Prace idą tak jak trzeba. Dziś moze Sebastian wkręci kołki pod obrazy. To już prawie koniec pracy. jeszcze kontakt. Trzeba umocować, bo sie rusza. Ja moze będę miała coś do zrobienia na dworze. Mam tez pranie, mycie naczyń i moze cos jeszcze. Czekam na rośliny, bo trzeba wsadzać. Mam też oczywiście trochę pracy zawodowej. Dziś mam Reiki i tarota. Wczoraj S pociął co trzeba, a ja ogarnęłam ogród z jednej strony. Tak z grubsza. Krzysiek wniósł drewno i wyniósł co zbędne z ogrodu.
Dziś na obiad nic nie gotuję, bo moi panowie chcą pizzę. Jest post to kupię pizzę 4 sery. Chyba będzie też wino. Nie zamawiam często gotowej pizzy. Jem co kilka miesiecy. Czasem, nie częściej niz raz w miesiącu jem pizzę domową. Kiedyś gdy były jeszcze fishburgery to je czasem kupowałam. Teraz nie ma, bo wszystko z miesem. Tego nie jem, bo może być z dodatkiem kurczaka, a ja sie kurczaka brzydzę.
Wczoraj zaplanowałam ogród warzywny na ten rok. Będą pomidory, papryki, sałata, kalarepa, brokuły, dynia i kabaczek. Do tego seler i może por. Rezygnuję z kapusty, bo mi ja niszczył bielinek. Rezygnuję z bobu, bo teraz w jego miejscu rosną kwiaty. W tym roku warzywa będą tylko w skrzyniach i donicach. Trzeba je wkrótce przygotować. Muszę dokupić ziemi. Myślałm o jeszcze jednej skrzyni ale sie waham. Chciałam posadzić fasole szparagową. Jest z nia jednak jakiś problem ostatnio, bo pojawił się szkodnik, a pryskać niczym nie chcę. Jest też problem z cebulą i koprem. Strasznie kiepsko idą. Teraz mam cebule na oknie i rośnie jak szalona. Zjadam ją z surówkami i jajecznicą. Posypuję nia ziemniaki...
S znalazł sporo bazi w sadzie. Zaczyna mi sie praca z wycinką gałęzi... Zabiorę sie za to od wtorku, bo musi S pojechać do domu.
Wczoraj udało się obciąć pazury Mikusiowi. Była akcja w trzy osoby. Mikuś piszczał i gryzł. Później uciekł pod kanapę i tam siedział. Musiałam go wyciągnąc i uspokoić.