Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1491729
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 kwietnia 2018 , Komentarze (13)

Dziś kapuśniak ze słodkiej kapusty, zupa ze śledzi i żurek z pieczarkami i jajkiem. Dieta mi pasuje. Problem mam tylko z kawą, bo trzeba ja wypić jak najszybciej po wstaniu i tylko dwie szklanki. Ja piłam też wieczorem, a teraz nie mogę i mi się chce spać. Ziewam cały dzień. 30 dkg chyba mniej. Pewna będę jutro...

Miałam dzisiaj wyplewić w truskawkach, a truskawki zarosły perzem i podagrycznikiem. Trzeba będzie wszystko zlać środkiem chwastobójczym i wszystko sadzić od nowa. Chyba się z tym wstrzymam do czasu aż ziemię lepszą kupię. W tym roku mam zamiar zwalczyć perz i podagrycznik na całej posesji. Dziś kupiłam litr Raundupu. Wiem oczywiście, że to trucizna i wiem, ze z ekologią to nie ma nic wspólnego. Bez tego sobie jednak nie poradzę. Zarasta coraz bardziej niestety. Nie mam nikogo kto by miał tyle siły i cierpliwości by około 10 arów przekopać i wyjąć każdy korzonek. Na to by kogoś opłacić mnie nie stać. 

Pójdziemy z Krzyśkiem robić rabatkę. Trzeba też wszystko podlać.

W tym roku trzeba będzie kupić dwa drzewka- renklodę ulenę lub śliwę i gruszę. Jak się uda to tez parę krzaczków malin. Nie wiem co zrobić z jedną czereśnią, jabłonią i brzoskwinią. Chorują i są częściowo zniszczone. Kusi mnie kupić nowe drzewka, a te usunąć. Bardzo ładnie za to idą wiśnie. W tym roku będą już owoce. Dwie jabłonie słabo rosną ale kwitną. Jedna czereśnia też ładnie kwitnie. Mirabelka jeszcze kwiatów nie ma.

Wczoraj została poświęcona moja ikona. Wszystko odbyło się w kościele. Po raz pierwszy w życiu znalazłam się prezbiterium tuż obok ołtarza.Nie jestem specjalnie religijna jeśli chodzi o kościół, ale coś jednak poczułam. Bardzo się cieszę, bo będę miała ikonę do przelewania wosku i szeptów. W wyremontowanej kuchni stanie u mnie na półeczce nad drzwiami. Tak jak w dawnych wiejskich izbach bywało.



25 kwietnia 2018 , Komentarze (14)

Wczoraj na dworze zostało zrobione wszystko co zaplanowaliśmy. Było sporo sadzenia, bo część paczek przyszła. Dziś Krzysiek idzie do pracy, a ja do ogrodu, a w zasadzie na podwórko. Znalazłam kolejne miejsce, które mogę przygotować pod rośliny. To mały kawałek blisko ulicy od wschodu. W tym miejscu mogę posadzić, to co nie lubi dużo wody. Rośliny będę podlewać tylko świeżo posadzone. Później chcę zacząć plewienie w truskawkach i koło sadzonek czarnej porzeczki. Do końca tygodnia chcę to skończyć. Dziś powinnam przesadzić czosnek niedźwiedzi. Czekam na pieniądze, żeby kupić trochę ziół tym razem jednorocznych. Chce je posadzić w doniczkach przed domem. Moja dieta wymaga dużo ziół, a ja je uwielbiam. Nie wiedziałam, że praca w ogrodzie tyle kalorii spala. Ponoć 400-500 na godzinę. To bardzo dużo. To lepsze niż ćwiczenia i to nawet lubię:)

Problem jest z chmielem, bo rośnie wszędzie i sumakiem, a raczej jego odrostami. Też są wszędzie. Chmiel bym chciała gdzieś przesadzić w jedno miejsce. Odrosty sumaka musi wyciąć Krzysiek, bo są grube i sobie z nimi nie dam rady. Musi tez w paru miejscach wyciąć dzikie maliny i bzy. Kocham bzy, ale one zasiały się w kilku miejscach, w których rosnąć nie mogą. Mam w tej chwili cztery bzy o które dbam. Dwa są białe i dwa fioletowe. Chciałabym jeszcze gdzieś posadzić ciemnofioletowy ale pełny. Mam do przesadzenia pigwowiec. Rośnie biedak w cieniu, a raczej wegetuje, bo forsycja go tłamsi. Myślę o zakupie jakiegoś krzewu ozdobnego, bo miejsce na niego mam. Nie wiem co, bo jeszcze w temat nie weszłam...:)

Dieta ok. Zupki mi smakują. Dziś zjem zupę z batatów, papryki i tuńczyka i kapuśniak ze słodkiej kapusty oraz zupę paprykową z soczewicą. Coraz bardziej chudnę:) Już mam dwucyfrowy wynik. Uffff... Dieta mi się nawet w nocy śni co jest wspaniałym znakiem. Nabieram nadziei, że może ósemkę w tym roku zobaczę.Oby szybko:)

23 kwietnia 2018 , Komentarze (16)

Pierwszy dzień zupek. Dziś zjem zupę pomidorową z ryżem, pieczarkową z makaronem i warzywami, ziemniaczaną z kalafiorem i jajkiem. Do tego będzie jabłko i pomarańcza. Mogę użyć śmietany i przypraw, ale tylko suchych bez konserwantów i masła. Nie wolno serów, mąki, kostek rosołowych, vegety. Warzyw już kupiłam całą masę i oby do przodu. Myślę, że uda mi się gotować proste zupy i że będzie tanio i smacznie. Trochę się boję, że tyle godzin w kuchni mnie wykończy. Boję się też głodu i braku napoi typu cola i małych ilości kawy, bo można tylko jedną o ile dobrze doczytałam. Zważyć się powinno dopiero po miesiącu, ale jak się znam nie wytrzymam:)

Dziś mamy wyjść z Krzyśkiem do ogrodu o ile pogoda pozwoli. Rabatki na kupione kwiaty już są zrobione. Chcę zrobić jeszcze jedną. To spory kawałek od północnego wschodu. Może namówię Krzyska, żeby mi go skopał. Chciałabym jeszcze kupić funkii, irysów, żurawek. Chodzi za mną ostróżka i może azalia. Wczoraj miałam godzinę ruchu i to intensywnego, bo trzeba było się szarpać z pokrzywami, a one maja korzenie okazałe.Wyplewiłam wszystko poza dzikimi malinami. Trzeba je będzie dziś wyciąć sekatorem.

Wieczorem podziałam przed laptopem. Będzie pisanie wierszy i może praca nad antologią. Muszę też przygotować prognozę tarota na Fanpage i wróżbę z tarota. Tym razem to duży rozkład miłosny. Jest w nim masa wiadomości o związku i sporo kobiet się na niego decyduje. Będzie robienie grafiki i może akwarela jak zdążę.

22 kwietnia 2018 , Komentarze (28)

Nie wiem jak to jest z tą siłą. Ja jestem słaba i nie mam siły się ruszać, a moja koleżanka ma siły za dwóch. Jest dwa lata młodsza i tak samo gruba, to znaczy wagowo, a sporo niższa. Kręgosłup ją boli, do tego kolana, a w ogrodzie sama wszystko robi, bo mąż pracuje w delegacjach. Ma i warzywnik i ogród kwiatowy. Wszystko zadbane. W domu tez ciągle sprząta, bo ma manię. Jeszcze nie słyszałam z jej ust, że nie ma siły. Moja mama też ma o wiele więcej siły ode mnie z tym, że pracuje na adrenalinie. Gdy czegoś zrobić nie może to się wścieka i od razu energia jej wzrasta. Też kiedyś działałam w ten sposób. Odkąd jednak bardziej zagłębiłam się w rozwój duchowy, porzuciłam tego typu metody, bo przestałam akceptować emocje negatywne i tym bardziej je uzewnętrzniać. Teraz dążę do spokoju i to jest automatyczne, a gdy czasem się wścieknę jestem z siebie niezadowolona. Czyżby to był błąd? Może to brak równowagi, przesada i dążenie do bycia kimś w rodzaju chłodni emocjonalnej? Może to trochę złości czasem to zdrowa naturalność?

Wczoraj jednak rabatkę przygotowałam i to nie jedną, a trzy. Dałam sobie radę choć z trudem. Później pół godziny leżałam jak nieżywa. Weszłam też w kontakt z kobietą, która sprzedaje prymulki z ogrodu. Chcę kupić wszystkie kolory jakie ma czyli 5. Jeszcze nie odpisała. W tej chwili mam tylko prymulki żółte. Cudnie teraz kwitną i w to samo miejsce chcę dosadzić kolejne kolory. Dziś idę wyplewić w kolejnym miejscu. Tym razem to rabatka długa na około 5 metrów. Zarosła głownie pokrzywą. Chcę tam posadzić winobluszcz, bodziszki, żurawki, może barwinek o plamistych listkach. Część roślin muszę kupić. Część dostanę od znajomych.

Menu: makaron z warzywami i bobem, surówka z pekinki i warzyw z majonezem, jajecznica z serem żółtym i pieczarkami, jabłko. Od jutra zaczynam żyć zupkami. Spróbuję jak mi to pójdzie.

21 kwietnia 2018 , Komentarze (2)

Wiem już na pewno, że spróbuje diety zupkowej Moniki Honory. To chyba moja ostatnia szansa. Czytam na ten temat od kilku dni i zazdroszczę tym co schudli. Wyniki są rewelacyjne. Przeraża mnie tylko gotowanie, bo trzeba jeść co najmniej 3 rodzaje zupy dziennie. Dobrze, że już warzywa jeżdżą, bo będzie ich schodzić cała masa. Już zakupy zrobiłam. Krzysiek się wścieknie. O zimie nie myślę, bo to daleko. Po co się zamartwiać. Myślę, ze najgorsze będą początki. Później pójdzie już z górki. Obym tylko chudła. Jak mi się uda 15 kg zrzucić już będę zadowolona. Tak po cichu sobie marzę, ze może do granicy nadwagi kiedyś się uda. Byłoby mi lżej chodzić, bo teraz się toczę. Ostatnio jak wróciłam z miasta byłam tak wyczerpana, że Krzysiek mi kurtkę ściągał i buty.

Dziś będę sama w domu, bo Krzysiek idzie do pracy. Wrażeń się nie spodziewam. Furtkę planuje zamknąć po 15 i będę sobie siedzieć spokojnie w domu. Czym się zajmę jeszcze nie wiem. Ciągnie mnie na dwór i roboty mam masę ale sama chyba nie dam rady, bo trzeba do tego siły. Ot np. odmładzanie agrestów. Chcę wyciąć po kilka pędów z każdego krzaczka, ponieważ nie owocują. Sekator jest ale czy dam radę? Jest tez pilne przycinanie drzewek i tez do tego trzeba siły. Trzeba przyciąć bukszpan. Przenieść winobluszcz i chmiel. Normalna kobieta by temu podołała ale ja normalna nie jestem, bo ciągle leżę i mięśni wcale nie mam... Chyba wyjdę na dwór do robienia rabat, bo kupiłam sporo kwiatów i muszę mieć na nie miejsce. Kupiłam irysy, dalie, funkie, liliowce i lilię do doniczki. Czy dam radę widłami angielskimi pracować nie wiem. Chyba będę musiała pomyśleć o adrenalinie:)

Menu: quiche na spodzie pełnoziarnistym z porem i pieczarkami, surówka z pekinki, serek homogenizowany, gruszka i pomarańcza.

Poezja

 

myśl goni uczucie

pozwala mu rozkwitnąć w ogrodzie

gdzie metafora wabi

to subtelnością to krzykiem to westchnieniem

wena czarodziejka

przycupnęła w pobliżu i szepce

słowa suną lekko miękko ale spiesznie

chwytam je w dłonie

i przytulam do serca

 

20 kwietnia 2018 , Komentarze (4)

Dziś czeka mnie stres, bo chyba pojedziemy z koteczką do weterynarza. Lwicy zrobiła się coś na boku. To coś szybko urosło i jest bardzo duże. Nic jej nie boli, je, mruczy, jest sprawna, ale tego czegoś być nie powinno. Co to jest nie wiem i oby groźne nie było. Oby nie trzeba było robić zabiegu, bo Lwiczka skończyła 10 lat i mogłyby być powikłania. Strasznie się o nią boję. To bardzo kochana koteczka- miła i spokojna ale ludzi za bardzo nie potrzebuje i na pieszczoty nie przychodzi. Dlatego tego czegoś nie zauważyłam wcześniej.

Poza tym wczoraj siedziałam nad kolejna antologią, a raczej dwiema. Miałam do sprawdzenia plik z wydawnictwa, a później przygotowywałam wiersze do ostatniej komercyjnej antologii w tym roku. Tematyka wierszy to przyroda. Sporo zamieszczę wierszy o jesieni. Skończyłam tez horoskop i wysłałam. Wysłałam też jeden projekt graficzny na konkurs. Później byłam na plotkach u mamy. Posadziłam tez kaktusy. Gdyby mi się udało w tym roku ocieplić strop nad kuchnią to jeszcze kwiatów kupie tym razem delikatniejszych...

Menu: sałatka z pekinki, jajecznica ze szczypiorkiem i pieczarkami, kotlet z sera żółtego, jabłko i pomarańcza. Od dziś będę pić mineralną, wodę z miodem i wodę z cytryną. Z napoi na razi rezygnuję. Dużo ich nie piłam, bo koło szklanki ale jednak.

19 kwietnia 2018 , Komentarze (7)

Dziś dzień spędzę w domu, bo Krzysiek idzie do pracy i w ogrodzie nie podziałamy. Muszę wprowadzić ostatnie teksty w tym tygodniu na portal. Pozostanie mi tylko wprowadzenie prognozy tarota w niedzielę. Poza tym mam do zrobienia horoskop prognostyczny na rok. Z pracą mi się nie bardzo układa ostatnio. Jedną zyskuję, a poprzednią tracę. Zarabiam raczej kiepsko. Ciągle czegoś szukam i ciągle się boję biedy gdyby Krzysiek pracę stracił. W tej chwili nas dwoje nie utrzymam raczej, a jeśli już to na głodowym poziomie. Nasze renty wystarczą na  stałe opłaty, leki, chemię, dobre jedzenie dla kotów i jedzenie dla nas z tym, że na poziomie 10 zł na dzień na osobę. Nie wystarczą na opał, remonty i pasje, naukę i przyjemności. Dobrze by było znaleźć coś na stałe ale niełatwo o to.

Przez te problemy za dużo na pracy się skupiam. To złe, bo człowiek powinien czerpać satysfakcję z kilku dziedzin życia. Dziś koniecznie chcę przygotować projekt na konkurs graficzny. Można przesłać trzy, a ja wysłałam na razie jeden. Został przyjęty. Termin jest do końca miesiąca. W zasadzie projekty już są tylko trzeba je zrobić w Corelu i dopracować. Chcę też się trochę pouczyć. Może posadzę kaktusy, bo mi przyszły.

Dieta ok. Dziś zjem: parówki sojowe z jajkiem i pieczarkami, sałatkę z pekinki i warzyw, serek homogenizowany, pomarańczę. Pierścionki coraz luźniejsze :) Teraz nie podjadam, bo najadam się warzywami. Waga jednak spaść nie chce.:( Czytam o przemianie Moniki Honory. Ponoć można nie jeść mięsa i wymyślać własne przepisy. Kusi mnie ta dieta i chyba się zdecyduję tylko jak uda mi się dotrzeć do zasad. Na razie kupiłam książkę i na nią czekam.

Kwiatki posadziłam. Kupiłam też lubczyk, dymkę i nasiona siedmiolatki. Wszystko już jest w ziemi z tym, że oczywiście w donicach. Niestety dobrej ziemi nie miałam. Dałam sąsiadowi pieniądze, bo miał kupić i mnie zawiódł. Dwa dni woził i nie przywiózł. Zioła w większości przetrwały i już ładnie kiełkują. Będzie co dokładać do potraw, bo natki ani selera nie lubię... Trzeba by wysuszyć kwiatów forsycji...

18 kwietnia 2018 , Komentarze (10)

Dziś będzie trochę ruchu, bo wczoraj kupiłam pierwsze kwiatki przed dom i trzeba je posadzić. Wybrałam koleusy, komarnicę, stokrotki, niezapominajki i bratki. Muszę też wsadzić dymkę do doniczek i przygotować pojemniki do sadzenia warzyw. Chcę też odświeżyć moją grządkę z ziołami i posiać siedmiolatkę. To i owo już rośnie i trzeba wyplewić i usunąć, to co uschło. Grządka jest tuż obok domu i to jest bardzo dobry pomysł. Później może zrobię kilka zdjęć kwitnących roślin.

Powoli planuję warzywnik. Wszystko będzie w donicach. Chcę mieć pomidory, ogórki, paprykę, sałatę, dymkę, siedmiolatkę, szczypiorek. Myślę też o cukinii o ile dwa duże gary znajdę. Jednego kabaczka chcę wsadzić na grządkę z ziołami z nadzieją, że ślimaki go nie zniszczą. U mnie ślimaki to plaga. Jest ich tyle, bo chaszcze i zarośnięte miejsca w koło. Czują się w nich jak w raju, a zwalczać ich chemicznie nie chcę. W tym roku wypróbuję też gnojówkę z pokrzyw. :)

Dieta trwa. Dziś chce zrobić kotlety z fasoli, sałatkę z pekinki, i jajecznicę z serem żółtym. Będzie tez jabłko i może serek homogenizowany. Chcę znowu zacząć gotować i cieszyć się smakiem, a nie zjadać to co uda się szybciej przygotować.

Dziś Krzysiek jedzie do miasta. Musi mi kupić bataty, wędliny sojowe, może tofu. Kończą się pieczarki i sery.

17 kwietnia 2018 , Komentarze (12)

Wczoraj zrobiłam zakupy w sklepie dla wegan. Ceny astronomiczne jak dla mnie ale to i owo z tańszych rzeczy wybrałam. Kupiłam fajne makarony, żeby normalnego nie jeść. Kupiłam też różne produkty sojowe zastępujące mięso i ryż i kasze, pęczak. W innym sklepie kupiłam puszki soczewicy, bobu, fasoli białej i czerwonej i ciecierzycy. Kupiłam też ziarno ciecierzycy. Wypróbuje gotowanie może , a raczej na pewno wyjdzie taniej niż puszki. Gdyby mi się chciało gotować moje jedzenie kosztowało by mniej. W środę Krzysiek idzie do Lidla to mi kupi bataty, wędlinę sojową i może tofu. Muszę jeszcze topinambur zamówić.

Dziś ma przyjść sąsiad do pracy koło domu. Chce, żeby mi przywiózł ziemię ogrodową ze sklepu i uprzątnął gruz i trochę złomu. Jutro może posadzę kwiatki do doniczek i dymkę. Warzywnik w tym roku będzie w donicach, żebym plewić nie musiała i żeby zabezpieczyć przed ślimakami. To też o tyle lepsze, że do doniczek dam dobra ziemię. Później dam ściółkę i będę codziennie podlewać i oczywiście często zasilać. Może coś mi się uda zebrać.

Dziś mam rocznicę ślubu, a jutro rocznicę z Sebastianem. Krzysiek kupił sernik i zjadłam:(

Spóźniony romans

 

noc przebrzmiewa

jak symfonia

odchodzisz w mrok

zabierając z sobą tajemnicę

nocy i tego co wcześniej

nie mogę zapomnieć

 żaru

 i twoich niecierpliwych dłoni

wpisałam w twoje usta krzyk

spazm zabrał oddech

i tylko mi żal

że spotkałam cię za późno

 

16 kwietnia 2018 , Komentarze (11)

Wczoraj spędziłam bardzo przyjemny dzień. Prawie cały. Spaliśmy do drugiej. Później zrobiłam obiad i miałam cały dzień wolny. Wieczorem czytałam książkę. Nawet niezła była i odprężyłam się. Po południu byliśmy na krótkim spacerze, bo chciałam zebrać sok z brzozy. Niestety nic z tego, bo to było niewykonalne technicznie. Zmęczyłam się tylko i zdenerwowałam niepotrzebną wycieczką. Nie rozumiem jak można odczuwać radość ze spaceru. Toż to tortury.:(

Późnym popołudniem i wieczorem trochę pracowałam i uczyłam się. Wysłałam też prośbę o wypłatę i dzień zszedł. Dziś pracy nie będzie zbyt dużo, ale mam do załatwienia kilka spraw jak to na początku tygodnia. Będzie trochę telefonów i rozmów. Krzysiek idzie do pracy to będę sama w domu. Już się niby przyzwyczaiłam do tego, ale mi smutno. Lubię jak jest w domu nawet wtedy gdy się złości i marudzi. :)

Dietę trzymam. Jem mało i liczę na spadki wagi. Chyba kupię jod i selen, by wspomóc tarczycę. Preparaty trochę kosztują ale ponoć są skuteczne.

Menu: bób z warzywami i pieczarkami, jabłko, surówka z kapusty pekińskiej, marchwi, selera, pora, ogórka kiszonego i majonezu, serek homogenizowany. Chyba coś waga spadła ale pewna będę może jutro...


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.