Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1498784
Komentarzy: 54633
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 23 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 października 2021 , Skomentuj

Weekend chcę potraktować ulgowo i na luzie. Nie będzie pracy koło domu ani w domu. Chciałabym też choć jeden dzień nie realizować żadnego planu, ale tak sie nie da. Plan mam codziennie. Układam go w kalendarzu i poźniej realizuję. Nie ma jednak jakieś większej spiny i co nie jest zrobione o ile sie da przenoszę do wykonania na dzień kolejny. Tak żyję od lat i to mi odpowiada. Dziś ma być między innymi praca zawodowa. Ma być nauka wszystkiego jak leci czyli angielskiego, rosyjskiego i matematyki. Do tego będzie czytanie i moje zajęcia typu joga, Reiki, medytacje, afirmacje itp. Jutrzejszy dzień będzie podobny.

Ostatnio zastanawiałam się nad pojęciem kariera życiowa nie tylko w ujęciu astrologii. Jeśli chodzi o astrologię to mam zmienne szansę na osiągnięcie takiego poziomu by można było uznać, że karięrę zrobiłam. Na pewno ten poziom nie będzie staly co więcej mogą się zdarzyć nagłe wzloty i upadki, bo działa mi na 10 dom uran. Niedawno na mój punkt kariery działal trygonem pluton i to przyniosło korzystne zmiany w mojej mentalności. Odstawiłam psychodeliki i zaczęłam bardziej dbać o dom. Teraz działa niekorzystkie neptun i on mnie zwodzi. Za to wspiera mnie uran. Generalnie w karierze mi pomaga jowisz, wenus i mars. Mogę coś osiągnąć, ale sama raczej choć ten jowisz wskazuje, że możliwa jest protekcja. Szkodzi mi księżyc i saturn. Księżyc jest w 7 domu, co oznacza, że moi mężowie mi w karierze nie pomogą. Faktycznie wybieram panów problematycznych. Szkodzi mi dom rodzinny, bo saturn tu się znajduje. Faktycznie moje korzenie sa problematyczne. Nie mam wsparcia. Co mnie czeka w najbliższych latach? Ano nagły wzlot gdy uran stanie na Mc. Możliwa nawet sława w pozytywnym sensie. Nie potrwa długo. Później będzie juz gorzej. Saturn przejdzie do 4 domu i dom mi zacznie ciążyć. Mogę mieć problemy. Przypuszczam, że z mamą, bo jej stan zdrowia sie pogorszy i będzie wymagała większej pomocy. Później uran przejdzie do bliźniąt i mogą mnie nagle spotkać problemy ze strony Krzyśka. Oby to nie było zdrowie, bo uran zadziała nagle na jego marsa, a to sprawność, kondycja, zdrowie fizyczne i męskość. Mogą też być inne warianty. Już się tego boję.

Co w praktyce z moją kariera zyciową? Ano plany mam. Teraz to nauka, moze studia i remont domu. Chcę by zaczął wygladać jak inne na ulicy. Trzeba by wymienić okno od frontu, pomalować i zadbać o ogrodek. Do tego trzeba zgody mamy, a na razie jej nie ma. 

Inna sprawa, ze co innego oznacza kariera zyciowa dla rożnych osób i na różnych etapach życia. Kiedyś myślalam, ze pisanie książek to kariera. Teraz juz tak nie myślę, bo wszystkie osoby po studiach musiały napisać pracę magisterską. Jakiż więc to wyczyn? Co znaczą te antologie, w ktorych wzięłam udzial. Jest ich kilkadziesiąt, a ja satysfakcji nie czuję. Co innego bestceller i to najepiej niejeden. Dla osób ze średnim wyksztaceniem ukończenie studiów to kariera, ale nie dla tych, ktore juz studia mają. Dla nich to zaledwie dorównanie do poziomu. Nie wiem czy studia skończę, ale nawet jeśli, to przypuszczam, że nie uzyskam stałej satysfakcji. Pewnie szybko sobie powiem, że studia to nic takiego i trzeba dzialać dalej...:) Czy ja kiedyś dojdę do takiego momentu, że spasuję i poczuję trwałą satysfakcję? Wątpię, bo też chyba ten ciągły postęp jest najważniejszy...

W lesie już jesień. Czekam na czerwone liście dębu...:) Nie wyobrażam sobie życia w mieście gdzie nie widać zmieniających się por roku. Nie słychać ptakow, nie czuć trawy pod stopami. Miasto nie ma dla mnie uroku. Ma same wady-hałas, pośpiech, spaliny, tłum. Jedyny zysk to anonimowość

15 października 2021 , Komentarze (21)

Moje dziczące koteczki maja sie dobrze. Czarnusia jest bardziej oswojona i czasem nawet pokazuje, że sprawia jej przyjemność glaskanie. Często leży obok mnie na kanapie, a nawet czasem kladzie łapki na moją nogę. Koteczka jest bardzo spokojna i drobniutka. Nie jada dużo, bo nie lubi z kotami i jest wybredna. Ostatnio gdy lezy przynoszę jej jedzenie na lozko i skwapliwie zjada. Suzi/ta z białym pysiem/ jest bardziej dzika, ale też juz nie chowa się po kątach. Częściej lezy na kanapie obok mnie i pozwala sie dotknąć. Oswajanie trwalo okolo 10 lat. Inna sprawa, że nie było nic na silę. Żyły sobie obok i dałam im spokój.

Znowu mam problem z angielskim, bo gnam do przodu. Ostatnio zaliczyłam kilka poziomów w Duolingo i teoretycznie poznałam prawie 100 nowych słow. To jest właśnie problem, że teoretycznie. Ładnie jak zwykle rozpoznaję rzeczowniki, czasowniki i przymiotniki, a reszta leży. Na Duolingo teoretycznie znam okolo 500 slow. Jest jeszcze tobo i tu mi pokazuje, że znam prawie 1000. Mało slow sie powtarza więc pewnie znam ponad 1000. Same słowka to jednak nie wszystko, bo w testach sie gubię. Chyba więc te aplikacje dziwnie uczą. Chcę opanować angielski w takim stopniu jaki wymagany jest na studiach zaocznych. To podobno niższy poziom niż na dziennych. Muszę jednak nauczyć się gramatyki i zrozumieć konstrukcję zdań. W tym temacie mam w zasadzie plany sprecyzowane. Kurs chyba na wiosnę.

Jednak zajęć w  szkole tym tygodniu nie będzie. Moze za to napiszę jakąś pracę. Mam trzy oddać za miesiąć. W listopadzie zajęcia planowane są dwa razy.

Niestety waga pokazała 84 kg. Strasznie dużo. Zauwazyłam, że za każdym razem gdy jestem w kuchni przychodzą mi myśli by coś zjeść i zwykle im ulegałam. Dlatego tyję. Muszę zdecydowanie mniej jeść. Nie wolno mi przekroczyć 1300 kalorii, a ostatnio jadłam więcej. Przejdę na mniej i moze waga spadnie choć do 82 kg. To nie postrzegam jako tragedię. 84 juz tak.

Wzięłam się za geometrię i coś tam kapuję. Na razie rozgryzam trójkąty w tym twierdzenie Pitagorasa. Chyba wykupię premium na Matemaks..  

14 października 2021 , Komentarze (10)

W tym tygodniu mam mieć zajęcia, ale szczególow jeszcze nie znam. Nie wiem z kim ani w ktore dni. Nie wiem czy online czy stacjonarnie. Jedna z pań miała się starać by zajęcia były częściowo online co mi pasuje. Nie wiem czy sie udało. Szkołę mam już opłaconą nie tylko na październik ale i na listopad. Zostanie grudzień i styczeń. Koniec ma być na początku stycznia. Powinnam przyczytać jeszcze kilka książek z tematu terapii uzależnień, ale przed końcem szkoły nie zdążę. To nie powieści. Nie czyta sie szybko. Gdy skończę szkołę będę się czuła dziwnie. Szkoła daje mi kontakt z ludźmi o podobnym zainteresowaniu i wprowadza trochę aktywności do mojego życia. Jest nauka, mobilizacja. Lubię to. Nie znoszę stagnacji.

Wczorajszy dzień był spokojny. Krzysiek pracował po południu i była błoga cisza. Tuż po tym jak wyszedł z domu przynioslam opał i rozpaliłam w piecu. Było cieplutko i przyjemie. Siedziałam na czacie w pracy, a międzyczasie się uczyłam i czytalam. Byłam też chwilę u mamy. Znowu zakopciła caly dom. Ma niedrożne chyba kominy i palenie zalezy od pogody. Kominy powinny być przeczyszczone i wyremontowane, ale z tym zwleka. Ma też stare nieszczelne piece. To kopciuchy i powinna choć jeden wymienić na nowy zgodny z ustawą, ale nie chce, bo ciągle mówi, że umrze szybko i nie doczeka. Nie chce też ruchu w domu.

Nadal nie wiem co z piecokuchnią. Czy traktuje się ją jak piec do centralnego czy jako kuchenny. Piec jest stosunkowo nowy i gdyby byl traktowany jak piec do centralnego to jeszcze mam prawo go używać przez kilka lat. Myślę o wymianie w przyszłym roku. Jestem zdecydowana na wybudowanie kuchni kaflowej z wężownicą. Muszę tylko sie dowiedzieć czy fachowiec daje jakieś dokumenty na to, że piec jest zgodny z ekoprojektem. Piec do pokoju już mam nowy. Myślę jednak, że jeśli dokumenty na kuchnę dostanę to i w pokoju pomyślę o piecu kafowym. Marzę o ścianówce. Jest możliwość zrobienia i wtedy by w sypialni bylo nieco cieplej.

U mnie zrobiło się chodniej i musiałam część kwiatkow doniczkowych przenieść do domu. Wieloletnia bazylia juz zrzuciła listki i nie wiem czy odrosną. Niszczeją koleusy, bo brakuje im teraz światła. Szczawiki też juz w domu. Te przechowuję w cieniu i calą zimę nie podlewam. Nigdy mi sie nie udało przetrzymać ich z listkami w zimie.

13 października 2021 , Komentarze (7)

Wczorajszy dzień był bardzo pracowity. Praca gonila pracę. Trzeba bylo między innymi posprzątać w łazience, a tego bardzo nie lubię. Nigdy nie doczyszczę nic na tip top, bo nie mam cierpiwości do zachowawczych prac. Wydaja mi sie bez sensu. Wanna domyta, a za chwilę znowu popryskana albo kocie łapki odbite. Dlatego też nie mam kafli ani na podłodze ani na ścianach. Zaniedbane kafle wygladaja obskurnie, a polerować ich nie mam zamiaru. Krzysiek tez tego nie zrobi. Teraz jest praktycznie- beton, cegły, boazeria i nic polerować nie trzeba.

Wczoraj podgoniłam angielski. Teraz się intensywnie uczę przymiotników i czasu dokonanego- past simple 2. To drugie przychodzi mi z trudem, bo są czasowniki nieregularne i to z nimi jest problem.  Poza tym staram się układać sama zdania. Bardzo proste zdania typu mam czarnego kota, moja matka lubi czytać książki czy mam męża. Szukam slowek ktore mnie interesują. Wchodzę w to coraz głębiej, a miałam teraz nie kombinować, bo w tym roku jest czas na rosyjski. Mimo to juz teraz myślę jak opanuję czasy. Jest ich kilkanaście ale ponoć trzeba sie poslugiwać 4. Na Duolingo jest nauka większej ilości i jakoś to trzeba będzie przejść. Czyżby na Duolingo była wiedza do C1? Na razie jestem w połowie aplikacji. Oczywiście zasob słow w Duolingo nie jest zbyt duży. To tylko podstawy i trzeba szukać samemu. Ja oprócz tego korzystam z tobo. Zaczynam też korzystać z Fiszkoteki. Na razie dodaję własne słowa, bo tego co mnie interesuje typu wrożka, astrolog, bioterapia itp nie ma nigdzie.

Nadal czytam interwencję kryzysowa. Książka jest trudna ze względu na język oraz mi zbędną wiedzę typu np. kto robil jakieś badania i kto o czym pisał wcześniej. Ja wyciągam z niej tylko to co najważniejsze i przekladam na prosty język. To ma trafić do prostego czlowieka, a nie naukowca. W książce jest też wiedza cenna, bo np. do mnie do tej pory nie dotaro, ze po przejściu kryzysu albo ludzie idą na dno albo podnoszą sie siniejsi. To pojście na dno to wybor np. narkotykow czy alkoholu. W tym wypadku używki mają pomoc w uporaniu się z sytuacją, ale nie pomagają, a wszystko kompikują. Wiem już, że przeciętni, dostosowani ludzie radzą sobie z kryzysem w przeciągu kilku tygodni i tyle też powinna maksymanie trwać terapia.

Przyszła mi wypłata z jednego miejsca i od razu opłacilam szkołę na listopad, kurs na listopad. Poza tym kupiłam straczkowe w puszkach i to dużo oraz stroiki na groby, bo Wszystkich Swiętych idzie. Kupiłam jedzenie dla kotow i po pieniadzach...:)

Okropnie marznę. Muszę przywyknąć do chłodu. Już zamieniłam koc w pokoju dziennym na kołdrę i śpię od wczoraj w podkoszulce. W domu jest bez palenia okolo 20 stopni, ale palimy, albo właczam grzejnik.

12 października 2021 , Komentarze (4)

Coś mnie ostatnio odrzuca od mięsa. Cuchnie mi. Lubiłam zjeść kaszankę i coś mielonego, czasem kiełbasę podwawelską. Teraz mięsa na tacce nie tknę. Musi być świeżo mielone i pieczone. Kaszanki też nie tknę i  pasztetowej ani pasztetu kupnego. Na kiełbasę nosem kręce. Jem jeszcze tylko parówki berlinki, wędzonki ale lepsze i schab pieczony, ale bardzo świezy, bo jak poleży w zamrażalniku juz nie ruszę. Muszę wypróbować pasztety domowe. Jem jeszcze konserwy z boczku, ale domowe i jem boczek wędzony. Mięso musi być bardzo świeze. Nic nie mogę zamrażać i po jakimś czasie jeść. W moim życiu był okres kilku lat gdy mięsa poza rybami nie jadłam wcale. Kusi mnie by do tego wrocić, ale boję sie przytyć. Gdy jem więcej białka to chudnę.

Zaczęłam czytać interwencję kryzysową, bo wkrotce muszę napisać pracę na ten temat. Książka to podręcznik. Jest to da mnie bardzo interesujące i nie wykluczam poszerzenia wiedzy na kursie. Kiedyś dawno temu moj chlopak mial problemy.  To byl poważny kryzys i grozil samobójstwem. Ja mu nie potrafiam pomóc i doszlo do tego, że po potężnej awanturze odebrał sobie życie. Wtedy ja znalazłam sie na krawedzi i wpadłam w depresję. Calymi dniami spałam. Nie dbałam o siebie, nie kontaktowałam sie z nikim. Czasem plakałam. Babcia zabrała mnie do psychiatry i musiałam brać leki. Myślę, że to w jakiś sposob mnie naznaczyło na całe zycie. To się stalo pod koniec stycznia, a maturę miałam zdawać w maju. Zrezygnowałam i zdałam tylko dyplom. Wtedy uznałam, że matura mi niepotrzebna, bo i tak interesujące mnie studia są dla mnie niedostępne z powodu odległości. Myślę jednak, że gdyby nie to samobójstwo i moja choroba, to maturę bym zdała. Gdy to się stalo bylam w trakcie przygotowywania sie do niej i nieźle mi szło. Całe życie mi było wstyd, że matury nie mam.
Usiłuję Krzyśka namowić na naukę. On chodził 4 lata do liceum zawodowego i w czwartej klasie miał problem z matematyką. Nie zaliczył i miał mieć poprawkę, ale sie obraził i nie poszedł. Ukończoną ma szkołę zawodową i jest tokarzem. Niestety jest chory i jako tokarz nie może pracować. Nie wolno mu pracować przy maszynach, bo bierze leki. Pracuje jako pracownik gospodarczy w zakładzie pracy chronionej co go oczywiście nie cieszy. Uczyć się jednak nie chce. Ma bardzo dobrą pamięć i miałby w szkole szansę.

Wczoraj na dworze wykosiłam pod domem mamy i narąbalam trochę drewna na rozpałkę. Dziś deszcz i trzeba będzie działać w domu....:)

Z Rozunią lepiej. Od niedzieli robiam 2 razy dziennie Reiki, raz oczyszczanie i zabieg praniczny i raz bioterapię. Wczoraj zaczęlam poić strzykawką. Zaraz po tym zaczęla jeść, ale luksusy. Wróciła też do mnie na kolana. Obylo się bez weterynarza, a już byłam na wizytę umowiona.

11 października 2021 , Komentarze (4)

Dziś już nowy tydzień i nie dało sie pospać, bo trzeba było iść do sklepu. Teraz chodzę po zakupy mamie. Chciałam odciążyć Krzyśka, mamie sprawić przyjemność. W lesie już początek jesieni widać. Liście lecą i zaczynaja sie przebarwić. Nic dziwnego, bo u mnie sumak juz czerwony. Lubię tę porę roku tylko ciepla brak. Ma być juz chlodniej. Chyba w tym tygodniu juz trzeba będzie zacząć sezon grzewczy. Na początek pojdzie samo drewno. Mam go na jakieś dwa miesiące. Poźniej dojdzie węgiel, bo u mnie mieszkania w potężne mrozy się nie nagrzeje samym drewnem.

Dziś chyba ostatni dzień pracy koło domu, bo od jutra deszcz. Jest do spalenia trawa i trochę gałęzi z tui. Moze trochę pokoszę. W domu prawie nic nie robię. Zachowuję tylko porzadek. Teraz przez trzy dni coś podziałam. Od piątku chyba znowu dwor, ale juz resztki.

Powinnam sie rozejrzeć za krzewami. Zdecydowałam się na rokitnik. Trzeba dwa krzewy posadzić obok. Chodzi o zapylanie. Mam też kupić borowkę amerykańską, bo jeden krzak mi sie zmarnowal. Czekam na wypłatę. Mam też do przesadzenia jablonkę lobo, bo rośnie w donicy, a to nie jest drzewko kolumnowe. Chcę też przesadzić wiśnię kolumnową do gruntu. U mnie drzewka kolumnowe owocowaly bardzo słabo. Donica to dobre rozwiązanie do bloków. Wtedy 10 wisienek cieszy. Tyle u mnie bylo. Nie wiem czy ktoś doczeka sie tylu owocow co na zdjęciach. Licho wie co by trzeba z tym drzewkiem robić. U mnie była dobra ziemia i nawóz i bylo podlewanie. Jak jeszcze można dbać nie wiem. Moze malo zapylaczy było.

Mam problem z Rozi. Koteczka chyba podrapała sobie ucho i teraz ja boli i nie pozwoli sobie dotknąć. Ranka jest mala i musi się sama wygoić, bo z czymś takim do wetrynarza nie pojadę. Czyszczę jej to ucho, ale nic w nim nie ma. Koteczka jet obrażona na cały świat i zamiast spać u mnie na kolanach jak zawsze, śpi osobno. Do tego ma zły humor i na wszystkich warczy. Na mnie też.

10 października 2021 , Komentarze (4)

Wczoraj w nocy była akcja szukania kota. Kajtek pilnuje drzwi, zeby wyjść na dwór i w końcu wyszedł. Krzysiek go szukal z obu stron domu i po pół godzinie uciekinier sam wrócił pod drzwi z pojeżonym ogonem. Musiała być jakś akcja z psem albo kotem. Krzysiek go złapał i przyniósł, a ten po chwili znowu był pod drzwiami i miauczał. U nas okolica niebezpieczna i koty wychodzic nie powinny. Pies od sasiadów zabija koty i ulica bardzo niebezpieczna obok. Moje koty wychodzić nie chca poza Kajtkiem.

Wczoraj po południu upiekłam chleb orkiszowy. To był nowy przepis i wszystko wyszło ok. Były małe zmiany, bo nie miałam ziaren i lnu i dałam otręby. Pieklam w forme szklanej. Dobrze się w niej piecze, ale trudno się z nią pracuje, bo śliska.

  • 30 g świeżych drożdży
  • 1 łyżeczka płynnego miodu
  • 2-3 łyżki letniej wody
  • 500 g jasnej mąki orkiszowej np. typ 630
  • 2 łyżeczki soli
  • 380-400 g letniej wody
  • ok. 50 g słonecznika lub innych ziaren (2-3 łyżki mieszanki ziaren pozostawić do posypania chleba)
  • 20 g siemienia lnianego
  • 20 g sezamu

Sebastian przyjedzie za okolo dwa tygodnie. Czekam juz na niego. Tym razem ma pomalować pokój dzienny i zamontować nowy piec. Piec jest jakiś z filtrami i sama nie dam rady. Chyba nie dam rady. Musi tez troche odpocząć, bo ostatnio ciężko pracuje. Budował z kolegą kanał i przeniósł kilka ton bloczków, a ma chory i to bardzo kręgosłup. Do tego była praca przy samochodach.

Zawsze byłam conajmniej dobra z matematyki i bardzo ja lubiłam. Wszystko pojmowałam bez trudu i nie myliłam się. Teraz mam problemy. Ostatnio z ukladami równań. Proste  zadania rozwiązuę w mig bez błedow, ale juz rozbudowane zawalam. Niby jestem pewna, ze robię dobrze, a wynik i tak wychodzi inny. Co gorsza nie zawsze jestem w stanie znaleźć błędy. Jestem bliska zalamania, bo matematykę z zakresu szkoły średniej MUSZE opanować. W internecie pokazywane są przyklady proste  bez zastosowania wzorów skróconego mnożenia i takie gdy można niewiadomą od razu wyznaczyć. Nie mam sie na czym wzorować.

9 października 2021 , Komentarze (6)

Na diecie nie jestem i cieszę się jedzeniem. Staram sie jednak tylko jeść jeden posiłek węglowodanowy. Jeśli zjem pieczywo to juz nie dotykam ziemniakow. Jeśli ciasto to juz tylko potrawy warzywne, mięsne, nabiał albo owoce. Do tego codziennie jem orzechy wloskie w ilości 5 sztuk. Na razie nie tyję i oby tak zostało. Połowa października i powinnam mieć juz napady szalonego głodu, a nie mam. Dziś chleb domowy, serek wiejski, kalafior z marchwią i pieczarkami. Do tego pomarańcza i orzechy. Całość do około 1300 kalorii. Czasami bywa więcej, ale tylko w jeden dzień.

Dziś będzie chleb orkiszowy z mąki jasnej, ale dodam otrąb. Zjem bez dodatków z samym masłem.

Pikuś ma prawie 14 lat  i ostanio bardzo mu sie pogorszył słuch. Już rzadko szczeka gdy ktoś jest za drzwiami. Bardzo źle to znosi. Jest nerwowy, a czasem jakby wystraszony. Robi sie też już niesprawny. Ostatnio zwolnił i chodzi ostrożnie. Czasem chwieją mu sie łapki. Z trudem wskakuje na kanapę, a czasem gdy ma zły dzień trzeba go już wnosić. Źle znosi moją mamę. Zawsze ją uwielbiał i bardzo sie cieszył, gdy do niego przychodziła. Teraz cieszy sie przez chwilę, ale gdy mama za długo go glaszcze, czasem warczy. Brudzi też w domu. Czasem trzeba go karmić na kanapie. To wspanialy pies i bardzo nam wszystkim ciężko gdy na niego teraz patrzymy. Nawet sobie nie wyobrażam domu bez niego, a jeszcze tak niedawno był szczeniaczkiem. Kupiłam go na targu, a od od razu zaczął mnie lizać po rękach. Byl kochany i bardzo inteligentny. Naukę czystości pojął bardzo szybko. Pokochał nas i koty, a my jego. Smutne to wszystko. U nas ma serce i zrozumienie, a ile starych psow i kotow jest oddawnych do schronisk, usypianych i wyrzucanych?

Dziś miało pracy nie być ale pogoda jest i coś na dworze muszę zrobić, bo chcę to wykorzystać. To już ostatnie dni względnego ciepla. Poza tym będzie praca na portalu z wróżbami. W domu nic robić nie zamierzam. Będzie za to normalna nauka, czyli angielski i rosyjski. Z matematyka zobaczę, ale kusi mnie podejśie do układow równań. Jeszcze metody graficznej nie znam. Na Duolingo mam odkryte prawie połowę lekcji angielskiego. Nie wiem jednak jaki to jest stopień gdy sie kończy.

Z rosyjskiego znam minimum 1500 słów, ale niektóre słowa przekręcam i prawdopodobnie źle piszę. Niektóre zapomninam, a później pamietam znowu. Rozumiem więcej. Z angielskiego rozumiem juz ponad 1000. Idzie więc. Teraz znowu zrobiłam krok do przodu, bo rozgryzłam czas teraźniejszy. Chodzi o końcówkę s - see, sees. Pisałam na oko i robiłam błędy. Na Duolingo nie ma wytlumaczonej gramatyki więc w końcu poszukałam wiedzy poza aplikacją. Teraz juz wiem i idę jak burza...:)

8 października 2021 , Komentarze (12)

Koniec tygodnia bardzo mnie cieszy, bo jutro i w niedzielę będę spać do oporu. Brakuje mi ostatnio snu tym bardziej, ze piję ziólka. Bez nich mój sen był przerywany Krzyśka chrapaniem. Teraz śpię jak kłoda do rana. Ziola piję raz dziennie zamiast trzy. 

Moje zycie ostatnio jest bardzo proste i proste jest myślenie. Od dawna mój umysł nie szybował wysoko. Czytając wiersz, na wysokim poziomie, nie stawiam sobie pytań co poeta chciał w nim powiedzieć, czego dotknął, nie zajmuje mnie głębia myśli, a raczej kunszt pisania, sprawy techniczne. Widzę metafory, a nie to co w wierszu jest zawarte. To samo jest z obrazem. Nie widzę w nim przesłania, a widzę technikę, kolory, pociągnięcia pedzla. Zrobiłam sie prymitywnym rzemieśnikiem i do artystki mi coraz dalej. Do intelektualistki też. To źle. Trzeba nad tym popracować i otworzyć sie na glębię. Przydałby mi sie ktoś do dyskusji na wyższym intelektualnie poziomie. Tylko skąd go wziąć? Próbowałam porozmawać z Krzyśkiem na temat obrazu Muncha Krzyk i był przerazony i to nie chodziło tu o przesłanie obrazu. Wiedział  jaki to obraz. Sebastian zamilkł na dłuzsza chwilę i zmienił temat, a mama z dezaprobatą powiedziała Nie mędrkuj...:( Mama by z chęcią porozmawiala ale o Witkacym, bo miał związek z Zakopanem. Mogłby też być Toulouse-Lautrec. Ten ostatni malarz jest jej bliski, bo czytala biografię. Poza tym odpowiada jej klimat kaberetu, zabawy i domów publicznych. 

Wczoraj coś się stało z Krzyśka telefonem i nie mogłam sie dodzwonić. Strasznie sie zdenerwowałam, bo brak kontaktu, a chciałam go wysłać po zakupy. Przy okazji napłynęły wspomnienia. Pamiętam jeszcze czasy gdy był telefon tylko w szkole, w pobliskim zakładzie pracy i u dwóch sąsiadow na ulicy. Kontaktu praktycznie nie było. Z tego powodu zmarła moja ciocia, bo dostała wylewu, a nie było skąd zadzwonić. To była noc. W końcu wpuścili nas na portiernię w zakładzie pracy, ale juz było za późno. Wtedy gdy było coś pilnego należało wysłać telegram. Później już byl telefon u nas i trzeba było w nocy wstawać i wpuszczać sąsiadów gdy mieli coś pilnego. Telefony były drogie i każdy za rozmowę placił. Tak, że postęp ma swoje dobre strony i nawet ja to widzę.

Z angielskiego teraz intensywnie ćwiczę przymiotniki no i cały czas słowka z fiszek. Ostatnio nauczyłam się nowych słow i rozpoznaję juz około 1000. Oczywiśce pisać ich idealnie jeszcze nie potrafię. Moze do końca roku do A2 sie uda dojść. Why, where, when nadal nie pamiętam, ale pamiętam juz how :)

Wczoraj byla pizza z pieczarkami i udała się. Moja pizza nie ma wyszukanej nazwy. Zrobilam z tym co miałam w domu. Była z ketchupem i majonezem, bo sosu brak. Byla lepsza niz kupiona i juz pizzy nie kupię. Przynajmniej wiem co w niej jest. Moja kosztuje około 8-9 zł, a taka sama duża kupiona około minimum 30. Nie opłaca się.  Zrobilam też i pierwszy raz zagotowałam boczek w słoiku. Miał być w papryce i majeranku, ale Krzysiek ziół nie kupil i jest z czosnkiem niedźwiedzim.

7 października 2021 , Komentarze (9)

Wczoraj deszcz siąpil cały dzień i nie udało sie wyjść na dwór do pracy. Zrobiłam za to trochę więcej w domu. Miała być tylko ricotta, a był tez boczek w słoikach. Wyszło 5 słoikow. Dziś też ma coś z góry lecieć, ale mniej niż wczoraj. Moze sie uda wyjść na chwilę. Jest do sprzątnięcia pocięte drewno, ktore niestety zamokło i jest też reszta cięćia. Jest reszta koszenia. Powinnam działać ze sprzataniem w domu, ale nie bardzo mam czas. Powinnam działać w sieni, ale nie ma kiedy...:(

Mam teraz masę nauki i chyba będę mieć do lipca przyszłego roku. Mam trochę planów i jeśli z nich nie zrezygnuję będę miała młyn. Coś w domu zrobię, ale po trochu, bo nie to jest teraz moim priorytetem.

Dziś będzie matematyka, rosyjski, angielski i podejście do napisania pracy z interwencji kryzysowej. Z matematyka mam problem, bo ciągle zapominam o wzorach skroconego mnożenia i wychodzą cuda na kiju. Będą jeszcze lepsze, bo czas się wziąć za geometrię, a z tym zawsze miałam problem. Mam też problem z podstawowymi sprawami, bo sie mylę i 7 + - 5 to da mnie 12. Inna sprawa, że teraz chcę się uczyć, a kiedyś to nie bardzo...

Znalazłam kolejny kurs. Tym razem to nauka empatii. Empatyczna jestem wedlug testu na 50 %. Myślę by ten wynik poprawić. Przyda mi sie to. Kurs zaczyna się 15 listopada, ale mnie na niego w tym momencie nie stać. Nie bardzo mam też na niego czas. To 8 spotkań online. Kolejna edycja chyba wiosną i ten termin mi bardziej odpowiada, bo muszę zebrać pieniadze. Do tego czasu też skończy mi sie szkoła. Ostatnie zajęcia chyba 8  lub 9 I.

Mam masę bardzo pilnego czytania.

Diety nie mam ale nie tyję. Waga skacze z 82 na 83 w zależności od tego ile węgowodanów zjem. Nie przejmuję się. Dziś pizza z pieczarkami. Domowa. Zobaczymy co wyjdzie...:)

Sebastian znowu szalał na szybkim motorze. Była akcja na jednym kole. Z mojego martwienia i denerwowania najwyraźniej guzik sobie robi... Inna sprawa, że powiedział mi po fakcie.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.