Sobota i Sebastian jedzie do domu. Przyjedzie chyba 22 XII. Na razie chce odpocząć, bo ponoć go umęczyłam. Chodzi mu o upał w domu, bo mu nie daję otwierać okna i o zwierzęta, bo w nocy koty po nim skaczą i sie gryzą i gonią, a Pikuś czasem szczeka. Problemem jest długo zapalone światło, bo on chce usypiać około 21-22, a ja wychodzę do sypialni około pólnocy najwcześniej. Drażni go moja nauka, ale nie nauka jako nauka a tylko to co słyszy... Używam więc słuchawek. Bywa głodny, bo nie potrafię gotować. Jedzenie robi sobie sam. W łazience jest zimno. No i gonię go do pracy. To tyle w skrócie. Mnie nawet tym razem nie zmęczył. Jest postęp, bo mniej pije i pozwoli mi spać rano. Wczoraj stwierdził, ze ma przesyt piwa, a ja o mało z kanapy nie spadłam z wrazenia. Kłócił się ale zrobił wszystko co miał zrobić. Teraz się zastanawiam czy to chwilowe czy po prostu został wychowany. :)
Ja mam dziś do sprzątania kuchnię i pracownię. Nie ma tego dużo. Krzysiek idzie do pracy. Jutro mamy zrobić podłogi w tym w sieniach od podwórka. Na po świętach zostanie sprzątanie skladziku, mycie lodówki i szafek kuchennych w środku. W ogródku jest tylko zabezpieczenia winorośli i kiwi oraz skopanie jednej części warzywnika. Do tego trzeba sprzątnąć donice z marniejącymi pelargoniami. Później już tylko wakacje. Do kwietnia. Oczywiście tylko od pracy w ogrodzie.
Dziś na obiad kotlety z sera żółtego. Do tego będzie sałatka i kotlety z kalafiora.
Dopiero wczoraj udało mi się iść sprzatać do lasu. Las powitał mnie spokojem, słońcem prześwitującym przez gałęzie i szelestem liści. Szłam powoli ścieżką prowadzącą do sklepu i zbierałam co zbędne. Były butelki po alkoholu, puszki po piwie, reklamówki, folie po bułkach, które Krzysiek zjadł po kryjomu, męskie slipy i paczki po papierosach. Nazbierałam sporą reklamówkę. Sebastian i Krzysiek byli przeciwni. Mama stwierdziłła, że wezmą mnie za ,,głupią". To możliwe, bo mentalność ludzi jest różna.
Wczoraj zainteresowały mnie obrazy malowane po numerach. Niektóre są piękne. Niby potrafię sama malować, ale za architekturę się jeszcze nie miałam okazji wziąć. Chyba jeden kupię, bo mnie kusi ze względu na wzór. Koszty nie są duże, bo trzeba policzyć koszt podobrazia, farb i pędzli. Jeśli mi się spodoba to kupię kolejne, bo podoba mi się z 20. Teraz jest dobry okres na malowanie, bo prac na dworze nie ma, ani generalnych porządków. Gdy maluję sama mam problem ze wzorami, bo komuś może nie odpowiadać, ze korzystam z jego wzoru. Zawsze coś zmieniam, bo nie szukam kłopotów. Powstaje bardziej coś podobnego niż identycznego jak kopia. Tu nie ma tego problemu. Problem gdy maluję sama mam też z farbami, bo nie wszystkie kolory mam i nie zawsze da sie wymieszać. Zmiana odcienia to nie zawsze dobry pomysł. Tu farby są załączone. No zobaczymy...
Kotek, którego chcę wziąć nazwany został Kacperkiem. Wczoraj dostał kroplówkę i lek na uodpornienie. Wcześniej dostał antybiotyk na dwa tygodnie, bo ma mocny katar. To prawdopodobnie przeziębienie. Wszystko po kastracji jest w porządku. Chyba nie sika z powodu stresu... Wczoraj nie jadł, ale zakatarzone koty nie jedzą.