Zakupy wreszcie zrobione. Odkurzacz Krzysiek przytargał wczoraj, a pralka przyjedzie dziś. Ulżyło mi, bo choć w prymitywnych warunkach sobie jakoś radzę to bez pralki i odkurzacza jednak mi ciężko było.
Wczoraj po południu byłam u brata Krzyśka i zjadłam obiad - zupę grzybową z ziemniakami i makaron z truskawkami. Spodziewałam się wzrostu wagi, a tu niespodzianka, bo ponad kilogram na wadze mniej. Już przesunęłam na pasku, gdyż jeszcze tak mało nie ważyłam. Dziwna ta stabilizacja, ponieważ ja na niej schudłam prawie 2 kg. Oby tak dalej. Dziś zjem sałatkę jarzynową z majonezem to pewnie waga trochę podskoczy. Wczoraj wieczorem wzięłam udział w spotkaniu kręgu kobiet online, bo bardzo mi brakowało kobiecej energii. Zajęcia były fajne i kobiece wibracje się na prawdę czuło. Pracowałyśmy z boginią Lakszmi. Szczególnie medytacja mi się podobała. No i muzyka. Następne zajęcia w czwartek. Już się nie mogę doczekać...
A dziś? Pewnie popracuje z aniołami i z energią kobiecą i choć zerknę do nowej książki, którą właśnie przyniósł kurier.