Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1489804
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 sierpnia 2016 , Komentarze (18)

No i jestem już jestem po warsztatach. Były ciekawe choć część wiedzy posiadłam wcześniej. Nie żałuję jednak, że się wybrałam. Fajna była medytacja z kamieniami. Nauczyłam się też między innymi dostarczać i odprowadzać energię z różnych miejsc na ciele w tym z czakr za pomocą odpowiednich kamieni w otoczeniu kryształów górskich. Nie znałam tej metody. Stosowałam tylko medytacje w gwieździe Dawida. Niby podobne ale nie to samo, bo to medytacja doprowadzająca lub odprowadzająca energię z całego ciała. Prowadząca, bardzo fajna babeczka już zapowiedziała następny warsztat tym razem z chromoterapii. Będzie może we wrześniu. Nie wiem jeszcze czy się wybiorę. Może...Swoją drogą organizowanie warsztatów to niezłe zajęcie. Całkiem zyskowne.

Dziś po południu pewnie trochę pośpię i odreaguję ruch, bo jednak nieco padnięta jestem. Jutro już zabieram się za normalne życie. Pewnie między innymi zrobię dżem z gruszek.

Przyszły mi książki i karty. Zabieram się za studiowanie...

24 sierpnia 2016 , Komentarze (11)

Wczorajszy dzień był spokojny choć ja z trudem spokój zachowałam. Trwałam z zaciśniętymi zębami. Wszystko mnie ostatnio denerwuje. Jestem oschła, butna, arogancka i agresywna. Muszę bardzo uważać na swoje reakcje, żeby sobie nie narobić kłopotów. To wpływ marsa, który ustawił się w kwadraturze. Jeszcze jakiś czas potrwa, a ja muszę trzymać nerwy na wodzy. Możliwe są zwłaszcza konflikty w domu, zwłaszcza z mamą i w pracy. Mogę za kilka dni też pokłócić się z Sebastianem. Oboje będziemy nerwowi gdy mars nieco się przesunie. Chyba znowu zacznę pić melisę...

Wczoraj przerabiałam na kursie dwie trudne karty- śmierć i wisielec.Obie to masa pytań, niełatwych i dających zaskakujące odpowiedzi. Taki wisielec np. każe spojrzeć na wszystko z innego punktu widzenia. Ja w medytacji spojrzałam na siebie z punktu widzenia Krzyśka. Nie było to łatwe. Nie ma on ze mną łatwo ani przyjemnie. Zrobiło mi się go żal. Chyba powinnam traktować go lepiej i być łagodniejsza. Mieć do niego więcej cierpliwości i zrozumienia. Trudne to dla mnie. Nie jestem ani specjalnie cierpliwa z natury ani wyrozumiała dla niego.

Dziś jadę na warsztat z litoterapii. Ma trwać trzy godziny. Bardzo jestem go ciekawa. Kamienie kocham. Uwielbiam je dotykać, oglądać, czuć ich energię. Wierzę w ich pozytywny, a nawet leczniczy wpływ. Kiedyś gdy byłam młodsza pasjonowało mnie też poszukiwanie kamieni.Chciałam się wybrać w okolicę Krakowa lub Wrocławia, gdzie występują, ale nie miałam z kim. To było za czasów mojego pierwszego męża i on mi nie pozwalał nigdzie jeździć. Teraz gdybym miała możliwość też bym pojechała. Kusi mnie znalezienie takich agatów czy ametystów np. To musi być przeżycie. No i później niebanalna ozdoba domu. Chciałabym mieć przede wszystkim sporą szczotkę ametystów. Mają wspaniały wpływ na aurę domu, zwłaszcza zamieszkałego przez kogoś interesującego się mistyką. Powinnam też kupić 7 mniejszych kamyków do medytacji. Myślę też o kolczykach typu wkrętki. Chodziłabym w nich po domu, a one by działały.

23 sierpnia 2016 , Komentarze (25)

Wczoraj cały dzień przesiedziałam w domu. Nie wyszłam nawet na moment na podwórko, bo padał deszcz. Pracy ostatnio mam mniej, ponieważ odeszło pisanie. Teksty niby są, ale jakoś mnie do pisania nie wybierają. Ludzie powracali z urlopów to i konkurencja jest większa. Jowisz w horoskopie poszedł sobie dalej to i powodzenie w pracy się skończyło. Zobaczymy co dalej. Pisać lubię to muszę coś pokombinować. Pomysł mam. Może się uda...Wczoraj nadal się uczyłam tarota i kart klasycznych. Zrobiłam też fasolkę szparagową do słoików. Kupiłam dwie książki. Dzień zszedł spokojnie. Przyjemnie.Tak jak lubię.

Dziś nauki ciąg dalszy. Poza tym mam zamiar sobie zrobić wieczór dla urody- peeling cukrowy, paznokcie, maseczka itp. Jutro mam wyjazd na warsztaty. Nie mogę się doczekać.

W najbliższym czasie kupię Krzyśkowi telefon. Muszę go zmusić jakoś by zechciał używać. Oporny jest strasznie. Nie wiem czemu. Nie chce się uczyć obsługi. Nie chce z sobą zabierać do pracy. Podobnie jest z komputerem. Potrafi jedynie grać w gry typu kierki czy pasjans. Poza tym komputer mógłby dla niego nie istnieć. Zupełnie go nie rozumiem i szczerze mówiąc to mi strasznie przeszkadza. Jak można w XXI wieku nie obsługiwać telefonu czy komputera. Zaczynam mieć wątpliwości co do jego inteligencji. On w ogóle nie chce się nic nowego uczyć. Pralki nie potrafi obsługiwać, ani piekarnika. Nic z tych rzeczy. Jak przyjechała nowa pralka to ja musiałam studiować instrukcję, by nauczyć się obsługi. On nawet nie spojrzał. Nie wiem czy to swoista tępota czy lenistwo i wygodnictwo. Raczej to drugie, bo obsługę cyfry plus i telewizji opanował w mig. Pamięć przy tym ma doskonałą. Daty itp z książek historycznych które czyta pamięta chyba wszystkie.

22 sierpnia 2016 , Komentarze (16)

Wczoraj byłam skupiona głównie na nauce. Znowu siedziałam nad tarotem. Sporo wróżyłam i zarobkowo i dla siebie w celu wprawy. Wykonałam dla siebie kilka całkiem fajnych układów z kursu. Wróżyłam też z kart klasycznych. Coraz trafniej mi odpowiadają. Nie chcą jednak odpowiadać na pytania. Można je tylko stawiać na przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Zrobiłam także przetwory. Na obiad był quiche z papryką. Spory kawałek zjadłam. Uwielbiam quiche i tarty. Wolę nawet niż pizzę. Często w lecie i jesienią robię, a to schudnąć nie pomaga.

Dziś Krzysiek ma jechać na zakupy. Ma kupić to czego nie lubię, żeby mnie jedzenie nie kusiło. Czas przecież pomyśleć o diecie. Trudne to dla mnie teraz. Zbliża się jesień, a ja zawsze wtedy jestem głodna. Chcę zrzucić z 5 kg. Czy się uda? Motywacja sięga dna...

Dzisiaj nauki tarota ciąg dalszy. Kurs jest ciekawy i warto było się na niego zapisać. To nie tylko wróżenie, które przecież jest mi znane od dawna, ale i praca nad sobą i nad rozwojem intuicji np. Sporo rzeczy jest do przemyślenie w tym np. relacje z matką, ojcem, Bogiem. Trzeba sobie odpowiedzieć na wiele pytań by ćwiczenia wykonać. W każdym zeszycie jest medytacja. Było już spotkanie z wewnętrznym dzieckiem, kapłanem.. Było pisanie listów do rodziców. Jeszcze nad kursem posiedzę dość długo, bo przerabiam go powoli. Nic mnie przecież nie goni, a przemyśleń jest sporo. Później wezmę się za numerologię i karty. Materiały do nauki już mam. Mam zamiar kupić tylko jeszcze dwie książki. Może dziś. Na razie o innych kursach nie myślę choć mnie kuszą. Lubię się uczyć tego co mnie interesuje.

21 sierpnia 2016 , Komentarze (17)

Wczoraj było studiowanie ezoteryki czyli tarota, numerologii i kart klasycznych. Było sporo wróżenia i medytacje. Karty klasyczne dopiero poznaję. To znaczy te oznaczenia z książki. Są one niestety inne niż te które znam z przeszłości. To mi powoduje mętlik w głowie. Muszę chyba sama sobie oznaczenia opracować według tego co mi podpowiada podświadomość. Tak będzie chyba najrozsądniej. To chyba klucz do nich. Powinnam też popracować chyba nad otwarciem się na skojarzenia. Powinny one np. na widok drzewa napływać swobodnie, a ja mam jakieś blokady i stąd gdy wróżę jestem tak oszczędna w słowach. Niektórzy lubią konkrety, ale inni nie. Ja osobiście uważam, że lepsze konkrety i może stąd ta moja małomówność. Skojarzenia przydają się w tarocie. Przydadzą się chyba też w kartach cygańskich i Lenormand. Strasznie jestem ciekawa tych ostatnich kart. Nic o nich w zasadzie nie wiem. Zamówiłam je pod wpływem impulsu, bo kupowałam cygańskie i pokazała się reklama na stronie. Może to jakiś znak?

Poza tym nadal robię przetwory. Wczoraj zrobiłam bigos z kabaczka, a dziś mam zamiar zrobić fasolkę szparagową. W poniedziałek i wtorek chyba będę robić dżemy z gruszek od koleżanki. Dostanę też jeszcze jabłek. Również je przerobię. Lubię robić przetwory i lubię mieć ich dużo. Jakimś  takim spokojem napełnia mnie widok zajętych półek w spiżarni. Wydaje mi się, że bieda mnie nie dotknie. Swoją drogą skąd u mnie te myśli o biedzie to nie wiem. Nigdy w całym swoim życiu uboga nie byłam. Jeśli cierpiałam niedostatek to było to przyczyną rozrzutności albo wygórowanych wymagań. Żyłam skromnie, ale to było powyżej poziomu biedy. Chyba powinnam ten problem przepracować i otworzyć się na bogactwo. Następnym problemem do przepracowania jest wewnętrzne dziecko...

20 sierpnia 2016 , Komentarze (25)

Wczoraj przygotowałam sobie karty klasyczne i powróżyłam na teraźniejszość, żeby je sprawdzić. Wyszła czysta prawda. Chyba dojdę z nimi do ładu. Mam zamiar pracować dalej, bo chyba  mówią do mnie. Poza tym kupiłam jeszcze karty cygańskie i Lenormand. O tych ostatnich niewiele wiem jak na razie. Tym samym co wczoraj zarobiłam to od razu wydałam. Wczoraj przez cały prawie dzień siedziałam nad kursem tarota. Zerknęłam też do nowych książek z numerologii. Są takie sobie jeśli mam być szczera. Chyba ta z której korzystałam do tej pory jest najlepsza jednak jak dla mnie.

Dziś planuję zrobić portret numerologiczny Sebastiana. Horoskop już zrobiłam w zarysie i partnerski też. Wyszło, że możemy stworzyć nawet trwały związek, łącznie z małżeństwem. Hm... Szkoda, że bigamia jest karalna...

Wczorajszy dzień był dla mnie smutny. Dziś też jeszcze mi smutno i kilka dni tak pewnie będzie dopóki nie odreaguję i nie dojdę ładu z sobą. Po raz kolejny zwątpiłam w sprawiedliwość losu i wyrok boski. Otóż w czwartek Krzysiek z kolegą znaleźli gdy sprzątali przy drodze małego kotka pingwinka. Kociak miauczał i nie mógł chodzić. Chyba potrącił go samochód. Podnosił główkę i ciągnął tylne łapki i cały tył. Nie ruszał ogonkiem. Kolega Krzyśka po pracy miał zabrać go do weterynarza. Od razu czułam, że kociak nie przeżyje. Tak się niestety stało. Miał coś z wątrobą i został uśpiony. Nie wiem czy można go było uratować, a kolega po prostu nie miał pieniędzy, czy na ratunek było zbyt późno. Strasznie mi go żal. Takie maleństwo. Nie pożyło jeszcze, nie zaznało troski i miłości, a już musiało odejść. Z drugiej strony dobre chociaż to, że go znaleźli i nie konał kilka dni w cierpieniu. Kurczę nie musiało się tak stać. Co on robił przy drodze. Powinien być w domu, bawić się, wylegiwać na kanapie. To by żył...

19 sierpnia 2016 , Komentarze (16)

Wczoraj mi przyszły książki o wróżeniu z kart. Dziś Krzysiek ma mi kupić karty klasyczne, bo te co mam w domu są przeznaczone do grania. Talię trzeba będzie trochę przerobić, ponieważ w książce podane są pozycje prosta i odwrotna, które znaczą co innego. Kiedyś gdy byłam nastolatką nieźle z kart klasycznych wróżyłam z tym, że z tali 24 kart. Później dopiero poznałam tarota. Nadal jednak uważam karty klasyczne za zupełnie niezłe do wróżenia. Mam zamiar je opanować. Co do kart cygańskich to mam problem, bo karty które mam są inne od tych w książce. Nie wszystkie karty z książki występują w mojej talii, a niektórych brakuje. Powinnam chyba kupić nową talię. Niestety polskich talii w sprzedaży nie ma, a zagraniczne mnie nie nęcą jakoś. Musiałabym je opisać po polsku. Karty są intuicyjne i po obrazkach można dojść ich znaczeń. Muszę się jeszcze zastanowić. W każdym bądź razie. Mam się czego uczyć i na razie o kursach nie myślę poza tymi wyjazdowymi typu warsztatów.

Dziś mija trzy miesiące znajomości z Sebastianem. Trochę czasu to już jest. Znamy się całkiem nieźle i chyba dobrze się dogadujemy. Co dalej? Nie wiem. Sebastian chce być ze mną. Uważam, że go krzywdzę narzucając mu rolę kochanka. Krzysiek się chyba boi, bo zaczął o mnie bardziej dbać i zabiegać choć jednocześnie się wścieka i daje temu wyraz. Nie dziwię mu się. A ja chcę ich obu. Gdyby można było mieć dwóch mężów to wybrała bym właśnie ich. Doskonale się uzupełniają. Ech narobiło się. Narobiło... Diabeł mnie chyba podkusił, żeby wejść na to badoo. Z drugiej strony serce nie sługa i nie żałuję ani chwili spędzonej z Sebastianem. Na dzień dzisiejszy to wygląda w ten sposób, że Krzysiek rozwodu mi nie da. Chyba, że go spłacę z pieniędzy, które w dom zainwestował. Nie bardzo więc w jego miłość wierzę. To raczej wygoda i przyzwyczajenie. Sebastian z kolei dał mi czas do końca lutego. Jeśli od Krzyśka nie odejdę to on odejdzie ode mnie. Czy to miłość?

18 sierpnia 2016 , Komentarze (20)

Dziś wstałam wcześniej, bo czekam na przesyłki. Mają przyjść książki i jedzenie dla kotów. Bardzo mnie to wyczekiwanie stresuję. Muszę siedzieć murem w domu i nasłuchiwać, bo Pikuś szczeka kiedy chce ostatnio. Im starszy tym robi się bardziej leniwy. W tym roku skończył już 8 lat. Niby na małego pieska to nie tak dużo, ale i tak młody już nie jest.

Wczoraj po południu siedziałam nad tarotem i spałam. Odpoczęłam psychicznie po dniach pełnych sportu w telewizji. Gdy przerobię cały kurs tarota to chyba wezmę się za numerologię. Dobre są książki Gladys Lobos. Przydałaby mi się też dobra książka z run. Chodzi mi o wróżbiarstwo. Coś w rodzaju podręcznika interpretacji znaczenia run w życiu codziennym. Mam kilka książek, ale ten temat jest w nich ujęty w bardzo okrojonej formie. Wczoraj przyszła mi na skrzynkę reklama podręcznika do czytania aury. Nigdy się nie uczyłam widzieć aury, ale czasem widzę choć rzadko. Najczęściej mi się to zdarza, gdy robię zabieg uzdrawiania pranicznego. Może by się przydało książkę kupić i nauczyć tej techniki? Kusi mnie to i chyba dziś kupię. 

Wczoraj stawiałam tarota znajomemu Z Algierii. O dziwo wszystko zrozumiał. Pytał o finanse, miłość i badania, bo pisze doktorat. Za dobrze mu nie wyszło niestety. Wróżyłam też na portalach. Sporo chętnych było. Za to pisanie tekstów się skończyło. Zleceń brak. To znaczy tych lepiej płatnych, bo te za 2 zł są.

Dieta znowu zawieszona, bo odzyskałam apetyt. Miałam zrzucić do końca roku do 85 kg, ale wątpię by się to udało. Tak dobrze szło miesiąc temu jeszcze...Teraz motywacji brak. Moi obaj mężczyźni akceptują mnie taką jaka jestem. Ja się też akceptuję i jak tu motywację znaleźć. Tylko zdrowie wchodzi w grę, a to mi ostatnio służy...Poza kręgosłupem oczywiście ale ten mi dokuczał już wtedy gdy byłam szczupła. Chyba od poniedziałku jednak na 1200 kalorii przejdę. Zobaczymy...

17 sierpnia 2016 , Komentarze (16)

Wczoraj tekstów nie pisałam. Za to sporo wróżyłam. Skończyłam też prace domowe z kursu tarota. Teraz czekam na ocenę nauczyciela. To w zasadzie opis. Dzień minął szybko. Do czwartej byłam sama, bo Krzysiek wrócił późno z pracy. Był jeszcze po pracy w bibliotece i u brata. Znowu przyniósł stos książek. Będzie miał co robić. Ja nawet trochę psychicznie odpoczęłam. Trochę pospałam. Był spokój bez telewizji. Ostatnio jestem nieco zestresowana, bo Krzysiek po kilka godzin dziennie ogląda sport w telewizji. Nie zabraniam mu ale się okropnie męczę. Nie znoszę tych klimatów. Zwłaszcza meczy, a on patrzy na wszystkie. Drażni mnie zachowanie kibiców- wrzaski itp. Wyjść nie mogę, a zatyczek do uszu czy słuchawek nie mogę używać, bo muszę słyszeć sygnał czatu na portalach wróżbiarskich. 

Dziś planuję wróżyć, pisać wiersze, studiować tarota i medytować. Dzień chcę przeżyć spokojnie. Krzysiek będzie po południu w pracy to telewizja mi nie dopiecze. Odreaguję więc ostatnie nerwy.

Od jutra może znowu zacznę robić przetwory. Zrobię na pewno zakupy warzyw. Czy przetwory też zrobię okaże się jutro. Wszystko zależy od tego o której warzywa kupię. Jak późno to przetwory przełożę na sobotę. Myślę o fasolce i bigosie z kabaczka. Dżem zrobię chyba w poniedziałek z gruszek od koleżanki.

Wczoraj kupiłam dwie książki z numerologii. Wiedzy nigdy dość. Co prawda potrafię portret numerologiczny zrobić, ale zawsze jakoś astrologia mi była bliższa. Czas by stały się sobie równe.

16 sierpnia 2016 , Komentarze (8)

Wczorajszy dzień potraktowałam raczej na luzie. Nie pisałam tekstów. Trochę tylko wróżyłam. Za to przysiadłam nad kursem tarota i odrobiłam zaległe prace domowe. Jeszcze nie wszystkie. Zrobiłam też fasolkę do słoików. Chyba nie potrafię odpoczywać i nic nie robić. Nie lubię bezczynności. Czuję się wtedy gnuśna, a tego nie lubię.

Dziś wstałam nie za wcześnie, bo nie mam tekstów do pisania ani widoków na nie. Odrobię za to pozostałe lekcje z kursu tarota intuicyjnego. Jeszcze przez kilka dni będę nad kursem siedzieć, bo nie wszystkie ćwiczenia wykonałam, a ciekawe są. Kuszą mnie następne kursy, ale pieniądze mi są potrzebne na co innego. Może pomyślę o czymś od stycznia o ile Krzysiek będzie miał pracę. Na razie myślę o warsztatach wyjazdowych i tylko o tym. Od jakiegoś czasu chodzi za mną pomysł by zacząć pisać opowiadania z życia do miesięczników dla pań. Pytałam o radę tarota i wyszło mi bym z tym poczekała. Mam wziąć urlop choć krótki od pisania zarobkowego. Po urlopie wszystko ruszy z kopyta. Nie pozostaje mi nic innego tylko się zastosować do rad.

Ostatnio napisałam haiku

północ tuż tuż

topi się w jeziorze

gwiazda za gwiazdą

 

tuż po północy

kolejna gwiazda zgasła

w twoich oczach

 

księżyc nad łąką

między brzozą a brzozą

gasnąca gwiazda

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.