Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1490165
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 września 2016 , Komentarze (4)

Dziś znowu praca. Pisanie i wróżenie jak zwykle, a do tego dalsze pranie. Tym razem firan i zasłon. Po południu mam obrać i pokroić pieczarki do suszenia. Nie ma innych grzybów to niech chociaż pieczarki będą na zupy i sosy. Ja osobiście nawet lubię suszone pieczarki. W przyszłym tygodniu kupię jeszcze kilogram. Z Krzyśkiem trwa cicha wojna i nic mi prawie w domu już nie pomaga. Trudno się mówi. Ostatnio też sobie zażyczył bym mówiła do niego kochanie jak do Sebastiana. No cóż ja mogę o ile on też będzie dla mnie tak miły jak jest Sebastian i skończą się mocne słowa pod moim adresem. Teraz może i na nie trochę zasługuję, ale kiedyś nie zasługiwałam, a on i tak ich używał. Twierdził, że jak się wścieknie to musi się wyżyć. Rozmawiałam na ten temat nawet z psychiatrą i mi powiedziała, że to z jego choroby nie wynika. Wulgarność to przyzwyczajenie i kultura osobista i on powinien nad tym popracować. Tym bardziej, że to i awantury można potraktować jak przemoc psychiczną, a to jest karalne. Cóż kiedy popracować nie chciał.

Krzyśka dziś pogonie do odmładzania malin. Trzeba je przyciąć tuż przy ziemi, bo ostatnio cięte były kilka lat temu i kiepsko owocują.Jeszcze z nim na ten temat nie rozmawiałam. Pewnie się wścieknie. Na razie jeszcze śpi.

13 września 2016 , Komentarze (2)

No i wreszcie po remoncie. Drobny był, ale gryzło mnie to. Niestety zrobione tylko kominy. Dziś wstałam po ósmej i zabrałam się za normalną pracę. Z pisaniem jeszcze się wyrobiłam. Jakoś tak weny nie mam. Teraz siedzę i czekam na wróżenie. Jestem zalogowana na dwóch portalach. Współpraca z dwoma kolejnymi nie klei się. Trudno, ale szkoda. Krzysiek zaraz jedzie do miasta na zakupy. Smakołyków ma mi nie kupować to jeść nie będę. Kupi mi tylko tuńczyki i pieczywo chrupkie. Może też kupi dynię na sos i zupę. Ma rozejrzeć się za grzybami i kupić kilo pieczarek do suszenia. Ma też być na poczcie. Po południu będziemy czyścić piec i komin w pokoju dziennym. Trochę kłopotu z tym będzie, bo pewnie czyścić będę ja a Krzysiek będzie tylko obserwował jak zwykle. Od rana piorę tym razem kapy z pokoju dziennego. Już drugie pranie chodzi. Jeszcze jedno chcę dziś wrzucić.Jutro prania ciąg dalszy. Trzeba wykorzystać póki jest ładna pogoda. Jutro może też wypiorę firany mamie. Są brudne, bo ona przecież pali papierosy. Muszę je potraktować wybielaczem. Co będę robić dziś wieczorem jeszcze nie wiem. Nic na razie nie planuję. Coś mi pewnie do głowy wpadnie. To się tym zajmę. W tym tygodniu mam jeszcze wyjazd do miasta. Pewnie w czwartek. Mamy wtedy wstąpić do Darka i obejrzeć zdjęcia z Włoch. Szczerze mówiąc średnio mnie to kręci, bo znowu pewnie stół zastawią i wyjdę przez łakomstwo pół kilo grubsza. Jego pani dobre ciasta piecze, a że ja piec nie bardzo potrafię to zawsze zjem kilka kawałków.

12 września 2016 , Komentarze (16)

Dziś wstałam przed szóstą, żeby zdążyć sobie zaparzyć kawę zanim wyłączą światło i zrealizować zlecenie, które wrzucili na portal wczoraj wieczorem. Nie chciałam, żeby mi je ktoś sprzątnął, bo to były proste teksty za ponad 3 zł. Spałam 4 godziny, bo wczoraj siedziałam nad zleceniem do drugiej w nocy. Na tym portalu na którym były te zlecenia pracuje się na wyścigi, bo można zarezerwować tylko jeden tekst na raz. Kto szybciej pisze ten więcej zarobi. Konkurencja jest, zwłaszcza gdy cena za wykonanie jest atrakcyjna, a w nocy była. Później przyjechał Darek. Praca idzie sprawnie. Ulżyło mi, bo mnie te kominy gryzły. Jeszcze tylko w tym tygodniu wyczyścimy z Krzyśkiem komin od dołu i piec w pokoju dziennym i posprzątamy w spiżarni i będzie po najgorszej robocie, którą wykonuje się przed zimą. Co prawda kusi mnie wyciąć trzy stare drzewa, ale mama się nie zgadza. Drzewa nie owocują już, ale mama jest sentymentalna i powiedziała, że póki żyje one mają zostać.

Wczoraj była awantura. Podgoniłam Krzyśka do roboty. Wyniósł śmieci i odkurzył podłogi w mieszkaniu, poostrzył noże. Później wspólnie posprzątaliśmy trochę w spiżarce. Poszło na ostro. Musiałam go zmusić i zaszantażowałam, że mu te krzyżówki, które ciągle rozwiązuje potargam jeśli się za robotę nie weźmie. Dałam też termin na koszenie tydzień podwórka, sadu i ogrodów. Jeśli tego nie zrobi to raptem 10 arów jest w tym zabudowania to poproszę o przyjazd Sebastiana. Dość już mam jego gnuśności. Na podwórku trawa po pas. Nie wykosił w tym roku ani raz. Niby pracuje, ale pracuje po  5 godzin. Pracę ma lekką. Zmęczony nie ma po czym być. Jak się do mnie sprowadzał to wiedział, ze to nie bloki i o posesje trzeba dbać. On nie robi i płacić innym za robotę nie zamierza, a ja w melinie mieszkać już dłużej nie mam zamiaru.

11 września 2016 , Komentarze (46)

Niedziela i ja mam zamiar naprawdę odpocząć. No przynajmniej od pisania, prania, nauki itp. Jutro też chyba będzie odpoczynek, bo ma do 15:00 nie być światła. Ciekawe jak mi Darek zrobi wyczystkę w łazience po ciemku? Planuje przyjechać rano. Co będę robić dziś jeszcze nie wiem. Mam ochotę na czytanie. Kusi mnie powieść, ale taka naprawdę dobra, wartościowa, porywająca, od której nie można się oderwać. Może być film, ale dziś pewnie darmowe nie będą się ładować. Co poza tym? Może coś namaluję. Akwarelę np. Jutro to już będzie problem, bo co tu robić bez światła. W pokoju dziennym ciemno, bo okno małe. Bez światła ani rusz. Do pracowni nie wyjdę, bo pewnie Darek będzie się jak to w czasie remontu kręcił i jeszcze mi koty powypuszcza na dwór. Trzeba pilnować. Ech...

Wczoraj Krzysiek się naprawdę wściekł, bo powiedziałam przy nim do Sebastiana kochanie. Tak mi się wyrwało. Ubrał się, zabrał pieniądze i gdzieś wyszedł. Nie chciał powiedzieć gdzie. Trochę go nie było. Przyznam się, że mnie zaskoczył, bo uważałam go za zbyt leniwego na taki postępek. Z drugiej strony, a niech sobie kochankę znajdzie. Myślałam. Mnie to bez różnicy, żeby mi tylko jakiejś choroby do domu nie przywlókł. Będziemy sobie żyć we czwórkę. Może i tak być. Dobrze, że dulszczyzna jest mi obca.Jak się okazało poszedł po napój do sklepu. Tak po prostu po napój...Wieczorem wyszedł po raz drugi i znowu nie powiedział gdzie. Wrócił po ponad godzinie i twierdził, że biegał. Świat się kończy...

10 września 2016 , Komentarze (49)

Nadal u mnie praca wre. Piorę, sprzątam, piszę teksty i wróżę. Dziś dodatkowo zrobię sos chiński do słoików. Popołudniami piszę wiersze i haiku, uczę się, czytam. Chyba wkrótce zacznę malować, bo coś tak czuję. Ostatnio moja gnuśność przeszła. Spać mi się w dzień nie chce. Czyżby to po morozniku?

Nadal rozmawiam z Sebastianem. Nadal mnie fascynuje i intryguje. Just cudownym połączeniem wrażliwości i męskości. Za kilka dni będzie 4 miesiące jak się znamy. Początki były trudne. Byłam nieufna, ostrożna, nastawiona na nie. Teraz jest już bliskość, wyrozumiałość, zrozumienie. Krzysiek się złości, ale chyba powoli się przyzwyczaja. Ja nadal nie chcę z żadnego z nich zrezygnować, bo kto niby powiedział, że koniecznie kobieta musi mieć jednego partnera? Muzułmanin może mieć cztery żony to ja mogę mieć dwóch mężów. To zależy od kultury i zwyczaju. Kiedyś były kultury gdzie kobieta miała kilku mężów i dobrze było. Nawet teraz jeszcze w Tybecie poliandria się zdarza. A co?? Mam prawo do swoich wyborów i nie muszę wcale owczym pędem podążać za innymi. Moje poglądy i wybory to moja sprawa.

Moroznik piję nadal. Jest okropny w smaku. Bardzo gorzki. Apetyt mam mniejszy i chudnę. Czuję się dobrze. Już dawno powinnam kupić. Strach był złym doradcą w tym przypadku.

9 września 2016 , Komentarze (25)

Od wczoraj zabrałam się za pranie wszystkiego co się da. Piorę koce, kapy, kocie spanka, poduszki ozdobne. Przygotowuje się już do zimy. Wtedy takich rzeczy prać nie będę, bo nie będzie gdzie suszyć. Teraz wszystko schnie na dworze. Dziś mam zamiar robić to dalej. Jeszcze kilka dni mi zejdzie. Wyprać trzeba wszystko. Wietrzę też intensywnie pościel i pierzynę, która się w zimie czasem przykrywam gdy tęgi mróz ściśnie. Mam przecież w sypialni zimno. Czasem 12 stopni tylko. Jaka będzie ta zima? Któż to wie. Co roku spodziewać się wolę mroźnej. Jeśli będzie lżejsza to tym lepiej. Ja jednak muszę być przygotowana na najgorsze. Tak mi łatwiej. W przyszłym tygodniu czeka mnie czyszczenie kominów i zrobienie wyczystki do komina od centralnego ogrzewania. Wyczystka będzie od strony łazienki. Chciałam jeszcze przed zimą obciąć 3 iglaki, ale nie ma kto. Krzysiek oczywiście sobie z tym rady nie da. Adrian pracuje do listopada w Krakowie. Sebastian chciał przyjechać i koło domu mi porobić, ale Krzysiek się nie zgadza oczywiście. Czuje się zagrożony i nawet mu się nie dziwię. Ja się denerwuję, bo tydzień urlopu Krzyśka minął, a praca praktycznie żadna nie wykonana. Wszystko się ślimaczy. kurczę brak mi obrotnego, sprawnego mężczyzny. Krzysiek się do niczego nie nadaje. Nawet nie myśli na temat prac koło domu czy w domu. Wszystko jest na mojej głowie. To dla mnie stres. Nie byłam do tego przyzwyczajona w domu, bo i dziadek i tata wszystkie męskie prace wykonywali. Teraz za wszystko trzeba płacić, a i tak chętnych do pracy nie ma. Tym razem może Darek, brat Krzyśka pomoże.

8 września 2016 , Komentarze (6)

Wczorajszy dzień muszę zaliczyć do udanych. Zrealizowałam wszystko co zamierzałam choć łatwo nie było. No poza wyjazdem do miasta. Pojadę może w poniedziałek, bo ma nie być światła to będzie okazja. Pracę zaplanowaną wykonałam. Po południu napisałam kilka haiku. Problem był tylko taki, że Krzysiek nie kupił mi grzybów, bo nie było na targu ani jednego. Grzybów na zimę wcale nie mam. Chcę kupić z kilogram maślaków do zamrożenia i z 2 kg podgrzybków do suszenia.

burza z deszczem

w świetle błyskawicy

samotny świątek

 

tuja w deszczu

pajęczyna w gałęziach

pełna płatków róż

 

brzoza w deszczu

pierwsze złote liście

suną w kałuży

Odchudzanie mi idzie. Moroznik działa i  straciłam apetyt co mnie bardzo cieszy. Jem z 1200 kalorii i to na siłę. Byle zjeść. Skończyło się łasuchowanie i wymyślanie co by tu dobrego jeszcze przygotować. Gotuję byle co. Byle szybciej, bo coś przecież zjeść trzeba. Krzysiek nie narzeka, ponieważ lubi chleb i sobie tego nie odmawia. Poza tym nigdy wybredny nie był i zawsze jadł co przygotowałam. Mogę nawet trochę przypalić zupę, a on i tak zje. Nie wyobrażam sobie co ja bym zrobiła z wybrednym facetem, albo takim co wymaga dwóch dań. Rozwód murowany, bo ja wprawdzie raczej lubię gotować, ale potrawy nieskomplikowane i szybkie w przygotowaniu. No i jedno danie. Gołąbki, krokiety robię raczej rzadko. Wymyślnych ciast wcale nie piekę i nigdy nie piekłam.

7 września 2016 , Komentarze (8)

Wczoraj wstałam wcześniej, bo już o 8:00. Tuż po 10:00 byłam już wyrobiona z pracą na portalu pożyczkowym. W ciągu dnia trochę wróżyłam. 

Wczoraj po raz pierwszy zażyłam moroznik. Na razie dawkę małą - początkową. Jestem bardzo zadowolona. Zaparcia nie było i apetytu też nie. Zjadłam bardzo mało. Dziś od razu na wadze spadek. Czułam się dobrze. Rytm serca miałam poniżej 100 po dwóch kawach, a zazwyczaj mam sto parę. Będę brała dalej, bo czuję, że na mnie podziała. Obym chudła 3 kg na miesiąc to będę szczęśliwa. Zastanawiam się czy nie kupić sobie zapasu, bo nie wiadomo czy dystrybutor nie zniknie.

Po południu pisałam wiersze, haiku, uczyłam się i namalowałam kolejną mandalę tym razem na rozwój zawodowy. Wieczorem zrobiłam porządek w dokumentach i tak dzień zszedł.

Zaledwie wczoraj

 

nie mów mi żegnaj

powiedz tylko do widzenia

chłodny poranek

rozdziela nasze dłonie

serca wciąż trwają w uścisku

 

brakuje mi ciebie

żal zwisł na rzęsach

nie potrafię przepłynąć obok wspomnień

twojego zapachu ust ramion

nie potrafię odrzucić w niepamięć

tego co było

tęsknota trąca

słów pieszczot

i kąsa znienacka

jak przerażony pies

 

czy kiedyś zapomnę

Dziś powinnam pojechać do miasta na badanie RTG, ale mi się nie chce. Jeszcze nie wiem co zrobię. Kręgosłup jak bolał tak będzie bolał, bo zmiany są i nic ich nie naprawi, a stale leków brać nie chcę, bo szkoda mi wątroby. Jak schudnę to może będzie bolał trochę mniej. Przez te kilka miesięcy obżarstwa trochę przytyłam. Nie wiedziałam ile, bo wyczerpały się baterie w wadze. Wczoraj się zważyłam i nie jest dobrze. Teraz żałuję, że tak dużo jadłam. No ale mądry Polak po szkodzie. Teraz już jem zdecydowanie mniej i oczekuję, że waga szybko spadnie.

6 września 2016 , Komentarze (10)

Wczoraj rano byłam gnuśna, a potem się rozkręciłam i sporo tekstów napisałam. Kokosów nie zarobiłam ale dobre i to. Po południu się uczyłam kart klasycznych. Postawiłam sobie też kilka razy tarota na rozkłady z książki 365 rozkładów tarota. Chodzi za mną malowanie mandal z tym, że akwarelami. Wczoraj na szybko namalowałam jedną. To mandala na miłość. Może mi coś w życiu poukłada. Przydałoby się, bo bałagan w moim życiu uczuciowym panuje, że aż strach. Miotam się od Krzyśka do Sebastiana i wybrać nie potrafię. Chcę ich obu. Rozum jedno, serce drugie. Życie na co dzień z Krzyśkiem mi odpowiada, za to uczuciowo odpowiada mi Sebastian i jego wrażliwość. Sama się nie poznaję. Nigdy nie sprawiało mi kłopotów podejmowanie decyzji. Teraz chyba zły wpływ neptuna osnuwa wszystko mgłą, mami mnie i oszukuje. To jeszcze potrwa kilka lat. Masakra jakaś. Niedługo dojdzie wpływ plutona, a to już nie przelewki, bo mogę zetknąć się z przemocą. Zaangażowany może być oprócz mnie Krzysiek, Sebastian i mój syn, a także jedna osoba z mojej przeszłości. Bardzo negatywna osoba z którą już kontaktów od dawna nie utrzymuję właśnie z tego powodu, że lubi stosować przemoc.Już teraz się tego obawiam.

Wczoraj Krzysiek był na zakupach. Nie kupił nic co lubię, żeby mnie nie skusiło. Ostatnio nie czuję głodu, ale jestem łakoma. Jeśli jest to co lubię to jem i to dużo. Jeśli nie ma mogę nic nie jeść. Przyszedł mi już moroznik. Dziś wzięłam pierwszą dawkę. Czuje się dobrze. Dla pewności mam zamiar kupić coś na wątrobę za jakiś czas.Tym samym poważne odchudzanie czas zacząć. Sebastian co prawda zabronił mi to brać, bo boi się, ze coś mi się stanie, ale i tak go nie posłucham. Wiem już od dawna, że wszystkie leki skuteczne na odchudzanie zostały w Polsce wycofane jako szkodliwe. W innych krajach są dostępne w normalnych aptekach. A co z drugiej strony nie jest szkodliwe? Nawet antybiotyki i polopiryna mają skutki uboczne i mogą zaszkodzić. W zamian pojawiają się coraz nowsze specyfiki z gatunku nieskutecznych. Ludzie się łudzą, kupują i nabijają kieszenie koncernom. Gdyby pojawił się skuteczny lek w aptekach to interes by się przestał kręcić. Swego czasu brałam Meridię i Teronac. Schudłam, nie rozchorowałam się i żyję nadal...

A na koniec haiku

deszcz od rana

pędy nawłoci przy drzwiach

leżą w kałuży

wieczór w deszczu

nawłoć koło bramy

ciąży ku ziemi

nawłoć przy płocie

w pajęczynie na pędach

biel motyla

5 września 2016 , Komentarze (8)

Wczoraj trochę odpoczęłam, wyspałam się, odreagowałam. To co miałam zaplanowane do zrobienia jednak zrobiłam. Przed wieczorem poczułam się źle. Byłam jakaś taka poddenerwowana, rozbita. Dobił mnie oczywiście mecz. Dopiero zabieg reiki trochę pomógł.

Dziś wstałam o 9 z trudem i niechęcią. Pada deszcz, a wtedy fajnie mi się śpi. Wstać musiałam, bo Krzysiek szedł do sklepu i trzeba było nakarmić zwierzęta. Teraz piję kawę i planuję dzień. Z pewnością będę wróżyć, pewnie pisać. Powinnam naskrobać coś na blogu, bo dawno wpisu nie dodałam. Co poza tym? Jeszcze nie wiem. Jestem dziś gnuśna i rozleniwiona. Nawet uczyć mi się nie chce. Ciągle ziewam. Chyba wrzucę na luz... W końcu jutro też jest dzień.


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.