Dziś kapuśniak ze słodkiej kapusty, zupa ze śledzi i żurek z pieczarkami i jajkiem. Dieta mi pasuje. Problem mam tylko z kawą, bo trzeba ja wypić jak najszybciej po wstaniu i tylko dwie szklanki. Ja piłam też wieczorem, a teraz nie mogę i mi się chce spać. Ziewam cały dzień. 30 dkg chyba mniej. Pewna będę jutro...
Miałam dzisiaj wyplewić w truskawkach, a truskawki zarosły perzem i podagrycznikiem. Trzeba będzie wszystko zlać środkiem chwastobójczym i wszystko sadzić od nowa. Chyba się z tym wstrzymam do czasu aż ziemię lepszą kupię. W tym roku mam zamiar zwalczyć perz i podagrycznik na całej posesji. Dziś kupiłam litr Raundupu. Wiem oczywiście, że to trucizna i wiem, ze z ekologią to nie ma nic wspólnego. Bez tego sobie jednak nie poradzę. Zarasta coraz bardziej niestety. Nie mam nikogo kto by miał tyle siły i cierpliwości by około 10 arów przekopać i wyjąć każdy korzonek. Na to by kogoś opłacić mnie nie stać.
Pójdziemy z Krzyśkiem robić rabatkę. Trzeba też wszystko podlać.
W tym roku trzeba będzie kupić dwa drzewka- renklodę ulenę lub śliwę i gruszę. Jak się uda to tez parę krzaczków malin. Nie wiem co zrobić z jedną czereśnią, jabłonią i brzoskwinią. Chorują i są częściowo zniszczone. Kusi mnie kupić nowe drzewka, a te usunąć. Bardzo ładnie za to idą wiśnie. W tym roku będą już owoce. Dwie jabłonie słabo rosną ale kwitną. Jedna czereśnia też ładnie kwitnie. Mirabelka jeszcze kwiatów nie ma.
Wczoraj została poświęcona moja ikona. Wszystko odbyło się w kościele. Po raz pierwszy w życiu znalazłam się prezbiterium tuż obok ołtarza.Nie jestem specjalnie religijna jeśli chodzi o kościół, ale coś jednak poczułam. Bardzo się cieszę, bo będę miała ikonę do przelewania wosku i szeptów. W wyremontowanej kuchni stanie u mnie na półeczce nad drzwiami. Tak jak w dawnych wiejskich izbach bywało.