Niestety muszę skasować przyłacze gazu, bo by nie dało rady wodociągu wymienić. W zasadzie gaz mi w tej chwili zbędny, bo i tak licznika juz nie ma. Myslałam by kiedyś gaz załozyć do ogrzewania domu, ale to zbyt duze koszty i trzeba szukać innych rozwiązań. Kiedyś gazu nie było i ludzie starsi jakoś sobie radzili. Chodzi mi o noszenie opału. Krzysiek juz teraz narzeka. Wczoraj wysłałam pismo o likwiadacje przyłącza i teraz czekam. Ten gaz mnie gryzł, bo strasznie gazu się boję i choc mam go od dziecka to do kuchenki nawet nie podchodziłam. Ja mam kuchnię elektryczną i taką chcę mieć. Nic mi przynajmniej nie wybuchnie.
Dziś ostatni dzień intensywnej pracy, ale nie wiem tego napewno, bo chcę kupić rośliny i potrzebuję pieniedzy. Mam ich trochę w zapasie, bo koty z powodu wiosny mniej jedzą. Kupuję wiec mniej karmy.
Byłam na warsztatach literackich. Prowadzi je uznany poeta i krytyk. Szczerze mówiąc mam mieszane uczucia. Nie wiem czy pasuję do tego miejsca i tego towarzystwa, bo wszyscy sa bardzo otwarci i uśmiechnieci. Tylko ja zamknięty w sobie mruk. Poza tym wszyscy piszą inaczej. Wiersze sa współczesne, życiowe. Takie sa chwalone. Mnie nie bardzo sie takie wiersze podobają. Ja lubię lekkie, kobiece, ale oszczędne w słowach. Te mi się wydają zbyt długie i przegadane. Nie wiem też czy chcę dotykać aż tak głębokich emocji i czy chcę sie aż tak obnażać. Z drugiej strony osoby, które były na warsztatach zdobywaja nagrody w konkursach. Nie wiem czy warto uczyć sie pisać w ich stylu skoro to mi sie nie podoba. Moja dusza jest na taką poezję raczej zamknięta. Chyba więc jednak zostanę sobie w swoim świecie i będę pisać jak piszę, narażając się krytykom. Korzyść z warsztatów będzie, bo nauczę się występować publicznie. Trzeba swoje wiersze przeczytać i dopiero wtedy sa analizowane.