Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1501407
Komentarzy: 54653
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 26 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 maja 2018 , Komentarze (22)

Od dziś do niedzieli będę jeść nieco więcej kalorii. Dołożę około 100. Mam nadzieje, że nie przytyje. W przyszły poniedziałek i wtorek znowu zniżka. Mam zamiar tak robić regularnie. Liczę, że ten rytm pomoże walczyć z przestojami. To coś jak post przerywany. Z przemiany Moniki Honory oczywiście nie rezygnuję. Nie mam tylko cierpliwości ze spokojem przestoi znosić. Waga powoli spada. Myślę, że gdy do ósemki z przodu zejdę to się uspokoję i wrzucę na luz. Strasznie nerwowo do tego odchudzania podchodzę tym razem i to jest złe. Zrzucić muszę, a raczej chcę koszmarnie dużo i mogę się wypalić psychicznie. Na razie staram się zająć czymś innym. Odchudzanie nie powinno zajmować zanadto moich myśli. Myślę jednak o nim obsesyjnie. Na razie od początku zupek schudłam 4,5 kg ale to początki.

Dziś Krzysiek idzie do pracy, a ja do ogrodu. Rabatka na chmiel już prawie skończona. Dziś muszę też podlać i może zacznę plewić pokrzywy w porzeczkach. Około 15 m jest do wyplewienia. Kilka dni to zajmie. Chciałabym to skończyć do czasu remontu w kuchni. Oby się udało.

Menu: kapuśniak z słodkiej kapusty, zupa z batatów, fasoli i tuńczyka, ogórkowa. Wczoraj mi Krzysiek kupił mleko kokosowe. Mam je pierwszy raz... Kawa z nim jest przepyszna. 

Wczoraj przyszły mi kwiatki do doniczek. Jak Krzysiek zobaczył ile, to się wściekł i klął chyba z 10 minut. Piękne są, rozrośnięte i niektóre już kwitną. Źle policzyłam i kupiłam za dużo. Muszę szybko po dwie donice długie jechać. Jeszcze tyle kwiatów przed domem nie miałam. Tak się kończy zapewnienie, że z ogrodu w tym roku rezygnuję:)))) Przyszła też wreszcie azalia. Roślinka jest bardzo ładna i ma chyba z 60 cm wysokości. Posadzę ją dopiero za jakiś, bo najpierw muszę chwasty w tym miejscu zniszczyć.

To mi wpadło w oko:))

8 maja 2018 , Komentarze (14)

Waga spadła trochę, ale jem o jeden posiłek mniej i mniej na porcję. Trochę mnie to martwi. Niby kiedyś ludzie tak chudli, bo nikt nie twierdził, że aby schudnąć trzeba jeść, no i ludzie po operacji zmniejszenia żołądka, nadal tak chudną. Z drugiej strony jednak mam do zrzucenia bardzo dużo i w końcu może nie być z czego obcinać. Co wtedy zrobię? Wciąż jednak kołacze mi się myśl, że po operacji żołądka je się minimalne ilości kalorii i nikt się nie przejmuje, że to za mało. Operacje są przeprowadzane, skuteczne i zalecane są właśnie u osób bardzo otyłych. Wygląda na to, że czasy łatwego odchudzania się skończyły i trzeba będzie kombinować. Trudno... Kolejny tydzień i oby coś spadło... Dobrą strona jest to, że znowu z przyjemnością gotuję. Poza tym przed kolejnym posiłkiem czuje lekki głód. Pasuje mi to, bo wiem, że żołądek pracuje i nie jest ciągle zamulony jedzeniem.

Menu: porowa, grzybowa z jajkiem i kapuśniak ze słodkiej kapusty.

Wczoraj wyjęłam nową talie tarota. To tarot Iluminatii. Karty są cudne i przesiąknięte dobrą energią. Dziś już nimi wróżę. Coś czuję, że będą jedne z ulubionych. Karty pogańskich kotów, którymi do tej pory wróżyłam odłożyłam i pewnie jeszcze do nich wrócę kiedyś, bo są w dobrym stanie i lubię je. Mam jeszcze dwie talie kocich kart.

Od wczoraj działam z rabatą na która przesadzę chmiel. Idzie dość lekko. Dziś tez będę to robić. Wczoraj też musiałam wszystko sama podlać bańką. Musiałam tez wsadzić kwiatki, które mi kupiła koleżanka. To biała pelargonia i werbena. Piękne są...

Zakochałam się w tej sukience. Rozmiar 40-42 i 108 w biuście. Dumam czy nie kupić. Jest używana i niedroga. Mogłaby być moją motywacją. Z leginsami by mi wypadało nosić. :) Tylko co zrobić z tymi 35 kg?

7 maja 2018 , Komentarze (18)

Dzień po dniu mija i już dwa tygodnie od początku diety minęły. Idzie różnie. Raz dobrze raz źle. Moim zdaniem schudłam trochę mało. Ludzie po 10 kg w pierwszym miesiącu chudną. Gdzie mi tam do nich... Chudnę mniej, bo mało mam ruchu, całe życie byłam na dietach niskokalorycznych i młoda nie jestem. Muszę się z tym pogodzić i kombinować dalej. Jak schudnę do 89 kg może kaloryczność znowu trochę podniosę. Krzysiek jednak chyba uwierzył, że schudnę, bo mnie ostatnio spytał czy będę nosić wysokie obcasy. No tak szczerze to za obcasami nie przepadam i nigdy nie przepadałam. Lubię wygodę. Jeśli już to nosiłam obcasy wygodne lub koturny. Szpilki to nie moja bajka. Nigdy takich butów nie miałam i nie będę mieć. 

Pies, który przychodzi sobie do nas pojeść jest bardzo sympatyczny. Merda ogonkiem, a wczoraj dotknął mnie pyszczkiem i połaskotał wąsikami. Mama go głaszcze nawet wtedy gdy je. Ostatnio przysypia u niej w kuchni. Kanapy nie zna. Jest bardzo stary i ledwo chodzi. Przychodzi do jedzenia również kotka od sąsiadki. Sąsiadka ma dwie kotki i to ta druga starsza, młodsza jest pupilką i goni starszą z domu. Starsza pewnie nie dojada. Śpi u mojej koleżanki w piwnicy. Szkoda mi jej, bo już dawno 10 lat skończyła, a bezpiecznej starości w domu na kanapie nie ma.

Kupiłam białego grudnika i chryzantemę zimującą. Wyniosłam część roślin domowych na dwór. Dziś Krzysiek jest w pracy i muszę na dworze działać sama. W ogóle cały ten tydzień będzie miał ciężki i na dwór ze mną nie wyjdzie. Dniówki ma ustawione jedna po drugiej. Wraca po 7 rano, a tuz po 15 wychodzi do pracy z powrotem. Mało śpi i jest zmęczony.

Wczorajsze logo...

6 maja 2018 , Komentarze (12)

Dziś będę sama, bo Krzysiek w pracy. Planuję odpocząć od ruchu. Cały dzień przesiedzę na kanapie w domowych ciuchach, czyli samej podkoszulce. Będzie to totalne fizyczne lenistwo. Po prawie całym tygodniu działalności w ogrodzie należy mi się. Może coś poczytam, obejrzę filmy na Wild, namaluję obraz. Z obowiązków mam tylko napisać prognozę tarota na Fanpage. Jutro praca od nowa.

Dieta w porządku. na wadze trochę mniej. Zupki bardzo mi smakują. Jestem pojedzona i nie mam ochoty na grzeszki. Myślę, że na diecie długo wytrzymam. Jest to moja najlepsza dieta, poza ichtiowegetariańską. Jestem nią wręcz zachwycona. Obym tylko chudła. Podobno odchudzanie jest w głowie. Teoretycznie mam wpływ na mój organizm. Mam już jadłospis na kolejny tydzień. Zakupy zrobione.

Odnośnie pracy Krzyśka od lipca to jeszcze nic nie wiadomo. Ludzie mówią, że jeszcze praca ma być dłużej. Oby. Nawet kilka miesięcy mnie poratuję. Może mi się uda coś z wypłat odłożyć. Teraz jem za grosze i pieniądze zostają. Jest też szansa, że znajdzie pracę tam gdzie pracował wcześniej. Podobno tam ludzi brakuje. Co jednak jest prawdą nie wiem i okaże się...

Symfonia miłości

 

muzyka przebrzmiała

ostatni akord ucięty

jak nożem

i trzaśniecie drzwi

zlały się w jedno

z symfonii pachnącej miłością

pozostała cisza

kąsająca codzienność

przeklinam ją

dni bez ciebie malowane pustką

 noce otulone tęsknotą

smutek targa trzewia

nie wrócisz po śladach

ja to wiem

i szlocham biorąc w dłonie

wspomnienia

A tu wyróżnienie na portalu:)

5 maja 2018 , Komentarze (6)

Dziś dalsza praca w ogrodzie. Muszę przesadzić z podwórka rozsiany wszędzie chmiel. Ma rosnąć w jednym miejscu. Część może wsadzę do doniczek i spróbuje sprzedać na Allegro ... Muszę też przesadzić fiołki. Trochę nam to czasu zajmie. Nic więcej nie zrobimy. Na podwórku rośnie masa pokrzyw. Część chcę zniszczyć środkiem chwastobójczym i to w tym roku. Muszę się więc z chmielem spieszyć.

Później w domu będzie praca czyli wróżenie. Mam też do zrobienia portret numerologiczny. Zejdzie mi z dwa dni. Dziś muszę przesłać materiały do kolejnej antologii. Będzie to pięć wierszy o przemijaniu plus opowiadanie. Powinnam usiąść nad haiku, które maja być opublikowane w Przekroju.Mam wysłać trzy. W najbliższym czasie mam też przesłać haiku na konkurs. Później do czasopisma Papierowy żuraw.

Drugi tydzień diety powoli się kończy. Szybko zleciało. Dzisiejsze menu: selerowa, chrzanowa z jajkiem i zupa z czosnku niedźwiedziego, który okazały wyrósł u mnie na rabatce. Chodzi za mną zupa z pokrzywy... Od kilku dni budzę się rano lekko spuchnięta. Niby tego nie widać, ale rano ważę więcej niż wieczorem. Pierścionki też są ciaśniejsze. Czyżby to ciepłe noce pokazywały zęby? Nie lubię tego. Źle śpię i się pocę.Chyba będzie trzeba kołdrę do szafy schować i kocyk wyciągnąć. Znowu Józek mnie porzuci i całe lato będę spała sama, a on przeniesie się do Krzyska. Wróci jesienią, gdy z powrotem wyciągnę kołdrę. Zawsze wraca już pierwszego wieczora.

Kupiłam już prawie wszystkie kwiaty, które miałam w tym roku kupić. Białych pelargonii i werben mi brakło, ale za to kupiłam białego niecierpka. Kupiłam tez biały grudnik i drzewko szczęścia o kolorowych listkach i hoję. Coś ostatnio lubię białe kwiaty. Lubie tez zestaw różowo-fioletowy. Kiedyś kupowałam dużo niebiesko-żółtych. Moja mama jest wierna czerwonym. Kupiłam też niebieska hortensję i chcę kupić żółty bez.

4 maja 2018 , Komentarze (9)

Dziś dzień podporządkowany aktywności na dworze. Krzysiek jest w domu i muszę go wykorzystać. Chcę wyplewić w miejscu w którym planuję posadzić kalinę, bez i może hortensję. To trzy miejsca. Krzysiek będzie kopał widłami, a ja powyciągam chwasty wieloletnie. Znowu mnie pokrzywy poparzą, bo pracuję bez rękawiczek. Paznokcie są w ruinie. Czekam na środek chwastobójczy. Jak przyjdzie to dopiero robota konkretna się zacznie. Teraz praca będzie przez całe lato i do późnej jesieni chyba. Zobaczymy czy się rozkręcę ruchowo. Na pewno się dotlenię. Już mi to pomogło, bo usypiam w momencie. Jak nigdy. Czekałam na deszcz, bo w ogrodzie susza. Ziemia aż pyliła. Tyle mam podlewania i chciałam by mnie natura wyręczyła. Wczoraj była burza i później padało. Nareszcie...

Muszę też dziś zerwać pączki sosny na syrop, a jutro na nalewkę, której i tak nie wypiję. Pewnie Krzysiek wypije po kryjomu, żeby Sebastian za dużo nie dostał.

Wieczorem pewnie znowu czymś się zajmę. Chcę też obejrzeć film na Wild. Znowu oglądam programy o zwierzętach. Chciałabym może jeszcze jeszcze obejrzeć historyczne.

Uczciwie dietkuję. Nie podjadam i nie mam pokus. Za moim poprzednim jedzeniem nie tęsknię. Menu: barszcz czerwony z jajkiem, czosnkowa selerowa. Nie wiem co będzie z warzywami na przyszły tydzień. Nie wyszłam ostatnio zrobić zakupów i nie wiem czy dostawcy warzyw dziś pojadą. Jeśli nie, będzie musiał Krzysiek w przyszłym tygodniu to i owo mi dokupić. Mało jednak, bo zapasy mam.

Dostałam zaproszenie na Festiwal Poezji Słowiańskiej. Miałyby być czytane moje haiku. Jeszcze trochę czasu jest, bo to dopiero w październiku. Problem jest z tym, że nie bardzo czym mam dojechać. Poza tym ja dzik jestem, czyli introwertyk i za takimi imprezami nie przepadam. Trzeba by fryzurę zrobić i paznokcie i moja skromna osoba by była na świeczniku...:(


3 maja 2018 , Komentarze (17)

Kusi mnie założyć rabatę ziołową, ale z ziołami leczniczymi. Można kupić np. sadzonki ruty, kozłka itd. Są też nasiona. Ja sporo ziół piję, a ponoć te ze sklepów są mniej skuteczne. Kusi mnie też rozmnażanie roślin i później ich sprzedaż np. na Allegro. Może bym coś dorobiła, a byłby pretekst do ruszania się w ciepłe pory roku. Na początek mogłabym jesienią ukorzenić bukszpan, tuję, jałowiec, ligustr, forsycję, chmiel, winobluszcz. Umiem to robić, bo swego czasu pracowałam jako kierownik u producenta roślin. Sprzedaż tego typu roślin jest o tyle dobra, że jak się w jednym sezonie nie sprzeda to w następnym urosną i cena będzie wyższa. To bezpieczna działalność, a ja tylko takie uznaję. W dodatku teraz można podobno zarabiać do 1000 zł miesięcznie bez zakładania firmy, a podatki rozliczać raz w roku. To by mi pasowało, bo chcę tylko dorobić.

W najbliższym czasie dostanę od sąsiadki krzaczek ciemnofioletowego, pełnego bzu. Strasznie się cieszę, bo bez chciałam kupić. Już na niego miejsce mam. Kupiłam kalinę koreańską o pachnących kwiatach i hortensje bukietową. Też miejsca mam. Wkrótce powinnam pomyśleć o pilarce spalinowej. Tym razem chce ją kupić w sklepie, bo będzie pewna gwarancja. Sebastian przyjedzie pod koniec czerwca, bo jeszcze teraz nie może. Znajomy u którego pracuje chce go zatrzymać na zbiory truskawek. Jak przyjedzie to mi porządek w sadzie zrobi. Wtedy więcej roślin kupię- drzewa i krzewy owocowe w tym aronię.

Menu: śledziowa z warzywami, pomidorowa z ryżem, barszcz czerwony z jajkami. Też tyle chce schudnąć co twórczyni przemiany, czyli 40 kg. Czuję się gruba, a waga znowu nie chce współpracować:( Przestój. Jestem wściekła na swój wredny organizm i jest mi wstyd. Ludzie na grupie diety chudną bez przestoi przez trzy miesiące po kilkanaście kilo, a u mnie po tygodniu przestój. Tym razem jednak z diety nie zrezygnuję. Oby tylko mój organizm zechciał się poddać, bo żal tych nadziei które miałam, gdy obejrzałam sukcesy innych.

2 maja 2018 , Komentarze (15)

Waga po pierwszym dniu minus 40 dkg, a więc działa :)Dziś zupa z batatów, papryki i tuńczyka, kalafiorowa  i pieczarkowa. Do tego jabłko i pomarańcza. Wczoraj głodna nie byłam ale to jedzenie co dwie godziny jest trudne dla mnie, bo głodu nie czuję i mam ochotę posiłek opuścić. Nie wolno jednak, bo chodzi o metabolizm. Ja ustawiam sobie budzik w telefonie, żeby pory nie przeoczyć. Oby waga szybko do dwucyfrowej spadła. To mi doda skrzydeł. Motywacja na razie jest wysoka. Dziś gotowania mniej i to mnie bardzo cieszy. Wychodzi naprawdę tanio, a to ma dla mnie znaczenie.

Dziś Krzysiek tez ma wolne i wyjdziemy do ogrodu. Chcę o ile się uda przesadzić parę sadzonek winobluszczu na podwórko pod płot. Z przed domu musi zniknąć z czasem. Szkoda mi, bo go kocham ale tylko straty przez niego. A to tynk, a to urwana rynna, a to kabel od telefonu. Jak będzie rósł pod siatką to kłopotu z nim nie będzie. Miejsce jest odpowiednie, bo półcień. Oby mu tylko orzech nie przeszkadzał. Chcę tez gdzieś przesadzić chmiel, bo zmarniał i rozmnożyć bluszcz.  To dość pracy na jeden dzień. Jutro już Krzysiek idzie do pracy, a ja chyba utknę w domowych pieleszach. Może namaluje obraz vedic art, a może akwarelkę? Może wyjdę truskawki plewić?

2 maja 2018 , Komentarze (4)

Ostatnio znowu przeglądałam fryzury w internecie. Tak sobie myślę, że gdybym schudła to może bym wróciła do dłuższych włosów. Wszystko będzie zależało od tego ile schudnę i jak będę wyglądać. Całe życie miałam długie włosy i lubiłam je. Teraz cenie krótkie i dłuższe trochę mnie drażnią. Oczywiście fryzura musi być bezproblemowa, bo godzinę włosów modelować nie zamierzam. Mam umyć, wgnieść piankę i ewentualnie coś sztywnego na końce, wstrząsnąć głową i koniec zachodu. Nawet suszyć suszarką nie chcę. O lokówce, prostownicy, szczotce mowy nie ma. To możliwe tylko na większe wyjścia, których oby nie było.

Wczoraj wpłynęły mi jedne pieniądze i od razu kupiłam rośliny. Czekam jeszcze na dwie wypłaty. Jedna ma być na kwiatki, a drugą myślę wydać częściowo na podobrazia i farby. Czy ta druga wpłynie nie wiem, bo facet coś podejrzanie milczy. To niby tylko 200 zł, ale i tak bym była wściekła gdyby mi nie wypłacił.

Co dziś będę robić jeszcze nie wiem. Na pewno nudzić się nie będę i na lenistwo też nie mam ochoty. Pewnie będzie trochę grafiki. Kusi mnie obraz, ale pewnie znowu czasu nie znajdę:) Krzyśka dziś nie ma w domu, bo pracuje. Może do ogrodu trochę wyjdę. Zupełnie mi chrzan zarósł i szczaw. Trzeba by wyplewić.

Menu: grzybowa, paprykowa, gołąbkowa. Jedzenie wychodzi bardzo tanio. Zakupy, które zrobiłam wystarczą na długo. Puszki chyba na jakieś dwa miesiące, a makarony i soja na kolejny miesiąc lub dłużej. Warzywa kupie chyba dopiero za tydzień. Według moich wyliczeń niezbyt dokładnych, dieta kosztuje mnie około 300 zł miesiąc, raczej mniej niż powyzej. Jest ok...

1 maja 2018 , Komentarze (14)

Skusiłam się znowu na sukulenty. Kupiłam 9. Posadziłam większość do zbiorowych doniczek. Stoją na razie w kuchni i w sypialni. Powinny zimę przetrwać. Kocham sukulenty. Są kolorowe, a niektóre mają ciekawe kształty. Do tego są niewymagające i znoszą dość dobrze ciężkie warunki panujące w moim mieszkaniu. Te większe mi kwitną. Nie przepadam za roślinami delikatnymi i kapryśnymi. Podziwiam je u innych. Nigdy takie u mnie się nie sprawdzały. Jakoś nie mam do nich serca. Dbanie, doglądanie, pryskanie, cieniowanie itp to nie dla mnie. Ja mam kwiatka posadzić, podlać i podziwiać. Skusiłam się też na amarylisa. Ciekawe czy zakwitnie...

Kupiłam też dwa kursy graficzne, bo była promocja. Na trzeci brakło mi pieniędzy, bo jeden pracodawca zawalił. Oby w ogóle wypłacił co zarobiłam. Na razie się nie odzywa. Ceny kursów spadły o połowę. Teraz tylko się uczyć. 

Zaczęły mnie kusić ciuchy. Nic jednak teraz nie kupię.  Z ciuchami poczekam aż schudnę. W zasadzie to bym mogła kupić buty, torby, poncha. Na bonprix znalazłam fajne klapki i letnie botki z koronki. Kuszą mnie, bo są oryginalne. Zwłaszcza botki. Znalazłam też fajną torbę, a w zasadzie koszyk niby plażowy. Koszyk jest ciekawy i może kupię jak schudnę do 94 kg. Później może kupię buty...

Dziś 9 dzień. Menu:zupa grzybowa z makaronem z amarantusa, paprykowa z warzywami, kaszą i ciecierzycą, gołąbkowa ze słodkiej kapusty i ryżu. Do tego jabłko i pół pomarańczy, woda z cytryną i woda z miodem. Będą też dwie kawy z mlekiem, herbata z cytryną, zioła i butelka wody mineralnej.


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.