Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1489545
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 marca 2019 , Komentarze (8)

Niestety muszę skasować przyłacze gazu, bo by nie dało rady wodociągu wymienić. W zasadzie gaz mi w tej chwili zbędny, bo i tak licznika juz nie ma. Myslałam by kiedyś gaz załozyć do ogrzewania domu, ale to zbyt duze koszty i trzeba szukać innych rozwiązań. Kiedyś gazu nie było i ludzie starsi jakoś sobie radzili. Chodzi mi o noszenie opału. Krzysiek juz teraz narzeka. Wczoraj wysłałam pismo o likwiadacje przyłącza i teraz czekam. Ten gaz mnie gryzł, bo strasznie gazu się boję i choc mam go od dziecka to do kuchenki nawet nie podchodziłam. Ja mam kuchnię elektryczną i taką chcę mieć. Nic mi przynajmniej nie wybuchnie.

Dziś ostatni dzień intensywnej pracy, ale nie wiem tego napewno, bo chcę kupić rośliny i potrzebuję pieniedzy. Mam ich trochę w zapasie, bo koty z powodu wiosny mniej jedzą. Kupuję wiec mniej karmy.

Byłam na warsztatach literackich. Prowadzi je uznany poeta i krytyk. Szczerze mówiąc mam mieszane uczucia. Nie wiem czy pasuję do tego miejsca i tego towarzystwa, bo wszyscy sa bardzo otwarci i uśmiechnieci. Tylko ja zamknięty w sobie mruk. Poza tym wszyscy piszą inaczej. Wiersze sa współczesne, życiowe. Takie sa chwalone. Mnie nie bardzo sie takie wiersze podobają. Ja lubię lekkie, kobiece, ale oszczędne w słowach. Te mi się wydają zbyt długie i przegadane. Nie wiem też czy chcę dotykać aż tak głębokich emocji i czy chcę sie aż tak obnażać. Z drugiej strony osoby, które były na warsztatach zdobywaja nagrody w konkursach. Nie wiem czy warto uczyć sie pisać w ich stylu skoro to mi sie nie podoba. Moja dusza jest na taką poezję raczej zamknięta. Chyba więc jednak zostanę sobie w swoim świecie i będę pisać jak piszę, narażając się krytykom. Korzyść z warsztatów będzie, bo nauczę się występować publicznie. Trzeba swoje wiersze przeczytać i dopiero wtedy sa analizowane.

28 marca 2019 , Komentarze (4)

Tydzień i miesiąc zbliża sie do końca. Szybko ten rok leci. Juz trzy miesiące minęły. U mnie najtrudniejszy będzie chyba kwiecień przez ten wodociąg. Strasznie sie martwie tą robotą. Gryza mnie rury od gazu. W jednym miejscu ida w tym samym miejscu co rury od wody, ale sa połozone wyżej. Ma byc koparka i nie wiem jak sobie z tym poradzą. W ogóle rok będzie cieżki, bo i malowanie w sypialni mnie czeka i chyba malowanie domu. Jedna strona graniczy z droga prywatną. Trzeba część ściany ocieplić i to chyba z rusztowania, a potem malowanie tez z rusztowania. Sąsiedzi - 3 domy maja samochody. Nie wiem jak to rozwiązać. Tych nowych sąsiadów nawet nie znam i nie bardzo mi sie uśmiecha iść z nimi rozmawiać. Raczej na to nie pójdą by samochodami nie jeździć. Krzysiek tez rozmawiać nie pójdzie i chyba wyślemy Sebastiana:) On jest otwarty i łatwo nawiązuje znajomości. Niech idzie i sie produkuje. On juz nawet nowa sąsiadke zna, bo jej kosił.

Punia chyba sie wycisza. Już nie goni tak często kotów. Zdarza jej sie to o wiele rzadziej. Teraz śpi po całych dniach albo u Krzyska albo u mnie na kolanach. Czasem przytulona obok. Zrobiła sie zazdrosna o nas. Denerwuje się trochę gdy inny kot chce podejść. Będzie dobrze. Następna do sterylizacji idzie Majka. Ona jest dość bojowa i czasem niektóre koty goni, często warczy i to nawet na nas. Na kolana przychodzi rzadko. Chyba po zabiegu od razu ją odizoluję. Nie będę czekać na jej agrsję. Wyjdzie może dopiero po tygodniu.

Wczoraj podgoniłam troche pracy pisanej. Napisałam dwa dośc długie teksty o medycynie Hildegardy z Bingen. Dzis je sprawdzę i wyślę. Napisałam też tekst na portal z wrózbami. Pisałam na czacie. Wróżb za to było mniej. Szkoda, bo to bardzo dobrze płatne.

27 marca 2019 , Komentarze (13)

No i jest problem, bo moi dostawcy warzyw chyba nie będą jeździć. Będzie więc problem z warzywami. Moze zacznie jeździc kto inny i oby, bo kupowanie w mieście jest dla nas kłopotliwe. Tak się juz cieszyłam, że od kwietnia warzywa będą. Ciężko mi było zimą, bo ja roślinna jestem i na owoce rodzime też mam ochotę. Ech...:(

Kupiłam bransoletkę z chalcedonem. Liczę, ze mnie wyciszy. Kupiłam też z granatów i białego howlitu. Kuszą mnie kolejne, ale finanse kuleją w tym momencie:(

Mam problem z kawą, a raczej rezygnacją z niej. Odkąd nie piję jestem strasznie senna. Śpię znowu po dziesięć godzin i jeszcze drzemki w dzień po pół godziny. To zbyt długo i sie ze wszystkim nie wrabiam. Choć tyle dobrego, że się nie denerwuję. Jakiekolwiek napięcie psychiczne mnie nie dotyczy. Za kawą nie tęsknię. Nie wiem jednak co dalej. Przeciez nie mogę tyle spać. Kupiłam arktyczny korzeń i liczę, że mnie obudzi...

Kredki przyszły. Zestaw jest fajny, ale mało w nim brazów i mało kolorów do rysowania portretów. Kupiłam wiec jeszcze zestaw portretowy. Są zestawy pejzazowe, ale gdy kupię brązy juz kupno takiego nie będzie potrzebne. Duzo zieleni jest w tym zestawie co kupiłam. Zastanawiam się nad kupnem zestawu szarości. 

***  

słońce zakwita szkarłatem

już chowa twarz

noc wpełza do pokoju zapalam świecę

jeszcze raz dotknij mojej dłoni

pomaluj usta oddechem

nim odejdziesz z wiatrem

szeptem prowadzącym rozmowę z

mgłą na rozstajach dróg

czy słyszysz jak krzyczy

moja dusza

ujarzmiona i zniewolna

czujesz ból

widzisz samotność  chichoczącą w kącie

26 marca 2019 , Komentarze (10)

Część kredek oczywiście już kupiłam. Nie potrafię czekać cierpliwie. Jak cos moge mieć juz, to chcę już. Teraz mam jeszcze tylko kupić zestaw portretowy. Na niego jeszcze pieniedzy nie mam. Muszę sie zastanowić czy nie kupić jeszcze zestawu w odcieniach brązu. Te kredki sa  juz tanie. Na to raczej poczekam. Problem jest taki, że potrzebuję tez kupic rośliny. Wybrałam dwa ostrokrzewy, czerwony berberys i janowiec. Powinnam kupic irysy i liliowce. Reszta później. Najwcześniej w maju.

Niedługo, bo po 15 IV przyjedzie Sebastian. Będzie remont wodociagu, malowanie okien i skręcanie ławki. Zobaczę co z perzem w sadzie. Na malowanie okien tez będzie potrzeba pieniedzy.

Jestem zastana i ociężała. Niby z wanny wychodzę bez problemu i bez problemu wstaje z kanapy, ale już wstawanie z podłogi tak proste nie jest.  Denerwuje mnie to. Chodzi za mną joga. Myślę o tym by znowu ćwiczyć w tygodniu po 15 minut. Tyle czasu znajdę. Martwią mnie stawy, a raczej bóle. Nie wiem czy wytrzymam i czy stan sie nie pogorszy. Już tyle razy jogę zaczynałam i ciągle później rezygnowałam. Wrócić mi ciężko tym razem, ale mnie kusi to co mogę zyskać. Szukam sprawności i wyciszenia.



25 marca 2019 , Komentarze (10)

Dziś muszę jechać do miasta. Chcę kupić krzyżówki i muszę zescanować wiersze i decyzje renty, bo potrzebuję wysłać na konkurs. Chyba wrócę szybko taksówką, ale z wyjazdem i tak jest problem. Nie chce mi się jak zwykle ruszać z domu. Najgorsze jest ubieranie, malowanie paznokci i inne tego typu zabiegi. Gdybym miała jechać w rozciągnietym swetrze i w domowych spodniach to przypuszczam, ze takiego problemu by nie było. Nigdy nie przepadałam za zabiegami koło swojej urody, a ostatnio nie cierpię ich szczególnie. Inna sprawa, że zawsze podobał mi sie naturalny wygląd. Nie lubię wyskubanych brwi, prostowanych włosów ani ostrego makijażu. Teraz jużmi tez nie zalezy by sie podobać. Nie wiem czy to kwestia wieku czy charakteru albo podejścia. Ja sie akceptuję i akceptuja mnie moi faceci i to wystarczy. Nigdy nie starałam sie dostosować do innych, a mężczyzn wybierałam sobie z tych, którzy mnie chcieli.To prostsze.

Zachorowałam na kredki artystyczne. Interesuje mnie duzy zestaw. Jest 120 kolorów za prawie 900 zł i na te mnie nie stać w tym momencie. Sa też 72 kredki za niecałe 300 zł i chyba te kupię wkrótce. Moze juz w przyszłym miesiącu. Chciałabym wprawdzie 2 zestawy - pejzazowy i portretowy, ale takich chyba nie ma. Artykuły plastyczne to beczka bez dna, ale jakie przyjemne zajęcia potem :) ...


24 marca 2019 , Komentarze (29)

Wczoraj był dzień bez kawy. Nie planowałam tego, a o kawie po prostu zapomniałam. Wieczorem już dałam sobie z nią spokój. Dziś też spróbuję nie pić. Trochę poczytałam na ten temat i kawa to ponoć stres, szybkie bicie serca, pobudzenie nerwowe i kortyzol. Nie chcę tych efektow i moze by sie przydało rzucić? Spróbuję nie pić przez kilka dni i zobaczę jak sie będę czuć. Na razie mi czegoś brakuje. Niekoniecznie kawy, ale czegoś w filizance do sączenia. 

Punia wczoraj przez całe popołudnie i wieczór siedziała spokojnie na kanapie i mruczała. Jest jednak nadal zestresowana, bo kazdy ruch ja denerwuje. Gdy koty biegna do jedzenia albo syczą natychmiast sie wzdryga i tężeje cała, a nawet drży. Czuję, że gdybym jej nie trzymała to by chyba zaatakowała. Nie mogę do tego dopuszczać i bardzo jej pilnuję. Koty sie jej boją i gdy siedzi koło mnie żaden nawet nie podejdzie. Najbardziej się boję o Megę, bo sie chowa po kątach i o kocurki z problemami z pęcherzem. Mam trzy takie i nie chcę z powrotem kamieni. Jednak idzie ku dobremu. To widać. Ulzyło mi, a już szukałam behawiorysty i leków.

Wczoraj pogoda była piekna. Wyszliśmy na dwór posadzić rośliny - trzy hortensje pnace i bukszpan. Trzeba by też posadzić lilie i amarylisa. Nie wiem czy dziś sie uda, bo juz zimno.

A na koniec obraz z warsztatów. Jeszcze nieskończony oczywiście... Trzeba wziąć cienki pędzelek i działać.

23 marca 2019 , Komentarze (4)

Przytyłam trochę, ale mało, a jem sporo i nie bardzo uważam co. Myślę, ze juz metabolizm ruszył. Czekam na lipiec i dieta zupowa od nowa. Może znowu z sześć kilo spadnie. Liczę, że będzie spadać szybko, bo odchudzać sie mogę góra dwa miesiące. Później występuje przestój, którego nie jestem w stanie przetrwać. Niestety chyba jednak siódemki z przodu w tym roku nie będzie. Trudno. W zasadzie to mam ochotę na dietę już. Moze więc zacznę wcześniej. Moze juz po świętach? A moze tak jak myślałam od kwietnia post orkiszowy Hildegardy z Bingen. Jeszcze nie jestem zdecydowana. Post to by był w zasadzie 10 dni na zupie orkiszowej gęstszej i moze 10 ścisłego. Problemem jest kawa, której nie wolno. Trzeba by kupić kawę orkiszową. Drugi problem to to, ze ścisły post zaleca sie przeprowadzać w czasie urlopu. Na urlop nie mogę sobie pozwolić, a na post w centrum też nie. Centrum Hildegardy jest niby blisko i niby koszt też bym zaakceptowała, ale wyjazdu z domu na 8 dni juz nie. Krzysiek sam nie moze zostać na tak długo, bo sobie nie da rady ze stadem. Herbatke z kopru juz piję. Dodaję tez sporo gałki muszkatałowej. To tez jej zalecenie. Trzeba jeszcze kupić galgant i bertram. A moze by się udała dieta od kwietnia i przez maj. Potem przerwa na dwa miesiące i od sierpnia znowu? Moze tak by sie dało i siódemka by jednak była? Idzie trudniej w tym roku i sporo kombinacji przez to. W zeszłym roku waga spadała cały czas bez przestoju. 

Dziś warsztaty i leniuchowanie w domu. Ostatnio marzę o urlopie. Co dziwne chciałabym wyjechać. Myślę o pobycie w klasztorze albo jakimś osrodku medytacyjnym. Raczej w klasztorze. Chciałabym sie oderwać od codzienności i wyciszyć. Niestety wyjazd nie jest możliwy.


22 marca 2019 , Komentarze (8)

Koniec tygodnia, ale nie koniec pracy u mnie. Trochę spraw jeszcze zostało do skończenia. Najgorsze sa krzyzówki. Chyba będę przez weekend przepisywać. Kończę pisać wiersze. W poniedziałek muszą byc gotowe, bo chcę z nimi jechać do kawiarenki internetowej. Przy okazji muszę przygotować zdjęcia do druku. Zgram troche kwiatów. Moze ptaki i cos z architektury. Plany na obrazy juz mam.

Chcę kupić bransioletkę z chalcedonem, ale najtańsza kosztuje powyzej 50 zł. To sporo jak dla mnie. Tym bardziej, że to bransoletka na gumce. Zastanawiam sie czy nie kupić półfabrykatów i sobie samej nie zrobić. Znalazłam sklep z kamieniami naturalnymi. Są tam tez gumki i kleje. W tej cenie bym miała conajmniej dwie bransoletki, a sznurka i kleju by zostało na kolejne. To by mogło byc praktyczne, bo te na gumce lubią pękać. Bransoletki juz robiłam i potrafię. Znalazłam tez w internecie ogłoszenie dziewczyny, która bransoletki robi i jestem z nią w kontakcie. Kupi chalcedon i bransoletkę zrobi o wiele tańszą. Ma w tej chwili sporo bransoletek z naturalnych kamieni. Chyba kilka kupię. Trzeba sie przerzucić z kolczyków skoro mam uszy przerwane. Kamienie naturalne kocham i wierzę w ich moc. Znam sie troche na litoterapii. Bizuterię kupuję ze wzgledu na kamienie.

Od kilku dni słucham wiecej muzyki. Wybieram Hildegardę z Bingen, muzyke cerkiewną  i Enigmę. Wyciszam sie przy tym.

Niestety Punia nadal jest agresywna. Chyba robi się coraz bardziej zawzieta. Atakuje koty i goni. Zaczyna to wyglądać groźnie, a koty sie boją. Ukrywaja sie po katach. Atakuje tez Pikusia. Wczoraj musiałam ja odizolować. Dzwoniłam do weterynarza i zaproponował mi przetrwanie czyli okres rekonwalestencji gdzieś w spokojnym miejscu. Później ewentulanie leki. Już nie jestem dobrej myśli. Martwie sie i to bardzo. Na razie dla nas jest miła, ale jak długo? Chyba to ostatnia sterylizacja kotki. Boję się, że ją skrzywdziłam.

21 marca 2019 , Komentarze (10)

Dziś Krzysiek jedzie do miasta na zakupy, a ja mam zadzwonić w sprawie jego pracy. Gdyby praca była to blisko domu. To będzie chyba umowa zlecenie i moze byc dość ciężka. Nie wiem czy da sobie radę. Pójść chyba pójdzie, bo o pracy mówi, ale czy będzie pracował. Watpię. Takie życie bez pracy mu pasuje - śpi, czyta, rozwiązuje krzyrzówki i jest zadowolony. Żyje jak emeryt. Nie zazdroszczę mu, bo ja z kolei żyję pracą. Gdy wstanę od razu włączam komputer i działam do 3-4 w nocy. Robię oczywiście przerwy w trakcie i w tym czasie np. czytam, piszę wiersze, opowiadania albo maluję. Generalnie jednak moje życie toczy sie na kanapie z laptopem na kolanach. Nie ma u mnie rozgraniczenia typu praca - życie prywatne. Wszystko jest płynne. Zdaję sobie sprawę, ze nie jest to za dobre rozwiązanie, ale mnie praca nie stresuje. Robię to co bardzo lubię i jest to moja pasją. Innej pracy nie toleruję.

Dziś powinnam przepisać kilka krzyżówek. Nie muszę sie z tym spieszyć, bo wysyłka chyba dopiero za tydzień. Może coś namaluję, moze posiedzę nad wierszami. Moze napiszę haiku na konkurs. W tym przypadku sie jeszcze zastanowie, bo podane jest obowiązkowe kigo. Tematy nie za bardzo mi leżą. Zwłaszcza wiosenny - topienie marzanny. Wolę pisać na temat przyrody. Zachwycają mnie rośliny, zwierzęta, a cóż pięknego jest w marzannie?

Wczoraj mi przyszło część roślin - bukszpan o złotych liściach i hortensja ponąca o biało zielonych. Idą llie miniaturowe i amarylis. Lilie chcę posadzic w doniczkach.

Moja Punia po sterylizacji zrobiła sie bojowa i stawia sie na koty. One sa zdziwione, bo zawsze sie ich bała. Warczała tylko, ale uciekała. Teraz nie ucieka i sama inicjuje starcia. Zobaczymy co dalej. Ja nie interweniuję póki sobie krzywdy nie robią, a to nigdy nie ma miejsca. Niech sobie krzyczą. Pokrzycza i przestają. Do nas jest łagodna.

20 marca 2019 , Komentarze (12)

Wczorajszy dzień był owocny. Praca przebiegała bez zakłoceń i wszystko zrealizowałam w tym krzyżówki. Przepisuję obecnie trzecia partię. Nowy pracodawca teksty przyjął, ale je  przeredagował i nie wiem co dalej. Na razie będę dla niego pisać, ale nie wiem jak długo. Ma powstać cykl artykułow o Hildegardzie z Bingen. Przy okazji skorzystam i ja. Przypomnę sobie to i owo i moze kilka jej rad zastosuję. Moze kupię niektóre zioła. Moze niektóre przepisy wypróbuję. Myślę o bransoletce z chalcedonu. Jest ponoć pomocna w przypadku złości. Trzeba chalcedon nosić w miejscu pulsu. Ja swojej wybuchowej natury nie akceptuję i juz od wczoraj chalcedon w tym miejscu noszę. Kamień przykleiłam plastrem. Mam go od dawna, bo ufam litoterapii i wcześniej uzywałam go  do wzmocnienia czakry gardla i tarczycy.

Wczoraj przyszły mi pastele w kredce i szare papiery. Od razu poczyniłam portret. Krzysiek przez nieuwagę spalił mi kredkę akwarelową i musiałam kupić ponownie. Kupiłam też ołówki niełamiące się i strugaczkę do pasteli. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.