Dziś czeka mnie masa pracy. Trzeba wnosić wszystko do kuchni. Trzeba zrobić pranie i umyć okno. Trzeba przenieść kwiatki i wszystkie drobiazgi, które stoją na oknie, a sporo tego jest. Dobrze, że Krzysiek ma wolne to będzie nosić, a ja będę myć co trzeba i układać na miejsce. Trzeba umyć drzwi z farby, bo malować ich nie planuję. Może będę tez malować kolejne meble. Malować będę o ile brat Krzyska przywiezie farbę, która miał kupić. Zastanawiam się czy nie zrobić serwetki z wykończeniem szydełkowym na jedna półkę. To by jej dodało uroku. Kusi mnie tez wyhaftowanie makatki na wzór tych sprzed lat z napisem ale polskim. Może w zimie o tym pomyślę. Trzeba by zrobić kocyki na krzesełka. Może wzór kwadratów babcinych by był odpowiedni? Powinnam uszyć i wyhaftować obrus do rytuałów. Zima będzie pracowita. Dziś jeszcze chcę zrobić nalewkę i może jakiś macerat.
Dziś już gotowanie będzie łatwe, bo wszystko co jest potrzebne do zup już znalazło się w kuchni. Menu: szczawiowa z jajkiem na twardo, pieczarkowa z makaronem, curry z ryżem i kalarepką. Na wadze mniej:)
Zaczynam przygotowywać kolejna antologię. Mam do dyspozycji 8 stron. Mam już 5 wierszy i chce do tego dołączyć opowiadanie. Może późnym wieczorem coś skrobnę.
Kupiłam urocze drobiazgi do kuchni...