Wczoraj kupiłam trzy worki drewna brzozowego do pieca. Od razu w domu zrobiło się cieplej. Tak teraz chyba będę palić. Podbijać temperaturę drewnem i podtrzymywać tylko tym kiepskim węglem. Boję się mrozów.
Śnieżka nadal nie ma. Prawdopodobnie wydostał się ze strychu
gołębnikiem, bo na śniegu były ślady. Od środy wystawiam jedzenie na schody. Dziś po raz pierwszy było zjedzone, ale kto zjadł nie wiem. Jeśli
uciekł to chyba go już nie złapię, bo jest płochliwy i nawet w domu ciężko go
było złapać. Na wolności sobie pewnie nie poradzi- mrozy, psy, samochody to
wszystko stanowi zagrożenie. Strasznie się martwię i po nocach nie śpię.
Wczoraj mi się śniło, że znalazła go babcia w domu mojej cioci. Obie nie żyją
od wielu lat. Poszłam po niego, wzięłam na ręce, a on zamiauczał i zaczął
mruczeć. Zabrałam go do domu. Mam czarne myśli, że może to koniec i przyszedł się
pożegnać... Mimo wszystkich czarnych myśli mam zamiar rozwiesić ogłoszenia z
nagrodą. Krzysiek pojechał wydrukować... Jest na zdjęciu taki śliczny..
Nie ważę się ale jem zdecydowanie mniej i pierścionki już zrobiły się
luźniejsze. Mam zamiar wytrwać do świąt. Trzeba coś zrzucić by w święta móc
spokojnie jeść. Po świętach pewnie też dieta i tak w kółko. Prawdziwe
odchudzanie pewnie zacznę po 10 stycznia. Może z 5 kg do Wielkanocy spadnie.
Od kilku dni moje łącze internetowe jest niestabilne. Internet chodzi bardzo wolno. Na czatach nie zarabiam. Już sporo jestem stratna. Wczoraj wieczorem był technik i jeszcze nie wiem czy to pomogło. Wątpię...Jakieś pechowe dni mam w tej chwili. To wina planet saturna, jowisza, urana, neptuna. Część wpływów minie dopiero pod koniec stycznia. Ech...