Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1489419
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 lutego 2015 , Komentarze (24)

W najbliższym czasie będę robić sobie kolczyki na wesele. Mają być z perełek i masy perłowej. Już zamówiłam elementy. Niestety naturalnych hodowlanych pereł rzecznych nie udało mi się nigdzie kupić. Będą musiały być sztuczne. Mam korale z perełek to powstanie komplet. Zastanawiam się czy długie kolczyki jeszcze w tym wieku mogę nosić czy już nie bardzo... Kupiłam też sukienkę i mam nadzieję, że będzie dobra...

Zupki Allevo jeszcze mam, ale od dziś zaczynam jeden posiłek zastępować tuńczykiem lub jajkami. Jak mi się skończą spróbuję znowu Dukana. Wiem, że to dieta ponoć szkodliwa, ale mnie otyłość też szkodzi, bo mam podniesione ciśnienie i skłonność do podwyższonego poziomu cholesterolu. To nie zabawa. Inne diety na mnie nie działają, albo działają i dopada mnie jojo. Tylko Dukan pozwolił mi schudnąć. Dieta Allevo działa, ale tyję co zrzucę natychmiast po jej zaprzestaniu jedząc minimalnie. Poza tym wciąż jestem głodna i spragniona normalnego jedzenia. Źle to znoszę...

6 lutego 2015 , Komentarze (20)

Czekam na ciepło. Wczoraj znowu siedziałam z rozgrzaną cegłą i dłonie miałam tak zmarzniętę, że z malowaniem był problem. W pokoju było 22 stopnie, a ja chodziłam, a raczej leżałam pod kołdrą w podkoszulce i grubym swetrze. W nocy śpię pod kołdrą i grubym kocem ubrana w cieplutką piżamę i skarpetki. Wciąż mi zimno. Jeszcze dwa lata temu rzadko marzłam i narzekałam na letnie upały. Teraz za latem tęsknię, a zima mnie męczy. To znaczy za ciepłem nie 34 stopniowym upałem, bo taki ciężko znoszę. Nic tylko się w zastraszającym tempie starzeję, albo to faktycznie początki niedoczynności tarczycy. A za kilka dni zapowiadaja większe mrozy nocami. Jak ja to wytrzymam. Wczoraj wyjęłam babciną pierzynę z szafy... Krzysiek się wścieka, że ciągle narzekam. Jemu jak zwykle jest ciepło. Ostatnio usłyszałam, że jestem wymagająca, kapryśna i zmierzła. Ma rację...Oby do lata...

Dziś mam wyjazd. Muszę jechać, ale mi się nie chce. Chyba załatwię tylko najpilniejsze sprawy  i zaraz wrócę. Fryzjera sobie tym razem odpuszczę. Jutro już będę siedzieć w domu, grzać się i odpoczywać... Ostatnio coś straciłam napęd i mniej niż zwykle aktywnie działam. Długo za to siedzę w internecie. Nie podoba mi się to i chyba będę musiała to zmienić.

Wypatrzyłam w internecie dwa nowe suplementy - morwę białą i asystor slim. Opinie mają dobre, albo tylko dobrą reklamę. Oczywiście wiem, że same suplementy nie pomogą. Myślę o nich tylko jako o wsparciu. Kiedyś, gdy jadłam dużo słodyczy pomógł mi chrom. Schudłam 2 kg. Skuteczna jest też karnityna, ale tylko wtedy gdy się ćwiczy. Koleżanka kiedyś ją stosowała, gdy chodziła na siłownię. Mnie by się coś przydało co zmniejsza apetyt na węglowodany albo najlepiej utrudnia jeszcze ich wchłanianie. Tak podobno działa fasoloamina. Kusi mnie taki preparat Fabakum albo Morwa biała z fasoloaminą. Zamówię chyba tak na zapas, bo w tej chwili łykam już 3 inne.

5 lutego 2015 , Komentarze (8)

Ciuchów wczoraj prawie nie kupiłam, bo za dużego wyboru nie było. Kupiłam tylko leginsy na rynku i czarny sweterek koronkowy w szperaczku. Dobre i to. Jeszcze troche i przestanę po szperaczkach chodzić, bo albo rzeczy są znoszone, albo drogie. Wczoraj w jednym sklepie swetry były po 35 - 45 zł. To za drogo jak na używane rzeczy. Nowe można kupić za 55zł. Szkoda by mi było jednak z tych sklepów zrezygnować, bo uwielbiam buszować po wieszakach. Często znajduje się bardzo fajne, nowe rzeczy. Jednak przepłacać nie będę... U fryzjera nie byłam, ponieważ była bardzo długa kolejka. To nie na moje nerwy. Czasem trzeba z planów zrezygnować. Następny wyjazd mam w piątek to może wtedy uda mi się włosy ściąć. Ciuchy w internecie kupię w przyszłym tygodniu. Wczoraj kupiłam tylko tunikę i wdzianko...

Dziś cały dzień spędzę w domu. Czeka mnie sporo wróżenia. Później mam czyszczenie aury wahadłem. Osoba spodziewa się podpięć, może klątw choć mnie to wygląda raczej na lęki. Zasugerowałam  wizytę u psychologa, ale iść nie chce...Zobaczymy... Może też coś poczytam. Powinnam kupić jeszcze w tym miesiącu Sielskie życie i Piękno i pasje...Może mi dziś Krzysiek kupi...

Dietę staram się trzymać...

4 lutego 2015 , Komentarze (12)

Wczoraj prawie cały dzień buszowałam po internecie. Znalazłam sporo ciuchów nowych i używanych. Teraz będę stopniowo kupować. Potrzebuję z 3 swetry i kilka bluzek. Może też leginsy, bo nogi mam stosunkowo szczupłe i z 2 pary spodni. Wpadły mi też w oko fajne chustki i rękawiczki. Dziś jadę do miasta. Może też coś kupię. Jak szał to szał. Krzysiek na razie nie narzeka. Nawet jest zadowolony, że trochę o siebie chcę zadbać. Dziś planuję też wstąpić do fryzjera, bo moje włosy nożyczek od kilku miesiecy nie czuły...

Teraz jeszcze tylko tego brakuje, żebym zaczęła kolekcjonawać buty...Swoją drogą moje wyjściowe buty na obcasie są z powrotem dobre i wygodne. W końcu zeszczuplałam...

Przyszły mi zioła i tabletki na odwodnienie. Od dzisiaj ponownie zaczynam jeść zupki. Czas znowu trochę zrzucić. Może mi się uda zejść poniżej 90 kg wreszcie. Jak mi się uda to będzie święto...

3 lutego 2015 , Komentarze (6)

Wesele jest 14 marca. Jutro jadę do centrum na zakupy. Mam też zamiar poszukać ubrań. Jeśli nic nie znajdę. Kupię ciuchy z Bon prix. Sukienkę, sweterek i baleriny. Baleriny są ze skóry ekologicznej, ale ja tylko takie noszę. Nie założyłabym ani futra, ani niczego ze skóry. Żal mi zwierząt. Taka już jestem. Sukienka rewelacyjna nie jest, ale nic lepszego już chyba nie znajdę. Nie mam zamiaru zwiedzać wszystkich miast w okolicy w poszukiwaniu kiecki. Za leniwa jestem. Jeśli chodzi o ubrania to idę po najmniejszej linii oporu. Nigdy nie szukam zbyt długo. Noszę co mam...

Do fryzjera pójdę, ale tylko podciąć włosy. Farbować jednak nie będę. Pójdę też zrobić paznokcie. No i mam nadzieję, że to wszystko jakoś wytrzymam...Co ja tam będę robić przez tyle godzin. Pojęcia nie mam... Za jakiś czas może mnie czekać drugie wesele, które będzie chyba ostatnim...Całe szczęście...Pozostaną za to chrzciny...Też trzeba będzie jakoś przeżyć...

Dziś siedzę w domu. Czas spędzę przyjemnie. Z dietą przerwa dwa dni. Od jutra znowu zupki i mam nadzieję dalsze spadki wagi. Chcę wreszcie zejść poniżej 90 kg. Tak niewiele mi brakuje...

Wczorajszy obrazek pastelami olejnymi. Kolory nieco zmienione, bo z niebieskiego nieba zrobiło się białe...Pastele, które mam nie są doskonałe. Kusi mnie kupienie takich lepszych na sztuki. Szczególnie zieleni mi brak...


2 lutego 2015 , Komentarze (15)

Wczoraj był Imbolc - pierwszy sabat tego roku. Dziś jest Matki Boskiej Gromnicznej. Świętuję więc już drugi dzień. Wczoraj wykonałam rytuał na uzdrowienie w tym wypadku było to odchudzanie. Okadziłam też ziołami listę marzeń...Dziś palę świece.

Postanowiłam jednak ciuchy na wesele kupić, z tym że to ma być coś w czym później będę chodzić. Na ekskluzywne fatałaszki szkoda mi po prostu pieniędzy.To będzie albo sukienka z bolerkiem albo spudnica, bluzka i bolerko. Pobuszowałam po internecie, ale nic praktyczne odpowiedniego nie znalazłam poza bolerkiem i sweterkiem, który na wesele sie raczej nie nadaje. Sukienek, ani spudnic nie ma. Tak o nie trudno, bo ostatnio chodzę tylko w długich. Mini przecież nie założę, a długości do kolan nie lubię. Z rozmiarem też jest problem, bo w buście mam 123 cm czyli troszkę za dużo na 52 i stanowczo za mało na 54. Tym samym schudłam dwa rozmiary, bo nosiłam w zeszłym roku 56. Większość ciuchów do wymiany...Wyjątkowo mnie to cieszy, bo normalnie ciuchów zmieniać nie lubię...

Sweterek taki tylko, że niebieski...Z przodu się zdjęcia zrobić nie da. Oba są zapinane na jeden guzik...

Znalazłam też prześliczny sweterek z tym, że w rozmiarze 44-46. Ponoć rozmiar jest zaniżony. Chyba go kupię, bo mnie zauroczył. Jest wiązany, ażurowy i bardzo kobiecy. Będzie bodziec do odchudzania...

Kupiłam też bolerko.

Chudnę...

1 lutego 2015 , Komentarze (6)

Zamówione specyfiki nie wszystkie doszły. Może przyjdą jutro. Waga spada. Ziola Klimuszki z tym, że takie do parzenia kiedyś na mnie podziałały i schudłam 5 kg. Teraz mają być w tabletkach. Zobaczymy. Muszę sobie kupić termos to i parzyć będę. Teraz to kłopot jest i zawsze je zagotuję zamiast zaparzyć. Tak się dzieje na maszynce, a piecokuchnia na razie jest nie używana, bo jest ciepło i w centralnym nie palę.

Od jakiegoś czasu zrobiłam się bardzo poważna i do życia zaczęłam podchodzić bardziej serio. Nie potrzebuję rozrywek, towarzystwa, śmiechu. Nawet komedie zamiast mnie rozśmieszać to mnie drażnią. Czyżby o jesienne obniżenie nastroju mnie złapało i trzyma? A może tylko saturn mnie gnębi... Nigdy wpradzie nie byłam rozrywkowa. Nie śmiałam się też zbyt często, ale teraz odnoszę wrażenie, że zrobiłam się wręcz ponura. Byle do wiosny...

Na dziś nie mam planów. Będę robić to na co w danym momencie najdzie mnie ochota. Pewnie będzie  to coś z ezoteryki albo coś z wyzwań typu robótkowego. Mama czeka na aniołka, a za mną chodzę świeczniki z masy solnej lub gliny. Mam też jeszcze do przeczytania Wróżkę i Werandę Country. Nie przeczytałam też jeszcze kilku książek, które niedawno kupiłam...

31 stycznia 2015 , Komentarze (12)

Waga spada, a mnie dobry humor wrócił. Ostatnio lubię być głodna, bo to znaczy, że chudnę. O jedzeniu nie myślę i ciągle mam dziwny posmak w ustach. To pewnie po tych zupkach. Tak samo miałam na Dukanie. Część zakupów już mam w domu. Przyszła i torebka i chusta robiona szydełkiem. Chusta jest biała, milutka w dotyku i ciepła. Torebka jest urocza i praktyczna. Czekam jeszcze na tabletki odwadniające. Na razie piję pokrzywę. Mam wrażenie, że jestem spuchnięta. To chyba tarczyca, bo i skóra na łokciach zrobiła mi się sucha i ciągle mi zimno. Częściej też jestem w dzień senna. Lek homeoptyczny, który zamówiłam, powinien pomóc... Z tarczycą miałam problem praktyczne całe życie. Najpierw było wole, później nadczynność i guzki, a jeszcze później guzki i prawie niedoczynność. Później po Reiki przeszło i długo był spokój. Trzeba by też może kupić jakiś preparat z jodem. Do lekarza na razie nie pójdę, bo wyśle mnie do specjalisty. U specjalisty wyczekam się pół dnia, wejdę, dostanę receptę i wyjdę. I tyle. Jeśli się nie poprawi to zrobię sobie sama badania prywatnie i poproszę w rejonie o przepisanie leków. Szybciej będzie i bez dodatkowego kłopotu. No i mam jeszcze Reiki przecież i istnieją zioła...

Poza tym kusi mnie kupić Prolavię. Nie wiem tylko czy faktycznie działa czy jest tylko dobrze reklamowana...Muszę czymś ten mój organizm do pracy zmotywować...Dobra by była dieta warzywna, ale warzyw nie mam gdzie kupić. Pewnie warzywniak obwoźny zaczne jeździć dopiero od marca, albo i później. Zależy od pogody...

Całą sobotę mam zamiar przesiedzieć w domu. Ugotuję obiad i zrobię pranie, a później wolne. Jak ja to lubię... 

Wczorajszy kot...


30 stycznia 2015 , Komentarze (24)

Te wyzwania na Vitalii bardzo mi się podobają. Chyba się na nie ustawię, bo to dobra mobilizacja jest. Na razie jestem na szarym końcu, ale wyzwanie się dopiero rozpoczęło. Może więc nie będzie tak źle. Czekam na to co kupiłam i zebrałam się w sobie. Motywacja powróciła. Na razie zrobiłam sobie przerwę ze zdrową detą i wyjadam zupki z diety Allevo. Zostało mi ich jeszcze na 6 dni. Powinnam to co nabrałam zrzucić. A później powrót do zdrowego odżywiania...

Swoją drogą pamiętam jeszcze dietę na której pięknie schudłam 6 lat temu. W tydzień ubyło mnie 4 kg. W drugi kolejne 3. Jadłam surowe warzywa i owoce i 2 jajka gotowane dziennie. Pomagałam sobie otrębami. Miałam masę energii i czułam sie świetne. Waga się utrzymała przez całą wiosnę i lato. Może tak powinnam jeść. W końcu podobno osoby z grupą krwi A powinny być wegetarianami...

Koniec tygodnia będzie u mnie spokojny. Domu opuszczać nie zamierzam. Nie zamierzam też zbytnio się napracować. Pewnie posiedzę nad tarotem i innymi tego typu tematami. Bardzo mnie do nich ostatnio ciągnie. Nic dziwnego tak działa neptun. Może podziałam z blogiem. Może napiszę haiku albo wiersz. Jutro też będę odpoczywać. Takie te moje dni ostanio spokojne są, ale i trochę monotonne. Dłuży mi się ta zima. Wyszłabym do ogródka. Tęsknię za słońcem, za zapachem trawy i ziół. Męczy mnie chłód. Mam dość ubrań na cebulkę. 

29 stycznia 2015 , Komentarze (28)

Zamówiłam hydrominum na gromadzenie wody i zioła Klimuszki w tabletkach. Dziś zamówię jeszcze lek homeopatyczny dla tych co mają problemy z tarczycą. Tak sobie myślę, że może przeprowadzam nie tak jak trzeba stabilizację. Co prawda nie rzucam się na jedzenie, ale może i tak po każdym etapie diety jem zbyt dużo i stąd te zwyżki. Spróbuję jeść mniej. W końcu przy moim trybie życia i rozwalonym metaboliźmie wiele kalorii nie potrzeba. Może trzeba wrócić na Dukana? W końcu schudłam na tej diecie 10 kg. W tym tylko problem, że pod koniec już nie działała tak jak trzeba. Może jednak jeszcze trzeba spróbować? Może poddałam się zbyt szybko?

Dziś siedzę w domu i dumam czemu ja tak przytyłam i chyba wiem. To było na przekór i bunt. Szczupłość jest modna, a ja się nie dostosuje i zrobię po swojemu. Bardzo nie lubię dostosowywać się za wszelką cenę do innych i wolę szukać własnych dróg. No i poszukałam. Teraz mam za swoje. Co prawda to gdyby nie problemy z kręgosłupem, podwyższone ciśnienie i trudności z poruszaniem to ja bym się nie odchudzała. Nie czuję potrzeby podobania się, odmładzania i nie zwracam uwagi na modę. Chyba nie mam za bardzo motywacji, żeby schudnąć, bo wcale nie mam pewności czy zdrowie mi się wtedy poprawi. W tym wieku przecież zdrowie raczej nawala niż się poprawia...Mogłabym wprawdzie schudnąć, żeby udowodnić Krzyśkowi, że się mylił mówiąc mi, ze nie schudnę. Jednak czy taka motywacja wystarczy... Czasem się zastanawiam czemu ja jestem tak pokręcona...


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.