłość. To odchudzanie jest inne niż poprzednie, bo nie trzymam cały czas diety niskokalorycznej. Dni  niskokaloryczne teraz przeplatam z dniami o normalnej kaloryczności. Teraz są dwa dni około 600 kalorii i dzień około 1300. Tak na przemian. Dieta jest typu karniwory. Jeszcze dwa tygodnie i liczę na około 2 kg. Teraz czekam na 73 kg. To będzie 30 kg zrzucone. Moze w styczniu?

Krzysiek też schudł kilka kilo. WAżył ponad 90 kg w ubraniu, a teraz waży 84 bez. Ma teraz urlop.

W niedziele byliśmy z Mikusiem nad rzeką. Wody trochę więcej, ale rzeka nie wylała z koryta. Są jeszcze wały przeciwpowodziowe. U mnie powódź nie grozi. Jestem głęboko wdzięczna za to.

Nie od dziś wiem, ze Aronek to cudowny kocurek. Teraz jeszcze nauczył się ze mną spać. Wczoraj gdy zdrzemnęłam się w pokoju dziennym, przyszedł, położył się obok mojej twarzy, przykrył mi dłoń łapką i tak spał.

Ptaki już więcej jedzą. Na pewno jesień.

Mikuś zaszczepiony. Bał się strasznie u weterynarza- piszczał i drżał. To stres dla niego. Może myślał, że go znowu zostawimy jak wtedy gdy był usuwany ząbek.

16 września 2024 , Komentarze (5)

No i jest nadwaga. Który to już raz sie cieszę z tego, a później jojo i znowu otyłość. TYm razem będę jeść mniej węglowodanów i nie tylko o pieczywo tu chodzi... Chcę zrzucić jeszcze trochę ponad 10 kg. Na razie jeszcze tłuszcz jest okropny zwłaszcza na brzuchu. No ale dźwigam na nim sporo kilogramów. To nic dziwnego. Teraz jeszcze chciałabym zrzucić około 2 kg. Później przerwa i od stycznia powrót na dietę. Chcę ważyć w normie, ale nie mam większej nadziei, że odzyskam sylwetkę. Raczej już dobrze nie bedę wyglądać. Skóra jest brzydka. Tu i ówdzie coś jest rzadkie, marszczy się.  Musiałabym ważyć jeszcze co najmniej z 12 kg mniej, a to nierealne. No i co wtedy ze skórą. Niby ćwiczę, ale nie sądzę by joga miała większy wpływ na sylwetkę. Ta joga, którą ćwiczę.

Na razie cieszy mnie joga. Cwiczy mi sie o wiele łatwiej. Oddech jest łatwiejszy, bo brzuch nie przeszkadza. Cwiczę po minimum 20 minut dziennie. Czasem dłużej. Ciało nie poddaje się łatwo i nieraz trzeba wielu miesięcy ćwiczeń by wykonać jakąś asanę. Nadal ćwiczę  prawie tylko pozycje siedzące i leżące. To wygodniejsze dla mnie ale rozważam i inne asany. Chyba do tego dojrzałam, dojrzewam powoli. Już bym chciała ćwiczyć w nowym pokoju. Tam będzie bardzo duzo miejsca. Teraz w sypialni mam ciasno. .

Dziś jadę z Mikusiem na szczepienie. Będzie preparat skojarzeniowy. Będzie pisk.

W najbliższym czasie chciałabym pojechać opłacić groby na następny rok. Trzeba by zlecić wykonanie tablic dla mamy i Adriana. Czekam z tym na remont.

Proszę o udostępnienie tej ulotki...

15 września 2024 , Komentarze (13)

Jest, jest, jest siódemka z przodu. Prawie nadwaga. Motywacja od razu wyższa i humor lepszy. Jeszcze 2 tygodnie diety i liczę, że zrzucę 2 kg. Potem powoli wychodzenie i nowy etap w styczniu. Oby dalej.

Nadal deszcz. Fajnie się spi, medytuje i fajnie odpoczywa. Tylko na dwór się wyjść nie da, bo padało intensywnie. Natura potrzebuje deszczu po tych ostatnich upałach i suszach. Ja poczekam spokojnie aż deszcze miną i dopiero wtedy się za prace na dworze wezmę. Mam jeszcze trochę prania. Mam mycie okien.

Dziś bez pracy będę się czuć dziwnie. Może się się nawet trochę ponudzę choć zawsze wychodziłam z założenia, że człowiek inteligentny się nie nudzi. Będzie czytanie i będą filmy. Ostatnio oglądam fabularyzowane dokumenty o starożytnym Rzymie. Było już o Kaliguli i było o Kommodusie.

Przez te deszcze okazało się, że z moimi drzwiami wejściowymi jest problem. Puściła uszczelka, jest szpara i się leje na podłogę. Sporo, bo tworzy sie kałuża i wycieraczka pływa. Nie wiem co z tym zrobić. S twierdzi, że trzeba założyć nową uszczelkę. Tylko kiedy?

Inny problem to kran w łazience. Zebrał się kamień i strumień wody się rozwarstwia. Pryska do wanny i za wannę.

Zepsuł mi się pasek przy mojej opasce. Chcę kupić klej. Nie wiem czy pomoże. Jeśli nie trzeba pomyśleć o nowej opasce.

Zepsuł się dzwonek:(

14 września 2024 , Komentarze (2)

Dziś Krzysiek idzie po południu do pracy i już klnie. Nie lubi sobót, bo ma ciężką dniówkę. Wtedy jest targ i dużo sprzątania. Cóż nie każdy jest informatykiem czy inżynierem. Ci co sprzątają też są potrzebni. Ja coś zrobię w domu, ale nie wiem co. Coś sobie znajdę. Trzeba wykorzystać tydzień w którym nie mam szkoły. Wczoraj udało się zrobić co zaplanowałam. Pracy ubywa. To mnie cieszy, bo już mnie zmęczył ten niedawny przestój.

U mnie pogoda zdecydowanie jesienna. Padają deszcze i są chłodne noce. Ja jednak śpię jeszcze nago. Mikuś już robi podchody do siedzenia pod kołdrą. Drapie, żeby go wpuścić, ale za chwilę jeszcze wychodzi. Czuję, że za kilka dni już będzie spał pod kołdrą. Mruczek też szuka ciepła, bo cały dzień chce siedzieć u mnie na ramieniu.

Muszę poczytać o winorośli. Mam trzy młode krzaki i jeden stary. Nie wiem czy na jesień się ich nie przycina. Chyba tak. Bardzo sie rozrosły. Nie wiem czy trzeba je zasilać i ewentualnie kiedy. Powinnam pod te młode kupić kratki, ale teraz nie mam pieniędzy.

Wczoraj zapłaciłam ostatnią ratę za szkołę. W przyszłym miesiącu moze wykupię sobie pierwszą lekcję kursu totalnej biologii. Mam kilka książek ale co kurs to kurs. 

Jutro 15 IX. Zostały jeszcze dwa tygodnie diety. Nie zrzuciłam tyle ile chciałam. Będzie chyba 4 kg zamiast 6. Dieta mnie trochę znudziła i zaczynam tęsknić za innym jedzeniem. Mam ochotę na sałatki i strączki. Wytrwam jednak. Od stycznia mniej około 15 kg.

13 września 2024 , Komentarze (2)

Koniec tygodnia u mnie będzie pracowity, bo szkoły nie mam. Trzeba podgonić pracę w domu. Dziś może uda się umyć okno. Moze wypiorę kapę i poduszki ozdobne z pokoju dziennego. Coś może pomoze Krzysiek, bo ma wolne. Jutro już będę działać sama.

Nie wiem czy Sebastian przyjedzie, bo idzie do pracy. Trochę problem, bo sporo pracy dla niego miałam. Coś może zrobi sąsiad, ale nie wszystko przecież. Sąsiad wykonuje prace budowlane, a nie wywozi złom czy rozwala wersalki. Coś moze zrobi Krzysiek, a moze jednak przyjedzie?

Następne prace to moze w przyszłym tygodniu przyjdzie sąsiad i zrobi remont.

U babci remontu nie zamierzałam robić, ale trochę chyba trzeba będzie. W spiżarni odpadł kawałek tynku. Przypuszczam, że rynna się leje. Trzeba to będzie sprawdzić, ale nie wiem czy w tym roku się uda. Sąsiad pracuje zawodowo i nie bardzo ma czas. Boi się o pracę, bo szykują się zwolnienia.

Dziś jadą moi dostawcy warzyw. Trzeba kupić pszenicę dla ptaków i moze worek ziemniaków, bo już mają zimowe.

60 dkg i nadwaga. Czekam już, bo będzie ulga. To niby tylko cyferki ale jednak...:)

12 września 2024 , Komentarze (2)

Wczoraj po porannym rozruchu udało mi się zrobić sporo, bo byłam ożywiona. Wyprałam koc i 2 kapy i pociełam resztę drewna. Dziś znowu pranie i moze worek u mamy. Na razie ostatni na tą partię, bo będą już 3. Wywóz za tydzień w czwartek.

Poza tym mam w planach pracę zawodową, czytanie i oglądanie filmów. Ostatnio oglądam serial dokumentalny o zagadkach archeologicznych. Kiedyś chciałam być archeologiem, ale zrezygnowałam i całe szczęście. Praca co prawda bardzo ciekawa, ale brudna, ciężka fizycznie i często w upale i pyle. Nie zwasze też bezpieczna. Do żadnej dziury bym nie wlazła ani do jaskini. Przebywania poza domem nie lubię ani podróży. Fajnie się czyta o odkryciach i ogląda na ten temat filmy ale to wszystko. W naturze bym raczej tego przeżyć nie chciała. Inny mój wybór wtedy to geologia, zoologia, zootechnika i ASP. Teraz pasowało by mi tylko ASP, ale co po takim kierunku robić jeśli nie ma się ochoty uczyć innych? Teraz bym wybrała psychologię, ale też raczej nie widzę się w roli terapeuty. Odpowiada mi praca ta co mam.

Z Kajtusiem lepiej. Antybiotyk skończył. Teraz bierze tylko probiotyk. Ten ma brać jeszcze około miesiąca. Karma gastro mu pasuje. Ma większy apetyt. Je saszetkę i dwa razy suchy pokarm. 

Trzeba by pomyśleć o opróżnieniu części donic. Warzyw już nie ma i niektórych kwiatów też nie. Niektóre są juz brzydkie. Część donic będzie potrzebna na róże. Wkrótce kilka krzaków kupię.

11 września 2024 , Komentarze (7)

Dwa dni z deszczem pozwoliły mi odpocząć od upału. Ciesze się, że już jesień. Podobno pokazały się grzyby. Ja niby chodzić nie będę, ale 3 kg kupić muszę, bo chcę wysuszyć. Lubię pokarmy z grzybami suszonymi, a szczególnie zupę grzybową i sos. Może jak S przyjedzie pójdzie na grzyby. Liczę na opieńki. Zamroziłabym. Byłyby do quiche. Zjadłabym też quiche z papryką i z warzywami albo z pieczarkami. Muszę poczekać do końca diety, wyjść z niej ostrożnie i dopiero wtedy zjem.

U babci w spiżarni nic zbędnego już nie ma. W zasadzie w całym mieszkaniu. Tym samym ogłaszam zakończenie jednego etapu. Teraz jeszcze u mamy. Dziś chcę zacząć generalne prania. Trzeba poprać kapy, koce, zasłony, firanki. Może też mi się uda wyciąć trochę zbędnych gałezi na podwórku. Jutro znowu deszcz to wiele nie zrobię.

Od dziś jeszcze 19 dni diety. Waga  spada. Jeszcze około kilograma i nadwaga. Bardzo już czekam na szczuplejszy model na Vitalii. Później spokojne wychodzenie kilka tygodni i już normalne jedzenie. Chłodniej teraz i mam nawet apetyt, ale pokusy odsuwam. POtrafię się oprzeć na szczęście. W talii mam jeszcze bardzo dużo, bo 94 cm. Wygląda jednak na to, że przy wadze w normie i talia będzie wymiar w normie jeśli chodzi o otyłość brzuszną. Kobieta podobno powinna mieć mniej niż 80 cm.

Ostatnio z trudem się rano budziłam rano o 8. Wstawałam  koło 9. Spię po 11 godzin i już rano jogi nie ćwiczyłam. Byłam cały dzień ociężała fizycznie. Chyba muszę przestać brać melatoninę. Dziś wstałam i ćwiczyłam. Jest ok :)

10 września 2024 , Komentarze (8)

Dziś ma być deszcz, ale przelotny. Moze mi się uda coś na dworze zrobić. Drzewo jest ostatnia porcja. Jest jeszcze trochę u mamy w ogródku, ale nie wiem czy sie da przenieść w tym momencie, bo tam masa chaszczy. Nie wiem czy nie było by łatwiej w listopadzie, gdy krzaki stracą liście. JUtro już chyba będę wycinała to co rośnie na podwórku. Trochę gałęzi przechodzi z ogrodu. Do końca tygodnia chciałabym jeszcze wykosić przed domem i moze coś poplewić. S chyba przyjedzie koło 20 i już bym chciała co pilne skończyć. Wtedy chcę się skupić na tym co on ma do roboty.

Z Kajtkiem było lepiej i znowu gorzej gdy leki przestał brać. Zobaczę kilka dni, bo może zmiana karmy i probiotyk zadziałają. Jeśli nie, trzeba będzie go odrobaczyć środkiem dla kotów. Ja odrobaczam Pyrantelum. Jedziemy za tydzień szczepić Mikusia to i lek bym kupiła.

Ostatnio używam kosmetyki dla mężczyzn. Krzysiek dostał i doceniam ich wygodę. To płyn do włosów i pod prysznic jednocześnie. Teraz chcę kupić coś takiego dla kobiet.

Zainteresowała mnie obserwacja nieba. Moze kiedyś kupię teleskop.

9 września 2024 , Skomentuj

Według tego co widzę w internecie jest koniec upałów, a dziś ma padać i to solidnie. Mnie to bardzo cieszy i oby to była prawda. Tęsknię za chłodem, mglistymi porankami, rześkością. Dość mam potu i szumu wentylatora po całych dniach.

Dziś jeśli nie uda się pracować na dworze, naładuję ostatni worek u babci i moze drugi u mamy. Do końca września chciałabym oczyszczanie obu domów skończyć. Zostaną pomieszczenia gospodarcze- komórki i strych. To moze w przyszłym roku. Wszystko, łącznie z porządkami w ogrodzie chcę skończyć do emerytury Krzyśka. Jeszcze około półtora roku.

Od kilku dni mam lenia jeśli chodzi o moje posiłki. Nic nie gotuję i jem wszystko na zimno, a to ryby, a to serki. Nie wiem kiedy mi to minie, ale gdy mam gotować wolę wcale nie jeść. Krzyśkowi gotuję. Jeszcze 20 dni diety. Szybko zleci i trzeba będzie gotować.

Trzeba by już zacząć kupować ziemniaki na zimę. Chcę 3 worki. W zeszłym roku były 4 i z trudem zjedliśmy. Pod koniec rosły i źle się obierało.

Wczoraj miałam drugie zajęcia z Soul body fusion. U mnie w szkole jest kurs z certyfikacją praktyka tej metody. Teraz chcę podpisać umowę i skan wysłać do szkoły. Wtedy dostanę certyfikat.

8 września 2024 , Komentarze (2)

Niedziela. Będzie szkoła i nic poza tym, a mnie żal, bo energia mnie roznosi. Widzę jeszcze ile pracy jest i czuję się źle, że ta energia jest niespożytkowana. Praca od jutra.

Dziś po szkole trzeba będzie sobie jakoś czas zająć. Będzie Marco Polo na Netflixie. Film mi się podoba, ale ja lubię historyczne. Są dwa sezony po kilka odcinków. Kończę drugi sezon.

Wykupiłam sobie dodatkowo programy History 1 i History 2. Mieliśmy je kiedyś, ale zostały zablokowane. Oglądaliśmy je i będziemy oglądać. Ja oglądam praktycznie tylko programy przyrodnicze i historyczne. Krzysiek ogląda też teleturnieje, filmy i sport. Ja oglądałam kiedyś tylko skoki narciarskie, gimnastykę artystyczną i łyżwiarstwo figurowe. Teraz już nie oglądam praktycznie nic.

Wczoraj Aronek złapał w kuchni mysz i wypuścił w pokoju dziennym. Złapała Rozi i się nad nią znęcała. Obok były wszystkie koty, a Rozi z myszą uciekała. Krzysiek klął, ale w końcu ją odebrał. Już nie żyła biedna. Staram się nie myśleć co przeżyła przed śmiercią. Moje niektóre koty polują. To dla nich sport. Są dobrze odżywione mięsem i te ciągoty mnie drażnią. Nic jednak na instynkt nie poradzę. Mogę je tylko z kuchni wyganiać. Poluje Rozi, Aron, Kajtek, Onka, Majka i Czarnusia. Polował jeszcze Mruczek, ale teraz już nie ma siły. On był zabójcą doskonałym. Zabijał w sekundę i nie pozwolił sobie myszy odbierać. Wolał je zjeść.

Moje koty mniej jedzą. Są starsze i może dlatego.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.