Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1571554
Komentarzy: 56054
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 29 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 grudnia 2021 , Komentarze (12)

Wczoraj Krzysiek dostał umowę na kolejny rok. Ulzyło mi, bo bez jego pracy byłoby nam dość ciężko. Do emerytury ma cztery lata i oby przepracował. Na razie czuje się dobrze. Problemu z sercem, a konkretnie aortą już nie ma. Drugie pod rząd badanie było robione i tym razem wszystko jest ok. Kardiologa ma na początku stycznia.

Dziś już siedzę w domu to i humor mam lepszy. Wczoraj byłam zła, bo był wyjazd. Niby jazda była taksówkami, ale jednak. Dziś może się już coś pouczę. Powinnam. 

Sebastian jedzie do obi. Trzeba kupić haczyk, rynnę i zamek do drzwi. W drzwiach do pracowni nie będzie juz zamka, bo drzwi sa spaczone i ciągle sie blokują. Zamek trzeba wymienić między pokojem dziennym, a sypialnią. Jest teraz naprawiany i moze sie zablokować w każdej chwili. Rynna nad schodami jest dziurawa i trzeba ja wymienić. To jest pilne, bo się leje do ganku.

Dieta. Dziś kotlet mielony z surówką z kapusty i marchwi, chleb z pomidorem, jajecznica z pieczarkami, pomarańcza.

Z nowej Pani weterynarz jestem bardzo zadowolona. Za dwa leki, dwie kroplówki, 2 wizyty plus obcinanie pazorów, plus szczepienie psa zapłaciłam 170 zł. W starej przychodni by było 140 za same dwie wizyty. Jeszcze leki trzeba będzie kupić. Filuś jest wyniszczony, ale to nie oznacza, ze stan jest tragiczny. Został dokładnie zbadany i guz w głowie to może byc polip. Prawdopodobnie tak jest, bo choruje ponad pól roku i nic w oczach nie widać. Nos też luźno. Krew nie pojawila się. Z nerkami to poczatek. Na razie dostanie kilka kroplówek podskórnych, a w zasadzie zastrzyków. Później może jeden  na 5 dni. Dostał lek przeciwymiotny, a w poprzedniej przychodni mozliwe były tylko zastrzyki podawane na miejscu. Dostał preparat na apetyt.

28 grudnia 2021 , Komentarze (4)

Dziś jadę z Filusiem do weterynarza. Jest znowu problem z jedzeniem, bo znowu jest wyciek z noska. Wczoraj zjadł nieco surowego mięsa i troche parowki. Glod czuje, ale z węchem jest problem. Pikuś też jedzie, bo ma być szczepiony i mają byc obcięte pazury.

Sebastian dziś ma pociąć drewno.

Znowu mnie chyba bierze faza na wygląd. Już kupiam sukienkę i długi, plaszczowy sweter. Interesują mnie jeszcze spodnie. Ogladam fryzury i myślę o fryzjerze. Zacząl mnie kusić kolor. Na razie sie waham. Depilacji nie przewiduję i tak juz chyba zostanie. Wczoraj zrobiłam z paznokciami i nawet je pomalowałam. Do fryzjera wybieram się w połowie stycznia. Trzeba uzbroić się w cierpliwość i wytrzymać jeśli zdecyduję się na farbowanie. Jeśli tak to balejaż, bo nie mam zamiaru chodzić do fryzjera co miesiąc. W domu farbować nie chcę, bo mnie to denerwuje, kolory farb mi nie pasują i potrafię upaćkać całą łazienkę. Wiem, że balejaż jest niemodny, ale to bez znaczenia. 

Dieta już jest z powrotem. Cel na przyszły rok 78 kg. To waga akceptowalna, bo nadwaga. Dziś ma byćgulasz angielski, pierogi z grzybami, serek homogenizowany i pomarańcza. Ma być mało kalorii i mało węglowodanów.

27 grudnia 2021 , Komentarze (26)

No i po świętach. Teraz jeszcze Sylwester i koniec zimowego szaleństwa. Zaczną się normalne dni. Ja już straciłam młodzieńczą radość i to szaleństwo mnie nie cieszy. Teraz to już tylko wysiłek, który muszę włożyć w przygotowania. Męczy mnie sprzatanie i gotowanie. Oddycham głęboko, gdy to mija i ja mogę zająć się codziennymi sprawami.

Dobrą stroną świat jest odpoczynek. Przez dwa dni sypiałam po 14 godzin na dobę.

Dziś już normalny dzień. Będzie praca jak zwykle i nauka ale we własnym zakresie, bo zajęć nie mam. Te się zaczną w styczniu. Do tego mam zadzwonić do znajomej w sprawie kroplówek dla Filusia. Trzeba się umowić do weterynarza. Zadzwonię też do sąsiada, bo moze pojedzie z nami do weterynarza i obi. Mam do zrobienia horoskop urozeniowy. Niby mam na to trzy dni, ale chcę jak najpredzej, bo klientka czeka.

Krzysiek jedzie do miasta. Ma zrobić badanie serca. Trzeba zapłcić rachunki i zrobić zakupy. Krzysiek kupi mięso, bo moze Sebastian zje. Krzysiek kłóci się, bo juz całkiem traci rozum. Teraz chodzi o rachunki, że podrożał prąd. Nie chce płcić.

Filuś czuje się chyba lepiej, bo już leży z kotami i zwija sie w kłębek. Ostatnio leżał sam w pozie zajączka.

Wczoraj Sebastian miał zly humor, bo tylko 4 piwa wypił. Prawie sie nie odzywał cały dzień. Krzysiek nadal wściekly, bo trzeba rachunki placić.

26 grudnia 2021 , Komentarze (2)

Wigilia minęła spokojnie. Sebastian zachował sie z klasa. Ubral się i nawet ogolił. Do wieczerzy już siada i opłatkiem się dzieli. Czekałam na to kilka lat. Wczoraj nawet zjadl rybę i kilka pierogow. Wypil kompot.

Święta na pólmetku. Odpoczywam i tego mi było trzeba. To mi dobrze robi. Mimo odpoczynku, pracuję. Klientek było sporo szczególnie w Wigiię. W tym miesiacu jestem zadowolona z zarobku. Jest powyżej średniej i wszystko to co straciłam przez wcześniejsze chodzenie spać, odrobiłam. Wczoraj miałam też do zrobienia karierę pisaną wedug karmy. To zajęcia polecane wszystkim tym, ktorzy chcą żyć w zgodzie z tym co wyznacza im karma. To pozwala odpracować długi karmiczne i jest zgodne z wnętrzem osoby. Usługa jest polecana zwaszcza tym, ktorzy szukają wlasnej drogi i nie chcą bładzić po omacku. Cena nie jest wygorowana, bo to tylko 30 zl. Często wykonuję usługę dla osob zainteresowanych rozwojem dzieci. Dziś zaczynają mi się zabiegi Reiki dla stałej klientki. Chodzi o dodanie energii.

Filusia do jedzenia zmuszam, bo sam do jedzenia dochodzi, wacha i odchodzi. Wpycham na silę po kilka kawalkow szynki. Silę do walki ma.

Doszla Sebastianowi jedna praca. Zniszczył się daszek nad schodami od strony podworza i teraz woda zalewa ganek. Stoją kałuze.Okazało się, że rynna na ganku jest dziurawa akurat nad drzwiami. Musi to pilnie zrobić. Daszek moze wiosną. Był na nim eternit, a teraz trzeba położyć takie specjane tworzywo. Kto to przywiezie to nie wiem, bo rozmiar w sklepie 200 cm najmniejszy. Są ladne daszki gotowe i moze kupię nad drzwi od mojego ganku.

25 grudnia 2021 , Komentarze (11)

U mnie święta biale. Śnieg spadl i jeszcze leży. W tym roku u mnie świąt nie czuć. Smutne są. Nie ma magii. Dla mnie to normalne dni. Nie wiem moze to choroba Filusia, a moze głowa nabita nauką. Raczej Filuś. Obserwuję go i nie jest dobrze. Ciągle śpi, mało reaguje na otoczenie i mało je. Chętnie pije mleko, ale ma juz po nim biegunkę. Ciężko mi na duszy i straszny żal. To taki kochany kot. Kocha nas całym swoim małym serduszkiem i jest bardzo czuły. Krzysiek mówi, zeby jednak pomyśleć o tych kroplówkach dożylnych. Teraz dokarmiam go na silę i czekam do poniedziałku. Chcę jechać do weterynarza. Dostaje odzywkę i kroplówkę paszową do picia.

Ja odpoczywam. Sporo śpię i nic sie nie uczę. Tak ma być do poniedziałku.

Wczoraj był problem z piciem. Moi panowie wypili ćwiartkę i resztę im zabralam, bo Krzysiek źle sie poczuł, a Sebastian sie zaprawil i zrobił sie zmierzły. Zaczął marudzić i za dużo gadał. Dziś już w porzadku. Problemy są gdy pija wodkę.

Dziś Krzysiek wściekly, a Sebastian skrzywdzony, bo mu picie ograniczam.

24 grudnia 2021 , Komentarze (18)

Wigilia. Krzysiek poszedł do pracy, a ja będę działać w domu. Trzeba przygotować wieczerzę. U mnie to 8 potraw do ugotowania dzisiaj. Będzie zupa grzybowa z makaronem, pierogi, ryba, grzyby w śmietanie, kompot ze śliwek i dwie kapusty, kutia. Do tego dojdą śledzie, ciasta, owoce. Mam swojskie śledzie, bo mama Sebastiana dała. Przywiózł też pierogi, karpia i galaretę. Niby narzeka na święta. Niby uważa, ze sa zbędne, a wczoraj pomógł smażyć karpia i pomogł wieszać cukierki na choince.

 Z kroplowek dożylnych w przypadku Filusia zrezygnowałam, bo nie chcę go męczyć. Gdy miał pobierana krew strasznie płakał. Teraz myślę o kroplówkach podskórnych. Obok mnie mieszka pielęgniarka i moze by sie zgodziła je podpinać u mnie w domu. To by był mniejszy stres. Zastrzyki i kroplowki robi prywatnie, ale nie wiem czy zrobi kotu. Ponoć te podskórne to nic trudnego, ale ja nie mam odwagi. Nie wiem czy to coś da, bo od wczoraj bardzo mało je i nie jest jedzeniem zainteresowany... Nie będzie karmienia na silę. Nie pozwolę mu cierpieć. Ciągle się przytula i mruczy. Czyżby się żegnał? Jeśli nie zacznie jeść do wtorku chyba pojedziemy do weterynarza i pozwolimy mu odejść. Strasznie żal...Niby jest już starszy, ale móglby jeszcze parę lat być z nami.

23 grudnia 2021 , Komentarze (17)

Sebastian przyjechał i jest. Już są problemy z moją pracą, nauką, jego spaniem i temperaturą w domu. On chce mieć 18 stopni, bo mu goraco. Chce otwierać okno. Za to w łazience mu zimno i chciałby grzejnik, a ja zapomniałam kupić dmuchawę. Złości sie na moja naukę. Złości sie na moja pracę w nocy, bo świecę światło, a on chce spać. Zlości się, ze rano długo śpię. On sie nie kłoci tylko robi mi wyrzuty. Awanturuję się za to ja gdy probuje mnie wychowywać. Zwykle mi ustępuję i po powrocie do siebie odpoczywa. Dziś moze skręci wieszak i naprawi krzesło. Krzesło jest bardzo stare - gięte. Ma ozdobić sień.

Dziś Krzysiek odkurzy podlogi, a ja moze umyję lodowkę.

Nadal uczę się matematyki. Teraz kombinuję z arkuszami maturalnymi. Zwykle mam około 7-8 punktow, ale nie wszystko jeszcze przerobilam. Nawet nie ruszyłam funkcji, ciągów, bryl, a to na każdym arkuszu jest. Teoretycznie by matematykę zdać trzeba mieć 14 punktów. Trochę brakuje. Dam sobie spokoj z nauką gdy te 14 punktow osiągnę. Sporo wiedzy jest dla mnie zupelnie nowej. Kiedyś nie było to do matury wymagane. Jest inny system rozwiazywania. Na razie okropnie się mylę i zawalam proste zadania. Niby jak ktoś pokazuje jak rozwiązać błyskawicznie łapię, ale później inne zadanie tego typu sprawia mi trudność. Wstyd. Idzie mi geometria, a nigdy jej nie lubiam. Kiedyś byłam dobra z matematyki. Miałam mocną 4, a wtedy 6 nie było. To bez nauki. Nigdy się nie uczyłam, bo wystarczao mi to co złapałam na lekcjach. Przez póltora roku chodzilam do klasy matematyczno-fizycznej w najlepszym liceum w mieście. Teraz odnoszę wrażenie, że jestem tępa. No cóż zobaczymy dalej. 

Moja pralka dogorywa. Przegnity jest cały spod i noga odleciała. Sebastian chce ją ustawić na drewnianej podporze. Nowa w planach, ale zwlekam, bo ta ma bardzo dobry mechanizm. Bezawaryjna do tej pory.

Od wczoraj czuję się lepiej psychicznie. Jest jakoś tak lżej, jestem spokojniejsza. Częściej sie uśmiecham. Czuję się bardziej kobieco...

Dziś będę pić, bo mam Zbójnicki grzaniec. Tym razem to smak malinowy. Ja piłam tylko korzenny. Pyszny był.

22 grudnia 2021 , Komentarze (13)

Dziś dzień dość wymagajacy. Muszę wyjść po warzywa. Wieczorem mam zajęcia, a jutro miał przyjechać Sebastian. Przyjedzie dziś. Dziś wypadalo by posprzatać w łazience, bo na wannie i w umywalce sa odbite łapki kocie. Najczściej wchodzi Kajtuś, bo lubi pić wodę z kranu.

Jeśli Sebastian będzie się zachowywał przyzwoicie to pojedzie po Nowym Roku. Chodzi o picie, a raczej upijanie się, marudzenie i gadatliwość po przedawkowaniu. Nie mam zamiaru się denerwować, bo wywoluję awantury a tego nie chcę. Jak wypije oczekuję, że pojdzie spać i będzie cicho. Tym razem ma poprawić drzwi w sieni, a konkretnie klamkę, bo się same drzwi otwierają i wieje. Do tego dojdzie zrobienie haczyka, naprawa drzwi od szafy, powieszenie lustra, naprawa starego krzesła i złozenie wieszaka. Ma też odpocząć, bo ostatnio pracował cale dnie.

Waga mnie do tego stopnia przerazila, ze narzuciłam sobie rygor i już jest mniej 2 kg. Niech sobie będzie woda. Teraz trzeba przetrwać świeta, ktore mająbyć skromne i Nowy Rok. Też skromny. Do zrzucenia pilnego jest 5 kg. Gdy to spadnie to mnie stan paniki opuści. Później 3 kg i będzie ok. Waga akceptowana, bo juz nie otyłość. Innych planow na nadchodzacy rok nie mam. Niby marzę o szostce z przodu, ale to marzenia. Nie ten moment. Siebie z nadwagą akceptuję, bo to już aż takie zagrożenie dla zdrowia nie jest, a oczekiwań względem wygladu nie mam. Wyglądam przeciętnie jak na moje lata i to mnie zadawala. Mogłabym wygladać dobrze, ale co mi z tego? Po co wysiłek? W tym momencie jestem zaniedbaną Agatą, która stawia na naturalny wygląd. To oznacza szpakowate wlosy i zero makijażu. Faceci o szpakowatych włosach uważani są za interesujących to czemu u licha ja mam sie odmladzać i farbować? Wiem, że to poglądy feministek i niech sobie będą. Podobnie jak brak depilacji.

Mam o 100% więcej do placenia za światlo. Krzysiek wściekly.

21 grudnia 2021 , Komentarze (8)

Wczoraj był brat Krzyśka. Zabrał Krzyśka do miasta i zakupy już są. No przynajmniej to co cięższe. Jeszcze raz Krzysiek pojedzie w czwartek. 

Ostatnio źle na mnie działa mars ze strzelca, a to wzbudza złość. Jest to dobry czas na przepracowanie tego i owego. Zastanawiam się więc z jakiego powodu jest w moim zyciu złość. Teraz czyli ostatnio wściekam się, bo mi zimno. Wściekam się, bo muszę coś fizycznego robić, a nie mam ochoty, energii, szkoda mi czasu  mam bóle przy poruszaniu się. Wściekam się na Krzyśka, bo jest uparty i mnie nie szanuje. Czas rozważyć wszystko po kolei.

Zimno, a latem cieplo to dla mnie ostatnio problem. Nie bardzo wiem czy mogę coś z tym zrobić. Teoretycznie mogę załozyć gaz i wtedy choć zimą problem skasuję, ale czy napewno? Jak się będę czuła gdy zobaczę rachunki? Co będzie gdy Krzysiek przejdzie na emeryturę, a cena gazu wzrośnie? Poza tym nigdy prawie u mnie w domu nie było stałej temperatury i powinnam przywyknąć, zaakceptować. Jeszcze niedawno mi to nie przeszkadzało i narzekam tylko na upał. Dylemat...

Fizyczne prace i złość. Tak wściekam się na każdą fzyczna czynność. Nienawidzę momentu wstawania z kanapy. Znowu. Nawet wyjście do toalety to problem i nic mi nie daje świadomość, że ruch to zdrowie, że powinnam sie ruszać, bo się zależę, bo będę zaeżna od innych itp. Szczęśliwa w tym względze bym sie poczuła chyba wtedy gdybym miała osobsta służąca, która by robia wszystko i wszystko podawała. Teraz w dzisiejszych czasach to raczej nierealne. Kiedyś tak żyly panie z wyzszych sfer. Cóż hrabina nie jestem. Wykorzystuję Krzyśka jak mogę i to jest jeden z punktów/ bardzo ważny/ czego oczekuję od związku. Tak oczekuję fizycznej pomocy. Oczekuję też uczucia i czułości, lubienia kotow, uległości i spokoju, łozenia na dom i szacunku. Nie wszystko to od niego otrzymuję i dlatego ze związku nie jestem do końca zadowolona i się wściekam. Czego on oczekuje nawet nie wiem, bo nie mówi i mnie zbywa. Nad zwiążkiem z nim pracować sie nie da. Nawet nie wiem czy sie dla mnie stara robiąc to co robi. Moze tak być, bo jest z natury leniwy i praca mu ciąży. Też moze się z jej powodu wściekać. Ja też moze nie jestem dla niego odpowiednią partnerką i to co daję od siebie moze mu wcale nie być potrzebne.

A moze mam po prostu nierealne oczekiwania? Moze bym chciała idealnego życia, a czy są ludzie których życie pod kazdym względem jest idealne. Moze powinnam docenić to co mam i tym życ, a nie problemami? Sztuka życia to akceptacja tego czego zmienić nie można. Ja ani domu ani meża zmieniać nie zamierzam. Tylko jak zaakceptować to co mi nie pasuje. Jak zaakceptować dualizm.

Złość może być konstruktywna, bo jest motorem do zmian. Moja jest chyba jednak zbędna.

20 grudnia 2021 , Komentarze (14)

Jest we mnie konflikt. Moje poczucie szczęścia kłoci się z potrzebą satysfakcji. Mam potrzebę satysfakcji, a to oznacza, że muszę sie doskonalić, rozwijać. Czuję, że powinnam pracować i uczyć się. Robię to. Niestety nie czuję się wtedy szczęsliwa. Szczęśliwa jestem gdy nic ważnego nie robię, gdy wrzucam na luz i leżę. Blogo mi gdy gdy leżę na kanapie wtulona w swojego faceta, gdy nic nie muszę, gdy czas mnie nie goni, nie wysilam się, gdy obok są moje zwierzęta. Więcej mam takich przyjemności i wszystkie kojarzą mi się z luzem. Nigdy nie byłam szczęśliwa w pracy. Każda moja praca to był koszmar. Teraz obecna praca to moja pasja. Oddaje się jej całym sercem i innej sobie nie wyobrażam, ale gdy pracuję nie czuję się szczęśliwa. To samo jest z nauką. Chętnie zdobywam wiedzę, ktora mnie interesuje. Niestety nauka czegoś innego to koszmar. Teraz sobie zalozyłam, ze podszkolę się z matematyki i rosyjskiego. Chcę nauczyć się angielskiego. Uczę się i nie czuję się z tym komfortowo. Niby postępy są, ale orlem nie jestem. Kusi mnie czasem by rzucić to w diably. Nie jestem ani zmęczona ani nie czuje sie wypalona. Nie mam depresji. Przecież nie mogę lezeć i zajmować się bzdurami typu glaskanie kota, drzemka czy przeglądanie internetu calymi dniami. Pozostaje mi zaakceptować, ze poczucie szcześcia nie jest stale. Pojawia się na chwilę i znika jak kamfora gdy tylko czymś się zajmuję.  Czyżby w moim przypadku było coś nie tak z serotoniną, dopaminą i GABA. A moze koncentracja na nauce i pracy kłoci sie z poczuciem szczęścia? Napewno do tego trzeba mobilizacji, myślenia, a do tego jest niezbędna norepinefryna. Może ten konfikt ma każdy, bo jest on przypisany rodzajowi ludzkiemu?

Patrząc na to z innej strony to ja jestem szczęśliwa gdy moj mozg znajduje się w stanie alfa. Wtedy jestem spokojna, zrelaksowana, odpoczywam. Gdy się uczę lub pracuję mozg znajduje się w stanie beta. To oznacza czujność, logiczne myślenie. Z tego wynika, ze ten konflikt we mnie jest i będzie. :) A jak ja uwielbiam gdy moj mozg jest w stanie gamma...:) Moze więc te pokusy by zrezygnować dziś z nauki czy pracy to wołanie zmęczonego mózgu o chwilę odpoczynku? Moze ja za dużo myślę? Moze powinnam częściej przebywać w stanie alfa?

Jem mniej. 

Wczoraj robiam pranie i wyskoczył wąż z pralki. Zalało całą łazienkę. Krzysiek zebrał dwa wiadra wody, a jak klął przy tym.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.