Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1489419
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 lipca 2023 , Komentarze (20)

Nadal czytam. Teraz to Jaśminowa saga. Kończę drugi tom. Został jeszcze jeden i dziś go kupię, bo to ebook. Idzie mi Wiejska saga. To książka drukowana. 

Gdy tak czytam te powieści o ostatniej wojnie i o czasach starszych dociera do mnie w jak spokojnych czasach zyję. Jak wygodne jest moje życie. Jak można porównać moje problemy ze zmierzła mama i wrzeszczącym Krzyśkiem do czasów, wojny czy okupacji. Wtedy nie było co jeść. Moja babcia ważyła 42 kg, bo długo karmiła piersią moją mamę. Moja prabacia miała kury i trzymała je w klatkach na końcu ogródka, żeby ich Niemcy nie znaleźli. Dziadek z narażenim życia bywał na wsi po jedzenie i raz przyniósł prosię. Hodowali je w piwnicy. Ciocia straciła dziecko, bo Niemiec ja kopnął w brzuch gdy była w zaawansowanej ciąży. Moja druga ciocia pracowała w kuchni obozowej. Ona trafiła na dobrych Niemców, którzy jej dawali to co dobre z paczek. Raz przywiozła pomarańcze a moja mamaje kopała, bo myślałą, że to piłka. Raz Niemiec przywiózł jej worek kartofli. W czasie okupacji dziadek zrobił szopkę z brzozowych gałązek. Mam ją do dziś i jest cenna pamiątką. Był okres gdy w czasie wojny moi bliscy mieszkali w piwnicy. W piwnicy urodziła sie moja mama. W czasie wyzwolenia niemiecki snajper strzelał w drzwi i nie można było wyjść  z domu. Masa była takich historii, które mi jako dziecku opowiadano. Pamiętam chorobę dziadka i jego medale. Walczył w obronie Warszawy. Jeden medal dostał za to, że niósł kilka kilometrów na plecach rannego kolegę. Kolega zmarł ale on o tym nie wiedział. Moja mama pamięta niemiecki samolot lecący tuż nad ziemią między domami i strzały. Długo po wojnie zrywała sie z krzykiem w nocy. A druga część rodziny. Tata uciekający z bratem i mamą z Ukrainy przez zieloną granicę i bagna, później jego wyprawy z Warszawy na wieś po jedzenie dla bliskich. Był dzieckiem wtedy, bo urodził sie w 34 roku. Los mojego dziadka w obozie w Niemczech. Nie wiem co przeżył, bo zmarł tuż po wojnie w szpitalu. Ja jestem pierwszym powojennym pokoleniem. Moze moja mama jest jaka jest, bo to co przeżyła tak ją zmieniło i wyryło w jej duszy ślady, wypaczyło psychikę. Z dziadkiem było trudne życie gdy był młody. To co przeżył na wojnie wpłynęło na jego późniejsze życie i na życie rodziny, mojej mamy. Może zamiast narzekać na bliskich powinnam dziękować Bogu za bezpieczne czasy w których żyję. POwinnam być wdzięczna bliskim za dom. Powinnam być wdzięczna za pracę którą mam. W czasie okupacji pracowało sie ciężko. Często po 12 godzin i nikt wtedy nie pytał czy kobiety maja siłe do kopania ziemi. Ja teraz w pracy leżę na kanapie i narzekam. Czasem wydaje mi się, że jestem niewdzięczna, a to błąd.

Dziś kolejny spokojny dzień w domu. Będzie czytanie i może malowanie obrazu...

1 lipca 2023 , Komentarze (21)

Znowu mam fazę na czytanie. Czytam w każdej wolnej chwili. Tą książkę własnie skończyłam. Kupiłam trzy następne.

Zdałam sobie sprawę, ze moje życie jest przepelnione drobnymi satysfakcjami ale nie zawsze jest pełne przyjemności. Wiele robię wbrew sobie. Gdybym miała mozliwość tobym zrezygnowała z wszelkich działalności typu fizycznego. Nienawidzę ruchu. Drażni mnie ostatnio praca w ogrodzie nawet. Nie chcę ale muszę pracować w domu. Muszę wychodzić po warzywa. Muszę przygotowywać posiłki. Muszę ćwiczyć. Tak nawet joga mnie ostatnio nie cieszy. Gdy słyszę rano budzik od razu się denerwuję. Później przez dłuższy czas jestem ponura i zła, że nie mogę żyć tak jakbym chciała. Cobym chciała robić? Ano malować, medytować itp, czytać całe noce, spać do oporu, oglądać filmy. Czyżby wiek emerytalny się o mnie upominał? Jednak nie. To nie jest wymysł ostatnich lat. Pamiętam, ze gdy byłam młoda czasami zazdrościłam ludziom na wózkach. Chciałałam mieć opiekę i nie chciałam, żeby ktokolwiek wymagał ode mnie ruchu, chodzenia. Druga bolączka to jedzenie. Całe życie mam ochotę jeść więcej i całe życie walczę z sobą. Gdyby tak nie było ważyłabym ze 150 kg.

Dziś będę żyła tak jak chcę. Najpierw było spanie prawie do południa, bo wczoraj w nocy czytałam. POza jogą nie będzie ruchu prawie wcale. Nie mam zamiaru tez pracować. Luz cały dzień. Jutro tak samo i w poniedziałek juz moze coś mi sie zachce robić.

30 czerwca 2023 , Komentarze (20)

Czarnusia znowu się wczoraj czym zdenerwowała, bo próbowała nasikać na kanapę. Zauważyłam w porę i ją pogoniłam. Poszła do kuwety. Nie widać po niej nerwów ostatnio. Przychodzi normalnie na kanapę, je i jest zadowolona z głaskania. Nawet mruczy. Nawet nieco przytyła. Tak, moje życie polega też na śledzeniu dobrostanu zwierząt. Każde jest inne i ma inne potrzeby. Trzeba doglądać i schlebiać. Mają być zdrowe i zadowolone. Jestem zwierzęcą mamką. Zwierzęta to członkowie rodziny i tyle w temacie...

Ostatnio zdałam sobie sprawę, że mam nierealne oczekiwania odnośnie mojego wygladu. Jestem z niego niezadowolona. Nie podoba mi sie wygląd mojego ciała, podbródka. Paznokcie też nieidealne. A jakim cudem mam wyglądać dobrze? przecież o siebie nie dbam i poza dbaniem o higienę praktycznie nic nie robię. Kobieta w pewnym wieku musi dbać o siebie by wyglądać dobrze. Ja jestem zapuszczona od dziesięcioleci. Ot choćby sylwetka. Nigdy nie ćwiczyłam i to widać. Mięśnie słabe i wałki tluszczu. Inna sprawa, że moje zewnętrzne piekno nie jest moim priorytetem. Nie zależy mi na wyglądzie specjalnie. Gdybym dobrze wyglądała nic nie robiąc tobym była zadowolona ale juz wszelkie zabiegi i czas na nie poświęcony to nie ja. Nie chce mi się dbac o siebie, nie lubię tego robić i nie mam na to czasu... Pieniędzy też nie zainwestuję. Trzeba więc wygląd zaakceptować jaki jest i pozbyć się pretensji do siebie i świata, że nie jest lepszy... Te nierealne oczekiwania to moja specjalność. Nie przykładam sie do wielu spraw ot choćby porzadek w domu czy ogród. Dbam na pól gwizdka, a później porównuję sie z koleżanką, która dom pucuje codziennie. No i poczucie niższości gotowe...

Wszyscy mi mówią, zebym zrezygnowała z mojej pracy dodatkowej. Powodem są zarobki i straty na portalu z wróżbami. Straty są, bo siedzę w pracy jako ankieterka i wtedy nie mam szansy na wróżenie, a z wróżenia dochód większy. Ja się waham, bo wróżby mogą byc ale nie muszą, a jako ankieterka dochody sa pewne. Strasznie mnie jednak ta praca przytłacza i jej nie lubię, bo jest nudna. Ten kontakt z ludźmi też jest denerwujacy. 

Dziś chyba kupię nową powieść. Do wyboru mam jedną z dwu autorki Słowika, pierwszy tom Jaśminowej sagi albo Wiejskiej sagi.

29 czerwca 2023 , Komentarze (6)

Czwartek i jeszcze dwa dni pracy. W szkole mam wakacje i rzadziej wykłady. W tym tygodniu chyba nie ma. Nie jestem jakoś bardzo zmęczona tym tygodniem. Weekend jednak powitam z zadowoleniem.

Wczoraj znowu mi się nie udało wyplewić, bo przyszły kwiaty i musiałam je posadzić. Teraz chcę zamówić coś jeszcze do jednej donicy. Były w niej bratki ale już straciły urodę. Może biała begonię stale kwitnącą.

Dziś Krzysiek po pracy jedzie do miasta, bo musi kupić leki. Poskarzyłam sie ostatnio psychiatrze, ze Krzysiek mi ubliża i przepisała mu dodatkowe leki. Doszła do wniosku, że jest drażliwy. Teraz ma brać też tabletkę rano i w południe. No zobaczymy. Lek ponoć bezpieczny i dawki nie ma dużej. Nie powinny mu leki zaszkodzić.

Wczoraj miałam więcej czasu i czytałam w każdej wolnej chwili. Książkę skończyłam. Wolę czytać niż przeglądać telefon. Ostatnio wybieram ebooki. Mają tą zaletę, ze nie czekam aż przyjdą, Krzysiek nie widzi, że kupję i miejsca w domu nie zajmują. 

Megusia ma znowu rozwolniony stolec. Leki pomagaja na krótko. Schudła. To wiekowa koteczka ale to nie oznacza, ze ma miec problem. Spróbuję zabiegów, laktacitu i siemienia lnianego. Moze to pomoze na dłużej. Kotunia ma 16 lat i już przez te biegunki jest zastraszona. Ciągle się na nią krzyczy, bo załatwia sie na dywanie. Te krzyki nic nie dają. Ona sie boi i robi po swojemu. Weterynarz przepisuje węgiel i antybiotyk i tyle. Apetyt ma i nie wymiotuje. Gorączki nie ma. Lubi ostatnio leżeć na moim ramieniu. Tak cudownie grzeje i mruczy.

28 czerwca 2023 , Komentarze (25)

Wczoraj zrealizowałam co było zaplanowane. Dziś chcę podziałać na dworze. Tak się odgrażam z tym plewieniem, a nadal robota w lesie. Za tydzień przyjedzie Sebastian i chcę to skończyć.

Moja Rozi chyba się starzeje. Zrobiła się jakaś taka powolna, spokojna. Niby nadal jest charakterna ale wyskoki dominacji ma rzadziej. Więcej śpi. W tym roku jesienią skończy 12 lat. To nie jest mało. Koteczka jest bardzo przywiązana do mnie. Najbardziej lubi leżec na moich kolanach. Mikuś ostatnio zyje chlebem z pasztetem i kaszą z miesem i warzywami, kaszanką. Nie chce ani psich puszek ani chrupek. Czemu to akurat mnie musiał sie trafic tak wymagający pies. Pikuś jadł wszystko bez problemu.

Ostatnio mi podświadomość podpowiada we śnie, ze za mało czytam. Sni mi się, że wyjeżdżam i zostawiam książki. Zawsze wcześniej zabierałam je ze sobą. Czyżby książki nie były dla mnie juz tak ważne? To błąd. Czas nad tym popracować. Całe zycie czytałam ale teraz czytam mniej. Kiedyś czytałam w każdej wolnej chwili. Teraz konkurencją jest pisanie, malowanie, nauka. Kiedyś czytałm powieści. Teraz poziom jest różny i często mnie nudzą. Brak też czasu. Wybieram poradniki. Ostatnio czytam powieść i bardzo mi sie podoba...

Dziś mam podać grafik na przyszły tydzień i zapiszę się z pracą tylko na poniedziałek i wtorek. W czwartek juz będzie Sebastian. Nie chcę pracować przy nim wiec będzie urlop. Do roboty ma:naprawa progu i naprawa lampy, koszenie, kołki pod obrazy, zamkniecie skrzynki na gaz, ciac drewno, podpory pod winogron.

Wionrośle za domem mam dwie. Skąd sie ta druga wzięła nie wiem. Niby sadziłąm dwie ale jedna wyglądała jakby sie nie przyjęłą. Teraz w tym miejscu jest owocująca winorośl. Sąsiad za płotem ma wionorśl i przechodzi na nasza strone ale to chyba nie to...

Ktoś mi przychodzi na podwórko i celowo mi wszystko demoluje. Znowu były przewrócone doniczki i wywalony kosz na śmieci. Podejrzewam, ze to ta sama osoba jest winna. Wchodzi, pokradła co było mozna a teraz demoluje. Kamera idzie. Nie wiem czy to coś da. Jeśli nie. To założe monitoring i opłacę ochrone. Ochroniarze go złapią. Coś trzeba w końcu z tym zrobić, bo tak dłuzej być nie może...Nawet Krzysiek sie ostatnio zdenerwował...

27 czerwca 2023 , Komentarze (2)

Dziś jadę do miasta, bo mam byc u psychiatry. Chcę porozmawiać o mojej traumie. Krzysiek tez idzie do lekarza. Wrócimy zbyt późno by cos na dworze zrobić. Moze ogarniemy coś w domu. Dnia nie mozemy zmarnować.

Dziś mam horoskop urodzeniowy dla klientki. Będzie też oczyszczanie czakr i aury, ale dopiero po pełni. Pracy dodatkowej nie mam ale na portal z wrózbami wejdę. Koniec miesiąca i ostatnie szanse na zarobek.

Pracuję teraz na moim wewnętrznym rodzicem. Do tej pory kontakt z nim był trudny dla mnie, bo przelałam na niego podejście do mnie mojej mamy. Teraz pracuję by był kochający i wspierający, a nie krytykujący. Chwalę się, doceniam, prawie sobie komplementy. Koniec z walkami na ten moment. Nie lubię ich a teraz chce sobie uprzyjemnić życie.

Poza tym wreszcie dotarło do mnie, że nie dogodzę wszystkim. Nie mogę być we wszystkim dobra. Nie powinnam rywalizować z moja mamą. Nie powinnam iść ta drogą którą widzieli dla mnie inni. Czas dorosnąć, bo 60 tka na karku. Wybrałam sobie to co ważne dla mnie i w tym się mam zamiar doskonalić. Dla mnie to malowanie i rysowanie, pisanie, ezoteryka i naturoterapia itp, nauka i rozwój, koty. Ważna jest też ale tak na średni poziom rodzina i dom. To oznacza, ze nie powinnam mieć pretensji do siebie, że robię ekstra świetnych zdjęć, ze nie wyglądam zjawiskowo, że mało ćwiczę i nie pielęgnuję urody, że nie myślę o większych dochodach czy robieniu kariery, ze nie mam ekstra ogrodu, żenie gotuje i nie piekę w stopniu mistrzowskim. Ważne jest by w dziedzinach, które wybrałam naprawdę się doskonalić i dążyć do tego by być coraz lepszą. Tu średni poziom nie powinien być celem. Powinnam mierzyć wyżej, a nie kalkulować. Cwiczyć i starać się. Teraz mam fazę na malowanie po numerach ale już wybieram zdjęcia na obrazy moje... Mam dwa podobrazia i chyba powstaną kwiaty.


26 czerwca 2023 , Komentarze (25)

Dziś chciałbym coś zrobić na dworze. Jeszcze nie wiem co. Krzysiek będzie w domu to i on podziała. Nie bardzo mam na ta działaność ochotę ale samo sie nie zrobi. Krzysiek już sie złości. Ostatnio w ogrodzie wszystko zostało solidnie nawilżone, to podlewać nie trzeba. Dobre i to. Może mi się uda coś poplewić. Do przyjazdu S chciałabym plewienie skończyć, a końca jeszcze nie widać. S Ma przyechać 6 VII.

Poza tym będzie malowanie. Kończę powoli obraz. Jestem z niego zadowolona. Będzie czytanie. No i będzie praca.

Lato i ja znowu jem prawie same warzywa i owoce. Z trudem wciskam coś białkowego. jest tyle pysznych warzyw. Wszystko młode i świeze. Żal nie zjeść.  Dziś ryba z surówką z marchwi i selera. Do tego kotlety z brokuła z surówką, kompot z rabarbaru i truskawek. Fasolka szparagowa. Czekam na polski bób.

Bałam się opozycji saturna do mojego słonca, a tak tragicznie nie jest jak narazie. Inna sprawa, ze teraz jednocześnie wspiera mnie jowisz. Niby troche opóźnień jest ale wszystko raczej idzie tak jak trzeba. Pracy ubywa, chora nie jestem. Tylko kregosłup bardziej dokucza. Saturn to między innymi kości. Saturn tak szybko się nie przesunie i trzeba się do jego wpływu przyzwyczaić.

Dostałam od mamy nową maszynkę do mięsa Zelmer i bardzo szybko sitko sie nie dało odkrecić. Trzeba było walić młotkiem. Teraz zassało sie wszystko i już wcale nie daje sie rozłożyć. To samo było z poprzednią maszynką. Próbujemy odkręcać tuż po mieleniu ale juz nie mamy siły z tym walczyć. Chyba trzeba kupić nową a tą wyrzucić. Trzeba by maszynki zmieniać co pól roku chyba, bo wszystko siada. Teraz myślę o zwykłej, nie elektrycznej...

No i ciśnieniejest raczej niskie, bo 110/93. Za to puls wysoki, bo 98. Tabletek na zbicie pulsu wziąć nie mogę, bo zbijają tez ciśnienie.

Wydawało mi się, ze jestem niezależna w myśleniu ale to nie do końca prawda. Czasem przyjmuję bez zastnowienia, podświadomie czyjeś prawdy i przekonania mimo, ze one nie są zgodne z moim systemem wartości i pojawia sie wewnętrzny konflikt, który mnie dręczy, a którego sobie nie uświadamiam. Tak było np. z kotami. Wszyscy mnie za dużą ilość kotów krytykują i ja też czasami myślałam że jest ich za duzo. To nie tak do końca. Nie jest ich mało ale sa zadbane, kochane, mieszkanie jest duże i lepsze dla nich to niż ulica. Wszystkie sa uratowane. Nie pozwolę sobie obrzydzić kotów i dalej będę im pomagać. nie wyrzeknę sie jedynych odruchów serca jakie mam. Nie mam serca dla ludzi a mam do zwierząt właśnie i do roslin czasem. To jest cenne. Nie powinnam sie czuć gorsza, że mam dużo kotów, a czasem sie niestety czułam... to nie zbrodnia... teraz mam świadomość, że nie dogodzę wszystkim i niektórzy moga nawet przez te koty mna gardzić. Ich sprawa...

Czytam...:)

25 czerwca 2023 , Komentarze (11)

Dziś było spanie do oporu ale, że ciepło to aż tak długo to nie było. Dzień chcę wykorzystać na odpoczynek. Będzie malowanie ale obrazu jeszcze nie skończę. Idzie dobrze i powinien być bardzo ładny. Kolejny to albo kot albo portret albo pantera. Jeszcze nie wiem. Chyba pantera.

Ostatnio miałam spięcie z S, bo mu powidziałam, że po całych dniach nic pożytecznego nie robi. Faktycznie pił, spał, spotykał sie z kolegami i dyskutował w sklepie ze sprzedawczyniami. Tak chyba z dwa dni. Strasznie sie zdenerwował i rzucił mi że nie będę mu mówiła co ma robić. Ja oczywiście nie byłam dłużna i  rzuciłam, ze jak pracować nie potrzebuje to niech ręki po doładowanie telefonu itp nie wyciąga. Zagroziłam że już nic mu nie dam. No i po co to wszystko? Ta zła krew. Po prostu nie pasujemy do siebie i mamy inne priorytety. On też mnie usiłuje wychowywać, bo tylko ciągle mi każe otwierać okno. Ja się bronię, bo nie chcę słyszeć hałasu z ulicy. Przeszkadza mi, a jemu znowu jest duszno i to nawet w październiku. Inna sprawa, że gdyby tyle nie pił toby mu duszno nie było. Po tej awanturze na drugi dzień znalazł sobie prace na budowie za pomocnika. Nie da rady, bo chory kręgosłup, a tu trzeba dźwigać i sie spieszyć... Pojdzie chyba od poniedziałku...

Przedwczoraj tuż po pracy mierzyłam sobie cisnienie i miałam 124/96 i puls 110. Puls jak zwykle wysoki, a ciśnienie nieco tylko podniesione według starych norm. Dla mnie te stare sa wazne, bo nie będą mnie koncerny farmaceuyczne naciągać na branie leków. Muszę schudnąć jednak to te 1 spadnie.:) Na razie zaczęłam pić zioła. Sprawdzę jeszcze puls i jak będzie w spoczynku powyżej 100 to zacznę znowu brać połówkę propranololu 10. Jest i tak nieźle i niepotrzebnie się martwiłam.

Kupiłam żółte i czerwone celozje przed dom oraz trzykrotkę do sypialni, bo Józuni już nie ma i nie będzie miał kto gryźć...

Ktoś wyrzucił u nas czarnego kota. Kot nie jest specjalnie duzy ale za to zabiedzony. Złapąć się nie daje, bo się boi. Chodzi i rozdzierajaco miauczy ale trzyma się mojego domu jak na razie. Jedzenie wystawiam i chyba je ale czarno to widzę. Bardzo mi go żal ale nic wiecej zrobić nie mogę, bo nie jest ufny. Gdyby dało sie go złapać, oczywiście bym go przygarnęła. Po kwarantannie ewentualnej kastracji i zadbaniu, badaniach sprobowałabym go dołączyc do stada. Jeśli by sie nie dało siadziałby w osobnym pokoju ale byłby bezpieczny i zaopiekowany... Józek się oswajał prawie miesiąc, a do stada dołaczył po trzech. Czasem trzeba czasu. Ten nie ma takiej szansy, bo nie jest w domu...Józek też był nieufny i też maiuczał przez jakiś czas. Później byl cudownym kotem. Spał przytulony do mnie...

24 czerwca 2023 , Komentarze (4)

Weekend i dwa dni wolnego. Odpocznę i wyspię się do oporu. Miało być wino ale jak dla mnie jest za ciepło. Chcę odpocząć od wina. Dziś szkoły nie mam i chcę iść do kaplicy. Poza tym będzie malowanie i czytanie. Do tego zero myślenia o pracy. O tej dodatkowej, bo wróżyć będę. Nie wiem czy uda się posiedzieć na dworze.

Wczoraj była scysja z mamą, bo chciała mnie zanudzić sensacjami przeczytanymi w Fakcie. Chciała dyskutować na temat  zamordowanej w Grecji Polki i na temat sfotografowanej przez drona pary uprawiajacej sex. Mnie te sprawy absolutnie nie interesują. Ludzi nie znam i nie poznam. Nic mi do nich i do ich spraw. Ona lubi sensacje a z kolei nie interesuje sie moim sprawami-praca, remonty, nauka, przeczyane książki itp. Jakoś ostatnio nie potrafimy znaleźć tego coby interesowało nas obie, a żadna tracić czasu nie lubi na bzdury w jej mniemaniu.

Ostatnio zaczynam zostawiać Mikusia samego w pokoju. Ja wychodzę na 15, 30 minut i dłuzej. Nie robi nic złego i śpi. Ja sie bałam o gryzienie w tym kabli i do niedawna go zamykałam w bezpiecznym dla niego miejscu ale był pisk. Teraz zostaje i jest grzeczny. Chyba przestanę go zamykac i czas samotnego pobytu będę stopniowo wydłużać.

W zeszłym roku wsadziłam trochę chrzanu i o dziwo w tym roku wzszedł. Jest mała kępka i oby się rozrosła, bo chrzan dla mnie jest ważny. Lubię i zupę chrzanową/barszcz biały od teściowej/ i sos. Używam go tez do ogórków. W tym roku ogórków kiszonych do słoików nie bedę robić. Zrobię tylko konserwowe w curry i w musztardzie. Kiszone będą w garnku na szybkie spożycie.

Dietę praktycznie zakończyłam, bo w upały puchnę a nie chudnę. Kolejny etap we wrześniu i moze pociągnę przez październik. Schudłam 4 kg i waga teraz oscyluje wokół 85 kg. To za duzo o prawie 6 kg, bo tyle brakuje do nadwagi. Wstyd... Teraz jem około 900 kalorii a w porywach 1200. Nie jem pieczywa. Czasem chwycę ale rzadko. Jeść nie będę i bardzo uważam na weglowodany. Tak mam zamiar trzymać przez lato. Za kilka dni dojdę do 1200-1300 kalorii i przekraczać tego nie będę. No przynajmniej sie postaram. na nadwagę w tym roku jest szansa. Muszę tylko zapomnieć o węglowodanach na ten moment. Dziś kotlety z brokuła, fasola z marchwią, serek wiejski i jajecznica z pieczarkami.

23 czerwca 2023 , Komentarze (2)

Zyję jak buddyjska mniszka albo raczej mnich :), bo mam ponad 2 godziny medytacji itp dziennie ale rachunki płacić trzeba i dziś pracuję. To ostatni dzień w tym tygodniu. W przyszłym tygodniu mam wyjazd po południu i w związku z tym pracuje dodatkowo tylko 3 dni. Stres związany z pracą ankieterki mi niby zupełnie przeszedł. Ostatnio nawet nie za kazdym razem jestem zmęczona ale za to kluje mnie czasami serce. Wcześniej odpoczywałam, a teraz działam tuz po pracy. Wyrabiam się ostatnio i mam czas i na czytanie i na malowanie. Z obrazem mi idzie ale nie wiem czy do końca tygodnia go skończę. Nie wiem jednak co z praca, bo niestety miesiąc się kończy i trochę strat mam w pracy jako doradca ezoteryczny. Teraz pracuje dłużej, a niestety zarabiam niewiele wiecej. Niestety też nie wiem czy są ze mnie zadowoleni. Ankiet mam mało, bo nie potrafię do nich namawiać. To nic dziwnego, bo nie potrafię rozmawiać z ludźmi. Do tego mam za długie przerwy. No zobaczymy co dalej...

Ostatnio myszkowałam po internecie i natknęłam sie na rabatę z trawami. Bardzo mi sie spodobała. Chciałabym mieć ale nie bardzo mam na nia miejsce. Powinnam kupić papirus... Kwitnie kolejna róża. To rózowa, niska. Kwiatów ma dość duzo. Wsadziłam ją w tym roku na wiosnę. Chyba złapałam bakcyla jeśli chodzi o róże i jesienią znowu coś kupię.

Znalazłam trzy oryginalne hoje i chcę je dziś kupić... Do tego mirt i laur... 

Jakaś dziwna choroba atakuje koty w całej Polsce. Koty umierają. Strasznie sie boję. 

A na koniec o emocjach. Ja jestem, a raczej kiedyś byłam wysokowrażliwa. To mi nie pasowało, bo bałam się ze reaguję histerycznie i bałam sie że skończę jako osoba niezrównoważona tak jak moja mama. Ona ma tak zmienne nastroje, że aż strach. Nie chciałam byc do niej podobna więc sie zamknęłam. Tak było łatwiej. Teraz jestem małowrażliwa. Mało co czuję i mało jakie emocje wyrażam. Czasem tylko te zablokowane emocje wybuchają gdy sie bardzo zdenerwuję. To wszystko nie jest dobre. Człowiek powinien czuć, bo wtedy życie jest bogatsze. Emocje są potrzebne. Tylko jak czuć w sam raz? Emocjami sie jeszcze nie zajęłam ale kiedyś popracuję nad nimi. Nad większą wrażliwością. Z drugiej strony ja jestem wyczulona na negatywne emocje i z bodźcami które je wywołują mam więcej kontaktu. Nie mam praktycznie kontaktu z pozytywnymi ludźmi. Nasiąkam tymi złymi nastrojami i później sama mam kiepski nastrój. Nie chcę czuć negatywnych emocji i zamykam się coraz bardziej... Wszyscy radzą by z toksycznymi osobami sie rozstać. Ja nie mogę bobym została sama... Inna sprawa, że osoby w moim otoczeniu nie sa tak do końca toksyczne. Ostatnio humory były bo nie siedziałam z mamą tylko poszłam do pracy. Mam dość czasem...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.