Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1491556
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 sierpnia 2016 , Komentarze (17)

Nadal pogoda bardziej jesienna niż letnia. Koty wprawdzie jeszcze gubią sierść, ale już chyba jesień czują, bo więcej jedzą, cisną się na kolana i pod koc. Z przyjemnością też wylegują się na modemie i dekoderze szukając ciepła. Ostatnio ktoś chyba wyrzucił kota, bo pojawił się nowy w okolicy. To dorosły kocur- miły i łagodny. Stołuje się u mojej koleżanki, ale idzie zima i dobrze by było znaleźć mu dom, bo nie wiadomo gdzie śpi. Ona by go chętnie wzięła, ale jej kotka seniorka strasznie go nie znosi. Rzuca się na niego i go gryzie. Kot jest piękny i oryginalnie umaszczony - brązowy z rudym. Szuka domu i odwiedza okoliczne posesje. Ostatnio widziałam go u siebie na podwórku. No i problem. Szkoda mi go strasznie. Boję się czy zimę przetrwa. Kusi mnie oczywiście go wziąć, ale trochę się boję, bo w końcu to dorosły kocur znający życie na dworze. No i nie wiem jak by Krzysiek zareagował. Pewnie by się wściekł. Dobrze by było, żeby moją mamę dało się namówić by przyjęła go pod swój dach. Wątpię jednak, bo ona woli psy... Jeśli dom się nie znajdzie to chyba wezmę go do sieni...

Cały czas robię przetwory. Dziś przyszła pora na fasolkę szparagową. Mam zrobić 5 słoików. Wczoraj zrobiłam dżemy. W sobotę 6 słoików bigosu z kabaczka.To jeszcze nie koniec. Następna porcja w przyszły weekend. Nie wiem tylko czy dżemy będę robić.

Nadal dietkuję. Jem wszystko tylko mało. Waga spada i jeszcze trochę dogonię pasek. Motywację nawet mam. Za to apetytu brak i dobrze.

Znowu piszę wiersze i haiku. Tym razem oprócz wierszy o miłości nęcą mnie takie o jesieni i późnym lecie. Uwielbiam te klimaty.

Już czas

 

lato odchodzi bezszelestnie

zabierając zapach maciejki

i skoszonej łąki

jeszcze wczoraj

brzemienne kłosy

witały mnie na polu

 

dziś ściernisko

kłuje mi stopy

a kępy nawłoci

otwierają drzwi jesieni

 

chłodne poranki

otulone mgłą całującą czule

świerk przed domem

i ostatnie floksy

szepczą o przemijaniu

bociany sposobią

się do lotu

już czas

14 sierpnia 2016 , Komentarze (35)

Wczoraj była u mnie awantura. Jakiś czas temu robiłam porządek w szafie. Włożyłam stare ciuchy do worka i poprosiłam Krzyśka, żeby wyrzucił. On oczywiście zamiast wyrzucić postawił worek w sieni pod drzwiami do mieszkań mojej mamy. Oprócz tego dołożył trzy puste kartony i stary potargany dywan. Mama się zdenerwowała, że w sieni śmietnik robi i miała rację. On oczywiście swojej winy nie dostrzegł i naubliżał mi i mojej mamie też z tym, że za plecami. Ja już nie mam do niego siły. Ma manię gromadzenia śmieci. Czyżby to było związane z jego chorobą? Chyba będę musiała o tym porozmawiać z psychiatrą.

Czeka mnie sprzątanie w ganku i w starej nieużywanej łazience. Krzysiek ma urlop we wrześniu to to zrobi. Będzie klął, ale bałagan musi zniknąć.To strefa wspólna nasza i mojej mamy i porządek do niej wrócić musi. 

Krzysiek pracuje do końca września. Później teoretycznie powinien mieć umowę przedłużoną, ale czy tak się stanie? Zakład wygrał przetarg do końca grudnia, a co później? Martwi mnie to, bo innej pracy Krzysiek prawdopodobnie nie znajdzie. On może pracować tylko w zakładzie pracy chronionej, a takich w okolicy nie ma. Samochodu też nie mamy, bo prawa jazdy nie da rady zrobić. Nie zdawałam sobie chyba sprawy z tego jak ciężkie może być życie z chorym człowiekiem. Z drugiej strony on jest bardzo pomocny w domu, choć czasem jest nieporadny, a nawet bezradny. No i ta jego gnuśność- efekt brania leków. Nic dziwnego, że mnie ciągnie do Sebastiana. On jest przedsiębiorczy, zdecydowany, pracowity i po prostu bardziej męski. Przy nim nie musiałabym mieć całego świata na głowie. W wielu sprawach sam by decydował. Czasem myślę, że Krzysiek nie jest aż tak chory na jakiego wygląda. Uważam, że jest po prostu cwany, egoistyczny i wygodny. Tak go wychowała mama, bo użalała się nad nim i nic od niego nie wymagała.

A na koniec wiersz i mądre myśli i znikam na medytację...

Przytul mnie

 

Przytul mnie

potrzebuję tego jak powietrza

jak delikatnego

powiewu wiatru

w upalny dzień

nie potrafię odpłynąć w sen

marzę

 

liczę dni do spotkania

jesteś moim

światełkiem w tunelu

obietnicą raju

spełnieniem

 

opowiedz mi

jeszcze raz o miłości

prześlij pocałunek

otocz troską niczym ramieniem

 

czy już zawsze

będę tak tęsknić

13 sierpnia 2016 , Komentarze (11)

Dziś wstałam późno, bo o 9:30. Obudził mnie Mruczek, bo zaczął mnie trącać pyszczkiem po twarzy. Był po prostu głodny. Pracy nie mam i nie wiem czy będę mieć. Niby zapisałam się na tekst o Pieninach, ale mam małe szanse na wygraną. Z wróżeniem też w weekendy różnie jest. Mało ludzi siedzi w internecie to i mało myśli o wróżbach. Niby napisała do mnie email dziewczyna z blogów chętna na wróżbę, ale czy się zdecyduje?Będę sobie musiała coś innego do roboty znaleźć. Może wiersze, a może malowanie. Chodzą za mną mandale akwarelami. Na pewno będzie do roboty bigos z kabaczka do słoików. Może popracuję nad tomikiem. Sobota u mnie jest normalnym dniem pracy. Krzysiek też w soboty pracuje. Ja pracuję często i w niedzielę. Lubię to co robię i rzadko mnie to męczy. 

Chyba przyszedł czas na dietę. Apetyt straciłam jak na razie. Dziś mam zamiar jeść mniej. No i śniło mi się, że się odchudzam. Z dobrym skutkiem, bo ważyłam już 75 kg we śnie. Oby to nie było zapowiedzią zmniejszonych dochodów, ale chyba nie, bo latałam też helikopterem, a to bardzo dobry znak. Śniła mi się też woda, której się bałam. To źle, bo to oznacza, że obawiam się uczuć. Dziś anioły zalecają mi pracę nad problemem dawania i brania. Powinna być równowaga. To ważne.

12 sierpnia 2016 , Komentarze (14)

Wstałam wcześnie, bo o 8. Od razu zrobiłam kawę i zabrałam się za pracę. Od wczoraj piszę o Przemyślu. Fajnie się piszę. Uwinąć się muszę wcześnie, bo Krzysiek ogląda popołudniami i wieczorami sport. Już mam dość. To dla mnie piekło. Uciec nie mogę, ponieważ jestem zalogowana na czatach na portalach wróżbiarskich, a komputer jest w tym pokoju w którym znajduje się również telewizor. Bateria trzyma krótko. Po południu będę robić dżem z jabłek. Dziś muszę kupić warzywa na następne przetwory- fasolkę szparagową, kabaczka, pomidory i paprykę. Będzie fasolka i bigos z kabaczka. Teraz będę przetwory robić stopniowo przez jakiś miesiąc.We wrześniu chcę zrobić jeszcze sosy- chiński i meksykański.

Upały się skończyły i dobrze. Pogoda wrześniowa. Nawet noce chłodne. Dziś trochę zmarzłam nad ranem. Oby gorąco już nie powróciło. Nie znoszę tego i zawsze się cieszę gdy lato dobiega końca. Teraz w prognozach upałów nie widać do końca sierpnia. Oby. Jeszcze trochę i jesień. Moja ulubiona pora roku. Już ją czuję. Szybko lato tego roku minęło.

Diety na razie nie przestrzegam. Nie mam motywacji. Na szczęście nie tyję.

11 sierpnia 2016 , Komentarze (8)

Wstałam po ósmej. zrobiłam kawę, nakarmiłam zwierzęta i zalogowałam się na portale z wróżbami. Tekstów na razie do pisania nie mam. Siądę więc nad tekstami na portale ezoteryczne. Z tymi nowymi portalami wróżbiarskimi na których dostałam pracę współpraca układa się różnie. Jeden jest w porządku, choć ruch niezbyt duży. Kilka razy już wróżyłam. Drugi natomiast to tragedia, bo z administratorem nie ma kontaktu i nie mogę od ponad dwóch tygodni wstawić ofert. W efekcie nic nie robię, bo klienci nie maja do mnie dostępu. Nie wiem co dalej będzie.

Wczoraj przyszła kupiona ostatnio kurtka jeansowa. Tym razem przysłali bardzo szybko. Kurtka bardzo mi się podoba i nieźle w niej wyglądam. Krzysiek stwierdził, że ma ohydny kolor. No rzecz gustu ja kolor łososiowy bardzo lubię.

Wczoraj zrobiłam kolejne zakupy. Tym razem kupiłam książki o technikach wróżenia z kart cygańskich i klasycznych. Niby wróżę, ale chcę wiedzę poszerzyć. Co prawda głownie stawiam na tarot i karty anielskie, czasem runy, ale wiedzy nigdy dość. Kart anielskich mam trzy talie. Z tego jedne nadają się bardziej do pracy z sobą, z rozwojem. czasem je stawiam gdy chcę poznać na jakim etapie się znajduję. Ostatnio pytałam je o radę i wyszła karta duchowości. Hm... O runach mam dwie książki. Jedna do pracy z sobą, druga traktująca o sprawach codziennych. Mam karty runiczne, a myślę o runach na kamieniu lub na drewnie takich tradycyjnych wyciąganych z woreczka.

10 sierpnia 2016 , Komentarze (30)

Wstałam dziś jak zwykle wcześnie, bo tuż po 6. Powitał mnie deszcz. Niby mi się fajnie spało, ale wstałam, bo Sebastian prosił mnie o rozmowę o 7. Nie chciałam zaspać. Koniecznie chce żebym się rozwiodła. Dał mi czas do końca roku, co potem? Chce iść do prawnika w tej sprawie, bo wie, że Krzysiek rozwodu mi nie da. Ja mam mętlik w głowie. O rozwodzie nie myślę, a z drugiej strony do Sebastiana mnie bardzo ciągnie.

Co będę działać w pracy tego nie wiem. Zapisałam się na teksty o Rabce, ale czy dostanę? Pewnie będę wróżyć jak będą chętni. Po 13:00 jadę na dwie godziny do miasta. Później zrobię bigos z kabaczka do słoików. Muszę też pasteryzować fasolkę, którą zrobiłam wczoraj. Czekają dżemy z jabłek. Może napiszę jakieś teksty na portale ezoteryczne. Może coś podziałam artystycznie. Dzień powinien zejść na przyjemnych zajęciach poza wyjazdem.

Wczoraj miałam sporo wróżenia. Do tego wykonałam zabieg czyszczenia czakr i aury wahadłem. Dziewczyna miała problem z odcięciem się i odreagowaniem poprzedniego związku. Czasem tak bywa. Emocje nie chcą puścić tylko nawarstwiają się i uzależnienie psychiczne trwa. Zabieg jest pomocny. Do tego afirmacje i kąpiele w soli i zazwyczaj po kłopocie. Wieczorem pisałam tekst na portal z wróżbami. Co prawda na zapas, ale coś trzeba robić.

9 sierpnia 2016 , Komentarze (12)

Wczoraj pisałam teksty, wróżyłam. Wysłałam też opowiadania do redakcji i napisałam felieton na portal. Dziś będę pisać, wróżyć i robić fasolkę do słoików. To pierwsza partia  5 sztuk. Chcę zrobić jeszcze co najmniej 10, ale pewnie zrobię 15. Czekają też na przerobienie kabaczki, które dostałam od koleżanki. Oby dziewczyna sto lat żyła. Będzie bigos na zimę. Czekają jabłka.

Wczoraj kupiłam sobie wreszcie kurtkę jeansową w bonprix. Teraz pewnie poczekam z dwa tygodnie na to aż przyjdzie. Strasznie długo u nich się przeważnie czeka. Kurtka jest w kolorze łososiowym. Tym samym będę w tą jesień nie tylko w poncho chodzić. Poncha uwielbiam. Zwłaszcza dziergane, ale prawie wszyscy je krytykują. Krzysiek się na poncho złości. Sebastian też. Tylko mama mnie wspiera w tym przypadku. Poncha będę nosić nadal, bo do mojej natury pasują. Nie mam też zamiaru ze sposobem ubierania się dostosowywać do innych. Strój ma wyrazić moją osobowość, a nie czyjąś. Kurtka też mi się podoba. Kiedyś gdy byłam szczuplejsza lubiłam nosi kurtki jeansowe. Ciekawe jak będę wyglądała teraz.

8 sierpnia 2016 , Komentarze (4)

No i nowy tydzień się zaczął. Wstałam oczywiście wcześnie i zabrałam się za pracę. Piszę jednak o tym Roztoczu. Później muszę popracować jeszcze nad opowiadaniem o kocie, wygładzić go i dopieścić. Następnie go prześlę do redakcji. To historia o Ogonku. Moim ukochanym pingwinku, który nie pożył długo, ale skradł moje serce. Pozostało mi po nim kilka zdjęć i masa wspomnień i żal, ze nie potrafiłam mu pomóc. Przez to pisanie o kotach, których już ze mną nie ma posmutniałam. Nawet Sebastian to zauważył. On jest strasznie wyczulony na moje nastroje. Nic przed nim ukryć nie mogę. Natychmiast wszystko wyczuje. Poza tym stara się dbać o mój komfort psychiczny. Nie lubi mnie denerwować. Potrafi przeprosić. Tym się różni od Krzyśka. Krzysiek mój nastrój ma po prostu w nosie i nie przeprasza nigdy...Nigdy też się nie przyznaje do swoich błędów. Jest zamknięty w sobie i twardy przynajmniej w stosunku do mnie.

Sebastian wczoraj był w Ogrodzieńcu. Pomyśleć, że tak blisko. Ledwie 40 minut jazdy samochodem i mogliśmy się spotkać. Krzysiek by się wściekł, ale co tam. Tam na zamku była impreza, nie zrobilibyśmy nic złego gdybyśmy chwilę pogadali. Krzysiek to widzi inaczej...Ma kosmate myśli. Z drugiej strony może i słusznie, bo nas z Sebastianem jakaś siła ciągnie do siebie. To widać i w astrologii i w biorytmach.

Wczoraj jednak nie szkicowałam. Za radą Sebastiana posiedziałam trochę na dworze. Posłuchałam ptaków, szumu drzew i pasikoników. Przyjemnie spędziłam czas. Później siedziałam na chatach na portalach wróżbiarskich. Sporo było wróżenia. Wystawiłam też aukcje wróżb na Allegro.

Anioły mi radziły, a raczej karty anielskie, bym zafundowała sobie choć chwilę zabawy. Niestety ja się bawić nie potrafię. Zbyt poważna jestem...

7 sierpnia 2016 , Komentarze (13)

Nocne upały odpuściły. Lepiej śpię, bo do ósmej. To też mi pasuje. Wysypiam się w nocy i nie śpię już tyle w dzień. Dziś też wstałam stosunkowo wcześnie. Mam zamiar mimo niedzieli popisać trochę. Mam i teksty i opowiadania. Leniuchować nie będę. Poza tym chcę zrobić nalewkę. Obiad też jest z tych bardziej pracochłonnych, bo będzie quiche paprykowe. Powinnam wstawić kartki na Srebrną Agrafkę i na DaWandę. Nie bardzo mi się chce. To sporo pracy jest. Trzeba by pomyśleć o jakimś bazarku kocim.  Wcale mi się dziś nie wydaje, że to niedziela. Jestem nastawiona na działanie.

Wczoraj napisałam dwa opowiadania o kotach, które już są za tęczowym mostem. Teraz zostało ich dopracowanie i wysyłka razem ze zdjęciami do redakcji. Może się ukażą w numerze październikowym. Chcę napisać jeszcze jedną historię. Przy okazji powspominałam sobie o ukochanych kotach, których już ze mną nie ma. Wiem, że kiedyś się jeszcze z nimi spotkam. Jestem o tym przekonana, że czekają na mnie, ale i tak mi się smutno zrobiło. Tyle ich już musiałam pożegnać. Pamiętam wszystkie i wszystkie zabrały z sobą kawałeczek mojego serca. Bardzo mi ich brak.

6 sierpnia 2016 , Komentarze (6)

Wczoraj praca przebiegała mi bardzo sprawnie. Uwinęłam się szybko i od razu zapisałam się na kolejne teksty tym razem o Roztoczu. Chciałam o tym pisać, bo temat jest ciekawy. Co prawda nigdy w tych okolicach nie byłam, ale zdjęcia wyglądają interesująco. Na pierwszy rzut oka tereny są urokliwe. Jeszcze zlecenia nie dostałam. No ale jest sobota.

Wczoraj po południu wreszcie przyjechała pralka. Najwyższy czas. Było z tym sporo zamieszania, bo trzeba było podpisać nowe dokumenty z nowymi numerami, a stare zdać. Poza tym jeden z panów, którzy przywieźli i mieli zamontować okazał się być uczulony na koty. Dziś miałam zamiar wyprać coś. Będzie tego kilka pralek, bo sterta prania jest spora. Niestety od rana pada deszcz. Wczoraj też kupiłam warzywa i owoce na przetwory. Mam zamiar tym razem zrobić fasolkę szparagową i nalewkę z brzoskwiń. W tym roku włożę też w słoiki bigos z kabaczka, jabłka od koleżanki i może gruszki. Myślę o nalewkach z jabłek, gruszek i śliwek. Może o dżemach i sosach chińskim i meksykańskim. Kusiło mnie zrobienie ogórków, ale bałam się, że znowu będą miękkie i wszystkie wyrzucę.

A kiedy napiszę opowiadania? Anioły radzą, żeby pisać już...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.