Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1498503
Komentarzy: 54630
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 23 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 kwietnia 2018 , Komentarze (7)

Dziś dzień spędzę w domu, bo Krzysiek idzie do pracy i w ogrodzie nie podziałamy. Muszę wprowadzić ostatnie teksty w tym tygodniu na portal. Pozostanie mi tylko wprowadzenie prognozy tarota w niedzielę. Poza tym mam do zrobienia horoskop prognostyczny na rok. Z pracą mi się nie bardzo układa ostatnio. Jedną zyskuję, a poprzednią tracę. Zarabiam raczej kiepsko. Ciągle czegoś szukam i ciągle się boję biedy gdyby Krzysiek pracę stracił. W tej chwili nas dwoje nie utrzymam raczej, a jeśli już to na głodowym poziomie. Nasze renty wystarczą na  stałe opłaty, leki, chemię, dobre jedzenie dla kotów i jedzenie dla nas z tym, że na poziomie 10 zł na dzień na osobę. Nie wystarczą na opał, remonty i pasje, naukę i przyjemności. Dobrze by było znaleźć coś na stałe ale niełatwo o to.

Przez te problemy za dużo na pracy się skupiam. To złe, bo człowiek powinien czerpać satysfakcję z kilku dziedzin życia. Dziś koniecznie chcę przygotować projekt na konkurs graficzny. Można przesłać trzy, a ja wysłałam na razie jeden. Został przyjęty. Termin jest do końca miesiąca. W zasadzie projekty już są tylko trzeba je zrobić w Corelu i dopracować. Chcę też się trochę pouczyć. Może posadzę kaktusy, bo mi przyszły.

Dieta ok. Dziś zjem: parówki sojowe z jajkiem i pieczarkami, sałatkę z pekinki i warzyw, serek homogenizowany, pomarańczę. Pierścionki coraz luźniejsze :) Teraz nie podjadam, bo najadam się warzywami. Waga jednak spaść nie chce.:( Czytam o przemianie Moniki Honory. Ponoć można nie jeść mięsa i wymyślać własne przepisy. Kusi mnie ta dieta i chyba się zdecyduję tylko jak uda mi się dotrzeć do zasad. Na razie kupiłam książkę i na nią czekam.

Kwiatki posadziłam. Kupiłam też lubczyk, dymkę i nasiona siedmiolatki. Wszystko już jest w ziemi z tym, że oczywiście w donicach. Niestety dobrej ziemi nie miałam. Dałam sąsiadowi pieniądze, bo miał kupić i mnie zawiódł. Dwa dni woził i nie przywiózł. Zioła w większości przetrwały i już ładnie kiełkują. Będzie co dokładać do potraw, bo natki ani selera nie lubię... Trzeba by wysuszyć kwiatów forsycji...

18 kwietnia 2018 , Komentarze (10)

Dziś będzie trochę ruchu, bo wczoraj kupiłam pierwsze kwiatki przed dom i trzeba je posadzić. Wybrałam koleusy, komarnicę, stokrotki, niezapominajki i bratki. Muszę też wsadzić dymkę do doniczek i przygotować pojemniki do sadzenia warzyw. Chcę też odświeżyć moją grządkę z ziołami i posiać siedmiolatkę. To i owo już rośnie i trzeba wyplewić i usunąć, to co uschło. Grządka jest tuż obok domu i to jest bardzo dobry pomysł. Później może zrobię kilka zdjęć kwitnących roślin.

Powoli planuję warzywnik. Wszystko będzie w donicach. Chcę mieć pomidory, ogórki, paprykę, sałatę, dymkę, siedmiolatkę, szczypiorek. Myślę też o cukinii o ile dwa duże gary znajdę. Jednego kabaczka chcę wsadzić na grządkę z ziołami z nadzieją, że ślimaki go nie zniszczą. U mnie ślimaki to plaga. Jest ich tyle, bo chaszcze i zarośnięte miejsca w koło. Czują się w nich jak w raju, a zwalczać ich chemicznie nie chcę. W tym roku wypróbuję też gnojówkę z pokrzyw. :)

Dieta trwa. Dziś chce zrobić kotlety z fasoli, sałatkę z pekinki, i jajecznicę z serem żółtym. Będzie tez jabłko i może serek homogenizowany. Chcę znowu zacząć gotować i cieszyć się smakiem, a nie zjadać to co uda się szybciej przygotować.

Dziś Krzysiek jedzie do miasta. Musi mi kupić bataty, wędliny sojowe, może tofu. Kończą się pieczarki i sery.

17 kwietnia 2018 , Komentarze (12)

Wczoraj zrobiłam zakupy w sklepie dla wegan. Ceny astronomiczne jak dla mnie ale to i owo z tańszych rzeczy wybrałam. Kupiłam fajne makarony, żeby normalnego nie jeść. Kupiłam też różne produkty sojowe zastępujące mięso i ryż i kasze, pęczak. W innym sklepie kupiłam puszki soczewicy, bobu, fasoli białej i czerwonej i ciecierzycy. Kupiłam też ziarno ciecierzycy. Wypróbuje gotowanie może , a raczej na pewno wyjdzie taniej niż puszki. Gdyby mi się chciało gotować moje jedzenie kosztowało by mniej. W środę Krzysiek idzie do Lidla to mi kupi bataty, wędlinę sojową i może tofu. Muszę jeszcze topinambur zamówić.

Dziś ma przyjść sąsiad do pracy koło domu. Chce, żeby mi przywiózł ziemię ogrodową ze sklepu i uprzątnął gruz i trochę złomu. Jutro może posadzę kwiatki do doniczek i dymkę. Warzywnik w tym roku będzie w donicach, żebym plewić nie musiała i żeby zabezpieczyć przed ślimakami. To też o tyle lepsze, że do doniczek dam dobra ziemię. Później dam ściółkę i będę codziennie podlewać i oczywiście często zasilać. Może coś mi się uda zebrać.

Dziś mam rocznicę ślubu, a jutro rocznicę z Sebastianem. Krzysiek kupił sernik i zjadłam:(

Spóźniony romans

 

noc przebrzmiewa

jak symfonia

odchodzisz w mrok

zabierając z sobą tajemnicę

nocy i tego co wcześniej

nie mogę zapomnieć

 żaru

 i twoich niecierpliwych dłoni

wpisałam w twoje usta krzyk

spazm zabrał oddech

i tylko mi żal

że spotkałam cię za późno

 

16 kwietnia 2018 , Komentarze (11)

Wczoraj spędziłam bardzo przyjemny dzień. Prawie cały. Spaliśmy do drugiej. Później zrobiłam obiad i miałam cały dzień wolny. Wieczorem czytałam książkę. Nawet niezła była i odprężyłam się. Po południu byliśmy na krótkim spacerze, bo chciałam zebrać sok z brzozy. Niestety nic z tego, bo to było niewykonalne technicznie. Zmęczyłam się tylko i zdenerwowałam niepotrzebną wycieczką. Nie rozumiem jak można odczuwać radość ze spaceru. Toż to tortury.:(

Późnym popołudniem i wieczorem trochę pracowałam i uczyłam się. Wysłałam też prośbę o wypłatę i dzień zszedł. Dziś pracy nie będzie zbyt dużo, ale mam do załatwienia kilka spraw jak to na początku tygodnia. Będzie trochę telefonów i rozmów. Krzysiek idzie do pracy to będę sama w domu. Już się niby przyzwyczaiłam do tego, ale mi smutno. Lubię jak jest w domu nawet wtedy gdy się złości i marudzi. :)

Dietę trzymam. Jem mało i liczę na spadki wagi. Chyba kupię jod i selen, by wspomóc tarczycę. Preparaty trochę kosztują ale ponoć są skuteczne.

Menu: bób z warzywami i pieczarkami, jabłko, surówka z kapusty pekińskiej, marchwi, selera, pora, ogórka kiszonego i majonezu, serek homogenizowany. Chyba coś waga spadła ale pewna będę może jutro...


15 kwietnia 2018 , Komentarze (2)

Nie widzę żebym chudła. Nadal ważę ile ważyłam ale pierścionki mnie już nie cisną. Wczoraj żyłam samymi warzywami. Nawet jajek nie zjadłam. Przypuszczam, że jem mniej kalorii niż potrzeba. Zawsze gdy jadłam mało chudłam bardzo szybko, a tu teraz nic z tego. Zaczynam się denerwować. Niby dieta mnie nic nie kosztuje, bo jem co lubię i tyle ile chcę ale efekty by się przydały. Zapisałam się na wyzwanie i będzie wstyd. Zaczynam powoli myśleć, że na diecie wegetariańskiej nie da się schudnąć.:(

Wczoraj po pracy byłam na plotkach u mamy. Powspominałyśmy dawne czasy, gdy dom był zadbany, zasobny i gdy żyli moi bliscy. Wszystko teraz jest inaczej i niestety gorzej. Dom zszedł na psy i ród wymiera. Ja mam tylko jednego syna, a on chyba dzieci mieć nie będzie.Świat męski jest mu bliższy i nawet dziewczyny nie ma. Ma prawie trzydzieści lat, a jeszcze życia sobie nie poukładał i żyje z dnia na dzień. Ja całego domu z przyległościami utrzymać na poziomie nie dam rady, bo ani pieniędzy nie mam, ani siły do pracy. Jest zbyt duży dla mnie. Są w nim cztery mieszkania, kiedyś był cały zamieszkały i każdy dbał o swoje. Teraz wszystko spadło na mnie, bo mama do niczego się nie bierze i mój syn też nie. 

Dziś będę siedzieć nad grafiką. Niestety Corel mi się trochę wiesza i działa zbyt wolno. Przypuszczam, ze to wina komputera. Był tani i ma słaby procesor. Krzysiek chciał kupić lepszy ale mnie się nie chciało po raz drugi do miasta jechać i teraz mam za swoje.


14 kwietnia 2018 , Komentarze (5)

Wczoraj wreszcie kupiłam warzywa. Masę warzyw, bo moi dostawcy zaczęli jeździć. Od razu na kolacje zrobiłam sobie michę surówki z kapusty pekińskiej z dodatkami. Zjadłam też jabłko o którym marzyłam od grudnia i gruszkę. Teraz komponowanie jadłospisów będzie łatwiejsze, a po remoncie kuchni zrobię kolejne podejście do diety dr Dąbrowskiej. 

Menu: ziemniaki z sosem koperkowym, serek homogenizowany, jabłko, jajka  z sosem tatarskim, sałatka z  warzyw, pomarańcza.

Od kilku dni przygotowuje projekt graficzny. Dziś go prześlę.Po południu będę siedzieć nad grafiką. Na razie studiuję książkę. Później wezmę się za kurs. Wieczorem wprowadzę teksty na portal i wyślę zestawienie na wypłatę. Z pewnością napiszę też wiersz i wstawię na grupy. Cały czas szukam dodatkowej pracy. Trochę się asekuruję z obawy, że Krzysiek prace straci.

Co po mnie

 

póki żyję

ogień w sercu płonie

uczucia przekuwam w wiersze

rozkwitają pąkami na płótnie

czasem snuję opowieści

cicho jak szelest stron na wietrze

co po mnie

czy ktoś wspomni

 co słowa z myśli wydarły

morze wzruszeń marzeń olśnień

co po mnie

może tylko krzyż i pustka wibrująca ciszą

kalającą uszy

 

13 kwietnia 2018 , Skomentuj

Wczoraj dostałam paczkę z egzemplarzami autorskimi antologii dla dzieci. To pierwsza w tym roku. Będzie jeszcze kilka.

Znowu piszę wiersze. Wytrzymałam bez tego trzy tygodnie. Teraz przygotowuje kolejna antologię. Ma być wydana pod koniec lata, ale później mogę nie mieć czasu. Mam przesłać 10 wierszy o przyrodzie z tym, że mile widziane są wiersze o jesieni. Uwielbiam takie pisać. Poza tym wstawiam wiersze na grupy, blogi i portale. O swoim tomiku już przestałam myśleć. Szkoda mi pieniędzy, a ebooka nie chcę. Nie mam też zamiaru brać udziału w spotkaniach autorskich. To nie moja bajka, a to przecież promocja. Spotkania są więc konieczne i ta konieczność to największy mój hamulec. Udział w antologiach z mojego punktu widzenia jest korzystniejszy. Tworzę sobie w zaciszu domowym i nie muszę mojej samotni opuszczać. 

Jeśli chodzi o kontakty z ludźmi to są bardzo ograniczone. Obracam się w bardzo wąskim gronie tych samych osób. Innych znajomości nie szukam. Nie wiem czy to dobrze czy źle ale ja nie narzekam. Nie potrzebuje dużego grona znajomych. Nie potrzebuję wiele rozmów i szczerze mówiąc trochę mi szkoda czasu na strzępienie języka. Krzysiek jest taki sam i moja mama też. Wybieram się do fryzjera i atrakcji wystarczy mi na miesiąc.

Menu: Fasola z warzywami i pieczarkami, sałatka z jajek, marchwi, ogórka kiszonego, pora i sera żółtego z majonezem, pomarańcza, jabłko, ryba wędzona.

Boże

trudną drogę wybrałeś

dla mnie

kamienistą i pełną pokus

wczoraj znowu upadłam

podniosłam się nim

dotknęłam skrwawionego krzyża

przyjęłam swój los

grzech i pokuta

cierpienie i zbawienie

następują po sobie

tylko dlaczego serce płacze

nad losem zgubionych

12 kwietnia 2018 , Komentarze (14)

Dietę w końcu zaakceptowałam i nie czuje się już skrzywdzona i dręczona. Drogo mi jednak wychodzi, bo jem więcej białka, a ono poza jajkami kosztuje. Nadal mi się gotować nie chce. Jem monotonnie. Kupuje dużo puszek, a to ani zdrowe ani tanie. Napycham się sałatkami. Mało jem potraw gotowanych. Jak wyjemy wszystkie zapasy postaram się kupować dla siebie tylko żywność o niskim i średnim indeksie glikemicznym. Może wtedy waga szybciej poleci. Myślę też o Xenikalu. Jem trochę tłuszczu, bo i majonez i sery żółte ostatnio ze względu na białko. Muszę jeść sery, bo przecież nie jem mięsa, a białko roślinne to bomba węglowodanowa. Niby jem ryby ale i na nie nie mam ostatnio za bardzo ochoty. Tylko śledzie i tuńczyk mi smakują. Ryby pieczonej w folii nie przełknę.

Poza tym nadal zajmuje się grafiką. Uczę się pilnie. Dziś mam zamiar napisać jakiś wiersz i pobuszować po grupach poetyckich. Nie mogę przecież żyć tylko pracą i nauką. Powinnam też umówić się do fryzjera.Chcę tym razem tylko obciąć włosy. Koloru robić nie będę, bo nie chce mi się u fryzjera siedzieć. Dbać o siebie zacznę jak schudnę o ile schudnę. Mnie te trochę siwych włosów nie przeszkadza i moim facetom też nie, a inni jak im się nie podobam, mogą nie patrzeć. Motywacji do farbowania brak.

Menu: tuńczyk z ciecierzycą, ogórkiem kiszonym, porem i majonezem, jajka z ogórkiem kiszonym, kukurydzą i marchwią i majonezem, serek topiony, pomarańcza, serek homogenizowany.

Jutro już może przyjadą warzywa to będzie łatwiej menu układać. 


Tęsknota

 

gdzie ja tam ona

sunie za mną niestrudzona

w dzień szepce do ucha

nocami  łaskocze  duszę

ujmuje w dłonie niespokojne serce

błądzę za nią

po krainie której już nie ma

pieszczę futro ukochanego kota

uśmiecham się do bzu

w wazonie na toaletce u babci

winorośl przy domu

nadal rodzi owoce pachnące słońcem

kto je zerwie

dom taki pusty

11 kwietnia 2018 , Skomentuj

Wczoraj miałam korepetycje z logo na skypie. Jestem zadowolona. Jest dobrze.  Przede mną dalsza nauka Corela i nowe projekty. Dziś Krzysiek musi przenieść z bratem nowe meble kuchenne, bo ma przyjechać mój syn i u niego stać nie mogą. Staną więc w sieniach i w ganku. Pod koniec miesiąca może zacznie się u mnie remont. Już bym chciała, żeby było po, bo sama świadomość tego ruchu i brudu mnie dręczy. Krzysiek już jest wściekły i klnie jak to on. On ostatnio strasznie narzeka, że bolą go nogi, a w pracy chodzić musi. Jak wytrzyma do emerytury te kilka lat pojęcia nie mam. Rentę ma minimalną i ja też. Chyba będę musiała do śmierci pracować, bo z czegoś żyć trzeba.

Wiosna już na całego. Czasem mi nawet gorąco. Zwłaszcza w nocy. Śpię przez to niespokojnie, budzę się i kręcę. Boję się lata, bo słońce wysysa ze mnie wszystkie siły. Strasznie ten czas pędzi. Dopiero był schyłek lata, a tu niedługo następne. Jakoś muszę przetrwać, ale nie potrafię się cieszyć upałem i słońcem. Cieszą mnie za to bujające rośliny i śpiewające ptaki. 

W najbliższym czasie chyba będę musiała kupić piłę i kose spalinową. Kosę niby kupiłam w zeszłym roku, ale Sebastian zabrał do siebie, bo zepsuła się rączka. Naprawił ją i jeszcze nie przywiózł. Chyba kupie drugą, a tamtą mu dam. Nie ma sensu, by woził w tą i z powrotem, bo to ciężkie i nieporęczne. Jeśli chodzi o piłę to kupiłam u niesprawdzonego handlarza i jak się zepsuła facet nie odbierał telefonu. To jakiś oszust, bo ciągle zakładał nowe konta. Dałam sobie spokój, bo szkoda nerwów. Kupię następną tylko teraz już sklep sprawdzę.

10 kwietnia 2018 , Komentarze (10)

Wczoraj znalazłam jeszcze dwa kursy z grafiki. Myślę, że też je skończę. Po tych czterech Corel powinnam opanować w niezłym stopniu. Nauczę się miedzy innymi ilustracji, opakowań, wizytówek, ozdabiania koszulek. Kursy nie są drogie i chyba lepiej, że na nie się zdecydowałam, a nie na ESKK. Chyba przyspieszę nieco tempo i będę się uczyć co najmniej 2 godziny dziennie. Na razie się uczę obsługi programu. Kolejne kursy to już wykonywanie konkretnych projektów.

Dziś mam już trochę pisania. Będę też wróżyć, bo mam do zrobienia rozkład partnerski. Mam też do wprowadzenia na portal dwa teksty. Chcę się z tym pospieszyć, bo czas pisać o wypłatę. Poza tym mam zamówienie na logo. Jutro dalsza praca. 

Dieta tragedia - dręczy mnie psychicznie, a waga spada strasznie powoli. Gotować mi się nie chce i z trudem komponuję jadłospisy. Jestem okropnie gruba, wszystko mnie boli i z trudem się poruszam, a motywacji brak. Pierścionki musiałam zdjąć, bo mnie cisną i z wanny z trudem wychodzę. Co będzie dalej nie wiem... Wczoraj byłam w mieście i ledwie kawałek doszłam prawie płakałam z powodu bólu kręgosłupa. Najlepiej czuje się na kanapie, bo nic mnie wtedy nie boli, nie pocę się i nie sapię:(

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.