Dziś jedziemy z Sebastianem na zakupy. Muszę kupić kosę spalinową, opryskiwacz i inne drobiazgi, które są mu potrzebne. Ma mi tym razem zrobić zasuwkę, bo półka w kuchni już jest. Ma pociąć trochę starych mebli i zamurować otwór do komina. Ma pomóc Krzyśkowi posprzątać na strychu. Ma skosić trawę na podwórku. Może też zrobi mi ławeczkę do kuchni. Opryskać chwastów nie damy rady, bo zapowiadają burze i deszcze.
Rośliny w tym roku zupełnie oszalały i kwitną wcześniej i to niektóre miesiąc wcześniej. To wina pogody, bo wiosną mamy lato. Ostatnio znalazłam kwitnący dziurawiec. Nie zerwałam go na macerat, bo rośnie blisko jezdni. Obawiam się, że na Matki Boski zielnej już kwitnąć nie będzie. Zawsze dawałam go do wiązanek. Co w tym roku w wiązankach będzie nie mam pojęcia. Trzeba by wybrać się gdzieś by dziurawca na macerat poszukać. Może moich panów w niedziele do lasu wyciągnę...:) W najbliższym czasie trzeba będzie też iść po korzenie łopianu. Wiem gdzie rośnie.
Wczoraj Sebastian zamontował półkę na ikony w kuchni i pociął część drzewa. Ja prawie skończyłam zdobić szafeczkę na klucze.