Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1489648
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 czerwca 2018 , Komentarze (10)

Dziś czeka mnie masa pracy. Trzeba wnosić wszystko do kuchni. Trzeba zrobić pranie i umyć okno. Trzeba przenieść kwiatki i wszystkie drobiazgi, które stoją na oknie, a sporo tego jest. Dobrze, że Krzysiek ma wolne to będzie nosić, a ja będę myć co trzeba i układać na miejsce. Trzeba umyć drzwi z farby, bo malować ich nie planuję. Może będę tez malować kolejne meble. Malować będę o ile brat Krzyska przywiezie farbę, która miał kupić. Zastanawiam się czy nie zrobić serwetki z wykończeniem szydełkowym na jedna półkę. To by jej dodało uroku. Kusi mnie tez wyhaftowanie makatki na wzór tych sprzed lat z napisem ale polskim. Może w zimie o tym pomyślę. Trzeba by zrobić kocyki na krzesełka. Może wzór kwadratów babcinych by był odpowiedni? Powinnam uszyć i wyhaftować obrus do rytuałów. Zima będzie pracowita. Dziś jeszcze chcę zrobić nalewkę i może jakiś macerat.

Dziś już gotowanie będzie łatwe, bo wszystko co jest potrzebne do zup już znalazło się w kuchni. Menu: szczawiowa z jajkiem na twardo, pieczarkowa z makaronem, curry z ryżem i kalarepką. Na wadze mniej:)

Zaczynam przygotowywać kolejna antologię. Mam do dyspozycji 8 stron. Mam już 5 wierszy i chce do tego dołączyć opowiadanie. Może późnym wieczorem coś skrobnę.

Kupiłam urocze drobiazgi do kuchni...

3 czerwca 2018 , Komentarze (4)

Wczoraj zabrałam się za robienie maceratu. Zalałam pokrzywę. W kolejnych dniach może różę, estragon, melisę. Później będą nagietki, dziurawiec, nawłoć, geranium, może tymianek, przytulia, korzenie łopianu. Maceraty wykorzystam do robienia mydeł i kremów. Te o ładnym zapachu, zalane olejem, który szybko się wchłania będę stosowała jako olejki do ciała i twarzy. Dziś pójdziemy zobaczyć czy jest dzika róża. Jeśli będzie zerwiemy na nalewkę i może na macerat właśnie. Jak róży nie będzie to zrobię nalewkę z orzechów włoskich.

Ja to sobie chyba spokojnie nie usiądę nigdy. W głowie kłębią się wciąż nowe pomysły. Dzisiejszy to decoupage na wiejski styl. Może elementy typu maki, lawenda, a nawet folk-koguty. Chcę przemalować chlebak, ściankę na kalendarz, kupić nowy domek na klucze i dwa pojemniki na przyprawy. Mogłabym się za to wziąć z marszu ale nie mam pędzla do serwetek, a to spory wydatek, bo musi być mięciutki. Krzysiek aż się wzdrygnął gdy mu powiedziałam, bo on zupełnie za mną nie potrafi nadążyć...Przydałby się tez zegar do kuchni, ale z doświadczenia wiem, że maja raczej kiepskie mechanizmy. Podoba mi się taca ale u mnie to element tylko dekoracyjny i nie bardzo mam ją gdzie postawić.

Przez ten ruch w domu musiałam nieco zmodyfikować jadłospis. Wczoraj zamiast wypracowanych zup była pomidorowa z ryżem. Dziś wiec będą zupy, które miały być wcześniej, a wiec z kalarepy i może barszcz czerwony z fasolą i pieczarkami. Dziś gotuje już w kuchni...:)


2 czerwca 2018 , Komentarze (20)

Zrobiłam moje pierwsze perfumy w olejku. Użyłam olejku kokosowego, wosku pszczelego i olejków-waniliowego, cynamonowego, kokosowego, melon, goździka korzennego i drzewa różanego. Perfumy wyszły cudne-słodkie tak jak lubię. Zapach utrzymuje się kilka godzin, by był trwalszy trzeba użyć specjalnego składnika, który wkrótce kupię. Teraz chcę kupić następne olejki-paczula, ylang ylang, drzewko sandałowe, pomarańcza, drzewo herbaciane i itd. Później może zapachy owocowe, bo też lubię ale te słodkie. Moje kosmetyki mają pachnieć. Mam też zamiar zrobić perfumy w olejku i normalne na alkoholu.

Zrobiłam też pierwszy dezodorant. Pięknie pachnie i bardzo dobrze się sprawdza. Nie czuć zapachu potu mimo upału przez kilkanaście godzin. Chyba już tylko takie będę używać. Przede mną dalsze eksperymenty. Przyszła mi książka o preparatach do kąpieli. Sporo różnych specyfików do tej pory używałam, bo lubię się moczyć. Lubie płyny do kąpieli, sole i olejki. Coś podziałam. Zamówiłam olej z orzechów włoskich, bo chcę zrobić macerat między innymi z pokrzywy, róży, nagietka, tymianku, bazylii, może melisy i estragonu i olejek do ciała. Mam też olej z pestek winogron i z pestek dyni. Są odpowiednie do mojej cery ale nie wchłaniają się za szybko. Trochę mnie to drażni. Myślę, że ten nowy będzie lepszy... Wczoraj zrobiłam macerat z oregano i bzu czarnego. Ten pierwszy może być za ostry do wcierania bezpośrednio w skórę, ale nada się do mydeł, kremów itp. Te maceraty, które nadają się na kosmetyki bez rozcieńczania zrobię na oleju z orzechów. Myślę też o innych olejach, które się łatwo wchłaniają. Nie wszystko na raz jednak. Na razie popracuje z tym co mam. Z maceratu z bzu czarnego wkrótce zrobię krem.

Dziś już chyba całkiem remont się skończy jak dobrze pójdzie. Wczoraj jeszcze nie udało się skończyć, bo Krzysiek poszedł już do pracy i nie miał kto pomóc szafek wieszać.

Dieta ok...Menu: zupa z kalarepy, fasolowa i selerowa.

1 czerwca 2018 , Komentarze (12)

Koniec remontu. Dziś jeszcze malowanie kaloryfera i wieszanie lamp. Od jutra planuję wreszcie rzeczy wnosić. Zrobię ostrą selekcję i sporo wyrzucę. Gdyby nie Krzysiek wyrzuciłam więcej. On jest chomik i w rzeczy obrasta. Następne prace chyba w lipcu, ale już nie tak uciążliwe, bo nie w domu. Będzie krycie drewutni i rozkładanie waty szklanej na strychu nad kuchnią. Oby tylko znajomy miał czas.

Nadal jem zupy, jabłka, pomarańcze i piję kefiry. Nieśmiało marzę, że może jeszcze w czerwcu 4 na drugim miejscu zobaczę. Jeśli mi pójdzie tak jak idzie, to może na koniec lata z otyłości olbrzymiej zejdę. Tym razem się zawzięłam, a dieta uciążliwa nie jest. Mam szansę. Zupy mi smakują, a że to pokarmy jednogarnkowe problemu z gotowaniem nie ma. W środę przyszły mi zakupione niedawno przyprawy. Są ekologiczne bez chemii. Przyszły też książki o kosmetykach naturalnych. Utonęłam w nich. Moja przygoda dopiero się zaczyna.

Mam dostać od koleżanki sadzonkę bakłażana. Wsadzę go oczywiście do donicy. Ciekawe czy coś z tego będzie. Moje rośliny rosną. Z podlewaniem  na razie problemu nie ma, ale to jeszcze nie lato. Ziemia w donicach tak strasznie nie wysycha. Powinnam kupić nawóz, bo nie mam. Myślę o suchym oborniku.

menu: gulaszowa, fasolowa, barszcz czerwony

31 maja 2018 , Komentarze (18)

Święto, a u mnie praca wre. Remont jeszcze nie skończony i Krzysiek się złości. On nie uznaje pracy w niedziele, a tym bardziej w święta. Kiedyś był katolikiem praktykującym. Teraz już nie bardzo do kościoła chodzi. Chyba miałam na niego zły wpływ. Trochę mnie to boli, bo tego nie chciałam i nie planowałam. Próbuję wrócić pamięcią do dzieciństwa. Chce sobie przypomnieć jak Boże Ciało obchodziło się u mnie w domu i nie pamiętam. Nie pamiętam by ktoś z moich bliskich w ten dzień do kościoła chodził. Obchodziło się Boże Narodzenie, Wielkanoc. Matki Boskiej gromnicznej i zielnej, Zielone Świątki, Wszystkich Świętych, przestrzegało się postów, a nie pamiętam Bożego Ciała. Chyba czas poczytać na ten temat, bo wstyd mi mojej niewiedzy. 

Surowce do wyrobu dezodorantu i perfum w kremie, mam i może dziś coś już pokombinuję. Strasznie ciekawa jestem efektu.

Mam też szlifierkę i działam. To bardzo przydatne urządzenie i wygodne. Myślałam, że będzie zbyt ciężkie, ale nie. Jest bardzo poręczne i nawet lekkie. Na pierwszy ogień poszedł stolik.

Menu: zupa grzybowo- pieczarkowa z makaronem, gulaszowa z ciecierzycą, barszcz czerwony z pieczarkami i jajkiem. 

30 maja 2018 , Komentarze (20)

Znalazłam w internecie recepturę na wyrób mydła marsylskiego i kastylijskiego. Z pewnością zacznę je wyrabiać. Teraz kupuje mydła naturalne, ale zrobienie swojego mnie kusi od dawna. Kiedyś przerabiałam mydła gotowe. Kupowałam białego jelenia i dodawałam inne składniki np cynamon i ulubione olejki. Było to przyjemne zajęcie. W czerwcu, może pod koniec, zrobię swoje mydło. Muszę tylko formy kupić i składniki. Tak planuję, że będę robić z ulubionymi zapachami i hurtowo na kilka miesięcy. Gdyby mi się udało tobym mydeł już nie kupowała. No może czasem jakieś naturalne cudeńka, bo cudeniek ozdabianych przecież robić nie będę. 

Przyszedł mi hydrolat z kwiatu pomarańczy. Mam go po raz pierwszy. Kupiłam go, żeby używać jako tonik i zakochałam się. To świetne rozwiązanie. Cera po nim jest bardzo fajna, oczyszczona, gładka i nienatłuszczona. Pory są ściągnięte. To chyba jeden z moich lepszych toników. Pamiętam taką fajną cerę miałam po toniku nagietkowym produkowanym w latach 80 ubiegłego wieku. Był tani i doskonały. Same zioła bez zbędnej chemii. Ostatni mój tonik, wersja dla dojrzałych kobiet,  nie bardzo mi odpowiadał. Po użyciu twarz była jakby lekko natłuszczona, a ja nie cierpię gdy mi się świeci. Nie lubię używać pudru w domu...

Remont trwa, a ja zupy gotuje w sypialni. Wygodne to to nie jest. Do toreb z jedzeniem zagląda i Pikuś i Józek, a ja ćwiczę i skłony i przysiady, bo maszynka stoi na podłodze. Wyglądam na koniec jak na zbawienie. Urządzać będę wszystko powoli, bo mi się nie spieszy. Czy Krzysiek pomoże nie wiem, gdyż nie wiem kiedy pójdzie do pracy.

Dziś muszę zrobić zakupy warzyw na przyszły tydzień.

Menu: pieczarkowo-kalafiorowa, grochowa, grzybowo-pieczarkowa z makaronem.


29 maja 2018 , Komentarze (20)

Remont w toku. Dziś jeszcze były zakupy w tym kupno farb do malowania mebli i kuchenki, która znowu wysiadła. Kuchenkę kupuję regularnie co kilka miesięcy. Pierwsze kuchenki, które kupowałam w latach 80, 90 ubiegłego wieku, wytrzymywały po 10 lat albo i dłużej. Mama ma kuchenkę, którą kupiła z 20 lat temu co najmniej i nadal na niej gotuje. Sprzęt jest okropnie kiepski teraz. Ciekawe jakie są kuchenki produkowane w Rosji.

Po południu będzie już drapanie sufitu i ścian. Ściany oczywiście nie będą równane. Mają być jak w dawnych kuchniach wiejskich. Wtedy gładzi nikt nie znał i nie robił. Nie znoszę gładzi gipsowych i uważam ja za mało praktyczne. Lekko się stuknie i zaraz kawał odpada. Gwoździa wbić nie można tam gdzie się chce, tylko od razu korowody z wiertarką. Ja mam dużo ozdób na ścianach i często coś dodaję, przewieszam. Przy gipsie to niemożliwe. Nigdzie u mnie gładzi nie ma i nie będzie. Wszędzie ściany rustykalne i tak pozostanie. Gdybym miała czas na remont i cierpliwość do niego tobym jeszcze ściany pokrzywiła jak w łazience.

Szlifierki na razie nie będę kupować, bo mi pożyczy brat Krzyska. Może już jutro, albo jeszcze dzisiaj wezmę się za szlifowanie stolika. Trzeba działać szybko, bo zaraz po remoncie stolik ma się w kuchni znaleźć, a kuchenka na nim. Z innymi meblami pójdzie wolniej, bo są skomplikowane w kształcie. Problem będzie szczególnie z półką na talerze. Już to wiem...

Menu: cebulowa z pieczarkami, pieczarkowo-kalafiorowa, grochówka z warzywami. Znowu dziś jest mniej na wadze...

Zdjęcie fatalne ale z włosów jestem zadowolona. Po remoncie może zrobię lepsze zdjęcie na dworze. Tylko się może wcześniej pomaluję:)

WP_20180528_22_46_18_Selfiedd.jpg


28 maja 2018 , Komentarze (4)

Wczoraj jednak kupiłam prawie wszystko co potrzebne do wyrobu naturalnych perfum w paście i dezodorantu. Teraz tylko Krzysiek mąkę ziemniaczaną kupi i sodę oczyszczaną i będę działać. Już doczekać się nie mogę. Kocham zapachy i sporo ich, nie tylko perfum używam.

Kupiłam też trzy książki o wyrobie kosmetyków naturalnych. Znalazłam przepis na mydło potasowe. Chyba niedługo zrobię.

Wczoraj kupiłam również sporo przypraw i różne fasole, cieciorkę, soczewice. Wszystko ziarna, bo chcę ograniczyć konserwy. Będzie znacznie taniej i zdrowiej. Poza tym ja cieciorkę i fasolę z puszki uwielbiam, jak inni słodycze i gdy mam zapas to podjadam z łakomstwa, a gotować mi się nie będzie chciało.

Dziś w końcu idę do fryzjera. Będzie balejaż. Kusi mnie rudy z blondem. Jeszcze takiego nie miałam. Włosy nie będą przycięte, bo chcę trochę zapuścić.

Menu: zupa z batatów i tuńczyka z kukurydzą i pieczarkami, zupa curry z ryżem i fasolką szparagową, cebulowa z pieczarkami.

27 maja 2018 , Komentarze (8)

Znalazłam przepis na naturalny dezodorant. Tylko olej kokosowy, soda oczyszczana, mąka ziemniaczana i ulubiony olejek. Do wersji luksusowej można dodać wosk pszczeli. Eksperymenty przede mną. Miałam problem z dezodorantami. Lubię słodkie zapachy typu wanilii, cynamonu, kokosu, goździków korzennych. O takie dezodoranty trudno, a jak już są to podrażniają albo nic nie dają. Ja się pocę i to nie tylko w lecie. Dezodorant jest konieczny, a po ostatnim miałam pod pachą ranę. Musiałam leczyć maścią propolisową, a piekło jak diabli. Pokombinuje więc chętnie tylko trochę pieniędzy zarobię, bo olejki naturalne tanie nie są. Będę mieć z tego pewnie  frajdę. Na razie smaruję się plasterkiem cytryny i to pomaga...

Przyszedł mi Thelema tarot. Karty są przepiękne. Praca z nimi to będzie przyjemność.

Wczoraj byłam dość długo na dworze. Zrobiłam gnojówkę z pokrzyw i wyplewiłam kawałek na dawnym warzywniku. Kiedyś rósł na tym miejscu chrzan i szczaw. Zależy mi, żeby do nich dotrzeć o ile gdzieś tam pod pokrzywami jeszcze istnieją. Nie nastarczam z plewieniem. Zrobię jeden kawałek, a następny już zarasta. Muszę jeszcze znaleźć miejsce na dwa, trzy krzewy ozdobne plus czeremcha. Później pomyślę o krzewach owocowych typu dereń.

Dieta ok. Dziś spadek i z radością powitałam 5 na drugim miejscu. Byle do 8 z przodu to dostane skrzydeł...

Książek o naturalnych kosmetykach jest sporo. Kupię kilka, bo na razie nic na ten temat nie mam. Pieniądze dodatkowe się szykują to od razu ze dwie zamówię...:) Resztę stracę na opryskiwacz i krzewy może. Tyle mam potrzeb, że nic przytrzymać nie mogę, a powinnam, bo przecież trzeba zbierać na meble.

26 maja 2018 , Komentarze (22)

Znalazłam sobie intensywny krem sojowy do samodzielnego zrobienia. Krem jest dla dojrzałych kobiet i ma ponoć odmładzać. Z zasady nie używam takich specyfików, bo starzeje się każdy i to jest normalne. Teraz jednak się odchudzam i nie chcę się starzeć szybciej. Chyba go kupię. Znalazłam też inne kosmetyki, które mnie interesują. Chyba w końcu zacznę sama kosmetyki robić. Zwlekam z tym od kilku lat... Używam w większości kosmetyków naturalnych. Mam problem z dezodorantami i perfumami. Nie chcę używać tych, które są testowane na zwierzętach. To dla mnie zwyrodnienie. Ostatnio znalazłam przepis na wykonanie perfum naturalnych na olejkach i oleju kokosowym. Spróbuję i to chyba będzie hit, bo wybiorę te zapachy które lubię najbardziej cynamon, wanilię, goździk korzenny, pomarańczę itd. Może już wkrótce pierwsze perfumy zrobię.

Wczoraj posadziliśmy resztę warzyw i zioła. Wsadziłam też dalie. Od czwartku po kilka godzin byłam na dworze i stwierdziłam, że to przyjemne. Przyjemności nie odebrały mi nawet wrzeszczące dzieci od sąsiada. Była ich cała masa, bo sąsiedzi uwielbiają ruch, hałas i gości. Na gorszych sąsiadów nie mogliśmy trafić. Brak kultury i tyle. 

Zachorowałam na kolejne książki. Muszę je kupić...

Menu: zupa szczawiowa z jajkiem, zupa z młodej kapusty z grzybami, krupnik z kaszy jaglanej z bobem. Waga się waha ale jest szansa, że jutro będzie mniej:) Wczoraj był grzeszek w postaci 4 kostek czekolady mlecznej z bakaliami i paru łyków coli ale bez kalorii.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.