Dziś teoretycznie dzień powinien być bez pracy, ale praca będzie. Zawodowa tylko. W domu też pracy nie będzie, a ja staram się nie widzieć, że zaniedbany. Przez upały bardziej niż zwykle. Ja wszystko widzę, bo jestem raczej perfekcjonistką choć nie nadążam za tym z pracą. Leniwą perfekcjonistką co mnie gryzie w głębi duszy. Nigdy domu zadbanego jak w pudełeczku nie miałam i to mnie gnębiło. Nie mam zmysłu do sprzątania, ani energii ani czasu, bo co innego jest ważniejsze. Sprzątać nie znoszę choć mam świadomość, że niektóre osoby w ten sposób odreagują stres. Ja wolę inne sposoby.
Miałam kupić dwa kwietniki wiklinowe, ale babka chciała przysłać paczkomatem. Ja chce kuriera do domu. No i nie wiem czy coś z tego będzie, a kwiatki już wybrałam. To bluszcz o dużych liściach biało -zielonych i cissus australijski. Do tego cissus rombolistny. Jeśli nie będzie kwietników to i kwiatków nie będzie, bo nie ma na nie miejsca. Bardzo bym je chciała. Rozważam kupno w innym miejscu. Spodobała mi się afelandra. Jeszcze tej roślinki nie miałam. POtrzebuje ona 15 stopni w zimie. Ja chcę kupić grzejnik do sypialni i będę grzać to jest szansa, że roślina wytrzyma. No i nie wiem czy kupić. Kupiłam aukubę...
Przez te upały nieco spuchłam i waga od razu skoczyła o kilogram w górę. Nie jem więcej to nie powinna. Dziś post całodobowy.
Załapałam się z pisaniem tekstów do Boso na macie. Tak myślę, bo wysłałam tekst i poproszono mnie o zdjęcie i notkę o mnie...Jeśli współpraca będzie stała, cykliczna to bardzo by mnie to ucieszyło. :)
Wczoraj aż takiego upału nie było, a ja się czułam gorzej. Pocilam się i ćwiczyło mi się źle. Ćwiczyłam nieco krócej niż zwykle.