Dziś chyba jako spacer potraktujemy wyjście do sklepu. Chciałabym znaleźć plecak, bo chcę zrobić zakupy mamie. Siatki nie doniosę. Nie wiem tylko czy przy chorym kregosłupie plecak jest wskazany. Ciężkie siatki sa zabronione. Wczorajsza trasa była częściowo nowa. Niby jezdnią, ale rzadko uczęśzczaną wiodącą przez las. Było niecałe 2 km i 2700 kroków ponad. SZło się miejscami dość ciężko, bo ślisko. Kalorie 167. Pewnie Ameryki nie odkryję, ale gdy chodzę po śniegu, spalam wiecej.
Mikuś jest bardzo do mnie przywiązany. Leży bardzo często przytulony do mnie i mnie liże. Ja zawsze wolałam koty od psów. Teraz stwierdzam, ze z Mikusiem połączyła nas więź jakiej nie czułam dotad z zadnym psem. Kochałam Pikusia, Bociana. Lubiłam Natana ale nie ma nawet porównania. Teraz go uczę. Pojmuje, ale polecenia wykonuje niezbyt chętnie. Wiem, że rozumie, ale trzeba powtórzyć kilka razy. Teraz najpilniejsze jest chyba nauczenie go, zeby nie ciągnął na spacerach. Z drugiej strony waham się, bo nie wiem czy kontrola nie pozbawi go przyjemności. Teraz ciągnie, bo eksploruje zywiołowo otoczenie. Biega zakosami, na ugiętych łapkach z noskiem przy ziemi. Wbiega w głęboki śnieg i robi susy... Nie bardzo wyobrazam sobie by miał iść statecznie przy nodze. Szkoda by mi go było.
Z moich kotów najbardziej inteligentna na sposób ludzki jest Rozi. Potrafi otworzyc drzwi skacząc po klamce. Potrafi wyjeść zupę z dna kubka, mocząc i oblizując łapkę. Gdy dam jej zabawkę z chrupkami, taką kulę do toczenia, wyje wszystkie chrupki. Od pierwszego uzycia wiedziała jak to robić, ze trzeba toczyć. Kolejna bystrzacha to Megusia. Ona nie lubi jeść z kotami, a gdy musi to wyciaga jedzenie ze wspólnej miski łapką i dociąga do pyszczka... Miałam kiedyś kota, który gdy był głodny, zanosił rzeczy do miski. To mogły być skarpetki czy papiery. Józuś mnie ciagnął za włosy gdy chciał mnie obudzić. Pusia nie pozwoliła zadnemu kotu na mnie fuknąć ani warknąć, bo od razu go gryzła, a raczej rzucała sie jak furia. Była maleńka i zawsze zastanawiała mnie jej odwaga.
Zrobiło sie cieplej. Wczoraj było mi na tyle ciepło, ze rano grzejnika nie włączyłam i siedziałam w 17 stopniach. :) Dziś mamy wino, to będzie mi pewnie gorąco:)