Kupiłam filiżankę. Tym razem z lawendą. Niedrogą, bo u mnie o wypadek nietrudno. Kupiłam również firankę. Tanią, bo ją szybko zwierzeta zniszczą gdy będą sie próbowały dostać na okno. Zawsze odciągają firanke łapkami i zaciagaja.
Wczoraj przyszła po raz kolejny faktura za pobyt Adriana w szpitalu w Berlinie. Dług wynosi prawie 15000 euro. Muszę chyba tam napisać, że nie zyje, bo tylko procenty rosną.
Sebastian poznał dziwczynę z dzieckiem i ponoć ona bardzo o niego zabiega. Też sporo pije i ma ograniczone prawa rodzicielskie. Nie pracuje ale ma prawo jazdy. Co z tego będzie czas pokaże. Ja poczułam sie wolna i życzę mu jak najlepiej... Trochę mi jednak smutno, bo juz nie mam do kogo dzwonić. Nie lubię tracić bliskich.
Powinnam kupić baleriny. Znalazłam z firmy Lasocki i nie wiem czy sie zdecydować. W zasadzie obuwia ze skóry naturalnej unikam ze względu na dobro zwierzat, ale może robie błąd? Kiedyś nosiłam tylko buty ze skóry. Takie kurtki, spódnice i ze skóry miałam torebki. Teraz mam buty i kurtki ze skóry ekologicznej i latem czuje sie jak w piekarniku- okropnie sie pocę. Skóra i tak jest odpadem przy produkcji miesa, a mięsa przecież jednak trochę jem.
Dziś idę do kaplicy.
Wczoraj znajomy naprawił spłuczkę...