Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1491497
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 lipca 2024 , Komentarze (2)

Dziś teoretycznie dzień powinien być bez pracy, ale praca będzie. Zawodowa tylko. W domu też pracy nie będzie, a ja staram się nie widzieć, że zaniedbany. Przez upały bardziej niż zwykle. Ja wszystko widzę, bo jestem raczej perfekcjonistką choć nie nadążam za tym z pracą. Leniwą perfekcjonistką co mnie gryzie w głębi duszy. Nigdy domu zadbanego jak w pudełeczku nie miałam i to mnie gnębiło. Nie mam zmysłu do sprzątania, ani energii ani czasu, bo co innego jest ważniejsze. Sprzątać nie znoszę choć mam świadomość, że niektóre osoby w ten sposób odreagują stres. Ja wolę inne sposoby.

Miałam kupić dwa kwietniki wiklinowe, ale babka chciała przysłać paczkomatem. Ja chce kuriera do domu. No i nie wiem czy coś z tego będzie, a kwiatki już wybrałam. To bluszcz o dużych liściach biało -zielonych i cissus australijski. Do tego cissus rombolistny. Jeśli nie będzie kwietników to i kwiatków nie będzie, bo nie ma na nie miejsca. Bardzo bym je chciała. Rozważam kupno w innym miejscu. Spodobała mi się afelandra. Jeszcze tej roślinki nie miałam. POtrzebuje ona 15 stopni w zimie. Ja chcę kupić grzejnik do sypialni i będę grzać to jest szansa, że roślina wytrzyma. No i nie wiem czy kupić. Kupiłam aukubę...

Przez te upały nieco spuchłam i waga od razu skoczyła o kilogram w górę. Nie jem więcej to nie powinna. Dziś post całodobowy.

Załapałam się z pisaniem tekstów do Boso na macie. Tak myślę, bo wysłałam tekst i poproszono mnie o zdjęcie i notkę o mnie...Jeśli współpraca będzie stała, cykliczna to bardzo by mnie to ucieszyło. :)

Wczoraj aż takiego upału nie było, a ja się czułam gorzej. Pocilam się i ćwiczyło mi się źle.  Ćwiczyłam nieco krócej niż zwykle. 

13 lipca 2024 , Komentarze (6)

Jeszcze ma być upalnie. Jestem tym zmęczona. Niby spacery są, ale krótkie. Joga też z gatunku mniej wymagających. Czekam na chłodniejsze noce chociaż, ale jeszcze trochę tych upalnych ma być. Nie mam maty chłodzącej i moje koty umęczone. Myślałam, zeby kupić ale one do niej nie przywykły. Dziś chyba nic robić nie będę koło domu ani w domu. Cały dzień spędzę w domu przed komputerem to moze chociaż zarobię. SZkoły nie mam. Następne zajęcia dopiero pod koniec sierpnia. Do kaplicy też się nie wybieram. W upały nie chodzę.

Z diety wyszłam, ale wagę trzymam. W upały bardzo mało jem. Apetytu nie mam i to mnie bardzo cieszy. Moja podświadomość przestała mnie do jedzenia kusić i chwała jej za to. WAżę około 82-83 kg, a to mniej niż planowałam. Jutro znowu post całodobowy i pewnie waga spadnie. WAga mnie cieszy, bo to już prawie nadwaga. Gdyby nie obfity biust to już bym ją miała. Dziś kapusta z grochem i sałatka z jajkami. 2 posiłki, bo więcej nie wcisnę. Teraz byle do 79 kg i byle do września. Wtedy kolejny etap diety.

Przez upały wszystko w ogródku schnie. Warzywa też potrzebują dużo wody. Pomidory już spore i zaczynają się robić czarne. Takie kupiłam w tym roku. Papryka obwalona owocami. Zostały 2 salaty i już wybijają w kwiatostany. Zniszczyły się niestety. Szkoda ich. Może uda się je jeszcze zjeść. Trzymałam, żeby jeść po listKu do kanapek i na fishburgery no i tak wyszło. Czekam aż upały miną i kupię ziemie do skrzyni i kwiatki. Już pieniądze mam, a taki był alarm. Zupełnie niepotrzebny. Wczoraj wreszcie popadało solidnie. Całe kaskady wody, a ja leżałam przy otwartym oknie i chłonęłam całą sobą tą cudowną pogodę...

Wczoraj były ładne morele i można by było kupić na nalewkę. Są też już brzoskwinie. W przyszły piątek coś kupię. W tym roku mało nalewek robiłam. Mam tylko z pączków sosny, bzu czarnego i z czereśni. Przegapiłam truskawki. Ja robię nalewki na wódce, a i tak są dla mnie za mocne. Moi panowie piją. Krzysiek trochę nosem kręci, bo słabe. S smakują, ale on wódki czystej nie lubi. Wina też nie. On lubi piwo i wódki smakowe.

Ile pieniędzy potrzebowałam tyle już mam. Teraz zakupy. 2 książki, trochę kwiatków i kurs. Na kwiatki muszę czekać, bo upały i by się umęczyły w trakcie przesyłki. Już oglądam jednak.

12 lipca 2024 , Komentarze (21)

Nie potrafię zarabiać pieniędzy i nie mam do nich szczęścia. Z trudem wyciągam najniższą krajową, a czasem nie mam nawet tyle. To dochody z rentą. Krzysiek teraz ma dochód wyższy ode mnie i mi wstyd z tego powodu. Czuję się gorsza. Inna sprawa, że pieniądze nie sa dla mnie najważniejsze i tylko w porywach czasem za nimi gonię. Niby mi wystarcza na wszystko, bo potrzeby mam niewielkie, ale sama świadomość, że ze mnie niedojda pod tym względem jest nieprzyjemna. Jest też taki fakt, ze nie ma we mnie gotowości do pracy na etacie, do wyjść z domu, do wysiłku. Praca ma być przyjemna i w nienormowanym czasie. Nie moze mnie nudzić i stresować. Ostatnio mam fazę na zdobywanie pieniędzy i nic mi nie wychodziło. Gdzi e nie uderzę tam ściana. Miałam plany i wszystkie musiały poczekać. Teraz jestem w trakcie wystawiania do sprzedaży rzeczy z okresu Prl. Coś moze na tym zarobię o ile nie zrezygnuję, bo to strasznie nudne zajęcie. Trzeba się babrać w kurzu, bo wszystko musi być czyste. Trzeba robić zdjęcia i wstawiać. Cierpliwości starczyło mi na wystawienie kilku rzeczy i nie wiem co dalej. Ceny dałam niskie, bo chcę opróżnić mieszkanie babci, a to mi przeszkadza. Jak się wscieknę to po prostu wyrzucę i odżałuję te pieniądze. Na razie staram się wytrwać, bo to co mam warte jest z 2000 albo i więcej i mi ich szkoda stracić. A na co potrzebuję pieniądze teraz? Na kilka książek, na rośliny do ogrodu i na warsztat praktykowania wdzieczności u Gosi Mostowskiej. Potrzebuję na już około 500 zł, a nie mam ich jeszcze. Oszczędności nie ruszę. Jeszcze niedawno jak potrzebowałam to miałam. Teraz nastapiła jakaś blokada, a ja się wściekam... Coś chyba jednak rusza, bo wczoraj zarobiłam 250 zł na wróżbach. :)

Chcę wymienić dwa żyrandole u babci na lampy, a żyrandole sprzedać. Są stare i pewnie coś warte. Ja chcę lampy na jedną żarówkę. Zyrandole przedwojenne mi zbędne.

Dziś może, ale tylko może kupię kilka kwiatków do drewnianych pojemników koło tarasu. Nie wiem czy nie poczekać, bo upały. Chcę też kupić dwa kwietniki wiklinowe, bo mam zamiar kupić jakieś pnącza do sypialni. Mam na nie miejsce. Myślę o cissusach albo bluszczach. Dwa bluszcze mam i rosną pięknie. 

Krzysiek dziś ma wolne, ale go do pracy gonić nie będę. Niech odpoczywa przed jutrzejszą harówka. Ja też nic robić nie będę poza wystawieniem czegoś do sprzedaży. Chciałabym krzesełko do karmienia dzieci tylko najpierw muszę iść do komórki sprawdzić czy jest i w jakim stanie. Chcę wystawić za 100 zł. Warte jest 150. Chcę też wystawić magnetowid za 200 zł. Warty jest około 300.

Nadal nie mam lepszej maty do jogi i ćwiczę na macie do fitness. Nie jest za dobra, bo się klei do ciała. Teraz przez upały nie mam za dużo energii ani ochoty do intensywnych ćwiczeń. Cwiczę z Gosią Mostowska to co łatwiejsze. Trudniejsze asany typu deska/postęp/, podejścia do szpagatu czekają na chłod. Jestem spocona w czasie ćwiczeń i nawet trudno mi wykonywać kwiat lotosu. Wolę tą asanę robić w leginsach niż w kolarkach, bo ciało się lepi. Teraz chodzę w kolarkach i do jogi się nie przebieram. 

11 lipca 2024 , Komentarze (10)

Wczoraj było 35 stopni i Krzysiek wrócił z pracy skonany. Od razu poszedł leżeć do sypialni, bo tam mam dwa okna otwarte non stop i jest chłodno. W pokoju dziennym tylko wietrzę, bo mi hałas z ulicy przeszkadza. Zawsze marzyłam by mieszkać z dala od sąsiadów i ulicy. Nie zrealizuje tego, bo nie chcę się przeprowadzać. Za bardzo ten dom kocham. ZA dużo wspomnień mam. O tej porze jako dziecko jeździłam na kolonie albo chodziłam z ciocią na jeżyny i dzikie maliny. Towarzyszył nam pies Czaruś - suczka. Suczka miała być pieskiem i stąd to imię. Moja ciocia Resia kochała las. Zbierała wszystko co zebrać się dało - jagody, poziomki, dziady/jeżyny/, maliny, grzyby. Czasem przebywałam w Zakopanym u znajomych. Dom był otoczony gankiem na którym toczyło się życie. Znajduje się tuż obok Atmy. Jako nastolatka wysiadywałam na ganku w Kamesznicy w domu rodziców. Tam było chłodno, bo obok płynął potok. Nigdy nie przepadałam za chodzeniem i przesiadywałam w domu lub w pobliżu. Jedyne wyjścia były z ciocią, a później z rodzicami do lasu. Gdy rodzice mieli dom w górach na zdobywanie szczytów wybrałam się chyba 2 razy. Wróciłam zła i zmęczona i powiedziałam nigdy więcej...

Mnie już pogoda daje nieco w kość. Upały to dla mnie stres. Jestem podenerwowana i to mi pokazuje opaska. Nie mam siły do ćwiczeń, pracy, spacerów. Tętno mam lekko podwyższone. Całe życie tak ze mną było. Gdy słońce mi trochę podgrzało głowę mdlałam. Nie rozumiem ludzi jeżdżących tam gdzie ciepło. Tortury i jeszcze za to płacić... Ja gdy myślałam o podróżach to tylko Kanada, Alaska, Syberia. Chciałam co prawda zobaczyć piramidy i muzeum w Kairze, ale zrezygnowałam. Niedaleko mojego domu jest jezioro i rzeka. Gdy byłam młoda bywałam tam ale chodziło mi o kąpiel nie opalanie. Wodę uwielbiam...

Może uda się sprzedać udziały w mieszkaniu w Warszawie. Lepiej by kupił ktoś z rodziny. To moze jednak potrwać, ale już załatwianie ruszyło.

Zauważyłam, że odkąd piję tylko jedną colę piję znacznie mniej. Kiedyś piłam 2 cole i jeszcze inne napoje. Teraz jak nie mogę coli to zrezygnowałam z części picia, bo skoro mi nie wolno tego co lubię to nie chcę wcale. Nie wiem czy to zdrowe... Wczoraj mimo upału wypiłam tylko trochę ponad 2 litry. Tak też jest z jedzeniem, bo albo jem co lubię albo wcale...

Dziś mam ciężki dzień mają przyjechać dwaj mężczyźni, bo są zainteresowani rzeczami z PRl u. Może coś kupią.

10 lipca 2024 , Komentarze (16)

Ja z natury jestem bardzo empatyczna, ale się blokuję, bo chłonę jak gąbka emocje innych osób. Ktoś ma dobry humor to i ja mam. Ktoś ma zły i ja mam zły. Przebywanie z Krzyśkiem, a wcześniej z mamą nauczyło mnie, że empatia to coś złego, bo udzielały mi się ich negatywne nastroje. Nie chciałam tego i próbowałam z tym walczyć. To nie jest jednak dobre, bo narzucam sobie blokady przed wszystkimi. To teraz mój normalny stan- dystans i chłód. Nie od dziś wiem, że towarzystwo trzeba sobie wybierać. To oznacza, że ludzi ciągle złych i drażliwych powinno się unikać. Ja jednak Krzyśka unikać nie mam jak. Zdecydowałam się na życie z nim i chcę w tym wytrwać. Chcę teraz wrócić do empatii ale takiej mniej nasilonej. Chcę oczuwać emocje innych, ale nie chcę ich chłonąć. Nie wiem czy to mi sie uda...

Od kilku dni koło mojego domu bywa kot. Bywa w nocy. Prawdopodobnie wyrzucony. Jest albo młody albo drobny. Kot jest strasznie płochliwy i chyba nie uda mu się pomóc. Gdyby się dało oczywiście bym go wzięła. Jest rudo-biały. Bardzo mi o niego chodzi. Musi być przerażony i cierpieć. Mój Józek też był poczatkowo płochliwy. Uciekł za szafkę i kilka dni tam siedział. Później to był cudowny kot. Zanim zorientowałam się, że jest widziałam u mnie w sypialni umykającego pod łókzo kota-cień. Czasem tak mam gdy nowy kot ma przybyć. Moze więc zdarzy się cud. Spytałam w śnie o kota i przyśnił mi się drugi piesek podobny do Mikusia. Był delikatny i łagodny. Wystawiłam klatkę łapkę.

Wczoraj jeszcze prawie cały dzień czułam słodycz w ustach po tych Krzyśka urodzinach. Mało co jadłam. Ja za słodyczami nie przepadam i nigdy ich sama nie kupuję. Wolę słone przekąski typu chipsy czy paluszki. O to tobym jadła. Wczoraj było mi mdło i czułam się pełna. Moja energia gdzieś się ulotniła. Nie chciało mi się chodzić ani ćwiczyć. Słodycze to zaraza...

Nastały upały i w pokoju jest około 24-26 stopni. To za gorąco. Mamy taki duzy wentylator i wczoraj Krzysiek go wyjął. Od razu poczułam ulgę. Teraz będzie chodził do czasu aż fala upałów przejdzie. O klimatyzacji nie myślę.

Wczoraj znalazłam świetną sesję jogi z Gosią Mostowską. To nowa praktyka. Bardzo lekka i wyciszająca. POlecam każdemu...:) Nie wiem jakim cudem mimo upału tak mi sie wczoraj dobrze ćwiczyło. Nie było mi gorąco. Nie było potu, zadyszki...

9 lipca 2024 , Komentarze (17)

WStałam dziś z bólem głowy. Przeszedł mi po Reiki i medytacji. Uniknęłam  tabletki co mnie cieszy. Ja staram się brać jak najmniej leków. Biorę tylko gdy są bezwzględnie konieczne. Zwykle udaje mi się unikać leków przeciwbólowych.

DZiś Krzysiek jedzie do miasta. Trzeba zrobić zakupy i zapłacić rachunki. Już rano był zły, ze musi po pracy jechać. Niby jest bardziej niż ja odporny na upały, ale też nie przepada. Teraz odkąd jest dużo świeżych warzyw, mało w sklepie sie kupuje. Krzysiek juz 2 siatek nie nosi. Lżej mu. Mineralną kupuję przez internet i żwirek dla kotów również. Niby sie wykłóca, bo dodatkowe koszty, ale raczej sie już z tym pogodził.

Dziś mam w planach przejrzeć kasety i płyty u mamy. POnoć można sprzedać. Mam namiary, ale muszę wszystko przygotować. 

Mam do napisania teksty ezoteryczne. Planuję całą serię. Napisałam do firmy tematy i czekam na odpowiedź.

Miałam dzisiaj pić wino, ale ostatnio czuję sie źle po winie. W upały nie mogę spać, bo mi bardzo gorąco. Chyba poczekam z winem na chłodne dni. Ja lubię grzańca, a on lepszy na chłodne pory roku. Piję raz w tygodniu pól wina. To jeszcze nie jest alkoholizm a S mnie od alkoholiczki wyzywa. Mój jedyny nałóg teraz to jedzenie choć ostatnio nawet sobie z nim radzę. Apetyt straciłam i wagę trzymam. Dziś bób, kotlety z selera i kotlety z jajek z ziemniakiem i sosem grzybowym. Wczoraj Krzysiek kupił ciasto, duże lody i ptasie mleczko i likier. Spróbowałam trochę, ale za to ani obiadu ani kolacji nie było. Nie mam prawa przytyć. On zjadł resztę... Ja jestem dumna z siebie, że zjadłam mniej niż połowę. Potrafiłam powiedzieć dość... Wczoraj był u nas Krzyśka brat. Przyjechał z prezentami.

Mam ochotę na kotlety śledziowe, ale to tego trzeba kupić nową maszynkę elektryczną, bo w ręcznej się nie chcą zmielić śledzie.

i link do zbiórki https://www.ratujemyzwierzaki....

8 lipca 2024 , Komentarze (43)

Nowy tydzień. Dziś waga znowu spadla o 1 kg. Jest 81,8, a więc tylko 2 kg otyłości. Dziś barszcz czerwony z ziemniakiem i jajkiem, sałatka i bób. 

Plany na nadchodzący tydzień mam mgliste, bo mają byc upały i ja wtedy na dworze staram sie nie pracować. Będzie trochę sprzątania. Trzeba by kończyć u mamy. W czwartek mają byc wywiezione smieci, a kosz nie jest pełny. Może dorzucę też coś od babci ze spiżarni. Do tego wystawię 3 worki od mamy. U mamy dużo nie zostało. Nie wiem co zrobić z kasetami video. Jest cała pólka. Mam sporo płyt winylowych, ale nie wszystkie w opakowaniach. Te bez opakowań chyba do wyrzucenia. Trzeba je przejrzeć. Trzeba by przygotować i wystawić magnetowid i adapter, aparat smienę. Będzie jeszcze maszyna do szycia Singer i maszyna do pisania, brodzik metalowy.

Dziś Krzyśka urodziny. Kończy 63 lata. Jest wściekły, bo nie zaplanowałam przyjecia. Chciał kupić pół reklamówki słodyczy, tort, lody i wódkę. Zgodzilam się tylko na lody i do tego małe. Resztę miał sobie kupić i zjeść poza domem. Ja jestem uzależniona od jedzenia i pokus w domu nie toleruję. Gdy jest w domu alkoholik to nikt rozsadny alkoholu w domu nie trzyma. Uzależnienie od jedzenia to taki sam nałóg. Nie chcę słodyczy w domu. On sobie kupuje i zjada w pracy albo w drodze do domu. To jego sprawa. Jest dorosly i wychowywać go nie zamierzam.

Wczoraj była cudowna pogoda. Padał deszcz albo mżawka i tak cały dzień prawie. Było chłodno i przyjemnie. Dziś jeszcze jest chłodno. Później mają nadejść upały, fala upałów. Liczę, że to ostatnia niedogodność tego typu w lipcu. Sierpień moze będzie chłodniejszy.

Wczoraj rozmawiałam ze znajomą. Też jest Mistrzem Reiki. Znamy sie kilka lat i co jakiś czas robimy sobie nawzajem zabiegi Reiki. Dziś jest taki dzień. Reiki to cudowna energia. Teraz mam dwie klientki i robię im zabiegi codziennie.

7 lipca 2024 , Komentarze (6)

Dziś całodobowy post bez jedzenia. Doskonale mi te posty robią. Chudnę po nich około kilograma i to pozwoli mi trzymać wagę, a moze nawet coś schudnę na stale. Teraz praktycznie ważę okolo 83 kg i o 82 bym się nie pogniewała. Na razie jeszcze do 1300 kalorii nie doszłam. Jem mniej, ale wszystko w tym trochę węglowodanów. Jem np. 2 ziemniaki czy szklankę makaronu, 2 kromki tostowego ciemnego pieczywa. To normy na caly dzień. Nie tyję co mnie cieszy. Robię afirmacje Ja Agata mam zdrowe, szczupłe i ładne ciało. Czekam na wrzesień, bo chcę wagę zrzucać dalej. Oby się udalo zrzucić. Jest szansa na 76 kg.

Nie wiem co z ciuchami jeśli tyle schudnę. W tym roku miałam ciuchów nie kupować. Takie zobowiązanie z racji nadmiernej konsumpcji. Gdybym jednak schudła to coś kupić będę musiała. Choćby bieliznę. 

Kończę pracę z książką Odbuduj bliskość w związku Sylwii Sitkowskiej. Polecam tą książkę, bo mi duzo dała. Jest w niej sporo ćwiczeń. Dużo sobie uświadomiłam. Miałam nierealistyczne oczekiwania i zle podejście do Krzyska. Teraz pracuję nad nasza relacją. Trochę dostosowałam sypialnię w zgodzie z feng szhui. Staram się prosić, a nie rozkazywać. Więcej czasu mu poświęcam. Staram sie słuchać co mówi np o pracy. Pracuję też nad empatią. Nie wiem czy to wplyw gwiazd, ale wydaje się, ze jest troche lepiej. Jest bardziej otwarty, a nawet stara sie byc czasem czuły. Chyba idzie ku dobremu. Ważne jest np. to, że dotarło do mnie, że nikt nie odpowiada za mój nastroj i nikt nie musi kolo mnie chodzic na paluszkach. On ma prawo dawać temu wyraz jeśli cos mu nie odpowiada, a że wrzeszczy zamiast mówić to inna sprawa. Ja tez podnoszę glos.

POtrzebuję geranium, bo moja roslinka sie zniszczyła. Kupiłam chyba dwa razy i nic z tego. Teraz kupiłam trzeci raz. Nabrałam sie jednak, bo myślalam, ze kupuję roślinkę z domu a to byl sklep. Znowu moze nie dać rady. Z domu roślinki sa odporniejsze. Na razie ją przesadziłam i robię jej Reiki. Zobaczymy.

Mam problem z niektórymi asanami. Nie robię np. świecy. Nie robię wielbłąda. Nie jestem w stanie przełozyć nóg za glowę. Nie robię mostka i nie wiem czy kobiety w moim wieku robią.

6 lipca 2024 , Skomentuj

Dziś mam szkołę od 10 do 15. Jutro też. Czekam na zajęcia. Szkoła się powoli kończy. Teraz wakacje i mniej zajęć. Co później nie wiem. Kusi mnie litoterapia, totalna biologia, astrologia. Chodzi mi o zajęcia płatne co miesiąc typu szkoły. Niby mam oszczędności i mogłabym sobie kurs kupić za gotówkę, a później co miesiąc niedobór uzupełniać, ale to ostateczność. Potrzebuję poczucia bezpieczeństwa. Kurs litoterapii jest tani i pewnie wkrótce go zrobię. Zostanie astrologia i totalna biologia. Astrologiem jestem ale samoukiem. Totalna biologia to dla mnie nowość. Interesuje mnie w zasadzie jeszcze coaching zdrowia i odchudzania. Nie wiem jeszcze co, ale coś od listopada będzie. Nie mam zamiaru przejść na emeryturę, zgnuśniec i zajmować się, zyc przeszłoscią...

Jestem sponsorka w aj(anoimimowi jedzenioholicy) i lubie kontakty z podopiecznymi. Widzę jednak po kilku miesiącach podejście niektórych osób. Notorycznie rezygnują. Zwłaszcza po 3 kroku. 4 to obrachunek moralny i niewiele osób go przechodzi. Mnie aj dużo dalo. Pozbyłam się kompulsywnego jedzenia. 

Dziś Krzysiek pracuje po południu. Pracy jest duzo i dniówki w soboty są ciężkie. Ostatnio pojawił sie tez ten problem, ze kilku kolegów zamiast pracować siedzi i pije piwo. Trzeba za nich robote wykonać, bo wszystko musi byc skonczone. Ci co pracują to ludzie chorzy, niektórzy niepełnosprawni umysłowo więc nikt sie nie buntuje. Krzysiek w srodę miał dość. Skończył swoje i dwa odcinki inne, a oni nadal pili. Krzysiek przyszedł do domu. Co oni zrobili nie wiadomo.

Znalazłam u mamy bardzo fajną narzutkę-sweterek ażurowy. W sam raz na mnie i na lato. To coś jest czarne, do bioder i bez guzików. Wyprałam ręcznie i schnie. Będę chodzić...

Wczoraj sąsiad z przeciwka całe popołudnie pracował chyba szlifierką. Był huk i nie dało sie medytować. Poszłam do babci i dopiero tam była względna cisza. Chcę szybko zrobić pokój dla siebie u babci. jest w tych mieszkaniach dobra energia.

Wczoraj przyszły mi książeczki na światło. Niedopłaty na jednym liczniku 97 zł, a nie 400 jak myslałam. Jest dobrze...:) Od razu chcę zrobić z tej okazji warsztat malowania mandali...

No to nowa pilarka przeszła chrzest bojowy. Wczoraj nią ciełam. Jest świetna w 10 minut miska drewna pocięta. Do końca sie bałam czy dam radę, bo jest wieksza i sporo cięższa niz stara. Prowadnica 35 cm zamiast 25. Dałam radę :)...

5 lipca 2024 , Komentarze (2)

Dziś trzeba wyjść po warzywa. Jem teraz masę warzyw i owoce też. Do tego dochodzą swojskie jajka. Dziś sałatka, jajecznica z cukinią i marchwią oraz kotlety z kalafiora.

Dziś ostatni dzień w tym tygodniu z pracą koło domu. Jutro i w niedzielę mam do 15 szkołę. Dziś będzie cięcie grubych gałęzi. Tnę od środy i juz tak duzo nie zostalo. Krzysiek na bieżąco znosi. Będzie na opał jak wyschnie. W przyszłym tygodniu chcę naładować 2 worki ubrań u mamy, bo trzeba je wystawić razem z koszem. Trzeba wykosić przed domem i moze Krzysiek zniesie resztę gałęzi z ogrodu, to zacznę cięcie.

U mamy są trzy futra. Jedno krótkie z brązowych baranów, jedno z nutrii z kołnierzem z lisa i jedno sztuczne lis. Nie wiem co sie stalo z kożuszkiem i futerkiem z lisa niebieskiego. Pewnie mole i wyrzuciła. Nie wiem co z tymi futrami zrobić. Ja w futrach nie chodzę, bo bym się czuła jak matrona. Zobaczę czy nie ma śladów moli. Moze spróbuję sprzedać za parę groszy. Trochę ubrań od mamy wzięłam. Trochę pójdzie do PCK, a trochę wyrzuciłam i jeszcze wyrzucę. Bardzo to przykre gdy wyrzuca się rzeczy wartościowe dla bliskich. No ale trzeba... To futerko z brązowych baranów było moje. Nadal pamiętam jak mi mężczyźni drzwi otwierali gdy w nim byłam. :) Nie lubiłam go jednak i dałam mamie. Mialam też futerko z nutrii, ale sprzedalam. Lubilam za to czapki z futra. Miałam kilka...

Ostatnio staram się zżyć z kartami tarota anielskiego. Mam kilka talii kart anielskich, ale tą talię uzywałam mało. Teraz wróżę właśnie nią. Na razie sobie. Karty sa pozytywne i bardzo fajne. Będę używać. Już wystawiłam ofertę.

Wszystkie kwiaty na ten rok do doniczek na dwór juz kupiłam. Do domu moze coś jeszcze kupię, ale mało. Mam trochę miejsca w ogrodzie, ale pieniedzy na razie brak. Nawet nie wiem co chcę poza białymi floksami i różami. Na razie oferty przegladam i wierzę, ze gdy się zdecyduję to pieniadze w cudowny sposób znajdą się na moim koncie.

Wczoraj dotarło do mnie, ze nie potrafię poczuć wdziecznosci. Nie znam tego uczucia i nie rozpoznaję. Praktykuję wdzięczność od dawna ale to myśli nie uczucia, bo nic nie czuję. Przeraziło mnie, a za chwilę dotarło, ze przeciez czuje miłość i takie uczucie moge przesłać komuś komu jestem wdzięczna. To nie zaszkodzi. Co za ulga:) Mogę też zwizualizować, ze przytulam kogoś serdecznie...:) Mogę przesłać ciepłe uczucia, bo przeciez obcych nie zamierzam przytulać i sąsiadów nie kocham :) A jak przekazać sile wyzej wdzięczność?

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.